Z przyczyn politycznych musimy Cię tutaj poinformować o tym, że portal xp.pl wykorzystuje tzw. cookies, czyli technologię zapamiętywania w Twojej przeglądarce (w celu późniejszego prezentowania naszym serwerom przy okazji pobierania treści) drobnych danych konfiguracyjnych uznanych za potrzebne przez administratorów portalu. Przykładowo, dzięki cookies wiadomo, że nie jesteś zupełnie nowym użytkownikiem, lecz na stronach portalu byłeś/aś już wcześniej, co ma wpływ na zbieranie informacji statystycznych o nowych odbiorcach treści. Podobnie, jeżeli masz konto użytkownika portalu xp.pl, dzięki cookies będziemy pamiętać o tym, że jesteś na nim zalogowany.
Ww. technologia cookies jest stosowana przez portal xp.pl i nie stwarza zagrożenia dla bezpieczeństwa Twojego komputera. Jeśli ją akceptujesz, kliknij przycisk "Akceptuję cookies". Spowoduje to zapisanie w Twojej przeglądarce danych cookies świadczących o tej zgodzie, dzięki czemu niniejsze ostrzeżenie nie będzie już więcej prezentowane. Jeśli nie zgadzasz się na stosowanie cookies, zmień konfigurację swej przeglądarki internetowej.
WAŻNE Rozważ ponadto zarejestrowanie konta na portalu xp.pl. Nasz portal ma potężnych wrogów: kryminalna "grupa watykańska" lub, jak kto woli, grupa skarbowa obejmuje naszym zdaniem swym zasięgiem nie tylko wszystko, co państwowe, w tym np. rejestr domen .pl czy sądy, z których mogą płynąć rozliczne zagrożenia, ale także mnóstwo prywatnych przedsiębiorstw czy nawet prawie wszystkie prywatne przedsiębiorstwa: w tym także zapewne operatorów telekomunikacyjnych(!) oraz firmy z literami XP w nazwie, a nawet odpowiednie sądy polubowne stworzone dla oficjalnego i szybkiego "rozstrzygania" tego typu sporów o domeny. Wszystko jest pod kontrolą jednej władzy, zaś partie dodatkowo wprowadzają jeszcze coraz to nowe podstawy ustawowe do cenzurowania Internetu, do ukrywania treści, które w nim są, przed Polakami – więc bez kontaktu z administracją portalu xp.pl poprzez inny kanał, np. pocztę e-mail, pewnego dnia możesz stracić do niego dostęp! Dlatego zarejestruj się i na zawsze zabezpiecz się w ten sposób przed takim niebezpieczeństwem.
Nie dopuśćmy, by w naszym kraju funkcjonował polityczny system zamknięty, nie poddany demokratycznej kontroli.Akceptuję cookies
Rejestrując się zapewnisz sobie też ładną krótką nazwę użytkownika, z której w przyszłości będziesz dumny/a i która będzie poświadczać, że byłeś/aś z nami od początku.
Nowy atak prokuratury z Policją na Niżyńskiego. Ślepo do celu wbrew faktom
9 wrz 2019 00:56
Prezes xp.pl sp. z o. o. i główna ofiara nagonki podsłuchowej kojarzonej najczęściej z Telewizją Polską nie ma łatwego życia, a różnorakie organy ścigania prześcigają się w przeprowadzaniu operacji przeciwko niemu i wytaczaniu bezpodstawnych czy wręcz formalnie niedopuszczalnych zarzutów. Kolejny taki atak miał miejsce 5 września br. i zabrał pokrzywdzonemu czas pomiędzy godz. 17:00 a 19:45.
Zdjęcie 1 z 13 – Wezwanie, które wręczono Piotrowi Niżyńskiemu po schwytaniu go w metrze
Od dłuższego czasu zachodzi sytuacja, że Piotrowi Niżyńskiemju od kilku do często nawet kilkunastu razy dziennie prezentują się na mieście tuż obok wozy policyjne, policjanci itp., podobnie zresztą też – dając łącznie jeszcze wyższe ilości – karetki pogotowia oraz samochody innych firm i instytucji: Straż Miejska, taxi (w tym taxi Freenow), Panek, wodociągi i kanalizacja, pogotowia gazowe, DHL, DPD (czyli firmy kurierskie – co budzi skojarzenia z TVP Warszawa, której główny program to słynny Kurier, przy czym ośrodek regionalny nieraz już różne osoby uznawały za ten, który nadzoruje inwigilację Niżyńskiego) itp. Sytuacja taka trwa latami (niezależnie też od procederu odtwarzania się tortury dźwiękowej wokół Niżyńskiego, w związku z poukrywanymi nielegalnymi instalacjami budowlanymi), natomiast niedawno zaczęło dochodzić do zupełnych już absurdów. Przykładowo, w czwartkowej akcji, o której mowa w tym artykule, do wagonu metra, którym od 10 minut jechał Niżyński, wsiadło 2 dwudziestokilkuletnich policjantów. Gotowi byli jechać dalej, stojąc w miejscu w wagonie mimo przystanku, ale Niżyński pod koniec pauzy pociągu na stacji – nie dając też podstaw do podejrzeń, że się nimi interesuje – wysiadł z metra. Zapełniony ludźmi pociąg odjechał, ale okazało się, że wysiedli również ci dwaj policjanci, po czym spośród wszystkich obecnych na stacji zainteresowali się właśnie Niżyńskim (widzianym przez nich zresztą niefrontalnie, a zatem ktoś musiał im podpowiedzieć miejsce, czas oraz podstawowe cechy wyglądu związane z ubiorem) i zaczęli go legitymować. Efekt: "zatrzymanie do ustalenia miejsca pobytu". Następnie w toku bardzo długich czynności, obejmujących też przewiezienie Niżyńskiego na komisariat metra Nowy Świat, okazało się, że chodzi o doręczenie wezwania w sprawie Prokuratury Rejonowej Warszawa-Żoliborz 4 Ds 883/15.
Najprawdopodobniej policjanci po prostu skontaktowali się z bandycko śledzącym Niżyńskiego od bardzo bardzo wielu lat ośrodkiem kojarzonym z telewizją, przy pomocy komunikacji internetowej (np. komunikatorem Tlen). Z komórką kryminalną współpracują też pomieszczenia do obsługi monitorowania terenu i podsłuchiwania Niżyńskiego zorganizowane – jak można przypuszczać – w niemal wszystkich nieruchomościach komercyjnych lub mieszkalno-komercyjnych.
Obalił zarzuty, dalej jest ścigany
Wszystko wskazuje na to, że mimo dowodowego (i osobno także rozumowego) obalenia przez Niżyńskiego niedorzecznego zarzutu, który przedstawiła mu prokuratura w ww. sprawie, jej funkcjonariusz dalej zamierza wnieść sprawę do sądu. Tymczasem w warunkach upolitycznienia sądów grozi to trafieniem na marionetkę, na przysłowiową kukiełkę (raz nawet sędzia o takim nazwisku orzekał w sprawie cywilnej Niżyńskiego: patrz nasz artykuł "Niesprawiedliwy, wrogi przeciwnikowi rządu wyrok Sądu Apelacyjnego"), gdyż sędziowie i pracownicy sądów mogą być skryminalizowani i osobiście wrodzy Niżyńskiemu z uwagi na popełniane przeciwko niemu przestępstwa podsłuchowe (pomocnictwo w ramach monitoringu), jak również własny udział w grupie przestępczej czerpiącej korzyści z przestępstwa skarbowego (jest to przestępstwo z tego samego paragrafu, co pranie pieniędzy, zaś orzecznictwo SN ustaliło już, że dotyczy także przestępstw skarbowych, tj. specjalnego rodzaju czynów, a nie tylko zwykłych). Bojąc się odpowiedzialności, spełniają zachcianki ośrodka kryminalnego, z którym są skomunikowani, czego przejawem jest także proceder ustawiania Niżyńskiemu specjalnej numeracji teczek sądowych zaprezentowany na www.bandycituska.com (wpis z 23.05.2017), który rozpanoszył się bez widocznego powodu po sądach w całym kraju, a który dobrze znany z niejasnych przyczyn jest też ministrowi Ziobrze (był mu znany jeszcze zanim zaczął o nim mówić blog Niżyńskiego www.bandycituska.com). Wydawanie wyroków czy orzeczeń "politycznych", tj. w każdym razie nonsensownych i nietrafnych, zdarza się wobec Niżyńskiego notorycznie, w każdej poszczególnej sprawie jest prawie zawsze przegrany, nieraz bez żadnej dającej się po pewnym namyśle zaaprobować racji po stronie sądu, jak to pokazuje forum internetowe http://forum.bandycituska.com/viewforum.php?f=10. Przykłady przytaczamy w dziale Państwo bezprawia oraz kilka z nich przypomnimy poniżej pod stosownym nagłówkiem.
Główne "osiągnięcia" prokuratury z ww. akt sprawy 4 Ds 883/15, w tym treść jej zarzutu (obecnie sprawę prowadzi sama prokuratura, a nie organ skarbowy), można oglądać na http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=7&t=7618. Sprawa dotyczy jednej z dawnych firm prezesa xp.pl.
Prokuratura – próbując Niżyńskiemu przypisać winę w dziedzinie niepłacenia podatku, choć jest on właśnie główną ofiarą grupy skarbowej, tj. domniemanego procederu dogadywania się poszczególnych biznesmenów, inwestorów i zarządów z ośrodkami typu urzędy skarbowe, w celu przestępczego nieodprowadzania podatku i popełniania przestępstw budowlanych i podsłuchowych – popełniła w sprawie następujące błędy:
naliczyła ten sam brakujący jakoby w zeznaniu podatkowym Niżyńskiego podatek niemal dwa razy, sumując tę kwotę i drugą prawie taką samą kwotę do łącznej kwoty 14293 zł – dzięki czemu osiągnęła stan, że zarzucane jest mu przestępstwo skarbowe, a nie wykroczenie. W przypadku małych kwot podatku narażonego na uszczuplenie (tj. poniżej 5-krotności kwoty minimalnego wynagrodzenia uzgodnionego przez Radę Dialogu Społecznego opublikowanej też przez premiera w Monitorze Polskim) zgodnie z art. 53 §3 k.k.s. występuje tylko wykroczenie skarbowe, to zaś w myśl art. 51 k.k.s. przedawnia się po upływie roku od popełnienia, czyli w tym przypadku przedawniłoby się już w 2011 r. (patrz treść zarzutu: zdarzenie miało mieć miejsce 6.04.2010 r.) i dlatego prokuratura nie miałaby nic do roboty w tej akurat sprawie. Tym niemniej prokuratura zabezpiecza sobie prowadzenie sprawy poprzez doliczanie gigantycznych zupełnie zmyślonych kwot do podatku narażonego na uszczuplenie. W rzeczywistości Niżyński wykazał dowodami, a mianowicie zaświadczeniem z urzędu skarbowego, jak również argumentacją rozumową opartą na właściwym rozumieniu prawa i roli urzędów kontroli skarbowych, i ich relacji do urzędów skarbowych, że
zarzut prokuratury – iż Niżyński zadeklarował "nadpłatę podatku w kwocie 7230,00 zł, zamiast kwoty podatku podlegającej wpłacie do urzędu skarbowego w kwocie 7.063,00 zł" – jest kompletnie fałszywy i oszczerczy (gdyż w istocie i tak była wg tej decyzji pokontrolnej nadpłata, tyle że w niższej kwocie: 167 zł 13 gr; z zestawienia wpłat wydanego przez urząd skarbowy wynika, że wpłacono 190154 zł 13 gr, natomiast Urząd Kontroli Skarbowej stwierdził podatek należny w kwocie 189987 zł, stąd taka nadpłata) – dowód na to można oglądać na stronie http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=7&t=7618#p9297 wraz z pieczęcią prokuratury (tzw. prezentatą) postawioną na kopii pisma na znak wpłynięcia do niej takiego pisma podejrzanego – zaś
sformułowanie "Zaległość podatkowa" padające na s. 10/11 decyzji jest to bez wątpienia po prostu niedobór kwoty zadeklarowanej jako podatek za dany rok (bez względu na to, co jest już na koncie urzędu: ile tam jest, ile trzeba dopłacić itd.). Nie ma to więc nic wspólnego z rozliczeniami z urzędem skarbowym, czyli stanem wpłat i wypłat, nadpłat i niedoborów na kontach urzędu skarbowego, bo w to Urząd Kontroli Skarbowej nawet nie wnika i w decyzji zbył to słowami "Różnica wynikająca z nowej wysokości zobowiązania podatkowegopodlega rozliczeniu z właściwym organem podatkowym" (tamże) – "rozliczaj się pan z nimi: jeśli trzeba, dopłacaj, jeśli nie, uzyskuj zwrot, bo my nie gwarantujemy, jakie w tym konkretnym momencie jest saldo ani nie jesteśmy do zaświadczania tego nikomu potrzebni, w szczególności nie samemu urzędowi".
Tę słuszną argumentację Niżyńskiego i jego najzupełniej satysfakcjonujący dowód niewinności (dowód tego, że nie naraził na uszczuplenie 14 tys. zł, bo i tak była nadpłata) prokuratura bezczelnie lekceważy pozostawiając to bez słowa i zapewne tylko interesuje się jak najszybszym wniesieniem sprawy do sądu, na co wskazuje jej dotychczasowa postawa w innych sprawach (patrz odpowiedni nagłówek tego artykułu poniżej). Tymczasem jak się okazuje kwota narażona na uszczuplenie to, nawet gdyby zgodzić się z ustaleniami urzędu kontroli skarbowej, tylko 7063 zł (patrz pismo prezentowane na forum: http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=7&t=7618#p9297, a także dokładniejsze objaśnienie prokuraturze błędu w jej wyliczeniu: http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=7&t=7618&p=9297#p9275).
przedstawiła zarzuty, mimo że nie istnieje nawet bardzo wysokie prawdopodobieństwo popełnienia akurat takiego czynu, jaki przypisuje, przez Niżyńskiego, ponieważ nie wiadomo w ogóle, czy doszło do takiego czynu, tym bardziej więc nie jest jasne, czy Niżyński miałby go umyślnie sam popełnić (a zarzucane mu przestępstwo skarbowe jest przestępstwem umyślnym, jak wszystkie oprócz tych, które wyraźnie stwierdzają, że możliwa jest odpowiedzialność nieumyślna; podstawa prawna: art. 4 k.k.s). Można tu na marginesie dodać, że przecież Niżyński prowadząc firmę mógłby korzystać z pomocników w celu prowadzenia księgowości, czego w ogóle nie zweryfikowano, a i tak przyjęto, że jest osobą do oskarżenia (tj. osobą, której najprawdopodobniej przedstawi się zarzuty). Tym niemniej podstawowy problem tkwi w tym, że zastosowano domniemanie pochodzące z postępowania administracyjnego (postępowania byłego Urzędu Kontroli Skarbowej, obecnie odrębne urzędy te zlikwidowano), iż gdy kontrolowany podatnik nie wykaże dokumentami wysokości kosztów uzyskania przychodów i gdy nie będzie współpracował w tym zakresie, to przyjmuje się, że ich nie ma (w całości lub w tej części, w której podatnik nie chciał współpracować), tj., że są zerowe. Domniemanie to było nieco wsparte przez list Niżyńskiego do urzędu (który go kontrolował w roku 2013), iż nie ma dokumentacji: z tym, że list ten – oczywiście prawdziwy – dotyczył tylko sytuacji w roku 2013, a dokumentacja w 2009-2010 r. jeszcze była, dopiero później zaginęła wskutek zawirowań życiowych (utrata dostępu do domu, do którego została wywieziona, oraz pogłoski sugerujące, że go sprzedano). Fakt nieposiadania dokumentacji w roku 2013 nie implikuje, że jej nie było w roku 2009, toteż prokuratura bezczelnie zmyśla, gdy stwierdza, że "bezpodstawnie" w 2010 r. Niżyński wpisał niższy podatek, "gdyż nie dysponował dokumentacją potwierdzającą poniesienie wydatków". Jest to teza zupełnie zmyślona i prokuratura została o tym powiadomiona: patrz http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=7&t=7618. Tezą udowodnioną pozostaje jedynie teza "nie dysponuje dokumentacją", ale nie "nie dysponował dokumentacją". Oczywiście zaś zgodnie z art. 5 §1 k.p.k. naczelnym – bezkonkurencyjnym, nie znającym wyjątków – domniemaniem w postępowaniu karnym jest domniemanie niewinności osoby oskarżanej (do czasu udowodnienia jej winy), analogicznie stosuje się to do podejrzanego (art. 71 §3 k.p.k.). A zatem wypieranie tego domniemania poprzez stosowanie w praktyce domniemań konkurencyjnych względem niego, alternatywnych – np. rozumowanie, że skoro się nie wykazało w czasie kontroli dokumentem kosztu uzyskania przychodu, to go nie było (przy czym ta ostatnia okoliczność wpływa z kolei na obiektywną prawdziwość tezy o zaniżeniu kwoty podatku) – jest po prostu łamaniem prawa. Prokuratura przy tym w ogóle nie powinna przejmować ustaleń faktycznych jakiegokolwiek innego organu. Informuje o tym każdy podręcznik prawa karnego. Przykładowo, w książce "Proces karny. Część ogólna" (wyd. 2, Wolters Kluwer Polska, Warszawa 2012, s. 51) pod redakcją prof. M. Klejnowskiej, prof. C. Kłaka (sędziego Trybunału Stanu), prof. Z. Sobolewskiego, prof. P. Sowińskiego podano:
Niedopuszczalne jest opieranie się przy dokonywaniu ustaleń faktycznych na ustaleniach innego organu procesowego, a więc niejako przejmowanie ustaleń tego organu, gdyż obowiązkiem sądu jest poczynienie własnych ustaleń jako jedynie dopuszczalnej podstawy rozstrzygnięcia. (...) Konieczność dokonania własnych ustaleń wynika z zasady bezpośredniości, obligującej sąd do korzystania z dowodów pierwotnych [gdy jest możliwość wyboru między różnymi – przyp. xp.pl], a stanowiącej jedną z gwarancji prawdy materialnej (obowiązku dążenia do dokonania ustaleń zgodnychz rzeczywistością). To właśnie nakazy posługiwania się dowodami stanowiącymi tylko jedno ogniwopośrednie między organem prowadzącym postępowanie a ustalanym faktem oraz osobistego zetknięciasię z takim dowodem są uzasadnieniem zakazu korzystania z »cudzych« ustaleń. [W przypisie: "Zob. wyrok SA w Lublinie z dnia 23 grudnia 2009 r., II AKa 152/09, KZS 2010, z. 4, poz. 45.]
W tych warunkach działania prokuratury, która jedynie wzięła decyzję Urzędu Kontroli Skarbowej i czyni sobie punkt honoru ze skazania wobec tego kontrolowanego jako przestępcy skarbowego, bazując jedynie na tej decyzji, czyli na cudzych konkluzjach, jawić się musi jako działanie na wskroś nielegalne. Sprzeciwia się ono zasadzie bezpośredniości i, wyrażającej ją, pierwszej (oczywiście nie będącej zbytecznym mnożeniem jakiejś innej położonej obok treści) części zdania z art. 8 §1 k.p.k. Zdanie to (które można przeczytać po kliknięciu) dotyczy wprawdzie sądu, ale prokuratura zapewne planuje tak wybrakowane akta, zawierające jedynie ostateczne konkluzje innego organu, skierować do sądu, gdy tymczasem "przejmowanie cudzych ustaleń faktycznych" to właśnie przejmowanie ich na zasadzie zaufania do cudzych zdolności detektywistycznych: do umiejętności odszukania, wyłuskania, wywnioskowania prawdy. Zaś nakazane w art. 8 §1 k.p.k.samodzielnerozstrzyganie kwestii faktycznych przez sąd to innymi słowy samodzielnedokonywanie ustaleń faktycznych (taki jest żargon prawniczy na określenie tej sprawy: decyzji i poglądów sądu co do tego, jak było): przy czym jeśli słowo "samodzielny" ma mieć na gruncie Kodeksu postępowania karnego jakieś znaczenie, to nadaje je jemu zasada bezpośredniości: "samodzielnie" oznacza w tym (aprobowanym w nauce prawa) rozumieniu "sam sąd bezpośrednio u dostępnego źródła dowodowego". Gdy ustalenia faktyczne dokonywane są w ten sposób, a więc np. u pierwotnego świadka, o ile on żyje, w bankach, w urzędach (poprzez pozyskanie egzemplarza deklaracji) czy na podstawie pozyskanego przez sąd oryginału dokumentu z akt (mimo iż przedłożono kserokopię) itd., wówczas sąd rozstrzyga kwestie faktyczne (kwestie tego, "jak było") w sposób samodzielny. Jak najbardziej unikając ogniw pośrednich. Gdy natomiast sąd jedynie czyta, co napisał w decyzji Urząd Kontroli Skarbowej, to łamie tę fundamentalną zasadę, do której odwołuje się art. 8 §1 k.p.k. I wydaje się, że prokuratura, skoro lekceważy zasadę bezpośredniości (obowiązuje ona tymczasem przecież także organy ścigania, jak głosi każdy podręcznik prawa karnego), to właśnie na takie łamanie prawa w sądzie liczy. "Uprawomocnić karnoprawnie tę decyzję i tyle", mimo że decyzję wydano w oparciu o zupełnie innego rodzaju postępowanie (postępowanie administracyjne) i inne zasady ustalania prawdy, a mianowicie takie, które aprobują tzw. prawdę formalną i domniemania niekorzystne dla kontrolowanego, a nie prawdę obiektywną i nieczynienie nikomu krzywdy w żadnym przypadku, choćby w przypadku krnąbrności kontrolowanego (zgodnie ze starą rzymską maksymą, do dziś pozostającą wśród tradycyjnych zasad interpretowania prawa i wyrytą na gmachu Sądu Najwyższego w Warszawie, nr 18: Satius enim esse impunitum relinqui facinus nicentis quam innocentem demnari – "Lepiej pozostawić bezkarnym występek złoczyńcy, niż skazać niewinnego" – jednakże do wspomnianego tu zwierzchniego w tych sprawach sądu bardzo trudno dotrzeć z własną sprawą, bo prawo skrajnie ogranicza możliwość odwołania się, a sędziowie też orzekają mało sprawiedliwie: starają się skreślać sprawy Niżyńskiego jak najwcześniej, najlepiej "z przyczyn formalnych", i aprobować wyroki najprawdopodobniej polityczne). Trudno nie odnieść wrażenia, że dla prokuratury art. 5 §1 k.p.k. i art. 8 §1 k.p.k. są w tej sprawie bez znaczenia, skoro wystarcza jej decyzja administracyjna i nie widzi potrzeby ściągania do akt dodatkowych dowodów, które zapewne jeszcze są dostępne, choć w przyszłości przecież mogłyby nie być.
Zgodnie z art. 17 §1 pkt 1 k.p.k.umarza się postępowanie, jeżeli czynu, o które ono się toczy, nie popełniono. W praktyce w sytuacji, gdy wyszło na jaw, że zarzut jest nieprawdziwy, prokurator może mieć aż 2 opcje prawem przewidziane: może mianowicie albo zmienić zarzut (tj. wydać postanowienie o zmianie zarzutu) na taki, który ma oparcie w materiale dowodowym, albo umorzyć sprawę. Tak czy inaczej jednak musi niezwłocznie wykonać którąś z tych czynności. Przy tym ta druga – umorzenie – oczywiście nie wyklucza otwarcia nowej sprawy dotyczącej ewentualnego przestępstwa tej samej osoby (pod nową sygnaturą, czyli numerem, sprawy i np. na podstawie kserokopii tych samych dokumentów), tym niemniej z uwagi na brak ostatecznie skrystalizowanego i sprecyzowanego zarzutu (bo gdyby taki był, wystarczyłoby po prostu zmienić zarzut w sprawie dotychczasowej) postępowanie to może toczyć się tylko "w sprawie", a nie "przeciwko osobie", czyli powinno toczyć się wstępnie bez podejrzanego i bez postanowienia o przedstawieniu zarzutów (które to postanowienie rozpoczyna właśnie fazę "przeciwko osobie", chyba że wolno je pominąć).
W sprawie 4 Ds 883/15 prokurator nie zmienił pierwotnego zarzutu (zaprezentowanego na forum bloga o Niżyńskim: http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=7&t=7618 – patrz skan dokumentu) i, jak widać, nie umorzył też postępowania.
Jest to zatem kolejna sprawa najzupełniej bezpodstawnie prowadzona, bezczelnie depcząca prawo. W związku z powyższym Niżyński skieruje w najbliższym czasie do sądu pozew przeciwko prokuraturze w tej sprawie – pozew ten będzie można oglądać na przewijanej strzałkami liście zdjęć na górze niniejszego artykułu. Jakkolwiek w sprawach cywilnych sądy też są niesprawiedliwe, to przecież trudno pozostawić sprawę bez żadnego stosownego roszczenia (o zadośćuczynienie).
Warto tu jeszcze zaznaczyć, że obecne prawo grozi Niżyńskiemu nielegalnym wydaniem przez sąd "zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych" (na taki zamiar wskazuje np. podniesienie, za rządów PiS, górnej granicy kary za łamanie tego typu zakazów, tj. zakazów orzekanych przez sąd wobec konkretnych osób) mimo upłynięcia już terminu przedawnienia. Mianowicie termin ten upływa 6 kwietnia 2020 r., czyli w 500-lecie śmierci Rafaela Santiego (związanej też z matką Niżyńskiego, której być może szykuje się też taką datę), lecz bardzo możliwe jest wynajdywanie kruczków prawnych związanych z charakterystycznym trybem postępowania, w którym sąd albo umarza sprawę i orzeka same tylko środki zabezpieczające, albo – ale tylko wtedy, gdy "nie zgadza się" z tezami oskarżenia – zwraca sprawę do dalszego prowadzenia (art. 324 k.p.k.). Podważałoby to może możliwość zastosowania innego rozwiązania, np. umorzenia sprawy z powodu "przedawnienia karalności". Na razie wprawdzie prokuratura nie doszła do wniosku, że wspomniany wniosek z art. 324 jest to tryb właściwy, ale z uwagi na jego specyficzność i pole do przekrętów także jeszcze na etapie wnoszenia kasacji i przyjmowania jej do rozpoznania (patrz np. nasz artykuł "Kolejny skandal w SN. 2 błędy prawne ws. Niżyńskiego") – możliwe, że się na to zdecyduje. Na razie nie ma do tego podstaw, nie spełniła też wymogów formalnych w rodzaju badania psychologiczne i psychiatryczne, dlatego też uzasadnione wydaje się unikanie tej instytucji i jej przesłuchań.
Nie pierwsza sprawa, w której zarzut obalono, a prokuratura spieszy się do sądu udając, że nie ma argumentów obrony lub że są jakieś niepoprawne
W sprawach cywilnych chętnie podkreślamy w xp.pl zwłaszcza kwestię przymusowego pozbawiania xp.pl sp. z o. o. i samego Niżyńskiego pieniędzy poprzez egzekwowanie nakazu zapłaty, który w rzeczywistości nie powinien być prawomocny, gdyż się z nim nigdy nie pogodzono i nigdy nie było sytuacji, że dobrowolnie powstrzymano się od jego zaskarżania (tj. nie było jednoznacznego i z własnej woli dokonanego zrzeczenia się rozpraw). Mówiliśmy o tym w artykułach "Sąd Okręgowy walczy w obronie złodziejstwa. Na ćwierć miliona zł" i "Sąd Okręgowy dalej walczy w obronie złodziejstwa. Na ćwierć miliona zł", z których zwłaszcza drugi zawiera podsumowanie dotychczasowych walk z sądownictwem w tym temacie. Ponadto rzuca się w oczy uporczywe niesłuszne negowanie pełnomocnictwa w sprawie dotyczącej odzyskania utraconych korzyści związanych z przejętymi przez centralny rejestr domen .pl (NASK) domenami internetowymi: http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=11&t=3366. Pełnomocnictwo zarówno było, zgodnie z poglądami doktryny (np. prof. A. Kidyba) dające się uznać za "szersze umocowanie" obejmujące też pełnomocnictwo procesowe, jak i jest dla uprawnionej osoby, gdyż Piotr Niżyński mógł reprezentować spółkę jako jej zarządca zajmujący się daną konkretną umową oraz przyjmowaniem płatności dla spółki z tytułu tej umowy na własne konto. Sporo innych niesprawiedliwych spraw cywilnych z udziałem Niżyńskiego można przeglądać na http://forum.bandycituska.com/viewforum.php?f=11.
W sprawach karnych sytuacja jest równie poważna czy nawet jeszcze poważniejsza pod względem skali i zuchwałości łamania prawa:
sprawa z wybrakowanego aktu oskarżenia, nie określającego (wbrew art. 332 §1 pkt 2 k.p.k. i wbrew ugruntowanego orzecznictwu SN głoszącemu, że naprawdę konieczne jest wspomniane sprecyzowanie) sposobu popełnienia czynu (którego zresztą prokuratura nie znała – sprawę oparto na pojedynczym pomówieniu, na zasadzie słowo przeciwko słowu, o obnoszenie się z zamiarem dokonania zniszczeń (brak jakiegokolwiek dowodu na to, że miałby ich istotnie dokonać Piotr Niżyński i w dodatku umyślnie) i można ją streścić jako "przypisanie do wszelkich wykrytych przez rzeczoznawcę zniszczeń Piotra Niżyńskiego jako ich przyczyny, bez wnikania w sposób i istnienie zamiaru powodowania którejkolwiek ze szkód"): patrz nasz artykuł "Irracjonalne, wewnętrznie sprzeczne orzeczenie SO w Warszawie. Przegrał ten, co zwykle", natomiast akta sprawy można przeglądać na http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=11&t=4737 (z kolei pozew przeciwko Skarbowi Państwa w tej sprawie można oglądać na http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=11&t=7638);
w sprawie tej kolejno Policja, prokuratura (reprezentowana przez pewnego żołnierza o inicjałach MM, czyli inicjałach premiera), prezes sądu I instancji i sędzia I instancji wydający wyrok nakazowy przychyliły się do tak niepoprawnie skonstruowanego aktu oskarżenia (orzecznictwo Sądu Najwyższego przeciwko takim wymysłom: np. postanowienie III KK 158/13, ostatni akapit na s. 4, a co do kodeksowego znaczenia słowa "powinien" padającego w art. 332 k.p.k. – III KZ 41/04, drugi akapit uzasadnienia prawnego, gdzie sędzia poświadcza, jaka jest sytuacja, czy podobnie SND 1/13, s. 11, gdzie podsumowuje się zapatrywania ludzi nauki i sędziów); o problemie informowani też byli politycy poprzez petycję: patrz artykuł "Jest petycja przeciwko prawu, które blokuje wnoszenie skarg na prokuraturę";
kolejna sprawa bez żadnego dowodu na jedną z istotnych cech przestępstwa i jego opisu, z wybrakowanego na kilka sposobów aktu oskarżenia (brak uzasadnienia to błąd klasyczny, ponadto niesprecyzowany sposób popełnienia czynu, gdyż oskarżenie zamiast tego skupia się na jego okolicznościach, i wreszcie także błąd formalny "wymyślony" przez sąd rejonowy, który można by uznać za niesłusznie wytknięty, ale prokuratura autentycznie spóźniła się z uzupełnieniem akt), sprawa też z bardzo licznymi poszlakami na to, że została ukartowana, sprawa, w której Niżyński dowodami obalił tezy prokuratury poprzez pokazanie, że prasa już w przeddzień rzekomego "spowodowania wypadku" była najprawdopodobniej świadoma, że jest konspiracja kryminalna i że plan ma się zaraz ziścić, w której też (wreszcie) zlekceważono w I i II instancji zajście tzw. bezwzględnej przyczyny odwoławczej oraz złamano prawo człowieka z art. 6 ust. 3 lit. d Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności: patrz np. nasz artykuł "Kompromitacja w Strasburgu, kolejna zlekceważona skarga Niżyńskiego" pod nagłówkiem "Jakiej sprawy sądowej dotyczyły zarzuty?" czy też nowszy artykuł "Sędziom nic nie ma prawa grozić za orzeczenia z oczywistą i rażącą obrazą prawa" – rezultat: prawomocnie orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów przez Niżyńskiego (choć w rzeczywistości nie tylko nie było żadnej pokrzywdzonej ani tego nie udowodniono, a Policja nie wiedzieć skąd miała jej personalia, ale też nie udowodniono, kto kierował oraz przede wszystkim winny wypadkowi był sam pojazd – nawiązując tu do nazwy znanego sklepu spożywczego, kojarzącego się z objadaniem się i nadmiarem pieniędzy, "Carrefour", wymawianej po francusku, bo to nazwa z Francji a nie z USA czy Anglii i czyta się "kar-fur", Niżyńskiego ukarano jak się zdaje za błąd jego "fury", czyli za słuchanie się rozkazów falowych pochodzących od operatorów podsłuchowych: każdy współczesny pojazd jest na to podatny, a w tamtym roku w różnych pojazdach zdarzał się ten efekt Piotrowi Niżyńskiemu nieraz; Carrefour notabene ma co najmniej 2 sklepy w aglomeracji warszawskiej położone przy głównych ulicach pod nrem 66, mianowicie na al. Solidarności 66 i na Jagiellońskiej 66a – 666 budzi skojarzenia z religią na opak, zaś nazwy tych ulic, przy których znajdują się sklepy "kara za furę", dodatkowo jeszcze wskazują, że to o ten temat chodzi: "solidarne 4 organy państwowe, jak jakaś grupa przestępcza"kontra"król" Niżyński, przy czym robienie z naszego prezesa "króla" jest nie takie do końca bezpodstawne i z palca wyssane: patrz poniżej informacje w tym temacie pod nagłówkiem dotyczącym jego istotności w polityce);
sprawa omawiana na http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=7&t=7381, w której Niżyńskiego oskarżyło 2 policjantów o znieważenie funkcjonariusza (nie jedyna zresztą, było wcześniej inne takie pomówienie w ścisłym związku z czynnościami papieża w Polsce), przy czym zeznania tych 2 młodzieńców nie dość, że są kopią tego samego tekstu, w której widać, jak wymieniano niektóre słowa na synonimy u jednego z policjantów, lecz co do zasady wszystko tak samo po sobie następuje i zdania są tak samo konstruowane, ale jeszcze te zeznania są obalone przez nagrania wideo (zarówno z kamer komisariatu, jak i z telefonu komórkowego oskarżonego Niżyńskiego, gdyż nagrywał on zajście od momentu opuszczenia komisariatu i biegły pobrał te nagrania) – oba nagrania tak samo zaprzeczają tezy funkcjonariuszy, iż na komisariacie doszło do nałożenia Niżyńskiemu kajdanek, po czym miał on ich dodatkowo zwyzywać – ponadto odpowiedzialność karna jest obalona zaprezentowanym nagraniem z telefonu i stenogramem do niego przekazem podprogowym pochodzącym od operatorów podsłuchu, wreszcie: teorię o niewinnej Policji i braku odgórnego specjalnie przygotowanego spisku Niżyński obalił też zaprezentowaniem artykułów prasowych z przedednia (wydruki z Internetu złożono oczywiście w formie protokołu notarialnego wraz z wszelkimi potrzebnymi wnioskami dowodowymi, w tym wnioskami o pozyskanie informacji od redakcji prasowych wraz jeszcze z dowodami na to, które to redakcje są) wraz z matematycznym wyliczeniem skrajnego nieprawdopodobieństwa opcji, że nie doszło tu do spisku, lecz przypadkowo się tak złożyło, w sprawie ponadto przytoczono liczne okoliczności historyczne (jak i w tym artykule) pokazujące, że Niżyński jest obiektem nagonki polityczne, oraz pokazano też protokoły i wydruki na temat postawy prasy przy innych takich sprawach, np. przy mordowaniu rodziny Niżyńskiego: prokurator M. Pieszczak – odnotujmy tu nazwisko jak z grupy watykańskiej, czyli z ukrytym znaczeniem: zawierające ukryte pieszczotliwe może mówienie o "psach", czyli Policji – zlekceważyła wszystkie pisma obronne pozostawiając je bez komentarza, czyli jak gdyby zamykając na nie oczy (co jest najzupełniej sprzeczne z jej obowiązkiem z art. 4 k.p.k.), i spieszyła zanieść sprawę do sądu, oddalając przy tym jeszcze błędnie wszelkie wnioski dowodowe (tłumacząc to w taki sposób, że w istocie widać, iż nie miała do tego prawa, bo próbuje z tego, że jest już przekonana i ma inną ocenę rzeczywistości, wywodzić to, że wniosek dowodowy jest niedopuszczalny, a tymczasem art. 170 k.p.k. właśnie tego zabrania: określa, kiedy można oddalić wniosek i jeszcze wyraźnie w §2 zastrzega, że "Nie można oddalić wniosku dowodowego na tej podstawie, że dotychczasowe dowody wykazały przeciwieństwo tego, co wnioskodawcazamierza udowodnić"; oczywiście prok. Pieszczak nie napisała naiwnie, że wniosek jest niedopuszczalny tylko z tego powodu, że jest niewiarygodny, ale próbowała zrobić z niego wniosek składany "tylko w celu przedłużenia postępowania", gdy tymczasem trudno nie zgodzić się, że te wnioski – o uwierzytelnianie artykułów prasowych itd. – przedstawiały sobą rzeczywistą próbę bronienia się); jak widać w naszym współczesnym państwie mimo ustroju "demokratycznego" jedno musi nie podlegać dyskusji: uczciwość prasy – tak zdaniem... prokuratury (to kto inny będzie miał warunki ścigać nadużycia, np. branie na lewo pieniędzy za zgodą i aprobatą rządu?...);
liczne odmowy wszczęcia śledztwa/dochodzenia w sprawach podsłuchowych czy dotyczących stalkingu, dręczenia dźwiękami, Telewizji Polskiej, zabijania różnych ludzi (w tym rodziny) itd.: patrz http://forum.bandycituska.com/viewforum.php?f=12.
We wszystkich tych sprawach od 2 do nawet (często) 4 różnych organów państwowych pod rząd (w tym sądy) orzekało w sposób rażąco niezgodny z prawem, zaś prokuratura "puszczała mimo uszu" i bez komentarza najlepsze argumenty obronne. W szczególności razi lekceważenie dowodów prasowych pokazujących, że najprawdopodobniej prasa w przeddzień była świadoma nadchodzącego przestępstwa (odchylenia od typowej statystyki artykułów: przesunięcia tematyczne, a nawet liczne artykuły dające się odebrać jako aluzyjne, bo trafiające swym tytułem czy pierwszymi linijkami w główne cechy nadchodzącego przestępstwa), jak również lekceważenie formalnych niedoróbek i zerwania ze standardami dowodowymi i proceduralnymi zakorzenionymi w prawie (np. zasadą bezpośredniości).
Prokuratura składa się z przestępców-skorumpowanych pracowników podsłuchujących Niżyńskiego, a i tak go atakuje
"Nie ma śledztwa, bo cała prokuratura jest zamieszana w przestępczość podsłuchową przeciwko Niżyńskiemu, tzn. »słuchanie osoby«, nawet sekretarki też, a poza tym są dyspozycyjne względem kierownictwa i żadnemu innemu-lepszemu prokuratorowi sprawy z Niżyńskim nie dadzą – tylko przestępcy". Przy okazji wyszło na jaw, że żadna to tajemnica mówić coś takiego, a Niżyński "może sobie artykuł z tego napisać".
Sprawa była zgłaszana premier Szydło (razem ze skargą główną załączono dokument "SKARGA" zawierający w sobie ww. stenogram i mający na sobie notarialne poświadczenie tego, kto go podpisał, oraz pieczęć prokuratury dowodzącą, że taką właśnie skargę im już dawno wniesiono), wraz jeszcze z informacjami o nieprowadzonych świeżo zgłoszonych (i tych starszych) sprawach, lecz skarga została zupełnie zlekceważona i pozostawiona bez odpowiedzi, co nawet później jeszcze zaświadczył pracownik Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ów brak odpowiedzi naruszył zresztą art. 237 w zw. z art. 231 k.p.a., co oznacza niedopełnienie obowiązku (jest takie przestępstwo, ma nawet nr 231). Informacje na ten temat są na stronie http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=13&t=3482 (zwróćmy uwagę na zał. 2.1 na liście załączników drugiego dokumentu, tj. tego z 4.12.2017 r.).
Piotr Niżyński jako idea i postać tradycyjnie istotna w polityce najwyższego szczebla
Niezależnie od samej sprawy podsłuchowej, przecież nie omawianej szerzej w żadnych źródłach z wyjątkiem bloga www.bandycituska.com, czytelników zapewne mogłyby zainteresować fakty pokazujące, że Niżyński od dawien dawna jest szczególnie zapowiadany i szczególnie traktowany przez czołowych polityków polskich, europejskich, a nawet papieży. Te fakty z dziedziny informacji publicznie dostępnych i encyklopedycznych są zaprezentowane na blogu www.bandycituska.com w jego pierwszym wpisie (tym z 2019 r.) oraz w szczególności na jego proponowanej w nagłówku podstronie "Potem też wszyscy ważni wiedzieli...": http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3796&p=9146#p9146. Poniżej podsumowanie niektórych ciekawostek (warto przy tej okazji pamiętać, że data urodzenia Niżyńskiego to 25.09.1986, jak dowodzi się na stronie ):
późniejszy prezydent włoski, nieżyjący już niejaki Sandro Pertini – można by to nazwisko zapisać jako PERTI-NI – miał nie tylko nazwisko brzmiące prawie jak Petri Ni..., co (tłumacząc z łaciny na polski) oznacza "Piotra Ni..." (dopełniacz Petri jak np. w sformułowaniu patrimonium sancti Petri), ale i datę urodzenia 25.09.1896 r., która jest identyczna z datą urodzenia Piotra Niżyńskiego z tą tylko różnicą, że dwie środkowe cyfry roku są tutaj na przeciwnych miejscach (i, analogicznie, dwie w środku znajdujące się litery w słowie Perti: powinno być Petri);
Personalia "Piotr Niżyński" (zapowiadane też jak gdyby np. przez jednego z ojców założycieli USA – Paine'a, o nazwisku opartym na spółgłoskach P-N, który – dziwnym trafem jak gdyby świetnie trafiając w temat – o Biblii pisał, że jest zbiorem śmiesznych historii, które natychmiast uciekają w popłochu, gdy tylko nowoczesna astronomia dochodzi do głosu) wydają się pochodzić po pierwsze od nazwiska Nietzsche (czyt. nicze) i związanego z nim utartego sformułowania "filozofia niczego" (wydaje się skrajnie prawdopodobne, że filozof Nietzsche również był wytworem grupy watykańskiej, patrz www.bandycituska.com/ponazwisku.html), jako "Niczyński", a po drugie: od nazwy dużego rosyjskiego miasta (obecnie chyba na 4-ym miejscu pod względem liczby ludności): Нижный новгород (Niżnyj Nowgorod – to drugie słowo oznacza "nowe miasto"; istotnie, sprawa wyremontowania całych miast tak, że mogą odtwarzać przekaz podprogowy czy torturą dźwiękową w dowolnym miejscu na każde polecenie różnych centralnych i z daleka działających operatorów, wydaje się skrajnym skandalem i czymś bardzo godnym uwagi).
To podwójne pochodzenie decyzji co do nazwiska wydaje się też być potwierdzone przez... utrwalone na tabliczce informacyjnej personalia autorki warszawskiej syrenki przy stacji metra Centrum Nauki Kopernik – jest to, jak podano, rzeźbiarka polska Ludwika Kraskowska-Nitschowa (Piotr Niżyński pochodzi z Warszawy i tam też od lat najczęściej przebywa, w towarzystwie bolesnej i umysł paraliżującej wszechobecnej tortury dźwiękowej). Mianowicie: w kontekście biografii urodzonego w 1986 r. Niżyńskiego "Kraskowska" kojarzy się z ul. Krasińskiego, gdzie znajduje się szkoła muzyczna – tam w podstawówce Niżyński pobierał naukę szkolną przez pierwsze 6 lat – a zatem z Krasińskim, autorem (uwaga, bo teraz nomen omen) "Nie-boskiej komedii"; zauważmy, że dobrze trafia to dzieciństwa przecież dotyczące skojarzenie w to także, że jest to tylko nazwisko panieńskie tej rzeźbiarki (następnie w Warszawie, jak gdyby nawiązując do istotnej, jak by się chciało, roli podręczników prawa i profesury, na pl. Krasińskich rozlokowano Sąd Najwyższy, Sąd Apelacyjny i... Instytut Pamięci Narodowej). Z jednej więc strony mamy tu skojarzenia z jakąś "nieboską komedią" i także urbanistyką Warszawy, co dobrze pasuje do wyremontowanego w całości i torturującego Niżyńskiego przez lata miasta (porównaj: pochodzenie nazwiska od nazwy miasta "Niżnyj nowgorod" – "nowe miasto dla Niżyńskiego", "wszystko przebudowane"), tym bardziej, że pewnie chętnie będzie się to przypisywać Stanom Zjednoczonym i ich nadmiernie potężnemu i rozbudowanemu globalnemu systemowi podsłuchowemu ("co z tym w ogóle Kościół miałby mieć wspólnego! jakieś systemy satelitarne, specjalistycznie oprogramowane smartfony..."); przy tym "komedia" kojarzy się też z poczuciem humoru, z jakimś żartem, wiadomo zaś, że istnieje taka metoda radzenia sobie z błędami i grzechami, jak obrócić gafę w żart. Z drugiej ponadto strony – wiążą się te personalia "patronki" warszawskiej syrenki z nazwiskiem filozofa: Nietzsche. Rzeźbiarkę zwerbowano do tej pracy (wcześniej też pewnie zadbano o odpowiedniego dla niej męża...) ponoć w roku 1939, czyli za czasów, gdy kraj był pod kontrolą prezydenta Mościckiego (występującego też nieco dalej na tej liście wypunktowanej spisków historycznych).
Można łatwo wyjaśnić, skąd pomysł na akurat taką datę urodzin, 25.9.1986 – praktycznie na pewno pochodzący z czasów najpóźniej końca XVIII w., choć pewne poszlaki (dotyczące istotnej roli metody transformacji dat +2) nakazują odsuwać datę pierwotnej koncepcji wstecz: aż do XVII czy nawet, właśnie (jak tutaj poniżej widać), XVI w. Data ta jest oparta na liczbie 13. Przy wyznaczaniu daty śmierci przyszłego "polskiego papieża" (o którym swoją drogą pisał już Słowacki, wyszczególniony w raporcie www.bandycituska.com/ponazwisku.html jako prawie że na pewno człowiek grupy watykańskiej) okazało się, że to dzień 1300 od końca (stąd to pewnie wywiedziono następnie skojarzenie z dniem śmierci pana Jezusa, piątkiem, i powiedzenie "trzynastego w piątek") przypada na ładną datę 11.11 (taką w dodatku, że 100 lat później jest niedziela, jeśli przyjąć to za datę odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r., po 123 latach niewoli) przesuniętą o 2 miesiące, czyli na 11 września (2001 roku, czyli na datę zamachów na World Trade Center; patrz informacje zebrane na podstronie bloga Piotra Niżyńskiego pozwalające wnioskować na temat genezy tych zamachów. To 1300 jest tą specyficzną w setkach mierzoną liczbą (tak akurat wyszło, mogłaby to teoretycznie być i inna liczba), która pozwala na wykorzystanie swoją drogą słusznych (bo koniec końców z właściwości samego kalendarza, kalendarium świętych, wywodzących się) przesunięć o 2 (dodawania dwójek) w datach, stąd też można próbować wylansować datę rozbioru Polski w oparciu o liczbę 13. Jej charakterystyczną cechą jest to, że kolejne cyfry dodaje się do siebie, by otrzymywać kolejne cyfry wynikowej daty: najpierw 1, potem 1+2 (czyli 3), potem ewentualnie może być 1+2+3 (czyli 6), stąd 13 czerwca. Nic szczególnego być może z tą datą się nie wiąże, natomiast postępując analogicznie drugi raz, ale zaczynając tym razem od dwójki – czyli jak gdyby biorąc z rodziny ciągów tego typu (jak ten powyższy 1,3,6) drugi ciąg – uzyskuje się datę 25.9 (2, 2+3, 2+3+4) i to jest właśnie data traktatu dot. II rozbioru Polski. Wcześniej też, bo już w XVII w., zorganizowano tego dnia śmierć cesarza Japonii (patrz https://pl.wikipedia.org/wiki/25_września). Fakt, że najprawdopodobniej już tak dawno tę datę obmyślano, a mianowicie nie później niż pod koniec XVIII w., jest poświadczony przez aż 2 skrajnie nieprawdopodobne w innym przypadku zbiegi okoliczności: po pierwsze inaczej data 3 maja bardzo dziwnym trafem przypadałaby na datę śmierci papieża z Polski + 1 miesiąc + 1 dzień (przy czym pamiętajmy, że "plus jeden" pasuje na symbol następowania, następstwa, skutku), tj. gdyby przyjąć, że ten plan co do daty śmierci papieża jeszcze nie istniał, wówczas byłby to wielki zbieg okoliczności (a tymczasem, jak pokazuje strona , data ta jest ustalona także ze względu na swoje własne wewnętrzne właściwości oraz odwołanie się do metody transformowania +2, wynikającej z kolei z właściwości kalendarza, kalendarium świętych, czyli ustalonej na sztywno i nie podlegającej dyskusjom, wywoływaniu, powodowaniu), a po drugie bardzo dużym zbiegiem okoliczności byłoby w takim razie też to, że II rozbiór Polski przypada na datę istotnie wywodzącą się z 13-ki, tylko że – znowu – nie nadaje się to na rację determinującą wybór daty dla papieża z Polski, tylko raczej na skutek już podjętej decyzji co do tej daty, gdyż (ponownie) data ta i tak jest podyktowana wewnętrznymi swymi właściwościami (mianowicie najwyraźniej jako transformacja daty 2.2.2003, symbolizującej 666, gdyż pisana odręcznie bardzo przypomina 222 x 3), a zatem aby uniknąć koncepcji, że wskutek dobrania daty jako następstwa wcześniejszych spraw historycznych, bardzo dziwnym trafem świetnie pasują jej wewnętrzne właściwości, należy przyjąć, że to raczej te sprawy historyczne były już jej skutkiem. A zatem na aż 2 sposoby widać, jak dawno już, bo pod koniec XVIII w. w historii Polski, "grupa" planowała datę zgonu papieża – oraz (w takim razie) też związane z nią daty 13.6 i 25.9.
Powyższe oczywiście nie wyjaśnia, skąd akurat rok 1896 (i później, dla Piotra Niżyńskiego, 1986), a nie inny, gdyż ustala tylko dzień miesiąca i miesiąc. Można by wstępnie przypuszczać, że rok ten był poniekąd dziełem przypadku, stosownie do aktualnej sytuacji rodziny Pertinich, ale też tak dobrany, by życie czy na przykład młodość przyszłego Niżyńskiego przypadała na czasy papieża z Polski, tj., by te 2 rzeczy się schodziły w czasie. Znana jest bowiem przepowiednia św. Malachiasza z listą przyszłych papieży, zaś miejsce w niej dla Jana Pawła II zorganizowano na przestrzeni dziejów takie, że o 2 miejsca dalej (znowu to +2, patrz lista przykładów użycia tej metody transformacji) jest właśnie jakiś "Piotr Rzymianin" i apokalipsa. Dokładniejsze przyjrzenie się sprawie "grupy watykańskiej", w tym zwłaszcza starości jej wpływu na informatykę oraz najwyraźniej jakichś planów co do tej dziedziny, ujawnia jednak, skąd akurat rok 1986. Najłatwiej wyjaśnić końcową szóstkę: dzięki niej data 25.9.86 ma tę właściwość, że przesuwając końcową szóstkę (kojarzącą się nieco z liczbą 666) o 2 pozycje w lewo (zgodnie z typowo watykańską transformacją numerologiczną "o dwa") uzyskuje się datę 25.6, czyli odpowiednio zapisaną liczbę 256 będącą fundamentem i niejako symbolem informatyki – gdyż to tyle różnych wartości (jak wynika z matematyki) może przybierać jeden bajt (ściślej, ta wynikowa data to 25.6.98 – jest to, znamienne, data zamordowania Komendanta Głównego Policji M. Papały). Ślady interesowania się Watykanu liczbą 256 (i sprawami informatyki, w tym także tak zwanymi obecnie "bazami danych") sięgają końcowych kilku dziesięcioleci XIX w.: dowody na to można znaleźć (zaszyte wśród licznych innych tematów) na www.bandycituska.com/ponazwisku.html. Ponadto ogólnie lata 80-te jako czas narodzin takiej upragnionej postaci były zdeterminowane planami co do daty urodzin matki oraz babci (daty te również można wykazać jako ściśle dobrane, przeciwna opcja jest skrajnie nieprawdopodobna: omówiono to na forum bandycituska.com; dobór tych dat miał to na celu, by wraz z ich dopełnieniem dotyczącym upragnionego momentu śmierci tworzyły one ciąg niemalejących i nie rosnących więcej niż o 1 cyfr od 1 do 6) – przyjmując te daty narodzin babci i matki w założeniu, rok 1976 byłby za wczesny, a 1996 za późny, w każdym razie biorąc pod uwagę standardy co do typowego wieku zamążpójścia i zajścia w ciążę.
Powtórzmy zatem na koniec, że historycznie rzecz biorąc starości planu co do śmierci polskiego papieża, rozbioru Polski oraz daty 25.9, tj. ich pochodzenia najpóźniej z XVIII w., dowodzą w sposób najzupełniej satysfakcjonujący pod względem prawdopodobieństwa (choć oczywiście to kwestia do indywidualnej oceny): (1) to, że – wedle poszlak ukrytych w tych datach, nieprawdopodobieństwa takiego ich złożenia się – "przyczyną" Konstytucji 3 maja (dodać -1 -1 do pól daty) była data śmierci papieża z Polski, a uprzednią jeszcze przyczyną (dodać -2 -2 do pól daty): "szczególnie ładna" data 2.2.2003, przypominająca 222×3 (=666), gdyż znak × można zapisać odręcznie jako dwa stykające się w 1 punkcie półkola (łatwo więc dociągnąć je do pełnych kółek tak, by wyszły z tego dwa zera); Jan Paweł II zmarł mianowicie 2 miesiące i 2 lata po tej dacie 2.2.2003, w 9666-ym dniu swego pontyfikatu, równo w 8-mą rocznicę uchwalenia obecnej polskiej Konstytucji, a takie złożenie się okoliczności (np. wybranie go odpowiednio dnia, by był taki wynik, że dzień 9666-ty przypada na 2.4.2005, czyli datę z podanymi dwoma charakterystycznymi przypadłościami: -1 -1 względem Konstytucji 3 maja i -2 -2 względem daty symbolizującej znak szatana 666) było skrajnie nieprawdopodobne i dlatego praktycznie na pewno nie zdarzyło się losowo: co więcej, dobór dat trzeba przesunąć wstecz z dnia wyboru papieża w 1978 r. aż do XVIII w., kiedy to wybierano dzień uchwalenia ówczesnej konstytucji, inaczej znowu występuje wyjątkowo nieprawdopodobny zbieg okoliczności; (2) dowodzi tej starości też to, że II rozbiór Polski z 1793 r. przypada na datę 25.9 będącą drugim ciągiem cyfr z rodziny takich ciągów (w których kolejne cyfry powstają przez dodawanie do dotychczasowego wyniku kolejnych liczb naturalnych), podczas gdy pierwszy z nich to 13.6, czyli opiera się na dniu 13-ym: gdy tymczasem 1300-ny od końca dzień życia polskiego papieża (czyli jest tu 13 setek, akurat właśnie 13) przypada na dzień, który o 2 miesiące poprzedza fenomenalną datę 11.11 (mianowicie, przypada na dzień zamachów na World Trade Center, które, jak skądinąd wiadomo, zorganizowano wg typowych metod grupy watykańskiej i bodajże za wiedzą jej przedstawicieli). Transformowanie dat na zasadzie dodawania dwójki stało się z czasem swoistym standardem, a jego przejawów można dopatrywać się aż nawet w XVII w. (2 lata między odsieczą wiedeńską w 1673 r. – znamienne, że była to pomoc cesarstwu, która później stało się dla Polski mocarstwem rozbiorowym – a namalowaniem obrazu Huygensa przez Netschera w 1671 r., po którym to namalowaniu w jego 200-lecie ostatecznie upadł wskutek plebiscytu Rzym papieski stając się stolicą świeckiego cesarstwa; Huygens to słynny fizyk XVII-wieczny, który m. in. obliczał odległości kosmologiczne, co rzutuje także na teologię opartą na Biblii, zaś nazwisko Netscher zapewne nie przypadkiem podobne jest do Nietzsche) i w XVI w. (data encykliki Regimini Militantis Ecclesiae: 2 dni po dacie 25.9); lista przypadków transformowania dat poprzez dodawanie dwójki wraz ze wskazaniem najbardziej prawdopodobnego ostatecznego źródła tej koncepcji (tkwiącego w matematyce i właściwościach kalendarza oraz kalendarium świętych, w tym św. Izydora z Sewilli, tj. ściślej rzecz biorąc w odległości 2 dat od siebie, 4.4 i 4.6, które obie są związane z tą samą metodologią wyznaczania dat narodzin i śmierci dla człowieka, tj. w oparciu o ciąg niemalejący kolejnych cyfr od 1 do 6, potencjalnie z powtórkami, przy czym w przypadku daty Izydora 4.4 występuje tu jeszcze dodatkowa bardzo ładna cecha tworząca skrajnie nieprawdodobny przypadek i ślad w tak wyznaczonej dacie) znajduje się na stronie internetowejhttp://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3205, podczas gdy informacja o zabijaniu ludzi i wydawaniu odległych wyroków śmierci w tej grupie, planowaniu ludzkich dat narodzin i zgonu (co dotyczyło w szczególności przodków Niżyńskiego), znajduje się na stronie http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3796&p=9153#p9153. Ponadto w raporcie ze strony www.bandycituska.com/ponazwisku.html można znaleźć, przy okazji omawiania – wyglądających na wylansowane przez papiestwo – postaci z I poł. XIX w. (Schopenhauer, Kierkegaard) jeszcze dodatkowe potwierdzenia, że daty w rodzaju 222×3 (trzy dwójki na początku) czy 11.11 (w dodatku w zestawieniu z Polską) już wtedy komuś ważnemu najwyraźniej chodziły po głowie. Nieprzychylna istnieniu suwerennej Polski – wręcz haniebna, jak na dzisiejsze miary – postawa papiestwa jest też częściowo znana historiografii, na przykładzie czasów rozbiorowych, można o niej poczytać np. w encyklopedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pius_VI. Wiadomo też, że zakony bezpośrednio podlegają papieżowi, a nie hierarchom danego kraju, zaś przecież aż do sekularyzacji zakonu krzyżackiego w XVI w. zakon ten był stałym wrogiem Polski. Wnioskując z tytułu wspomnianej encykliki (której pierwsze słowo Regimini – "mała władza" – mogłoby być ironią do żądzy kontrolowania wielkiego wszechogarniającego cesarstwa, czemu m. in. istnienie Polski stało na przeszkodzie) można domyślać się, że zakon realizował politykę w pełni popieraną przez papiestwo i że po jego sekularyzacji owa nieprzychylność wobec Polski zaczęła już wyraźniej być sprawą samego papieża, a nie tylko jego podwładnych. W późniejszych zaś czasach, gdy papiestwo w ogóle straciło państwo, jego polityka dotycząca terenów Polski i w szczególności sprawy prześladowania Piotra Niżyńskiego wydaje się być powodowana już mniej kreowaniem kariery politycznej, a tylko względami religijnymi, czyli swego rodzaju wolą "samooskarżenia się" i "samopohańbienia" Kościoła.
rok po urodzeniu Pertiniego papież wydał encyklikę o św. Piotrze KANIZYM, co pasuje do personaliów przyszłego Piotra Niżyńskiego (Piotr K. Nizy... – drugie imię Konrad); encyklika miała tytuł (który zawsze jest po prostu pierwszymi słowami encykliki) Militantis Ecclesiae – w tłumaczeniu na polski: Kościół wojujący (tytuł budzi też skojarzenia z "mało mogącymi królami", co pasuje właśnie do Polski, a to z uwagi na to, że wcześniej była w 1540 r. encyklika "Regimini Militantis Ecclesiae", wydana w dniu +2 względem dnia przyszłych narodzin Niżyńskiego, co zresztą pasuje do typowej metody transformowania dat stosowanej nagminnie w tej grupie; regi-mini oczywiście kojarzy się trochę z królami, bo to po łacinie rex, reges, a trochę z minimalnością – papieża, jak widać, irytowała ta mała moc władców, a tym bardziej istnienie krajów w ogóle odrzucających władzę dożywotnią, czyli ideę monarchii, a tymczasem zauważmy, że "zły ustrój, bez silnej władzy dla króla" to dobrze znany zarzut państw zaborczych przeciwko Polsce z czasów XVIII w.);
filozof Friedrich Nietzsche – powtórzmy, że "Niżyński" brzmi w sumie przecież bardzo podobnie do "Niczyński" – zmarł 1 miesiąc przed urodzinami Piotra Niżyńskiego (następnie równo 5 lat po tej dacie urodziła się siostra Kowalska znana szerzej jako "siostra Faustyna", swoją drogą prawdopodobnie zamordowana, jak pokazuje strona www.bandycituska.com/ofiary.html), zresztą jest i inna bardzo silna poszlaka na to, że go zamordowano; ponadto wcześniej trafił on do szpitala właśnie w tym roku, w którym narodził się Wacław Niżyński, w przyszłości znany tancerz (ma swoją ulicę w Warszawie), również jednak Polakiem będący poniekąd tylko z nazwy czy z przypisywania sobie (podobno średnio mówił po polsku), a przy tym również, jak Nietzsche, zamknięty później w szpitalu psychiatrycznym, a nawet zamordowany (typowa sprawa: najpierw człowieka się lansuje, pomaga mu się zrobić karierę np. zwłaszcza z uwagi na nazwisko, po czym zostaje on zamordowany), zresztą też liczne poszlaki wskazują na dodatkowe związki między tymi postaciami, np. cytat z jego (średnio zresztą przyjemnej w czytaniu) książki Tako rzecze Zaratustra ("Uwierzyłbym tylko w boga, który by tańczyć potrafił") czy dane z autobiografii (Ecce Homo), iż w czasie pisania tamtej książki "dużo chodził po górach" (trafne jest tu skojarzenie metaforyczne, wiążące się z polityką) i miał jakąś wewnętrzną dziwną potrzebę tańczenia – wydaje się, że to jak gdyby na cześć tych watykańskich interwencji, przejawiających się w postaci Izadory Duncan oraz Wacława Niżyńskiego, wylansowano następnie słynną grupę muzyczną Papa Dance;
tzw. Rząd RP na uchodźstwie został powołany z datą wsteczną, czyli wyprzedzającą rzeczywiste nastąpienie tego wydarzenia, będącą urodzinami Piotra Niżyńskiego, tj. dnia 25 września w roku 1939 (rok wybuchu II wojny światowej), dekretem prezydenta Mościckiego; "rząd" ten przeszedł do historii nieomal jako symbol opcji, która, choć teoretycznie może nawet słuszna, jest powszechnie lekceważona i spychana na zupełny margines powszechnie aprobowanej polityki, a także debaty społecznej – idealnie pasuje to do sytuacji Piotra Niżyńskiego pozwalając przypuszczać, że już za czasów tego prezydenta występowało, dla bezpieczeństwa tej kryminalnej konspiracji, zjawisko korumpowania prasy (a zapewne nawet jeszcze wcześniej, np. już za czasów prześladowania – jak można z najwyższym prawdopodobieństwem przypuszczać, po przeanalizowaniu okoliczności – Nietzschego przy pomocy szpitala psychiatrycznego); ponadto zauważmy, że "rząd na uchodźstwie" kojarzy się też z rządem kryjącym się, uciekającym, bo bandyckim;
już wcześniej prezydent Mościcki dnia 25 września wykonywał pewne czynności pozwalające podejrzewać prace nad spiskami porodowymi tak, by ludzie rodzili się w odpowiednich z góry upatrzonych dniach (upatrzonych np. po to, by następnie elegancko i zgodnie z pewnym szykiem i pewną zasadą, np. jako ciąg kolejnych cyfr, łączyły się z datami zgonów – jak to było w przypadku przodków Niżyńskiego): mowa tu mianowicie o wydaniu rozporządzenia w sprawie dopuszczalności przerywania ciąży, co miało miejsce (a przecież poród w określonym z góry wyznaczonym dniu, w sytuacji, gdy matka jest nieświadoma żadnego spisku, jest możliwy do zorganizowania w sposób pewny i bez chybienia – a mianowicie z wykorzystaniem oddziaływania podprogowego połączonego z podsłuchiwaniem czyjegoś pomieszczenia – przede wszystkim wtedy, gdy rodzi się za wcześnie, a nie wtedy, gdy już jest konkurencja w postaci nacisków zupełnie naturalnych na to, by pójść do szpitala rodzić; stąd też temat "przerwania" ciąży, co zresztą w praktyce, w przypadku przedwczesnego rodzenia, istotnie się dzieje, bo 98-100% wcześniaków z ciąży istotnie skróconych, tj. o liczne tygodnie, po prostu nie przeżywa);
za czasów okupacji w 1941 i 1943 r. miały kolejno miejsce wydarzenia w urodziny Niżyńskiego, które są bardzo znamienne i trafiają w ważne tematy, o których szerzej mowa na wspomnianej stronie kolekcjonującej skrajnie silne uprawdopodobnienia na temat starości spisku i jego wysokich politycznych inspiracji: http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3796&p=9146#p9146. Co istotniejsze, w 1944 r. Hitler w dekrecie z 25 września, czyli z daty przyszłych urodzin Niżyńskiego, utworzył tzw. Volkssturm (tłumacząc na polski: "szturm ludu"). Nazwa ta wydaje się wyraźnie nawiązywać do tytułu papieskiej encykliki: "Kościół wojujący" (o ile mianowicie zgodzić się, że religia jest przede wszystkim czymś ludowym, a nie odgórnym, i jest silna przez swe zakorzenienie wśród ludu). Czyżby to przez wsparcie dla inwigilacji przodków Niżyńskiego i dla planów z nim i z zabijaniem jego rodziny związanych Hitler dogadał się z Kościołem i nie miał jego wielkiej wrogości i oporu? Pytanie retoryczne. Zauważmy wszakże, że dzięki dekretowi Hitlera wiadomo już bardzo wyraźnie, że w tle postaci "Piotra Kanizego" z encykliki z 1897 r. istotnie był zapewne ten konkretny Piotr Konrad Niżyński, urodzony dopiero w 1986 r. (a wcześniej Pertini).
już po zwycięstwie nad nazizmem u boku Stalina powołany został partyjny PAP jako organ propagandowy (Polska Agencja Prasowa), zaś rok później w 1945 r. powołano rządowy, czyli oficjalny państwowy, PAP dnia, który przypadał na + 1 miesiąc + 1 dzień względem przyszłej daty urodzin Niżyńskiego (mianowicie: państwowy PAP powołano 26.10.1945 r.); pozwala to przypuszczać, że sam Stalin autoryzował plany kościelne co do samooskarżania się i samokompromitowania (budzi to też skojarzenia z postacią prokuratora Wyszyńskiego, zresztą przeciwieństwa rosyjskie выше i ниже, czyli odpowiednio wysze i niże, pojęte jako jakieś odpowiedniki wziętych od nazistowskich ideologów i po trochu od Nietzschego pojęć Ubermensch i Untermensch, są rdzeniami słowotwórczymi tych bliskich sobie nazwisk Niżyński i Wyszyński, z których drugie stało się też nazwiskiem prymasa, a i nazwisko wcześniejszego prymasa: Hlond nawiązuje, obok ówczesnego rasizmu, jak gdyby także do albinizmu i bardzo jasnej cery, w tym zwłaszcza włosów, upatrzonych dla Niżyńskiego, co najwyraźniej planowano już w latach 50-tych z uwagi na karierę Jaroszewicza – bycie jaroszem to kolejna rzadka cecha, którą już miano zapewne na uwadze, gdy wciągano owego przyszłego premiera-Jaroszewicza do roli wczesnego członka PPR, a potem od 1947 r. posła); dodawanie jedynek oczywiście pasuje na potwierdzenie, że chodzi tu już o skutek gotowego planu co do daty, a nie odwrotnie (tzn. nie jest tak, że data urodzin Niżyńskiego to skutek daty utworzenia PAP-u, a przecież można by tak przypuszczać – i zarzucać rodzinie spisek – gdyby tych jedynek nie dodano i zastosowano datę identyczną);
tego samego dnia 26.10.1945 r. wydano też słynny dekret wprowadzający wielką reformę w Warszawie, w dziedzinie prywatnej własności;
prymasa Wyszyńskiego aresztowano (co budzi skojarzenia też z prokuratorami) w przyszłe urodziny Niżyńskiego, tj. 25 września 1953 r. (rok śmierci Stalina, który pod koniec życia stał się wrogiem lekarzy i chciał im urządzać jakiś proces, podejrzewając o trucicielstwo – gdy tymczasem takie właśnie plany zapewne już istniały w odpowiednich kręgach, tj. u duchowieństwa, co do mordowania przodków Niżyńskiego);
Wyszyńskiego z kolei zwolniono z internowania we wspomnianej dacie 26 października (urodziny Niżyńskiego + 1 miesiąc + 1 dzień);
proces Melchiora Wańkowicza oskarżonego o działalność antypaństwową zaczął się właśnie 26 października (1964 r.), przy czym dobór człowieka o akurat takim nazwisku wydaje się być spowodowane czasownikiem angielskim wank będącym slangowym określeniem na masturbowanie się (a zatem w tle jest znowu sprawa pedofilii przeciwko Niżyńskiemu, omówiona w odpowiedniej części naszego artykułu);
licencja na produkcję słynnego Małego Fiata (Fiata 126p) została zakupiona właśnie 26 października 1971 r., czyli w dniu urodzin Niżyńskiego z miesiącem i dniem zwiększonym o 1 (zapewne na symbol tego, że to już następstwo, a nie dopiero przyczyna tej leżącej przecież dopiero w przyszłości daty urodzin);
liczne późniejsze przykłady stosowania tej daty obejmują zwłaszcza lata w okolicach narodzin Piotra Niżyńskiego:
W 1981 r. to właśnie 25 września uchwalono ustawę o przedsiębiorstwach państwowych. Ponadto rok później utwór Autobiografia (kojarzący się też z Kościołem za pośrednictwem nietzscheańskiej autobiografii mającej tytuł Ecce Homo, zapożyczony z Nowego Testamentu jako cytat z Piłata), jak podaje Wikipedia, trafił na pierwsze miejsce listy przebojów Polskiego Radia, co pozwala podejrzewać, że zanim powstała Telewizja Polska i przejęła tę funkcję, np. w ramach swego pierwszego ośrodka regionalnego powołanego w Łodzi (miejscu urodzin i dzieciństwa matki Niżyńskiego, co ówcześnie było właśnie aktualną sprawą w kontekście spodziewanego – i na różne sposoby bardzo uprawdopodobnionego już znanymi faktami – procederu inwigilowania jego przodków), szpiegowaniem przodków Niżyńskiego zajmowało się zapewne Polskie Radio. Być może zresztą radiową metodę sączenia przekazu podprogowego stosowano już względem siostry Faustyny (czasy jeszcze sprzed II wojny światowej!) – wiele okoliczności z jej życia zdaje się na to wskazywać.
W roku urodzin brata Niżyńskiego, czyli 1983, w urodziny Niżyńskiego zmarł król Belgów Leopold III Koburg. Inne takie królewskie tematy dotyczące postaci Niżyńskiego to m. in.
sprawa śmierci Wilhelma II (byłego niemieckiego cesarza, najpewniej zamordowanego przez nazistów), a nawet jego syna, stylizowana na sprawę rodziny Niżyńskiego (patrz www.bandycituska.com/ofiary.html),
sprawa wykreowanego zapewne przez grupę watykańską włoskiego magnata medialnego, a następnie polityka, Berlusconiego (nazwisko brzmi jak "berło z konia", co nasuwa też na myśl slangowe określenie na męską masturbację: "walić konia" – a porównaj: pedofilia względem Niżyńskiego, której mieli dopuścić się operatorzy podsłuchu w 1992 r. – omówione jako część jednego z naszych artykułów),
rozmieszczenie planowanej stacji metra M2 właśnie przy Księcia Janusza (przy czym ojciec Niżyńskiego ma na imię Janusz; przypomina to nieco sytuację z Nowodworów, gdzie przystanki poprzedzające urząd miasta to jak gdyby kolejno jego przed- czy po-, ale w każdym razie niechrześcijańscy, patroni: "Księcia Ziemowita" [analogicznie też księciem tylko był zwany Mieszko I], "Zdobywców Kosmosu", po czym "Urząd Miasta"),
wspomniana śmierć cesarza Japonii Go-Jozei w urodziny Piotra Niżyńskiego 25 września 1617 r. (zresztą zauważmy, że do dziś tam jest cesarstwo), jak również
narodziny cesarza chińskiego Qianlong w urodziny Piotra Niżyńskiego w 1711 r.,
powołanie Królewskich Sił Powietrznych w Jordanie w 1955 r. (rok urodzin matki Niżyńskiego; narodziny kojarzą się zaś przecież też z miejscem chrztu Pana Jezusa: Jordanem) właśnie w przyszłe urodziny Niżyńskiego, tj. 25 września...
ponadto orzeł w polskim godle odzyskał koronę (w wyniku tzw. noweli grudniowej) w dniu poronionych narodzin brata Piotra Niżyńskiego (Tomasza; dokładnie ten sam dzień, miesiąc i rok), które w dodatku przypadły – chyba po to, żeby nikt nie mylił przyczyny ze skutkiem (że np. "nie Sejm się zasugerował sprawą, tylko rodzice się postarali, bo chcieli się podszyć i interesowali polityką"; bzdura: gdyby tylko taka była geneza, to nie trafiłby się dodatkowo ten właśnie zbieg okoliczności, o którym tu teraz mowa) – 1 dzień po urodzinach jego ojca (a zatem, próbując wgłębić się w tę ideę: to już nie o "jego" szczęśliwy dzień tu chodzi, czyli nie o de facto intronizację papieża czy tym bardziej jakiegoś innego polityka – wbrew temu, co ktoś mógłby pomyśleć nie dowierzając w jakąkolwiek ważną rolę dla tak uporczywie przemilczanej postaci i próbując szukać wyjaśnienia tej idei inspirując się tylko np. ww. sąsiedztwem ulic warszawskich) – sytuację tę, tj. urodziny 29 grudnia 1989 r. i dzień po urodzinach ojca, demonstruje amatorski wideoreportaż z Urzędu Stanu Cywilnego (data narodzin: moment 17:00, adnotacja "dziecko martwo urodzone": moment 16:52);
Rok przed tymi urodzinami, tj. w 1985 r., w dacie będącej przekształceniem daty 25 września na zasadzie +2 miesiące, -2 dni (typowe jest dodawanie i odejmowanie dwójek, niekiedy nawet aż w dwóch miejscach naraz), czyli 23 listopada, miał miejsce (z punktu widzenia czasów Jana Pawła II) pierwszy zamach na Egypt Air. Prawdopodobnie wybór Egiptu przez mafię wynika ze skandalu z Ewangelią Tomasza (patrz www.bandycituska.com/ponazwisku.html odnośnie postaci Hunta), przy czym następnie to właśnie w Egipcie zorganizowaną pierwszą z bodajże trzech zbrodni przeciwko ludzkości, o które można by podejrzewać nawet samego papieża działającego osobiście i które przypadały na lata 1999-2001, czyli czas jubileuszu chrześcijaństwa ("Tertio Millennio Advente"). Pierwsza zbrodnia: niewiara; koniec z "hieroglifami" w dziedzinie filologii biblijnej, z "egipskimi ciemnościami" co do znajomości realiów kosmologicznych, niewiara w Ewangelię Tomasza – takie tu można przypuszczać podstawy, jak to sugeruje strona www.bandycituska.com/ponazwisku.html. (Kolejne to Kursk symbolizujący być może telewizję oraz molestowanie seksualne oraz, w 2001 r., World Trade Center.)
W roku urodzin Piotra Niżyńskiego (1986) w rocznicę śmierci Wacława Niżyńskiego, znanego tancerza niejaki Kazimierz Sabbat, poprzednio premier RP na uchodźstwie (nazwisko budzi skojarzenia z jakimś zlotem czarownic, może to o tym Trybunale Konstytucyjnym...) zmienił ustrój władz emigracyjnych na prezydencki. Do 8 kwietnia, czyli ww. rocznicy, był ów Sabbat premierem RP na uchodźstwie, a od 8 kwietnia 1986 r. był on prezydentem RP na uchodźstwie wobec powstania takiego nowego urzędu.
W dniu (i roku) narodzin Piotra Niżyńskiego zmarł urodzony w roku urodzin Pertiniego noblista rosyjski Siemionow. Już sama śmierć noblisty dokładnie tego dnia jawić się musi jako coś autentycznie nieprawdopodobnego, zaś jeśli doliczyć do tego odpowiedni rok urodzenia, to już bardzo wyraźnie było to zabójstwo, zapewne szpitalne. W kontekście zdarzenia z poprzedniego punktu, również przecież z tego samego roku, "noblista rosyjski" kojarzy się z rzekomo przyświecającymi obecnemu orzecznictwu Trybunału Konstytucyjnego profesorami. Upada ich gwiazda od wyjawienia, skąd w rzeczywistości wzięła się ta decyzja Trybunału i potencjalnie następne z tego cyklu: ze spisku polityczno-religijnego.
W prawdopodobnym roku pedofilii przeciw Niżyńskiemu (patrz nasz artykuł – odpowiednie nagłówki), czyli 1992, dnia 25 września, czyli właśnie w urodziny Piotra Niżyńskiego, zmarł niejaki Cesar (hiszpański malarz, rzeźbiarz, architekt, ekolog), mianowicie Cesar Manrique. Postać ta kojarzy się też swoją drogą z Manteufflem, z niemieckiego: "człowiekiem-diabłem", jako twórcą podręczników historii (jest taki znany autor).
Ponadto można też wskazać, że słynny Roman Dmowski zmarł w dniu przyszłych urodzin matki Niżyńskiego, najprawdopodobniej wyznaczonych już dawno temu jako takie, które pozwolą na ciąg cyfr od 1 do 6 definiujących datę urodzenia i długość życia (gdyż analogiczna też sytuacja występuje u jej z kolei matki, jak pokazuje i dowodzi strona http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3796&p=9153#p9153 – i rzeczywiście zmarła ona w pasującym do daty urodzin dniu, w dodatku drugie jeszcze ukryte nieprawdopodobieństwo tkwiło w tym, że była to rocznica śmierci św. Izydora z Sewilli, patrona Internetu i internautów, rocznica 1375-ta, gdy tymczasem te dwie pary liczb, 13 i 75, dodane do roku urodzin ww. babci Niżyńskiego tworzą rok jej śmierci: 1923+13+75 = 2011, zapisany też zresztą idealnie właśnie we wspomnianym ciągu cyfr; kwestie te są dokładniej rozważane na forum bloga Niżyńskiego: http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=14&t=6907; ponadto także inne rzeczy, w postaci licznych poszlak, potwierdzają, że w polityce dalekosiężne plany od dawna już wiąże się właśnie z tą odpowiednią wyznaczoną dla matki Niżyńskiego, a pasującą i wynikającą z daty urodzin 2.01, ewentualną datą śmierci w dniu 6 kwietnia).
Już po narodzinach Niżyńskiego datę jego urodzin również wykorzystywano przy ważnych sprawach:
w dniu urodzin Niżyńskiego Związek Zawodowy Budowlanych świętuje doroczny "Dzień Budowlańca", zapewne nieco na cześć koniunktury wynikającej z dodatkowych remontów (wprowadzających instalacje grające radia podsłuchowe, np. przekaz podprogowy czy torturę szeptaną);
Waldemar Pawlak został premierem w dniu 26 października 1993 r., czyli w dacie urodzin Niżyńskiego + 1 miesiąc + 1 dzień;
komendanta głównego Papałę zamordowano w dacie, która jest datą urodzin Niżyńskiego (25.9.86) z końcową szóstką przesuniętą o 2 miejsca w lewo (tj. jest to data 25.6.98), zresztą są i liczne inne poszlaki pokazujące, że przypomina to typową zbrodnię w stylu z "grupy watykańskiej" rodem;
ojciec Donalda Trumpa Fred Trump został prawdopodobnie zabity w szpitalu 3 miesiące przed tymi urodzinami, w roku 1999 (25.6.1999), równo rok po zamordowaniu Papały;
w dniu, w którym Piotr Niżyński skończył 13 lat, prymas Polski Glemp uroczyście konsekrował i otworzył tzw. Kościół Środowisk Twórczych (patrz http://old.bandycituska.com/index/inne-dowody/201804031046-1-w_sam_raz_dla_rodziny_muzykow.jpg, http://old.bandycituska.com/index/inne-dowody/201804031046-2-nowy_kosciol_w_urodziny_P.Nizynskiego.jpg) w sam raz jak gdyby dla rodziny muzyków klasycznych, w której brat jest kompozytorem, matka pianistką, a ojciec melomanem dobrze znającym muzykę Chopina i umiejącym trochę grać na pianinie (informacje te podaje forum bloga Niżyńskiego: http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=3&t=7437). Wcześniej dnia 13.6 (o roli tej daty już tu była mowa), a zatem dnia miesiąca znowuż 13-ego, kościół ten konsekrował też sam Jan Paweł II, co akcentuje właśnie trafny tutaj wiek 13 lat, bo tyle lat właśnie miał skończyć Piotr Niżyński w chwili ostatecznego otwarcia obiektu. Dodatkowe informacje na ten temat, związane ze sprawami konstytucyjnymi, podaje cytowana wyżej strona www – wątek na forum bloga Niżyńskiego.;
w dacie 26 października (urodziny Niżyńskiego + 1 miesiąc + 1 dzień) uprowadzono w 2001 r. Krzysztofa Olewnika, co media bardzo nagłaśniały zapewne właśnie z uwagi na polityczne (zapewne wręcz premierowskie: ówcześnie premierem był Miller) zleceniodawstwo;
datę 25 września wykorzystano jako datę wyborów do Sejmu w 2005 r.;
prokościelna ustawa o zakazie handlu w niedziele i święta (niekonstytucyjna, patrz art. 31 ust. 3 Konstytucji) została uchwalona również dnia 26 października (rok 2007);
kilka osób – w tym nawet takie kojarzące się z politykami, jak np. Andrzej KOPACZ (urodzony w roku wybuchu II wojny światowej: 1939) czy nazistowski zbrodniarz wojenny o specyficznym nazwisku: Klaus BARBIE, jak również z literatami (Ignacy Krasicki) – najwyraźniej zamordowano właśnie w te urodziny, tj. 25 września. Szczegóły są omawiane w raporcie na stronie www.bandycituska.com/ofiary.html.
Ponadto dodatkowe wyjaśnienia i poszlaki z dziedziny zarządzania Kościołem i ze świata polityki można znaleźć poprzez uważną lekturę bloga na stronie www.bandycituska.com.
Można tu finalnie nadmienić, że początki bardzo nagłośnionego w mass mediach (a przyjętego przez tamtejsze władze właściwie z biernością) separatyzmu ukraińskiego w styczniu 2014 r. przypadły na ten sam miesiąc, w którym matkę Niżyńskiego zabrano do szpitala, zgodnie z wnioskiem jej drugiego syna. Istnieje tymczasem prawdopodobieństwo, że dzieci tej matki zostały podmienione przez szpital w związku z ustawieniem ich daty urodzenia (przekazem podprogowym wmawiającym potrzebę rodzenia, odpowiednie bóle czy skurcze itp.), podczas gdy te oryginalnie narodzone po prostu umierały (jak trzeci syn, niedoszły brat Piotra Niżyńskiego Tomasz, patrz film pokazujący jego akt urodzenia z adnotacją "dziecko martwo urodzone", "dziwnym trafem" narodzony dzień po urodzinach ojca; równo 3 lata później tego samego dnia uchwalono ustawę o radiofonii i telewizji, niejako na cześć tego morderstwa). Także operatorzy podsłuchu, w ramach swych wołań i szeptań tworzących łącznie torturę dźwiękową, potwierdzają ukraińskie w rzeczywistości pochodzenie Piotra Niżyńskiego, wydaje się to też być potwierdzone samą nazwą kraju kojarzącą się Polakowi z kradnięciem czegoś (przy czym – istotnie – podczas jednej z pierwszych podróży Niżyńskiego na Ukrainę, w roku 2011, w autobusie skradziono mu z kieszeni telefon), stąd też dodatkowo trafne byłoby – i jak najbardziej w stylu "grupy watykańskiej", gdzie lubi się takie ukryte dodatkowe przesłania wynikające z doboru tej a nie innej nazwy własnej, np. nazwiska – wykorzystanie Ukrainy jako "miejsca, z którego ukradziono tamtejszego obywatela w celu podrzucenia go Polakom".