USŁUGI | TARG | CZAT | STARTOWA |
Polska | Regionalne | Świat | Państwo bezprawia | Wybory | Kryminalne | Kompromitacje polityków | Nieruchomości Jak podległy PSL-owi urząd starał się o to, by pozbawić Piotra Niżyńskiego pieniędzy8 paź 2023 20:44 W 2022 r. stan finansów Piotra Niżyńskiego (głównej ofiary nagonki politycznej i podsłuchowej w Polsce), a także jego kilku spółek z o. o., znalazł się w głębokim dołku (głównie za sprawą odmowy dofinansowania ze strony PFRON-u), co groziło dodatkowymi dużymi stratami xp.pl sp. z o. o. w związku z klauzulami umowy pożyczki hipotecznej zawartej na początku tamtego roku. Do ataków na kieszeń przyłączył się wtedy m. in. Wojewódzki Urząd Pracy w Warszawie, podlegający pod marszałka województwa, czyli w tym przypadku Adama Struzika, wiceprezesa PSL-u.
Piotr Niżyński podpisał z końcem 2021 r. umowę między sobą a swoją spółką Niżyński Management sp. z o. o., oznaczoną jako umowa o pracę, przewidującą świadczenie przezeń na rzecz tej spółki i innych podmiotów określonych usług. To, czy była to poprawna umowa o pracę (prawdopodobnie nie), czy raczej jedynie umowa cywilnoprawna (umowa-zlecenie), nie ma tutaj znaczenia. Tak czy inaczej wg Ustawy z dnia 13 lipca 2006 r. o ochronie roszczeń pracowniczych w razie niewypłacalności pracodawcy Niżyńskiemu jako pracownikowi, który przestał otrzymywać wynagrodzenie i za którego przestano opłacać składki ZUS, przysługiwał na podstawie art. 12a ww. ustawy wniosek o zaliczkę na poczet niezaspokojonych przez pracodawcę roszczeń z powodu braku środków finansowych w związku z faktycznym zaprzestaniem działalności przez pracodawcę. Ustawa w ramach ww. przepisu dokładnie określa katalog zamknięty warunków koniecznych uznania, że doszło do faktycznego zaprzestania działalności przez pracodawcę (w wyniku czego nieopłaceni pracownicy mają prawo do uzyskania pieniędzy od marszałka województwa). Warunki te to:
Jak twierdził Piotr Niżyński we wniosku do WUP o zaliczkę, warunki te były spełnione. W szczególności przez działalność gospodarczą należy rozumieć działalność zarobkową – taka nie była wtedy przez spółkę Niżyński Management sp. z o. o. prowadzona. WUP nie przychylił się do wniosku. Tłumacząc odmowę wypłacenia świadczenia WUP słusznie podniósł, że Piotr Niżyński mimo wezwania (a to wskutek przeoczenia tej kwestii) nie złożył uchwały wspólników czyniącej go pełnomocnikiem uprawnionym do zawarcia umowy o pracę, która to uchwała jest konieczna w świetle Kodeksu spółek handlowych przy czynnościach pomiędzy spółką a członkiem jej zarządu. Ten argument był trafny. Uchwała taka istniała, ale Niżyński zapomniał przysłać jej do WUP, przez co urząd nie miał podstaw twierdzić, że "umowę o pracę" zawarto zgodnie z prawem, w sposób prawnie wiążący. Posłużono się ponadto niezbyt trafnym argumentem, że umowa między Niżyński Management sp. z o. o. a Piotrem Niżyńskim nie miała elementu podporządkowania pracowniczego. Jest to prawda, tyle że nie oznacza to nieważności tej umowy par excellence. Nie jest ona wobec tego umową o pracę, nadal jednak można ją zakwalifikować jako umowę cywilnoprawną: umowę-zlecenie albo jakąkolwiek inną umowę o świadczenie usług (do których to umów na równi stosuje się przepisy o zleceniu). Przepisy ww. Ustawy o ochronie roszczeń pracowniczych za pracowników rozumieją nie tylko do zatrudnionych na umowę o pracę, ale też tych pracujących na podstawie umowy-zlecenie lub zrównanej z nią dowolnej innej umowy cywilnoprawnej o świadczenie usług. Natomiast najbardziej razi – i jest przedmiotem zaprezentowanego tutaj skandalu prawnego – argument trzeci podniesiony przez WUP, jako zupełna rabulistyka i podeptanie fundamentalnej zasady, uczonej na studiach: że kierować się należy przede wszystkim dosłowną treścią przepisów, dosłownie-językowo interpretowanych, a nie np. w pierwszej kolejności jakimiś wyobrażeniami na temat ich celu. Na czym polegał trzeci, skandaliczny argument WUP? Otóż na s. 3-4 jego pisma czytamy tak oto:
Jak widać urząd traktuje złożenie wniosku upadłościowego, co jest obowiązek niewypłacalnego podmiotu, jak również istnienie jakiejś formy kontaktu (np. listownego) z Prezesem Zarządu za wykluczające istnienie faktycznego zaprzestania działalności przez pracodawcę. Rzecz w tym, że ma się to nijak do przepisów, tj. zaprezentowanego powyżej na liście numerowanej art. 12a Ustawy, który to przepis w sposób wyczerpujący wymienia przesłanki samodzielnie przesądzające o istnieniu faktycznego zaprzestania działalności. A zatem WUP wymyślił sobie tutaj jakieś dodatkowe warunki konieczne zaprzestania działalności: nieodbieranie listów, niekontaktowość, nieskładanie wniosku upadłościowego – warunki, o których przepisy milczą. W związku z tym skandalicznym "rozszerzaniem ustawy" o nieistniejące w niej warunki Piotr Niżyński złożył nawet skargę w WUP na to stanowisko. Odpowiedź na skargę, sygnowana przez pewnego dyrektora tego Wojewódzkiego Urzędu Pracy, zaprezentowana jest na ilustracjach 5-7: co kuriozalne, bierze ona w obronę wspomnianą wyżej niereprezentatywną teorię prawną. Jak wynika z tekstu (patrz ilustracja 6), stanowisko urzędu było "poprawne", bo posłużył się on tutaj jakąś specyficzną wykładnią celowościową ustawy:
Cóż, powyższe próby uzupełnienia ustawy o nowy warunek poprzez jej wykładnię celowościową (por. uzasadnienie druków sejmowych VI/2023 i VIII/1605 odnośnie art. 12a) można skwitować znaną ze studiów prawniczych jedną z fundamentalnych zasad interpretowania prawa: cum in verbis nulla ambiguitas est, non debet admitti voluntatis quaestio ("Gdy w słowach nie ma żadnej dwuznaczności, nie należy podnosić kwestii woli" – w tym przypadku chodzi tu o wolę ustawodawcy, czyli o cel ustawy). Gdy ustawa wyraża się bardzo jasno, definiując warunki konieczne uzyskania wypłaty od marszałka województwa, nie można zastępować ani uzupełniać jej postanowień odchodząc od jej litery. Urząd powinien poprzestać na wyliczonych w katalogu zamkniętym warunkach ustawowych faktycznego zaprzestania działalności przez pracodawcę (tych z ww. art. 12a) i nie dodawać do nich jakiegoś nieodbierania korespondencji, niekontaktowości czy nieskładania wniosku o upadłość, jakiegoś ogólnikowo wyrażonego "całkowitego porzucenia przez pracodawcę". Na każdych studiach prawniczych już na początku uczy się o prymacie wykładni dosłownej (zwanej też literalną lub językową). Ustawa jest w art. 12a bardzo jasna, uzupełnianie tego o nowe warunki było więc tutaj błędem, wyrazem niereprezentatywnej teorii prawnej, którą chciano dodatkowo uzasadnić pozbawienie Piotra Niżyńskiego pieniędzy. Czy nie przez wpływ złej, antyludzkiej polityki? (n/n)
KOMENTARZE (0)Skomentuj Brak komentarzy do tego artykułu. Możesz napisać pierwszy. |
Nowi użytkownicy dzisiaj: 2. | © 2018-2024 xp.pl sp. z o. o. i partnerzy. Publikowane materiały wyrażają opinie ich autorów. | RSS | Reklama | O nas | Zgłoś skandal |