USŁUGI | TARG | CZAT | STARTOWA |
Podobne | ||||||||||||||||
Polska | Regionalne | Świat | Państwo bezprawia | Wybory | Kryminalne | Kompromitacje polityków | Nieruchomości "Premierzy fałszują też sondaże, dla czujnych to było czytelne wyznanie"13 lis 2019 10:54 Skąd ostatnio tak duże zainteresowanie 101-szą obecnie rocznicą "odzyskania niepodległości" (widać m. in. liczne plakaty państwowe, reklamowana jest specjalna strona www) oraz ogólnie tzw. binarnym (tj. zerojedynkowym) systemem liczbowym stosowanym wewnętrznie przez komputery? Ślady tego zainteresowania widać w sygnaturze nadanej przez Sąd Najwyższy protestowi wyborczemu Niżyńskiego (I NSW 101/19), jak również w najdonioślejszych spośród fałszerstw widocznych w oficjalnych wynikach wyborów PKW, o czym była mowa w ww. proteście. Dręczyciele dźwiękowi Niżyńskiego, czyli Telewizja, kontynuują teraz swą powyborczą agitację.Donald Tusk, premier w latach 2007-2014, w uścisku z prezydentem USA "Premierzy fałszują też sondaże. Dla czujnych i zainteresowanych to było czytelne wyznanie, chociaż 99% narodu tego nie zauważy" – tłumaczą. Sprawę częściowo wyeksponowanych fałszerstw omówiliśmy w serii kilku artykułów:
Temat systemu binarnegoDwójkowy, czyli binarny, pozycyjny system liczbowy opiera się tylko o cyfry 0 i 1 reprezentowane elektronicznie przez zerowe lub bardzo niskie napięcie oraz napięcie od ok. 1,5 V do kilku woltów, zależnie od stosowanej technologii. Komputery i inne urządzenia elektroniczne we wszelkich obliczeniach arytmetycznych typowo posługują się tylko tym systemem binarnym; nawet wyliczanie (wyodrębnianie) i wyprowadzanie na ekran kolejnych cyfr liczb wyrażonych dziesiętnie, tj. jako znaki od 0 do 9, składających się na jakąś liczbę, odbywa się w całości na zasadzie operacji na liczbach, które wewnętrznie w komputerze są binarnie zakodowane. Na żadnym etapie pracy nie ma odstępstwa od tej zasady. Kluczową rolę w systemie binarnym pełni współcześnie liczba 256 (jak się zdaje planowano ją do tej roli już pod koniec XIX w., także w papiestwie: dziwnym trafem jedna z kluczowych dekonspiratorskich sekcji{{-wśród zresztą licznych innych przejawów dekonspiratorstwa w tej dziedzinie, jakie w zawoalowanej formie można odnaleźć w twórczości Nietzschego – książki "Poza dobrem i złem" Nietzschego ma numer właśnie 256 i, choć pisana jest o Wagnerze, wydaje się, że Nietzsche pisze też o własnym przypadku: podobno wyczuwa się "Rzym, wiarę rzymską" jako inspiracje)}}. 256, czyli 2 do potęgi 8, to liczba różnych możliwości (np. liczb), jakie można zapisać w 1 bajcie informacji – bajt jest to dlatego 8 bitów, czyli cyfr binarnych. Jednocześnie zaś "bajt" to najmniejsza adresowalna komórka pamięci komputera, tzn. dostęp do pamięci komputer uzyskuje adresując konkretne bajty, czyli może pobrać lub zapisać nie mniej niż 1 bajt informacji, konkretnie określony z numeru porządkowego (tzw. adresu). A zatem z uwagi na powyższe można powiedzieć, że 256 jest symbolem bajtu – komputerowej "minimalnej jednostki informacji"; oraz że jest to liczba ściśle związana z tematem systemu binarnego. Skojarzenia z systemem binarnym, czyli współczesnym symbolem informatyki, budzi zarówno liczba 101 (mieliśmy obecnie 101-szą rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę w r. 1918), jak i liczba 256, która stała się niejako osią najdonioślejszych fałszerstw wyborczych. Mianowicie procentowy rzekomy wynik wyborczy Lewicy (prawie wyłącznie złożonej z SLD) w skali całego kraju kończył się znakami 2,56%, a następujący tuż za nim – jeśli patrzeć tylko na liczby i pomijać tekst – w oficjalnym obwieszczeniu PKW wynik Konfederacji co do wprost podanej liczby głosów również miał wyraźnie zaznaczoną liczbę 256, mianowicie w środku i otoczoną odstępami. PKW grupuje bowiem od dawna tysiące w podawanych liczbach wielocyfrowych, czyli stosuje spację przed 3-cią cyfrą od końca, 6-tą cyfrą od końca (stąd zapis w rodzaju np. 1 234 567). Oczywiście takie trafienie dwa razy pod rząd w to samo jest samo w sobie skrajnie nieprawdopodobne, jak pokazywał protest Niżyńskiego (na ostatniej czy przedostatniej jego stronie, tuż przed załącznikiem, jest w przypisie wyliczenie prawdopodobieństwa); nieprawdopodobieństwo wiąże się także z "losowym" wystąpieniem w ogóle liczby 256, jak również, tuż obok niej, wynikiem SLD wprost podanym co do liczby głosów kończącym się na 1946 (symbolicznie rzecz biorąc: "post-1945", "postkomunizm", o ile mianowicie rok 1945 uznać za początek tzw. żelaznej kurtyny), jak również z "liczbą głosów oddanych na podstawie aktu pełnomocnictwa" zawierającą liczbę 666 (symbol szatana) poprzedzoną jeszcze jedną inną cyfrą; nieprawdopodobieństwo tkwi wreszcie także w tym, że i w poprzednich wyborach był silny akcent religijny związany z tym, że suma liczby głosów oddanych na partie, którym następnie udało się wejść do Sejmu, miała jakoby być podzielna przez 500 (co oznacza, że zdarzył się przypadek zdarzający się średnio raz na 2000 lat, jeśli przez 2000 lat non stop co 4 lata urządza się takie wybory) – choć liczby te są co do zasady przecież "losowe" i mają odzwierciedlać po prostu rzeczywistość. Przypadek za przypadkiem, a tymczasem każdy z nich obniża rzędu np. 1000 razy prawdopodobieństwo zdarzenia się czegoś takiego. W miejscu natomiast stoi, bez zmian, w warunkach zdarzania się takich przypadków prawdopodobieństwo hipotezy przeciwnej: że ktoś to fałszuje. W efekcie, drastycznie zyskuje ta alternatywna hipoteza na tle hipotezy przypadku losowego: jeśli początkowo opcji "ktoś to ustawia, jest spisek, jest pycha ze strony polityków i lekceważenie wyborców" przyznajemy szansę (prawdopodobieństwo warunkowe, w warunkach, gdy jest albo spisek, albo przypadek losowy) np. 10% (czyli przypadek losowy ma 90%), to za sprawą tych nakładających się coraz to kolejnych przypadków (jeśli przyjąć, że mają one przykładowe prawdopodobieństwo 1:1000) najpierw wzrasta ona do 99,91% (bo jest to 1 minus 0,9:1000 wyrażone w procentach), potem do 99,99991% (1 minus 0,9:(1000×1000)), potem do 99,99999991% itd. Najdonioślejsze spośród fałszerstw wg protestu Niżyńskiego to oczywiście zmiana wyniku procentowego SLD. Jeśli, uznając rozsądnie, że było to fałszerstwo, zwrócić się zamiast tego w stronę różnych sondaży poszukując tam jakiegoś oszacowania prawdy oraz uwzględnić, że obarczone są one błędem statystycznym, ale generalnie wynik wyborczy w nich się mieścił, to skala fałszerstw wynosi (na zasadzie tzw., w statystyce, wartości oczekiwanej E) ok. 1%, czyli 1:100. Tymczasem już sfałszowanie ok. 1:460 głosów może wpłynąć na wynik wyborów, sfałszowanie 2:460 głosów (czyli 1 na 230) niemal na pewno na nie wpływa, a w przypadku 1:100 jest to już zmiana nie jednego posła, a prawdopodobnie kilku. Ponadto w artykule "»Dużo więcej fałszu«. Dręczyciele dźwiękowi o wyborach i sondażach" spikerzy tortury dźwiękowej przeciw Niżyńskiemu, którzy zapowiadali fałszerstwa zanim się one zdarzyły, wyjaśniali, że skala ta jest jeszcze dużo istotniejsza, a proceder istniał w przeszłości i obejmował też sondaże. Nawiązanie do tematu odzyskania niepodległościOczywiście zaś system binarny jest też nasuwany na myśl, gdy spojrzy się na liczbę 101, będącą numerem rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę, jaką w tym roku obchodziliśmy. 101 to zresztą w systemie dziesiętnym 5 ("piątka", może piątka w szkole). Powstała zatem w każdym razie nić wiążąca 256 i odzyskanie niepodległości przez Polskę, którą to nicią jest rocznica nr 101. W związku z tym wynik wyborów, w kluczowym miejscu samoodsłonienia się fałszerzy akcentujący sprawę informatyki i w szczególności matematyki informatycznej, systemu binarnego, budzi skojarzenia – obok zawodu Piotra Niżyńskiego i ogólnie jego postaci – po prostu z kwestią "odzyskania niepodległości". To się szczególnie podkreśla, na to się zwraca szczególną uwagę. A ponadto 256 trafia też w główne cechy bohatera wielkiego skandalu kryminalnego, jakim jest pokrzywdzony Piotr Niżyński, gdyż z zawodu prezes xp.pl to informatyk. I to, że w polityce takie osoby mogą być istotne, jest podsuwane na myśl już choćby przez postać Adriana Zandberga kojarzącego się z młodym prezesem-miliarderem Zuckerbergiem (twórcą Facebooka). Ponadto pokazaliśmy na to szereg dowodów np. w artykule "Nowy atak prokuratury z Policją na Niżyńskiego. Ślepo do celu wbrew faktom" pod nagłówkiem "Piotr Niżyński jako idea i postać tradycyjnie istotna w polityce najwyższego szczebla". Nota bene w swym piśmie złożonym do SN w ślad za protestem wyborczym i w odpowiedzi na stanowiska instytucji państwowych, w tym Prokuratora Generalnego (patrz artykuł "Kompromitacja! Ziobro i PKW zwalczają protest Niżyńskiego", w którym można przeglądać to pismo – klikając znaki strzałek po obu stronach skanu), Niżyński wyjaśnił obszernie, jakie to motywy mogą czynić z samoodsłaniania się przestępców coś korzystnego, co nawet warto zrobić. Spikerzy objaśniają: "fałszowanie sondaży to fakt"Zauważmy teraz, że spikerzy tortury dźwiękowej podając przykłady najzuchwalszego fałszowania sondaży z przeszłości wskazywali na sprawę kampanii wyborczej z 2015 r., w toku której wynik PO spadł nagle o kilkanaście procent i to nie tyle na rzecz Kukiz i Nowoczesnej (te korzystały na elektoratach innych partii, np. KORWiN, choć oczywiście też na tych starych, ale to chyba wszystkich społem), co po prostu nastąpiło przekazanie tej sporej liczby procentów PiS-owi. Wynik PO spadł o tyle, wynik PiS wzrósł mniej więcej o tyle (wiele procent). Zjawisko to nie miało żadnego sensownego uzasadnienia społecznego, tym bardziej, że w braku wielkich ogłaszanych przez media skandali preferencje wyborcze są czymś stabilnym i długofalowym, niezbyt się zmieniającym. Trudno wyjaśnić, dlaczego ludzie niechętni PiS-owi, a tacy zawsze często byli wyborcy Platformy Obywatelskiej, mieliby nagle nawracać się na tę partię, jeśli nie było zdarzenia, które to wyraźnie zainicjowało. Inne takie przykłady przytaczane ostatnio przez nieoficjalnych spikerów Telewizji to spadek poparcia partii Kukiz (wkrótce po ujawnieniu przez spikerów TV teorii o uwikłaniu lidera tej partii w plan co do zamordowania Rafała Wójcikowskiego, oficjalnie zmarłego "przez tragiczny wypadek", który aż musiał w tym celu dostać się na listy wyborcze; istotnie, jest to skandal, a Wójcikowski ma tak trafne dane osobowe, że najpewniej nawet by nie trafił na listy, gdyby go specjalnie nie wyłowiono i doceniono, z tym, że o tym całym skandalu zaledwie kilka razy wspominano u spikerów tortury dźwiękowej i prawie nikt o tym w narodzie nie usłyszał, a dziwnym trafem to od czasu wygłoszenia tych twierdzeń przez spikerów TV wyniki Kukiza zaczęły spadać), jak również unicestwienie, "wchłonięcie" elektoratu partii Samoobrona i LPR przez PiS w latach 2005-2007, co zupełnie nie miało uzasadnienia. Uzasadnieniem mogły tu być tylko i wyłącznie sondaże. Należy tu wprawdzie podkreślić, że krytykowanie ośrodków sondażowych i zarzucanie im fałszerstwa to sprawa niebezpieczna i można narazić się na zarzut pomówienia, a przy tym sondaże nagłaśniane przez wielkie mass media, np. telewizje, mają cechy przepowiedni samospełniającej się, czyli istnieje tendencja społeczna do niwelowania ich odstępstw od rzeczywistych preferencji wyborczych poprzez dostosowywanie tych ostatnich. "Temat »odzyskania niepodległości«, zaakcentowany w obecnie sfałszowanych wynikach wyborów, to wskazówka, że sytuacja z kampanii wyborczej z 2015 r. to było autentycznie to, co mówiliśmy, czyli odkłamanie sondaży, oddanie im niezależności: zrzeczenie się dalszego ukrywania bardzo osłabionej pozycji, w jakiej znalazła się PO; jest to przywołanie wspomnienia tamtej sytuacji, bardzo wyraźnie pokazującej, jak bardzo wirtualny jest świat sondaży" – wyjaśniają spikerzy tortury dźwiękowej (patrz też artykuł z szerszym przedstawieniem ich stanowiska). Rzeczywiście, zmiana rzędu 10, a nawet kilkanaście procent, tego rzędu przeskok poparcia w raptem kilka miesięcy pomiędzy PO a PiS-em to coś niezwykłego, nad czym nie można przejść do porządku dziennego jak nad zrozumiałym zjawiskiem socjologicznym (tłumacząc to np. "zwycięstwem Dudy w wyborach prezydenckich", co przecież ma zupełnie niejasne znaczenie dla preferencji wyborczych w wyborach do Sejmu – nie udowodniono, że to, że ktoś wygra z drugim kandydatem, na mocy jakiegoś prawidła powoduje, że jego partia ma wielki zastrzyk poparcia, a partia przegranego kontrkandydata przeciwnie). Jednakże to, że doszło wtedy do pewnego odkłamania rzeczywistości, oczywiście nie oznacza, że wróciliśmy do stanu idealnego, ponieważ za rządów PiS-u, jak teraz się mówi, problem dalej istniał (narosły też podobno inne problemy, m. in. "zabija się z większą częstotliwością niż kiedykolwiek dotąd"), a i można powątpiewać, czy po "ucieczce" Tuska za granicę (tj. awansie na szefa dyplomacji UE) oraz w toku kampanii wyborczej z 2015 r. doszło faktycznie do całkowitego odkłamania sondaży, skoro następnie w wyborach i tak pozostawiono ślad fałszerstwa (mianowicie wspomnianą cechę sumy liczby głosów oddanych na partie sejmowe). Roztropność wszak nakazuje, że fałszerstwa trzeba tak popełniać, by ludzie nie zauważyli, czyli istotne fałszerstwa, mające coś na celu, zawsze idą w parze z koniecznością dostosowania do nich także sondaży. Nie należy wprawdzie na podstawie powyższych dekonspiratorskich twierdzeń uznawać, że spikerzy to jakieś przychylne Polsce postaci i dobrzy ludzie, a nie sprawcy tortur, a podobno też zabójstw. Po prostu najpewniej głoszą te rzeczy w sposób skoordynowany, bo tak im polecił dyrektor, może nawet za aprobatą ministra. I tak to wszystko nie ma już znaczenia, a przed nami kolejne 4 lata rządów tej samej ekipy, teraz nawet jako rządy monopartyjne. Nastaje Polska totalitarna, czego dowodem stanowisko Prokuratora Generalnego w sprawie protestu Niżyńskiego ("nie ma żadnych dowodów przemawiających za tym, że wybory zostały sfałszowane" – bezczelnie wbrew naocznie widocznym faktom, wskazanym w proteście) oraz stanowisko Sądu Najwyższego, na podstawie którego teraz politycy będą uznawać, że "są legalnie wybrani". "Fałszowanie sondaży idzie w tym kierunku, by wyborcy myśleli, że nic się nie stało i że nie zmienia się nic, a obecnie nawet w kierunku przekonania, że władzy rośnie poparcie" – kolejna teza Telewizji. "Dotyczy to w szczególności skandalu z remontowaniem nieruchomości oraz z podżeganiem do nielegalnego podsłuchu w zakładach pracy, i ogólnie z dręczeniem i prześladowaniem Niżyńskiego". Przytaczali nawet na poparcie tego padające nieraz w latach 2010-2013 twierdzenia Tuska, że rząd może upaść, ale przecież "nie przez konflikty personalne", co budziło ówcześnie skojarzenia z Niżyńskim (w tle tu oczywiście był rozkręcający się gigantyczny skandal związany z narastającym procederem kryminalnym stalkingu, czyli prześladowania, nagabywania, dręczenia i dokuczania Niżyńskiemu, który to proceder organizowano masowo, jak również skandal związany z remontowaniem nieruchomości tak, by mogły odtwarzać radio podsłuchowe z przekazem podprogowym, czyli manipulować myślami lokatorom czy pracownikom). "Przewidział to raper Młodziak"Spikerzy wskazywali też, że podniesiony przez nas w artykule "Kapłan dyktował orzeczenie Sądowi Najwyższemu. Są pokrzywdzeni", a ściślej: przytoczony przez odwołanie do wpisu na forum bloga Niżyńskiego (http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=11&t=7644), temat dziwnie trafiającej w służalczość Sądu Najwyższego względem papieża piosenki "Farmazony" autorstwa rapera Młodziaka (z roku 2009), istotnie odzwierciedlał nadchodzącą sytuację w Sądzie Najwyższym, a raper najwidoczniej był uświadomiony, że będzie dochodzić do fałszerstw. Jej tekst z jednej strony można odnieść do sprawy podsłuchu telewizyjnego przeciwko Niżyńskiego z uwagi po pierwsze na kojarzący się z tytułowym bohaterem Massey'em (podobne brzmienie słowa "masturbacja") temat molestowania w dzieciństwie (była o nim m. in. mowa w naszym artykule "Nowa śmierć w stylu »grupy watykańskiej«: kardynał z Włoch. Trafia w aktualny kontekst") i po drugie z tego powodu, że widać tam pewne odniesienia do postawy, jaką prezentował Niżyński, jak gdyby przypierany do muru, w roku 2011 w związku poniekąd jak gdyby ze "sprawą jego dawnych publikacji", jaką wtedy wokół niego organizowano (m. in. z udziałem studentów, wprawdzie zakonspirowanych i nie chcących mówić wprost o śledzeniu; był to bardzo wczesny przejaw stalkingu naruszającego prywatność). Z drugiej zaś strony piosenka wchodzi też na tematy budzące nieodparte skojarzenia z postawą Sądu Najwyższego, w aspekcie podsłuchu zupełnie nielegalnego jest to zresztą, na zasadzie kontrastu i przeciwieństwa, bardzo naturalnie nasuwające się skojarzenie (jako swego rodzaju upragniona "deska ratunku"). W jej tekście czytamy bowiem nie tylko (1) o zakazanym wysługiwaniu się księdzu (w oryginale: poprzez usługę seksualną), co zresztą w rzeczywistości najprawdopodobniej miało miejsce (zaś data oficjalnego artykułu watykańskiej służby prasowej na ten temat to data 13.6 wiążąca się z datą urodzin Piotra Niżyńskiego 25.9, bo wytworzona tym samym algorytmem zwiększania o kolejne cyfry, lecz zaczynająca od jedynki, a nie od dwójki), ale też (2) jak gdyby o ocenie wyborów, co jest ważną funkcją Sądu Najwyższego, gdyż pada tekst: "Uroczyste pasowanie, kładę ci ch...a na ramię; idź, reprezentuj godnie Nibylandię", jak również (3) można tam znaleźć fragment mówiący, jak o największej hańbie (po której ktoś dla autora piosenki "już nie istnieje, jest gnidą bez zasad i bez honoru"; fragment w takim stylu pada bodajże we wstępie poprzedzającym oficjalny tekst), o wypieraniu się własnych słów (istotnie, z przyczyn najwyraźniej politycznych, bo trudno to wytłumaczyć samym tylko siedzeniem i dumaniem nad tym, jak tu pozmieniać to, co już ustalone, były takie przypadki: patrz np. – w obliczu tego, że w 2019 r. podczas wnoszenia kasacji podrzucono na ogłoszeniach Gumtree.pl Niżyńskiemu fałszywą kancelarię prawną, która wniosła kasację z wykorzystaniem nieuprawnionego do tego adwokata – nowa "aktualizacja" komentarza do Kodeksu postępowania karnego, autorstwa Dariusza ŚWIECKIEGO orzekającego w Izbie Karnej Sądu Najwyższego, opublikowana w 2019 r., w której wydumano, że, wbrew dotychczasowej długiej linii orzeczniczej, naruszenie przymusu adwokacko-radcowskiego przy wnoszeniu kasacji nie skutkuje wezwaniem do uzupełnienia braku formalnego, tylko natychmiastowo jej odrzuceniem). Spośród ww. trafnych odniesień temat 2 w sam raz pasuje na temat na inaugurację Sejmu. Kolejne jeszcze przykłady wpływu zapewne rządów na świat muzyki zaprezentujemy w kolejnym artykule (o kolejnych dokonanych odgórnie zleconych morderstwach). Ponadto jako poszlakę na nielegalne usunięcie partii politycznej – poprzez konsekwentne zaniżanie jej wyników co do poparcia w społeczeństwie – wskazano na specyficzny przypieczętowujący to gest w postaci zamordowania Leppera. Informacje na temat jego śmierci wykazujące, że było to najprawdopodobniej zabójstwo, można znaleźć w raporcie z listą zabójstw grupy na www.bandycituska.com/ofiary.html. Wreszcie, poszlaką na to, że faktycznie fałszuje nie tylko wybory (a zatem może tylko na drobną skalę), ale nawet sondaże (co pozwala na dużo dalej posunięty stopień odbiegania wyników od rzeczywistości), jest to, że fałszerze pozwolili sobie pozostawić znak 666 w miejscu, które może najmniej kojarzy się z fałszowaniem głosów przy liczeniu i z kontrolną rolą władzy sądowniczej, najmniej po prostu z samym przebiegiem wyborów: mianowicie w "liczbie głosów oddanych na podstawie aktu pełnomocnictwa". Liczba ta jest zresztą mała: 21666 głosów to typowo raczej za mało, by wpłynąć na wynik wyborów. Tymczasem zaś, poprzez skojarzenia z administracyjną stroną głosowania – tj. zwłaszcza z przygotowaniami, z tym, co można zrobić na zasadzie przekrętu nawet bez dokonywania przekrętów przy samym głosowaniu – nasuwa to na myśl (zupełnie analogicznie), gdy się z kolei rozpatruje temat rzeczywiście występujących zafałszowań, temat sondaży. Oczywiście sytuacja taka, jak ów wynik 21666, nie wymusza, że faktycznie fałszowano sondaże, tym niemniej jest to najprawdopodobniej pewna steganograficzna informacja pozostawiona przez fałszerzy właśnie po to, by na tę myśl naprowadzić. Myśl ta to (stosując tutaj żargon z sądownictwa rodem): "jest w tym jeszcze temat administracyjny" (tj. nie będący samym "orzekaniem" ze strony narodu, a jedynie mu asystujący i przez nie inspirowany). Skąd te wpływy rządu w gospodarceRząd jest potężną siłą w gospodarce, ponieważ zawiaduje administracją rządową, do której zalicza się administracja podatkowa. Do niedawna wykorzystywano przede wszystkim urzędy kontroli skarbowej, obecnie rolę tę przejęły urzędy skarbowe. Przedsiębiorcy umówieni z urzędem skarbowym, że będą mieć wyremontowane i "zadbane" (tzn. wyposażone w odbiornik ekranu komputerowego, odbiornik "telewizyjny") nieruchomości, dostosowane też do wykonywania w nich bandyckiego monitoringu (m. in. komputer z odpowiednio skonfigurowanym komunikatorem internetowym, łącze internetowe), jak również przedsiębiorcy umówieni choćby tylko co do tego, że będą podsyłać obsłudze np. biurowca czy bloku swych pracowników chętnych na monitoring z nielegalnym podsłuchem, nie płacą podatku dochodowego (w przypadku przedsiębiorstw prywatnych osób fizycznych oznacza to nawet nieskładanie deklaracji podatkowych, a ponadto nie płaci się też masowo VAT-u, nawet w przypadku prawników, którym nie przysługuje zwolnienie z tego podatku), a państwo przymyka na to oczy. Ta przyjaźń może się jednak skończyć, jeśli przedsiębiorca nie spełnia woli rządu. Wówczas może go spotkać kontrola skarbowa lub wręcz dochodzenie policyjne – w tym: zestawienie danych zadeklaroawnych w urzędzie skarbowym z tym, co rzeczywiście odprowadzono na konto US – i praktycznie nieuchronna kara, nawet kara więzienia. Nie tylko bowiem niedeklarowanie należnego podatku, ale nawet niewpłacanie go jest karalne, a w przypadku dużych kwot (powyżej ok. 10 tys. zł) karalne jako przestępstwo skarbowe, czyli z karą więzienia włącznie (niepobranie, czyli nieoddzielenie od przychodu, podatku jest jednym typem przestępstwa, drugim jest niewpłacenie następnie tego podatku). Również przyjmowanie korzyści z takiego przestępstwa jest przestępstwem (mianowicie z tego samego paragrafu, co pranie brudnych pieniędzy), wedle orzecznictwa SN. Swego czasu większość nawet przedsiębiorców (w tym właścicieli spółek) została wciągnięta w przestępcze niepłacenie podatku dochodowego za siebie oraz za część pracowników. Jest to zatem gigantyczny problem strukturalny w gospodarcze. Tak w każdym razie wynika z wyjaśnień dręczycieli dźwiękowych oraz potwierdza to przypadek Piotra Niżyńskiego, gdyż wszechobecny jest problem wyremontowanych, grających radio podsłuchowe nieruchomości. (n/n, zmieniony: 22 kwi 2020 14:56)
KOMENTARZE (3)Skomentuj
|
Nowi użytkownicy dzisiaj: 2. | © 2018-2024 xp.pl sp. z o. o. i partnerzy. Publikowane materiały wyrażają opinie ich autorów. | RSS | Reklama | O nas | Zgłoś skandal |