USŁUGI | TARG | CZAT | STARTOWA |
Podobne | ||||||
Polska | Regionalne | Świat | Państwo bezprawia | Wybory | Kryminalne | Kompromitacje polityków | Nieruchomości Jest stanowisko Sejmu ws. petycji dot. prokuratury. "Pozbawione logiki"31 sie 2019 00:18 Sejmowa Komisja do Spraw Petycji 5 sierpnia br. ustosunkowała się wreszcie do petycji o poprawienie przepisów, które skutecznie uniemożliwiają ludności kierowanie skarg na czynności służbowe prokuratorów i na wystawiane przez nich dokumenty do ich przełożonych.Petycja uzyskała sygnaturę BKSP-145-492/19 i opublikowano ją, zgodnie z obowiązującymi przepisami, na stronie internetowej Sejmu (pierwotnie w ogóle odmówiono zajmowania się nią, co skrytykowaliśmy w artykule "Sejm nielegalnie pozostawił bez rozpatrzenia petycję ws. prokuratury"; styl, w jakim wtedy sprawa ta przegrała, przypomina najgorsze zwyczaje samej prokuratury, gdyż ta zazwyczaj w odpowiedzi na zawiadomienia pochodzące od Piotra Niżyńskiego, np. o dręczeniu go, śledzeniu czy o morderstwach, odsyła jedynie postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania przygotowawczego – bez żadnych dodatkowych czynności, bez choćby przesłuchania autora zawiadomienia). Informację na temat jej wniesienia oraz skany (ocenzurowane pod kątem danych osobowych i identyfikujących podmiot wnoszący oraz podmiot oskarżany o nadużycia) można oglądać na stronie internetowej http://www.sejm.gov.pl/sejm8.nsf/agent.xsp?symbol=PETYCJA&NrPetycji=BKSP-145-492/19, natomiast kompletne skany zaprezentowane są na http://wiadomosci.xp.pl/jest-petycja-przeciwko-prawu-ktore-blokuje-wnoszenie-skarg-na/57i4xm7 (są to zdjęcia począwszy od 4-ego: wcześniejsze należy przeskoczyć strzałką w prawo na prawo od zdjęcia w artykule). Zanim Komisja udzieliła odpowiedzi, przekazała petycję Piotra Niżyńskiego z xp.pl do Biura Analiz Sejmowych, gdzie w sposób poważnie kompromitujący i intelektualnie wybrakowany (pozostawiający istotny niedosyt) skomentował ją zatrudniony tam prof. Instytutu Nauk Politycznych Polskiej Akademii Nauk dr hab. Paweł Daniluk, sugerując posłowi Sławomirowi Piechocie z Platformy Obywatelskiej (który jest członkiem ww. Komisji do Spraw Petycji) jej oddalenie z uwagi na to, że przepisy są dobre. O czym była petycjaPetycja dotyczyła kluczowego problemu, jakim dla całego życia społeczno-gospodarczego i politycznego jest kwestia poprawnej lub niepoprawnej pracy prokuratury. Temat jej był przez nas już przybliżany, wraz z bezpośrednim zaprezentowaniem skanów, w artykule "Jest petycja przeciwko prawu, które blokuje wnoszenie skarg na prokuraturę". Streszczając, sprawa dotyczy tego, w jaki sposób osoba, która dostrzega nieprawidłowości w pracy prokuratury (i to nieprawidłowości o prawdopodobnie politycznym podłożu), czyli tzw. sygnalista, miałaby móc doprowadzić do jednej z dwóch sytuacji:
Obecnie nie ma żadnej innej możliwości, by osiągnąć jeden z wyżej zaprezentowanych pozytywnych, korzystnych dla praworządności rezultatów, niż skutecznie zaprosić jakiegoś polityka do mediów i przeprowadzić z nim wywiad (sama tylko obecność na jakiejś konferencji prasowej, na której politykowi, wśród wielu innych pytań pochodzących od wielu innych dziennikarzy, można próbować zadać jakieś pojedyncze pytanie i uzyskać króciutką odpowiedź, to trochę za mało, by egzekwować demokratyczną odpowiedzialność). A zatem metodą na wysondowanie postawy polityków odpowiedzialnych za stan praworządności (w zakresie postępowań prawnych sądowych i prokuratorskich) może być wywiad prasowy. Jednakże uzyskanie takiego wywiadu wcale nie musi być proste, gdyż politycy sami wybierają, z kim chcą rozmawiać, czyli można by się po prostu spotkać z odmową. Znane są przypadki np. partyjnych zakazów wypowiadania się dla określonych mass mediów. Ponadto przecież w toku pojedynczej rozmowy polityk (np. Zbigniew Ziobro czy jakiś wiceminister) mógłby się zarzekać, stosując same ogólniki, że on oczywiście żadnych przestępstw nie popiera (co więcej, mógłby się obrazić, gdyby próbowano mu to wmówić, a obraza jest przecież przestępstwem – a zatem dziennikarze, miejcie się na baczności! ostrożnie stosujcie słowa i formułujcie pytania!), jednocześnie tłumacząc, że (rzecz jasna... jak tu się przyznawać, że się jest przestępcą i wszystkim kieruje zakulisowo...) nie zna szczegółów konkretnej sprawy; po czym nawet w toku rozmowy zgodzić się z pewnymi truizmami, ciągle jednakże prowadząc do zmiany tematu na ogólniejszy. A zatem w toku rozmowy mogłoby nie dojść do żadnych rewolucyjnych konkluzji, lecz rzecz byłaby pozostawiona do załatwienia w przyszłości, np. na czas "po zapoznaniu się z aktami". Jeżeli następnie nadal państwo traktowałoby kogoś niesprawiedliwie, trzeba by dopiero załatwić kolejny wywiad z takim politykiem, to już jednakże mogłoby być bardzo trudne, ponieważ czołowi politycy to ogólnie przecież bardzo rzadko udzielają mediom wywiadu (wolą np. konferencje prasowe, co też zresztą nie jest takie częste w przypadku Ministerstwa Sprawiedliwości), zaś sytuacja, że mieliby co kilka tygodni czy miesięcy tej samej spółce medialnej udzielać wywiadu, wydawałaby się na tym tle czymś niejako bardzo dziwacznym: nadzieje na uzyskanie takiego podejścia, przepojonego wolą współpracy z mediami, są nikłe – jak gdyby z powodu swoistej "tradycji", wyrażającej się w tym, że czołowi politycy to po prostu tak nie pracują, tylko są schowani nieco w tyle i nie chcą zajmować się problemami jednostek czy prześladowania jednostki. A zatem, podsumowując, choćby nawet jakimś "cudem" udało się pociągnąć czołowego polityka w rodzaju Zbigniewa Ziobro lub jakiegoś wiceministra sprawiedliwości do tego rodzaju demokratycznej odpowiedzialności, że tłumaczyłby on swe zapatrywania i przekonania przed narodem za pośrednictwem spółki medialnej (oczywiście chcąc przedstawić się w samych superlatywach, co pewnie by mu się nawet udawało, bo łatwo jest ubierać się w slogany prosprawiedliwościowe), to i tak mogłoby następnie nic z tego nie wyniknąć: ze słów nikt by nie przeszedł do czynów, a rozliczanie tego byłoby bardzo utrudnione z uwagi na to, że nie sposób oczekiwać, iż co rusz to właśnie czołowy polityk, na samej górze usytuowany, będzie odpowiadał na zarzuty co do jego pracy i nadzoru i tłumaczył się z sytuacji i ze swych zapatrywań. Tymczasem zaś zwykła państwowa ścieżka załatwiania takich spraw, czyli w drodze skargi, wniosku czy jakiegokolwiek "podania" (te zostają po prostu zaklasyfikowane jako skarga lub wniosek zależnie od tego, który z tych aspektów w nich dominuje), jest po prostu nieskuteczna. Po pierwsze, w Konstytucji narzucana jest, jako słuszna, zasada pomocniczości, ta zaś zobowiązuje, by sprawy w państwie nie były ręcznie sterowane na samej górze, np. na szczeblu premiera czy wicepremiera, tylko by interweniował najniższy z organów, które mogą spowodować naprawienie sytuacji. Jeśli więc np. problem sięga Prokuratora Okręgowego w Warszawie, to uzasadniona jest interwencja z Prokuratury Apelacyjnej itp. Zasada pomocniczości jest jednakże zasadą ogólną, nie dotyczy tylko prokuratury, a jej wyrazem jest w sprawie skarg i wniosków przede wszystkim to, że tego typu pisma (zgodnie z Kodeksem postępowania administracyjnego) zawsze przekazuje się na niższy szczebel, jeśli nie ma dowodu, że wszystkie niższe "też są zamieszane". A zatem już choćby dlatego (np. po hipotetycznym "pierwszym wywiadzie" ze Zbigniewem Ziobrą i dalszym lekceważeniu problemów w prokuraturze, czyli w obliczu jego nieskuteczności) nie sposób liczyć na to, że pismem adresowanym na Prokuraturę Krajową i, ściślej, do Prokuratora Generalnego można będzie uzyskać od niego pomoc w sytuacji, gdy nie są egzekwowane jego wcześniejsze zapewnienia. Przeciwnie; jeśli by nawet takie pismo wysłano, organ ten (Prokuratura Krajowa, która pełni rolę kancelarii min. Ziobry w sprawach dot. prokuratury) musiałby przekazać pismo na dół (tak wg: art. 231 k.p.a. – numer nomen omen taki, jak artykułu Kodeksu karnego o przekroczeniu uprawnień...), a w praktyce trafiłoby ono najprawdopodobniej aż na zupełnie najniższy szczebel, czyli do prokuratury rejonowej, np. do zastępcy (sic) jej kierownika. Podsumowując więc problem zasygnalizowany w poprzednim akapicie, po pierwsze i przede wszystkim ścieżka skargowa nie zapewnia kontaktu z politykami. Już lepsze są próby pisania na skrzynki e-mailowe posłów (gdyż minister czy wiceminister praktycznie zawsze jest też posłem), tym niemniej w przypadku Piotra Niżyńskiego zawsze, ale to zupełnie w każdym pojedynczym przypadku (spośród bardzo licznych prób skontaktowania się przez e-mail), listy e-mailowe pozostawiano bez odpowiedzi, choć w sporej części przypadków (np. rzędu 25%) politycy czy też ich biura poselskie klikali przynajmniej potwierdzenie przeczytania wiadomości, przez co wracała automatyczna wiadomość zwrotna informująca w tytule, że mail "Przeczytano". Nigdy wszakże nie przyszła tą metodą żadna odpowiedź. Ponadto trzeba zauważyć, że próby kontaktu tą metodą (tj. poprzez kontakt z politykami np. przez e-mail poselski) są bardzo niesatysfakcjonujące pod względem dowodowym – sam fakt wysłania e-maila pozostaje niepewny, czytelnikom małego, bardzo mało jeszcze znanego portalu pozostałoby po prostu zaufać autorom artykułów, że zrobili to, co piszą, że zrobili, natomiast nie pozostaje po takim kontakcie żaden np. dowód z dokumentu (podczas gdy w przypadku skarg reżim ich obsługi jest już inny: zgodnie z prawem musi przyjść jakaś odpowiedź na piśmie w terminie maksymalnie 1 miesiąca, z tym, że – powtórzmy – w przypadku tej z kolei drogi będzie to praktycznie zawsze odpowiedź o przesłaniu sprawy na niższy szczebel: i tak dalej, aż do szczebla zupełnie najniższego z możliwych). Tak czy inaczej więc, stosując jedną drogę (administracyjną) czy drugą (poselską-związaną z pozornie oferowanym kontaktem z wyborcami), politykom łatwo będzie uciekać od odpowiedzialności, a ci, co chcieliby ich rozliczać, pozostają bez dowodu pozwalającego w sposób niezbity wykazać ich winę. Po drugie, co ważniejsze, samo prawo obecnie zakazuje skarżyć się na pracę prokuratora polegającą na wydawaniu orzeczeń, wnoszeniu pism do sądu itp.. I właśnie to było przedmiotem petycji, którą to petycję ułożył i wniósł do Sejmu Piotr Niżyński, założyciel portalu xp.pl w jego obecnej postaci i główny pokrzywdzony (ten, przeciwko któremu podejmuje się najwięcej działań) w sprawie afery z przestępczością podobno skupioną zwłaszcza w Telewizji Polskiej i wokół (podobno) osoby premiera i premierów (wydaje się to być problem systemowy, od dawna istniejący, a nawet mający bardzo długą tradycję sięgającą czasów PRL i o korzeniach nawet jeszcze wcześniejszych). Mianowicie, prawo stwierdza, że prokurator wykonując czynności przewidziane w ustawach (tj. np. wydając postanowienia, zarządzenia, wnosząc akty oskarżenia itp.) jest niezależny (jest to rodzaj wolności), chyba że interweniuje jego kierownik (ale koniecznie na piśmie), co może przybrać postać zmiany decyzji podwładnego lub jej uchylenia albo przekazania sprawy, którą się on zajmował, innej osobie lub do własnego referatu (tj.: do samodzielnego rozpatrywania przez przełożonego). Generalnie jednak prokurator przy czynnościach orzeczniczych jest podobno niezależny (art. 7 §1 Prawa o prokuraturze), zaś zgodnie z art. 185 §2 Prawa o prokuraturze skargi na prokuratorów dotyczące dziedziny, w której są oni niezależni, nie podlegają rozpatrzeniu: jedynie odpowiada się zainteresowanemu, że nie ma on prawa wnosić skargi. Ten sposób reagowania na skargi prokuratura istotnie chętnie stosuje, nawet w najbardziej wymagających interwencji przypadkach, jak pokazuje np. strona internetowa http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=12&t=7634#p9272. Z uwagi na powyższe nie jest możliwe osiągnięcie korzystnego stanu, streszczonego powyżej na wypunktowanej liście z dwoma punktami, w którym to stanie czytelne i klarowne byłoby to, jak wysoko sięga wina w prokuraturze. Gdyby bowiem skargi były możliwe, to choćby nawet prokurator był zły, a kierownik go w tym osłaniał, można by tego kierownika zaskarżyć do jeszcze wyższego kierownika (a ściślej: jego pracę przy obsłudze skargi, jego niedbalstwo, lekceważenie obowiązków itp. – łatwo ułożyć tego typu zarzuty, gdy się widzi rażąco niesłuszne, wręcz niesmaczne pod względem prawnym, odpowiedzi na słuszne skargi) itd. Krótko mówiąc, gdyby wszystko było w porządku, a prawo nie uniemożliwiało wnoszenia skarg na prokuraturę, można by skarżyć poszczególnych zamieszanych kierowników do kierowników jeszcze wyższych, a w razie potrzeby: aż do szczebla Prokuratora Generalnego (na tego zaś można by się skarżyć do premiera), co oczywiście trwa i zajmuje sporo czasu, ale daje też ogromną satysfakcję – gdyż ujawnione i udowodnione w sposób niezbity staje się to, jak złe są postawy polityków i jak masowa w np. prokuraturze jest pogarda dla prawa i odstępstwo od praworządności. Z takimi dowodami następnie łatwo byłoby w mediach rozliczać konkretne ekipy i doprowadzać do odsunięcia ich od władzy. Niestety, obecnie taka ścieżka pracy wydaje się nie mieć żadnego poparcia w instytucjach, gdyż zamiast tego wszyscy powołują się na niezawisłość prokuratorów i na to, że skargi są w ogóle niemożliwe, nawet na zupełnie najniższym szczeblu. Przy takim podejściu upada już zupełnie możliwość skutecznego rozliczania polityków za stan kraju, w tej bardzo ważnej dziedzinie, jaką jest prawo karne. W artykule "Sędziom nic nie ma prawa grozić za orzeczenia z oczywistą i rażącą obrazą prawa" (cytującym haniebne sugestie wyrażane przez wicerzecznika dyscyplinarnego sądów powszechnych) zaproponowaliśmy sposób wyjścia z tego impasu polegający na odpowiednim interpretowaniu tekstu prawa, tak, by skargi jednak były możliwe – a mianowicie w przypadkach, gdy orzeczenia np. sądowe (analogicznie: prokuratorskie) są poważnie wadliwe (tak, iż są niejako odosobnionym przypadkiem mającym przeciwko sobie cały nurt ugruntowanego orzecznictwa; albo gdy są w poważnej sprzeczności do zgromadzonego materiału dowodowego, np. gdy orzeka się coś przeciwnego niż wynika z zasobu zgromadzonych dowodów, np. winę w sytuacji braku jakiegokolwiek dowodu czy poszlaki; albo gdy orzeczenia są niezgodne np. z różnymi elementarnymi zasadami znanymi z Konstytucji i niepodlegającymi w praktyce żadnym "różnym interpretacjom"). Oparliśmy się przy tym na dobrze znanych z orzecznictwa zasadach i cytatach – wszystko to prowadziło do wniosku, że jak najbardziej można pociągać sędziów do odpowiedzialności za ich poważną niewierność prawu. Wydawałoby się, że to powinno rozstrzygnąć spór (a maiori ad minus przenosiłoby się to też odpowiednio do świata prokuratury, gdyż na pewno jest ona nie mniej pod pręgierzem różnych ocen niż same sądy), tym niemniej póki co nic nie wskazuje na to, by ktokolwiek kluczowy w prokuraturze lub sądownictwie planował przychylić się do reklamowanych przez nas zapatrywań i by zaczęto dopuszczać tego rodzaju skargi do rozpoznania. Co więcej, na końcu przykładowej zaprezentowanej na forum odpowiedzi prokuratury na skargę można przeczytać pogróżki o tym, że dalsza korespondencja pozostanie bez odpowiedzi. Najwyraźniej więc polityka tak bardzo zrośnięta jest z nadużyciami, w tym przestępstwami, i z kwestią ich osłaniania, że nie można tu liczyć na żadną pomoc; albo po prostu prokuratura to instytucja do cna przestępcza i osłaniająca nadużycia w sposób masowy i strukturalny (co właśnie wydaje się trafną oceną, wystarczy spojrzeć na realia w naszym kraju, w tym na sytuację Niżyńskiego). Na taki przykry stan rzeczy w zapewne całej tej ogólnopolskiej instytucji zresztą wkrótce nagłośnimy pewne dowody, już od dłuższego czasu reklamowane na blogu Piotra Niżyńskiego www.bandycituska.com. Stanowisko Sejmu jest "pozbawione logiki"Odpowiedź, jaka przyszła z Sejmu od posłanki Małgorzaty Gosiewskiej (znanej xp.pl jak dotąd przede wszystkim z naruszania nietykalności cielesnej Piotra Niżyńskiego, który tam wszedł i próbował rozmawiać o rozbrzmiewających tam dźwiękach tortury dźwiękowej, a którego siłowo wyrzucał stamtąd pracownik obsługujący biuro poselskie: patrz http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=5886&p=6293#p6293), zaprezentowana jest na górze artykułu pod nagłówkiem. Komentuje autor petycji Piotr Niżyński:
Z uwagi na to, że od p. Gosiewskiej przyszła jedynie odpowiedź zdawkowa, podsumowująca stanowisko komisji, w której nad petycją zastanawiali się posłowie m. in. z PO i PiS (czyli z tzw. opozycji i z tzw. koalicji), wypadałoby jeszcze rzucić okiem na dokładniejszą analizę, której autorem jest prof. Paweł Daniluk z INP PAN, pracujący jako ekspert ds. legislacji w Biurze Analiz Sejmowych. Jego opinia jest dostępna do przeczytania na stronie http://orka.sejm.gov.pl/petycje.nsf/nazwa/492/$file/492.pdf – można tu zwrócić uwagę na nr 492 (przypisany też samej petycji wniesionej w Sejmie – patrz początek tego artykułu), który to dziwnym trafem jest identyczny z numerem sprawy sądowej o przejęcie domen internetowych Sidereus Investments Inc. (spółki-matki xp.pl) przez państwowy instytut NASK (czyli centralny rejestr domen .pl): XVI GC 492/16, patrz http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=11&t=3366. A zatem Sejm – jak widać z tego, co on daje czytelnie i cynicznie do zrozumienia (a ta naiwna szczerość nie jest niczym zaskakującym: łatwo przecież lekceważyć media, które są mało znane, np. właśnie portal xp.pl) – chce po prostu kontynuować tradycję ustawiania teczek w sprawach sądowych, wychwytywania więc spraw, na których mu zależy, i obsługiwania ich w sposób specjalny (m. in. poprzez przydzielenie specjalnego numeru): którą to tradycję zaprezentowano na www.bandycituska.com (wpis z 23/05/2017 r. o sądach). Chyba że to tylko takie poczucie humoru. Tym niemniej sprawa ta jest przecież bardzo nieśmieszna, lecz – wręcz przeciwnie – zatrważająca, zaś odpowiedź, jaka przyszła z Sejmu, faktycznie jest niemal poniżej krytyki – szkoda wręcz trochę czasu na komentowanie wypowiedzi na tak niskim merytorycznie poziomie, jak gdyby więc pochodzących od osób, które najzupełniej oficjalnie już nie lubią demokracji i w nią nie wierzą. Oto zatem komentarz pokrzywdzonego na temat odpowiedzi prof. Daniluka:
(n/n, zmieniony: 22 kwi 2020 14:49)
KOMENTARZE (21)Skomentuj
|
Nowi użytkownicy dzisiaj: 1. | © 2018-2024 xp.pl sp. z o. o. i partnerzy. Publikowane materiały wyrażają opinie ich autorów. | RSS | Reklama | O nas | Zgłoś skandal |