USŁUGI | TARG | CZAT | STARTOWA |
Podobne | |
Polska | Regionalne | Świat | Państwo bezprawia | Wybory | Kryminalne | Kompromitacje polityków | Nieruchomości Poczta Polska fałszuje daty listu sądowego. "Pomoc mordercom"29 maj 2019 01:23 Poczta Polska S.A. z siedzibą przy ul. Rodziny (...) w Warszawie fałszywie zapisała datę pozostawienia awizo (powiadomienia o możliwości odbioru przesyłki sądowej w terminie ustawowym 7 dni nie licząc daty awizowania) listu z Sądu Rejonowego w Pruszkowie do Piotra Niżyńskiego.Koperta, którą przyszło wezwanie do uzupełnienia z Sądu Rejonowego w Pruszkowie Kopertę powyższą porównajmy z danymi z emonitoring.poczta-polska.pl dla listu nr 21003030003720 (można tu kliknąć dwukrotnie liczbę i ją w ten sposób zaznaczyć, po czym wcisnąć kombinację klawiszy Ctrl-C, a na stronie Poczty Polskiej w miejscu na numer wcisnąć Ctrl-V, żeby zaoszczędzić sobie przepisywania kolejnych cyfr; zamiast kombinacji klawiszy można też klikać odpowiednie miejsca, np. zaznaczony tekst lub pole do wpisywania nowego tekstu, prawym przyciskiem myszy i w menu, które się pokaże, klikać odpowiednio Kopiuj lub Wklej). Różnica jest między stemplem pocztowym (23042019) a linijką "Powtórne awizo - przesyłka do odbioru w placówce" (20.04, czyli data o 3 dni wcześniejsza). Porównanie ujawnia, że Poczta Polska S.A. jest w wewnętrznej sprzeczności. I to dziwnym trafem akurat w bardzo groźnej dla Piotra Niżyńskiego i najprawdopodobniej politycznej sprawie. Dodatkowym ciosem jest to, że podpisane przez pracownika PP tzw. Elektroniczne Poświadczenie Odbioru (EPO) stwierdza zwrot przesyłki dnia 27.04.2019 r. W rzeczywistości zaś była odebrana przez adresata dnia 30.04.2019 r. Sprawa dotyczy walki o wypuszczenie matki Piotra Niżyńskiego – znanej ofiary podsłuchu telewizyjnego – ze szpitala psychiatrycznego, w którym jest bez uzasadnionych podstaw i z naruszeniem prawa do ochrony życia rodzinnego przed ingerencjami ze strony państwa przetrzymywana od stycznia 2014 r. za sprawą działań jej syna Michała. – To prawie na pewno jeszcze jedna forma pomocy w morderstwie, którego datę ustalono najpóźniej w latach 70-tych XIX w., a prawdopodobnie już pod koniec XVIII w. – komentuje sprawę Piotr Niżyński, prezes xp.pl. – Chodzi o stare wyroki śmierci pochodzące z mafii związanej najprawdopodobniej z samym papiestwem. Pod wpływem tych wyroków, jak pokazują liczne poszlaki, w tym m. in. powtarzające się co jakiś czas w tym kontekście w książkach Nietzschego wtręty w języku Kościoła, czyli po łacinie, dobrano zapewne specjalny tytuł dla pierwszej książki Nietzschego: "Narodziny tragedii". Chodzi o to, że ludzie rodzą się w takim dniu, by ładnie z nim współgrała data śmierci – tłumaczy. – Jak się domyślam, to zapewne dlatego, iż teraz, po zamordowaniu m. in. mej babci i cioci przyszedł czas na matkę, od lat planowano na przyszłego premiera Polski osobę o inicjałach MM, zaś centralę firmową Poczty Polskiej rozmieszczono przy ul. Rodziny Hiszpańskich – dodaje. Sprawa jest ściślej wyjaśniona na blogu Piotra Niżyńskiego (www.bandycituska.com), gdzie pod nagłówkiem z opisem tekstowym można znaleźć m. in. odnośnik Trwanie tej afery od XIX w. (odsyłający na forum dyskusyjne, gdzie w pierwszym wpisie są wyjaśnienia co do sprawy Nietzschego, przy czym pod jego koniec autor dochodzi do sedna twierdząc, że najpewniej doszło do spisku takiego, iż w ogóle sam Nietzsche był wylansowany przez papieża, a ponadto: że we wzajemnym związku z tzw. "wynalezieniem" telefonu prawdopodobnie m. in. nieco manipulowano mu myślami stosując przekaz podprogowy, poprzez wprowadzanie remontu i zabetonowywanie czegoś w rodzaju słuchawki telefonicznej od zewnętrznej strony, tj. od strony sąsiadów w jego zmieniających się miejscach pobytu). Jeszcze bardziej interesujące i przede wszystkim nie budzące żadnych wątpliwości co do poziomu udowodnienia przedstawianych faktów i co do wysokiego ryzyka, jakie istnieje dla życia matki Niżyńskiego, są dane skrótowo prezentowane z użyciem przycisku Zabijanie rodziny pod tym samym nagłówkiem bloga (http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3796&p=9153#p9153). Dodatkowych danych na temat związku Nietzschego z "grupą watykańską", jak również innych jej dokonań, dostarcza kliknięcie w pole Kogo i co zakulisowo spiskiem wykreowała grupa watykańska, zaś dowodów na polityczne tło afery można zasięgnąć klikając tam w pole Potem też wszyscy ważni wiedzieli... dotyczące czasów XX-wiecznych i zmieniających się w tym wieku kolejnych ekip politycznych. Na marginesie można tu wytknąć, że w adresie siedziby Poczty Polskiej S.A. (ul. Rodziny Hiszpańskich 8, 02-685 Warszawa) pasuje do tego tematu nie tylko słowo "Rodziny" (jako że chodzi w tym konkretnym przypadku o matkę Niżyńskiego), ale też "Hiszpańskich". W Hiszpanii bowiem za rządów Zapatero, co swego czasu opisywał Nasz Dziennik, panoszyły się jakieś niemalże pedofilskie podręczniki dla dzieci z chyba nawet przedszkoli (lub wczesnych lat szkolnych) uczące ich dotykania się w miejscach intymnych czy też dotykania się nawzajem. Pasuje to więc do tematu Niżyńskiego jako ofiary pedofilii, o którym wspominamy w osobnym artykule. Kluczowa szkoda dla sprawy, a praktycznie nie da się jej ścigać przed sądemJak pokazuje zaprezentowany na górze niniejszego artykułu w przewijaku zdjęć skan koperty (można też obejrzeć jej przegląd nagrany na wideo telefonem komórkowym, patrz https://www.youtube.com/watch?v=j1c6H7xLExY) list miał być nadany w Pruszkowie 10.04.2019 r. i awizowany w Warszawie 12.04.2019 r., po czym po raz drugi awizowany 23.04.2019 r., a następnie legalnie wydany adresatowi (w dniu +7, który jest ostatnim legalnym dniem odbioru) dnia 30.04.2019 r. "Awizowanie" oznacza tu nieudaną próbę doręczenia połączoną z pozostawieniem listu pracownikom placówki pocztowej z uwagi na nieobecność adresata w domu, przy jednoczesnym pozostawieniu mu pokwitowania tej czynności z informacją o 7-dniowym terminie odbioru (nie licząc daty awizowania). Przy każdym awizowaniu listonosz umieszcza na liście pieczątkę. – Jeszcze zanim sąd mi wysłał ten kluczowy list wzywający do uzupełnienia w terminie 7 dni od odebrania go wniosku o wypuszczenie mej matki dochodziło do rozlicznych nieprawidłowości. Najpierw sąd rejonowy w Pruszkowie mimo upływu ponad tygodnia od odebrania mego wniosku nie nadał mu żadnej sygnatury ani nie założył teczki. Nie potrafił go w ogóle znaleźć. Ostatecznie okazało się, że leżał u prezesa sądu. Następnie sąd, co jest zupełnie niesłychane, próbował mi wysłać e-mailem wezwanie do uzupełnienia braków formalnych. Tego typu wezwanie nie jest wiążące: już choćby z tego powodu, że nie wiadomo, którego dnia adresat je w rzeczywistości czyta. Nie ma zaś podstaw, by stosować analogicznie przepisy o postępowaniu karnym, gdzie wystarczy dowód samego tylko wysłania pisma pocztą elektroniczną lub faksem. – tłumaczy Piotr Niżyński. Istotnie, wedle dotychczasowego orzecznictwa Sądu Najwyższego – wskazującego zresztą (poprzez użycie w treście słowa ang. tax oznaczającego podatek) na, prawdopodobnie, starość problemu podatkowej korupcji w sądach (jest więcej takich poszlak, np. dziwnie trafna data wyroku rozwodowego rodziców Piotra Niżyńskiego) – "Doręczenie niezgodne z taksatywnie wymienionymi sposobami doręczenia nie może być uważane za doręczenie prawidłowe, jeżeli adresat kwestionuje prawidłowość doręczenia" (postanowienie SN z 20.8.1969 r., I PZ 22/69, OSNCP 1970/6/110). Zgodnie z ugruntowaną linią orzecznicztwa SN nie istnieje swoboda w zakresue sposobu doręczania pism sądowych: postanowienia SN z 14.4.2011 r. (data śmierci, tj. praktycznie na pewno zamordowania, babci Piotra Niżyńskiego plus dodatkowa jedynka na początku) nr II UZ 10/11, Legalis ("Przepisy o doręczeniach mają charakter obligatoryjny i wyłączają swobodę w tym zakresie. Nie można więc uznać doręczenia za skutecznie dokonane, jeżeli nie nastąpiło według reguł przewidzianych w art. 131 i nast. KPC"); z 2.8.2007 r., V CSK 155/07, Legalis; z 10.7.2007 r. (symbolika cyfr daty: "informatyk-Bóg", gdyż 10, jako system binarny i cyfry jeden zero, to symbol informatyki, zaś siódemka m. in. symbolem Boga i boskości; informatyk to zawód wyuczony Piotra Niżyńskiego), II PZ 28/07, Legalis; z 17.11.2005 r., IV CZ 128/05, Legalis (symbolika cyfr daty: "pierwszy Bóg", może symbol jakiejś zgody na wcześniejsze orzecznictwo, zaś 128 to jedna z potęg liczby 2, w komputerowo stosowanym tzw. binarnym systemie liczbowym jest to liczba bardzo okrągła, bo zapisywana 10000000); z 4.11.1998 r., I CKN 635/98, Legalis (widać tu przyszłą datę śmierci, tj. praktycznie na pewno zamordowania, babci Piotra Niżyńskiego: 4.4.11 r., tj. 4 kwietnia 2011 r.); z 8.9.1993 r., III CRN 30/93, OSNCP 1994/7-8/160. Sprawa zatem wygląda na pułapkę polegającą na próbie wykreowania sporu o prawo przy jednoczesnym ewentualnie liczeniu na zwycięstwo w tym temacie przez Piotra Niżyńskiego, w rzeczywistości zapewne pyrrusowe, gdyż wynikł poważniejszy problem. Dotyczy on sporu o fakt: wywiązanie się lub nie z terminu związanego z datą doręczenia przez Pocztę Polską. Wniosek o wypisanie ze szpitala psychiatrycznego musi być złożony w ściśle określonym czasie po otrzymaniu odpowiedzi odmownej ze szpitala i, jeśli jest to wniosek wybrakowany, musi być następnie, stosownie do art. 130 Kodeksu postępowania cywilnego, uzupełniony w co do zasady nieprzekraczalnym terminie 7 dni od dnia odebrania wezwania sądowego do uzupełnienia go. Przekroczenie tego terminu, jeśli strona nie uprawdopodobni jednocześnie, że robi to nie ze swej winy i wnosi o darowanie tego uchybienia (czyli tzw. przywrócenie terminu), powoduje bezskuteczność dokonanej czynności uzupełnienia, a cała sprawa zostaje skazana na porażkę. Co jest bardzo ważne, to to, że termin 7 dni liczy się od momentu odebrania wezwania, zaś odbiór wezwania może nastąpić zarówno poprzez faktyczne odebranie listu, jak i poprzez uznanie przez sąd, że odbiorca świadomie nie podejmuje go (jest to standardowe domniemanie stosowane wtedy, gdy pomimo 2 awizowań przesyłki nie odebrano po żadnym z nich w terminie 7 dni). Jeśli więc wnioskodawca myśli, że sąd za datę odbioru przyjmuje dzień 30.04.2019 r., bo tego dnia poczta wydała mu list (w dopuszczalnym terminie, bo data awizowania to miał być 23.04.2019 r. wedle stempla pocztowego, co kreuje dopuszczalne 7 dni odbioru: 24-25-26-27-28-29-30), zaś zupełnie na boku od tych faktów namacalnych w systemie informatycznym Poczty Polskiej są lansowane inne dane: że list awizowano jakoby już 20.04.2019 r. i nie odebrano go aż do 27.04.2019 r., kiedy to był ostatni dzień, przy czym na podstawie tych danych sąd dostaje (pozyskiwane raz jeden jedyny i niepoprawialne) tzw. elektroniczne zwrotne poświadczenie "odbioru" (a właściwie tutaj: poświadczenie zwrotu, powiązanego z tzw. fikcją doręczenia) w dniu 27.04.2019 r., z adnotacją "nie podjęto w terminie" (list do zwrotu), to teraz w oczach sądu i w oczach odbierającego wezwanie są 2 terminy na odpowiedź na to wezwanie. Odbiorca listu, czyli wnioskodawca, w tym przypadku: Piotr Niżyński (którego matce grozi "wyrok śmierci" ze strony służby zdrowia z datą 6.04.2021 r.), uważa, że ma czas do 7.05.2019 r. na przygotowanie i wysłanie uzupełnienia, natomiast sąd (zupełnie błędnie zresztą uznając za datę odbioru, wedle tego, co błędnie tu jeszcze dodatkowo wpisała i poświadczyła poczta, dzień 27.04.2019 r., podczas gdy był to jeszcze przez cały dzień legalny termin odbioru i sytuacja "adresat nie chce przyjąć przesyłki" jeszcze przez cały dzień nie była ostatecznie ustalona) uważa, na gruncie takich danych publikowanych mu internetowo przez pocztę (tj. na podstawie takiego zwrotnego poświadczenia odbioru), że termin maksymalny wysłania uzupełnienia to data o 3 dni wcześniejsza: 4.05.2019 r., kiedy to jeszcze wnioskodawca mógł wysłać uzupełnienie. Piotr Niżyński swoje uzupełnienie wysłał z uwagi na długie przygotowania i bardzo obszerny materiał, obejmujący m. in. protokół notarialny, w ostatnim możliwym jego zdaniem dniu 7.05.2019 r., zgodnie z datą odbioru. Z uwagi jednak na błędne dane poczty sąd zarządził, że przekroczono termin na uzupełnienie. W takich przypadkach sąd zwraca wniosek i postępowanie sądowe się kończy. Trwa to wszystko wiele tygodni, ponieważ najpierw sąd doręcza zarządzenie o zwrocie wniosku, co może trwać ok. 2-3 tygodnie, jeśli się rzadko odbiera pocztę i zostawia wszystko na ostatni dzień, następnie jest tydzień (nie licząc dnia odbioru) na zaskarżenie tego zarządzenia, następnie zaś, nawet jeśli wnioskodawca tego zaskarżenia się nie podejmuje, sąd jeszcze przez ok. 2 tygodnie czeka na napływ listu z poczty, ponieważ jeśli przykładowo w dniu X jest ostatni dzień na wysłanie zażalenia i zostaje to zrobione tuż przed północą na poczcie całodobowej, to takie zażalenie mogłoby przyjść do sądu, w razie pewnych opóźnień, również w dniu X+7 i zostać zarejestrowane przez sekretariat w dniu, przykładowo, X+8. Aby uniknąć więc błędnej decyzji, opartej na tezie, że zarządzenie uprawomocniło się, tutaj jeszcze sądy czekają kolejne 2 tygodnie. A zatem 4-5 tygodni od dnia wydania zarządzenia jest na pewno straconych, następnie dopiero sąd wysyła zwrot pisma. Praktyka jednak pokazuje, że trwać to potrafi nawet miesiąc albo i dłużej. Sekretariat najpierw czeka na zarządzenie sędziego, ten zaś może rzadko przychodzić do pracy lub zaglądać w akta; po zarządzeniu sekretariat wysyła akta. Niezależnie od tego Piotr Niżyński chcąc wnieść kolejny wniosek musiałby na nowo wystąpić do szpitala o wypisanie swej matki i czekać około miesiąc na odpowiedź, po czym wnieść nowy wniosek i jeszcze załączyć do niego te dokumenty, które złożył poprzednim razem. Były to jednak, jak się okazuje, jedne z ostatnich egzemplarzy, a ponadto sam złożony do tych akt protokół notarialny kosztuje ponad 1500 zł. Jednym słowem: w związku z kwietniową machlojką poczty sprawa jest najprawdopodobniej opóźniona do drugiej połowy lipca, czyli o 3 miesiące. Tymczasem w sytuacji, gdy datą morderstwa miałby być (wedle niewątpliwego starodawnego planu) 6 kwietnia 2021 r. (albo raczej 6 kwietnia 2020 r.: w 500-lecie śmierci innej znanej postaci, w której praojca swego ma zapewne afera takich właśnie, tego typu "Narodzin tragedii"), każdy miesiąc się liczy, jest na wagę złota. – Pracownicy na poczcie mówili mi, że list był awizowany 23.04.2019 r. i w związku z tym uzgodniłem z nimi i potwierdziłem, że mogę go odebrać 30.04.2019 r. i tak zrobię – wyjaśnia Piotr Niżyński. – Wyszło wtedy też na jaw, że w internetowym rejestrze Poczty Polskiej S.A. pod numerem tego listu wpisana jest zła data II awizowania 20.04.2019 r. Pracownicy z okienka pocztowego informowali mnie jednak, że list bez problemu wydadzą dnia 30.04.2019 r., ponieważ dla nich liczy się data stempla pocztowego, zaś informacja z Internetu jest nieprawdziwa, ponieważ poczta nie doręcza listów w soboty ani ich wtedy nie awizuje i tak też podobno było tym razem. Istotnie, dzień 20.04.2019 r. była to sobota (22.04.2019 r. był to z kolei poniedziałek wielkanocny, a 23.04.2019 r. – data II awizowania wpisana na kopercie), zaś na http://emonitoring.poczta-polska.pl po wpisaniu numeru listu widocznego na kopercie wydrukowanej przez sąd (jest to 21003030003720) wyświetla się data awizowania 20.04.2019 r. Sprawia to wrażenie, jak gdyby listonosz specjalnie dla Piotra Niżyńskiego zrobił wyjątek i przyszedł w sobotę roznieść list – albo raczej: jak gdyby Poczta Polska S.A. celowo złośliwie wpisała fałszywe dane w swoim rejestrze internetowym (lub, ewentualnie, na kopercie). – Ostatecznie dnia 30.04.2019 doszło do pewnej zmiany podejścia, ponieważ listu przez długi czas nie znajdywano, nie było go też w systemie, czyli problem nabrał zdaniem poczty pewnej wagi. Jednakże po 15 minutach szukania mi go znaleziono i wydano, a ja złożyłem podpis pisakiem elektronicznym. Okazało się przy tym, że – co w ostatnich latach stało się nawet typowe – jest to list z elektronicznym poświadczeniem odbioru, przez co dla sądu najważniejsze będą dane z systemu internetowego. Następnie wyszło na jaw, że sąd nic nie wie o tym odbiorze, bo jedyne elektroniczne poświadczenie odbioru, jakie posiada, stwierdza przekazanie pisma do zwrotu w dniu 27.04.2019 r. – dodaje. Jakkolwiek prawo do rzetelnego postępowania sądowego jest prawem człowieka, a poczta mu w tym przypadku zaszkodziła, zaś zgodnie z art. 31 ust. 2 Konstytucji RP każdy jest obowiązany szanować prawa innych, to, jak się okazuje, możliwość pozwania jej jest bardzo ograniczona. Przede wszystkim nie ma wartości przedmiotu sporu wyrażonej w złotówkach. Trudno też wskazać takie dobro osobiste, które niewątpliwie naruszono, tak, iż sprawa o to wygra przed sądami, np. przed Sądem Najwyższym. Dobrem takim mogłaby ewentualnie być godność, ponieważ istnieje tendencja w orzecznictwie SN, która dostrzega nawet bardzo subtelne naruszenia godności w przypadku drobnych przewinień po stronie państwa (np. w sferze przetwarzania danych osobowych): patrz I CSK 358/07, trzeci akapit od końca. Jednakże w obecnym stanie Sądu Najwyższego sukces Piotra Niżyńskiego w takim pozwie przeciwko Poczcie Polskiej S.A. można by uznać za wątpliwy: łatwo wyobrazić sobie, że jest to kwestia kontrowersyjna. Bywały przecież też sprawy o naruszenie godności, które przegrywały. Natomiast najbardziej oczywiste dobro osobiste, związane bezpośrednio z prawem do sądu i mające tę samą dziedzinę, po prostu nie istnieje. Jest w tej sprawie stała linia orzecznicza Sądu Najwyższego: przewlekłość postępowania sądowego sama w sobie nie narusza żadnego dobra osobistego. Nie ma dobra osobistego "prawo do sądu". Powszechnie prawa osobiste są czym innym, a dobra osobiste, jako wartości niematerialne, czym innym i nie musi tu istnieć wzajemna równoważność. Tragiczna sytuacja w sprawie zgonów rodziny Niżyńskiego za sprawą służby zdrowiaNa stronie http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3796&p=9153#p9153 (a w dalszym rozwinięciu – także http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=14&t=6907#p7617) można poczytać niektóre streszczone informacje na temat zgonów w rodzinie Niżyńskiego będących praktycznie na pewno morderstwami, w liczbie na razie 8 (niektóre osoby mogłoby zmylić padające tam sformułowanie "specjalnie dobrana data urodzenia", co mogłoby sugerować, że rodzina była w jakimś spisku; otóż rodzina nic nie wiedziała, natomiast prześladowano ją, a w zasadzie różne rody i gałęzie tego, co w przyszłości stanie się jedną rodziną, państwowo w sposób ukryty, np. przekazem podprogowym, co umożliwiało skierowanie odpowiedniej osoby na rodzenie do szpitala w odpowiednim dniu), tymczasem jest to tylko początek, bo, jak się okazuje, w tej sprawie nie ma tylko jakiegoś prawdopodobieństwa, tylko jest praktycznie pewność, że szykowane są morderstwa i że dochodziło do morderstw. Przekonanie w tym zakresie wywieść można z postawy prasy, jaka ustawicznie powraca w przeddzień takich zgonów i je zapowiada. Pokazuje to m. in. strona http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=12&t=7422. Są tam fragmenty pism procesowych dokładnie omawiających, jak prasa (w tym prasa katolicka, np. Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o. o. nadzorowana przez 3 arcybiskupów i 2 biskupów) niejako uczestniczyła w tym, co miało nadejść, czyli w praktyce w mordowaniu rodziny Piotra Niżyńskiego, ponieważ jeszcze przed zgonem, a ściślej dzień wcześniej, zgodnie ze stałą polityką "grupy watykańskiej" (prasa zawsze już sprawia wrażenie wiedzącej dzień wcześniej), występowały bardzo liczne artykuły (w czołowej prasie polskiej, np. Gazecie Wyborczej, Fakcie) dające się odebrać jako aluzyjne i nawiązujące do tego, że kolejna osoba z rodziny umrze. A przecież, jak pokazują liczne obiektywne poszlaki, np. ściśle dobrane daty i długości życia, nie jest to śmierć naturalna. W ten sposób – czyli jak gdyby chowając się za parawanem pozoru, że to tylko przypadek – "asystował" przy mordowaniu babci Piotra Niżyńskiego m. in. Jarosław Kaczyński, gdyż w przeddzień śmierci "złożył oficjalne kondolencje posłowi Edwardowi" (Edward Mliczewski to personalia brata Lucyny Uzdowskiej), zaś w dzień śmierci powiedział, że "nie wiedział o drugim pogrzebie brata", po czym nazajutrz jeszcze Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała artykuł "Miecz św. Piotra na Misterium". Tego samego zresztą dnia zmarła (nomen omen) Ewa Bizoń, była ordynatorka tegoż szpitala w Tworkach (zmarła w szpitalu, pochowano ją na cmentarzu szpitalnym), w warunkach dodatkowo potwierdzających jeszcze, że to morderstwo (m. in. szły sygnały wskazujące na to, że coś takiego się szykuje, do Piotra Niżyńskiego) – wspomina o tym lista ofiar grupy watykańskiej zebrana na podstronie bloga Piotra Niżyńskiego, www.bandycituska.com/ofiary.html. To tylko przykład, bo tego rodzaju poszlak na szeroko zakrojoną aferę było mnóstwo (klikając w linki rozsiane po tym artykule można się o nich wiele dowiedzieć), tak, iż na stronie http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=12&t=7422 w pokazanych tam pismach procesowych Piotr Niżyński ocenia prawdopodobieństwo, że doszło do chociaż jednego morderstwa służby zdrowia przeciwko jego rodzinie, na co najmniej 99,99999999999883% (oszacowanie od dołu), co w sposób najzupełniej matematycznie ścisły wywodzi i dowodzi na podstawie konkretnych danych empirycznych. To, że sprawa jest polityczna i na najwyższym szczeblu organizowana przez cały XX wiek, pokazuje też strona http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3796&p=9146#p9146 (przycisk "Potem też wszyscy ważni wiedzieli..." pod nagłówkiem bloga Piotra Niżyńskiego). W takich warunkach nie dziwi fakt, że prokuratura nawet nie wszczyna śledztw i przy tym jeszcze z góry, mimo że śledztw i tak nie prowadzi, sprowadza sprawę na fałszywe tory, np. "nieumyślne spowodowanie śmierci", choć zawiadomienie jest o zabójstwie. A przecież postanowienie (w przedmiocie prowadzenia lub nieprowadzenia śledztwa) nie powinno być w innym temacie niż zawiadomienie o przestępstwie. Pokazuje to wymieniona 2 akapity wyżej (na końcu akapitu) strona http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=12&t=7422. Skąd zaś miałaby się wywodzić data 6 kwietnia 2021 r. (albo, "z powodu sprzeciwów i starań przeciwnych", 2020 r.: specyficzne 500-lecie, o czym za chwilę) dla matki Piotra Niżyńskiego? Jest to kontynuacja sytuacji jej matki Lucyny Uzdowskiej (czyli babci Piotra Niżyńskiego), którą pokazuje jej akt zgonu. Jej daty narodzin i śmierci, ułożone tak, że najpierw są lata (kolejno: śmierci i narodzin, zgodnie zresztą z istotą "tragedii"), a następnie dni-miesiące (kolejno: śmierci i narodzin), tworzą ciąg cyfr od 1 do 6: 11 23 4-4 5-6. Jest to oczywiście samo w sobie wyjątkowo nieprawdopodobne, zaś ukryto w tej dacie dodatkowy jeszcze drugi skrajnie nieprawdopodobny zbieg okoliczności dotyczący rocznicy śmierci św. Izydora z Sewilli, patrz http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3796&p=9153#p9153 (jak również samo nazwisko tej babci jest trafne, ponieważ rodowe Mliczewska wespół z późniejszym nazwiskiem po mężu Uzdowska tworzy temat "mleko w ustach" pasujący nieco do liczby 69 związanej z pozycją seksualną 69). Pokazuje to starość spisku: niewątpliwie już w początkowych latach II RP musiał być taki spisek, inaczej praktycznie na pewno nie trafiłoby się coś tak nieprawdopodobnego. Można tu jeszcze przytaczać inne dowody kolaboranctwa władz II RP, takie, jak np. utworzenie Teatru Ateneum w 10-lecie powstania II RP (tj. w roku 1928): poszlaki te kolekcjonuje ww. strona (patrz 2 akapity wyżej) dotycząca politycznego tła afery. Tymczasem, dziwnym trafem, matka Piotra Niżyńskiego również ma odpowiednią do czegoś takiego datę urodzenia, a przecież jest to skrajnie nieprawdopodobne. Jej data urodzin to mianowicie 2 stycznia 1955 r. Zważywszy, że jej matka miała datę pisaną w kolejności rok-rok (śmierci, potem narodzin), dzień-miesiąc dzień-miesiąc (śmierci, potem narodzin) tworzącą ciąg cyfr od 1 do 6 (powtórzmy: 11 23 4-4 5-6), to pisząc w zupełnie odwrotnej kolejności, czyli jak gdyby od końca, miesiąc-dzień narodzin, miesiąc-dzień śmierci (a właściwie tutaj: trwania życia), następnie rok narodzin, lata trwania życia uzyskuje się "bardzo dziwnym trafem" cyfry 12..55.., które już łatwo uzupełnić tak, by tworzyły 12345566. A zatem droga do morderstwa jest jak najbardziej otwarta. – Moi przodkowie nic nie wiedzieli o takich spiskach. Członkowie rodziny rodzili się normalnie – zapewnia Piotr Niżyński. W tym przypadku, skoro miałyby tu występować długości życia, uzyskuje się datę poprzez dodanie cyfry 3 do 1 (numer miesiąca), 4 do 2 (numer dnia) oraz liczby 66 do [19]55 (numer roku), z czego wychodzi kwiecień, 6, 2021: notacja to zresztą iście amerykańska, gdyż w USA pisze się najpierw miesiąc, potem dzień (być może przyjęło się tam tak właśnie ze względu na zakulisowy spisek papieski, o którym władze tego kraju odpowiednio wcześnie usłyszały). Okazuje się, że data ta znajduje bogate potwierdzenie w rzucanych tu i ówdzie poszlakach. Przykładowo: jedyny do niedawna otwarcie zamordowany polityk III RP, tj. minister sportu (sp...r..., trochę więc jak: sprawiedliwości) Jacek Dębski urodził się 6 kwietnia w Łodzi, czyli w mieście urodzin matki Piotra Niżyńskiego. Ponadto obecna ustawa o Policji nosi datę 6 kwietnia (z 1990 r., czyli wkrótce po rozmowach Okrągłego Stołu; inne takie przykłady ustaw ze zbrodniczo dobranymi datami przytacza wspomniany wątek na forum www.bandycituska.com streszczający kwestię zabijania rodziny Piotra NIżyńskiego: http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3796&p=9153#p9153, zaś przykłady z przeszłości, z całego XX w. i na najwyższym szczeblu, przytacza, powtórzmy, strona http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3796&p=9146#p9146). Ponadto obrady Okrągłego Stołu toczyły się w datach od 6 lutego (jest to data 6 kwietnia minus 2 miesiące, przy czym takie dodawanie dwójki to typowa metoda transformacji daty stosowana w omawianej tu mafii czy też "grupie watykańskiej") do... 5 kwietnia 1989 r. "Wszystko dopięte na ostatni guzik, tuż przed morderstwem". Rzuca to aż pewien cień i podejrzenie na postać Lecha Wałęsy, gdyż wytypował on też redaktora naczelnego Gazety Wyborczej w osobie niekatolika (i Żyda z pochodzenia) Adama Michnika, zaś przecież artykuły Gazety Wyborczej to główny czarny charakter z pism procesowych Piotra Niżyńskiego dowodzących, że był spisek w sprawie zabijania jego rodziny i że każdorazowo przed zamordowaniem jej członka "wszyscy byli uprzedzeni i, jak można podejrzewać, zabezpieczali sukces sprawy". Można tu jeszcze dodać, że pierwsze zdemokratyzowane wybory z 1989 r. miały datę 4.6 (czwarty czerwca), czyli jest to po odwróceniu (mającym tu może symbolizować "antydemokratyzm") znowu ta wspomniana data 6 kwietnia, data z mafijnego wyroku śmierci. Również pracownica Google'a (patrz https://meowni.ca/posts/static-initializers/) dziwnym trafem kojarzy jak gdyby właśnie datę 6 kwietnia z cyt. "mordowaniem rodziny", w każdym zaś razie pada tam w dacie kwiecień, a potem 2221, jak gdyby 2021, tylko z bardziej zaakcentowanymi dwójkami, tj. jako 222 kojarzące się też z 666 z uwagi na istotę starodawnych planów co do polskiego papieża, niewątpliwie dających się wyczytać ze znanych danych historycznych (patrz np. tutaj). Również bowiem i polski papież Jan Paweł II miał najwyraźniej, jeszcze zanim się urodził, wyznaczoną datę śmierci, tyle, że wszystko wskazuje, iż sam ją sobie zaaplikował (szczegóły są na http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3205). Data 6 kwietnia pasuje także i z innych powodów. Matka Niżyńskiego jest artystką (pianistka, nawet w młodości laureatka jakichś konkursów, patrz dane szpitala), wyrzuconą z pracy w 1995 r. z państwowej Akademii im. Fryderyka Chopina (obecnie Uniwersytet im. Fryderyka Chopina w Warszawie, po ustawowej zmianie nazwy) bez podania żadnego powodu (zakreślono powód: "inne"; dziennikarze, w przeddzień zamordowania babci Piotra Niżyńskiego, jak gdyby sugerowali w artykułach, że to istotny temat i dający się skojarzyć ze spiskami papieskimi), a tymczasem 6 kwietnia to rocznica śmierci... mistrza Rafaela, mianowicie Rafaela Santiego, czołowej postaci renesansu. Można przypuszczać, że sama nazwa renesansu (re-naissance, dosł. "ponowne narodziny", po polsku zaś mówi się "odrodzenie") pochodzi od losu tej postaci. Człowiek ten urodził się (zapewne w wyniku nakłaniania do tego jego rodziców i kuszenia ich wielką karierą syna) w Wielki Piątek, po czym, dziwnym trafem, zmarł młodo (37 lat) również w Wielki Piątek – i to bardzo specyficzny, bo 6 kwietnia, czyli w 96-ty dzień roku, taki, że do końca roku pozostało 269 ("drugie 69") dni. Pasuje jak na artystę malującego dosyć roznegliżowane kobiety. O udziale papiestwa w "nakręcaniu" następstwa tzw. epok historycznych wspominaliśmy już w artykule Kapłan dyktował orzeczenie Sądowi Najwyższemu. Są pokrzywdzeni, tutaj można jeszcze dodać, że przy tak ustawionej dacie zgonu śmierć matki Niżyńskiego poprzedzałyby w takim razie zapewne aluzje prasowe (lub w dniu tej śmierci występowałyby) o tym, że "501 lat temu zmarł wybitny artysta" (albo może 500 lat temu?... może chcą przyspieszyć tę śmierć, a problemy na poczcie będące graniem na czas są w istocie odbieraniem ostatniej szansy?), "zmarł najsłynniejszy artysta epoki Renesansu". Zauważmy, że los tego człowieka pasuje na zobrazowanie odległych korzeni tematu "Narodzin tragedii", o którym mowa była na początku tego artykułu. To, że Narodziny tragedii to zapewne wynalazek nie Nietzschego, tylko tej samej grupy watykańskiej, co i inne rzeczy, pokazuje też dodatkowo – obok wspomnianych licznych wtrętów łacińskich w twórczości (i to ściśle wtedy, gdy rzecz przychodzi do tych tematów początku twórczości czy też Narodzin tragedii czy też jakiegoś początku) – choćby sprawa Słowackiego. Można o niej poczytać na www.bandycituska.com/ponazwisku.html. Otóż mass media, w tym kościelne, tj. zwłaszcza np. Katolicka Agencja Informacyjna (typowo także trochę Radio Watykańskie), w przeddzień zgonów członków rodziny Niżyńskiego wchodziły na tematy świętości, beatyfikacji, Santiego. Przykładowo, wpis na forum http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=14&t=6907#p7617 pokazuje, jak w przededniu stwierdzenia zgonu dziadka Piotra Niżyńskiego od strony ojca (ofiary np. pawulonu, choć mogłoby też to być co innego, ewentualnie nawet bez świadomego udziału szpitala) media kościelne nadzorowane przez biskupów ogłaszały: "Beatyfikacja MMAA E." (czyżby tu chodziło o "beatyfikację mamy-Ewy"?). Cóż za oczywiste skojarzenie. Zważywszy na to, że takich artykułów jednego dnia bywało zaledwie kilka, to ta idealna trafność nie daje się inaczej odczytać w sposób satysfakcjonujący intelektualnie, jak tylko tak, że najwyraźniej owa spółka eKAI.pl po prostu świadomie kryje morderstwa przeciwko rodzinie Niżyńskiego. Temat beatyfikacji powracał zawsze, przy każdym ze zgonów od strony matki (dziadek, babcia, ciocia), jak pokazuje strona internetowa z pismami procesowymi Niżyńskiego do sądów w sprawie jego matki: http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=12&t=7422#p8869. Były jeszcze 2 inne takie powracające tematy (temat prymasa i Gniezna oraz temat jedności Kościoła, również wyraźnie nawiązujący do pewnych incydentów z biografii Piotra Niżyńskiego). Można tu jeszcze wspomnieć, że prywatna strona internetowa – blog Piotra Niżyńskiego pokazuje liczne przypadki ustawiania sygnatur sądowych w sposób narzucony wszystkim sądom odgórnie, bezprawnie, jak gdyby w celu nękania go osobiście i czynienia przytyków do prywatnego życia Piotra Niżyńskiego lub nawiązywania do jego innych spraw, jak gdyby tworząc "zupełnie odrębną od powszechnie przyjętych standardów linię orzeczniczą, specjalny sposób orzekania". Owa strona internetowa, na www.bandycituska.com, pokazuje ten fakt w drugim od góry wpisie (tym z maja 2017 r.) – jego drugi punkt pokazuje też kwestię zabijania, w którą swoiście wmieszał się nawet Jarosław Kaczyński, szef PiS-u – zaś sygnatury te nawiązują też do sprawy matki Niżyńskiego. Przykładowo orzeczenie w sprawie tego, że brat mógłby ją przyjąć do domu pomocy społecznej (mimo że cały czas od stycznia 2014 r. przebywa w psychiatryku), wydano pod sygnaturą 159/16, gdy tymczasem identyczną sygnaturę dostała inna sprawa Niżyńskiego i, przy tym wszystkim, 159 budzi skojarzenia z ul. Aleksandrowską 159 w Łodzi, gdzie w szpitalu zginęła ciotka Piotra Niżyńskiego (czyli siostra matki) Anna Uzdowska (patrz akt zgonu): z datą 20 02 2012, jak gdyby tworzącą przedział dat 2002-2012 "od wybuchu afery w łódzkim pogotowiu do afery z zamordowaniem Anny Uzdowskiej". Doprawdy haniebne, powtórzmy, przypadki jak gdyby asystowania prasy w przededniu mordowania członków rodziny Niżyńskiego, co sprawiało wrażenie po prostu aluzji dziennikarskich (wspomina się o czymś tylko między wierszami, bo nie chce się tego mówić wprost, kryje się temat; jak się okazuje tego typu efekty to standard w przypadku morderstw "grupy watykańskiej", a podyktowany jest on zapewne naciskiem podsłuchowej komórki telewizji oraz współpracującej z jej kryminalną komórką administracji skarbowej, tj. rządowej), omówione są w pismach procesowych Piotra Niżyńskiego pokazanych na . Nie pozostawia to wątpliwości, wraz jeszcze z zaistniałą tu sytuacją, że matce Piotra Niżyńskiego grozi poważne niebezpieczeństwo. W toku procesu w innej wytoczonej w jej obronie sprawie (pozew przeciwko szpitalowi, o ustalenie) zginęła też dziwnym trafem, i to dokładnie w okolicach rozprawy, tj. nekrolog wisiał m. in. w dniu rozprawy, niejaka Ewa Ratyńska-Stala, adwokat (zapewne zginęła w szpitalu). "Ewa" to imię matki Piotra Niżyńskiego, "Ratyńska" kojarzy się z ratowaniem, zaś "Stala" kojarzy się ze słowem "stara", jakiego młodzież używa na określenie swej matki. Można tu jeszcze dodać kilka innych takich szczegółow:
Ponadto z dnia 6 kwietnia są też niektóre znamienne i bardzo istotne dla sądowych spraw Niżyńskiego orzeczenia Sądu Najwyższego. Liczne takie orzeczenia z 6 kwietnia dotyczą zupełnego braku pełnomocnictwa, przegrywania sprawy na najwcześniejszym możliwym etapie, zupełnie bez wnikania w istotę rzeczy, za to "z przyczyn formalnoprawnych" (typowa, ulubiona przez sądy w przypadku Piotra Niżyńskiego metoda uznawania jego porażki: "niedopuszczalne formalnie", choćby w rzeczywistości tak nie było – liczy się na to, że nikt tego nie będzie analizował pod mikroskopem). Tak więc o kwestii pełnomocnictw i oceny samej dopuszczalności wniesienia sprawy był wyrok z 6 kwietnia 2011 r. (2 dni po śmierci babci Piotra Niżyńskiego; patrz typowa metoda transformowania daty poprzez dodawanie dwójki) nr II UK 316/10; z 6 kwietnia 2006 r., sygn. akt II PZ 4/06; z 6 kwietnia 1960 r., sygn. akt IV CR 96/60 (zwróćmy tu uwagę na tę liczbę 69, dotyczącą planu co do dnia zgonu: 96-ty dzień roku, do końca roku pozostało 269 dni, przy tym nazwiska rodowe babci Niżyńskiego, tj. Lucyny Uzdowskiego, to Mliczewska i Uzdowska, co budzi skojarzenia z "mlekiem w ustach"; wskazywaliśmy na to w artykule Gersdorf została Pierwszym Prezesem SN, żeby orzecznictwem godzono w portal xp.pl?); z 6 kwietnia 2016 r., II PZ 26/15; z 6 kwietnia 1972 r., II PR 433/71 (kolejne o pełnomocnikach; że pełnomocnik, "idąc na urlop, powinien tak zorganizować pomoc prawną [...], żeby pisma sądowe były przekazywane bez zwłoki [...]"); z 6 kwietnia 1969 r., 4 CR 96/00 (o uprawnieniu adwokata z I instancji do wniesienia rewizji lub zażalenia, przy tym znowu ten temat liczby 69); z 6 kwietnia 2016 r., IV CZ 17/16 (wymienia bogate orzecznictwo na temat możliwości następczego zatwierdzania czynności dokonanych przez osobę przed sądem bez poprawnego pełnomocnika, przez jej mocodawcę). Tymczasem tego typu problemów sądy uparcie lubią się doszukiwać w różnych sprawach sądowych Piotra Niżyńskiego, stosują najróżniejsze metody, by koniec końców można było zwrócić pozew lub uznać za niedopuszczalny albo odmówić przyjęcia kasacji czy skargi kasacyjnej do rozpoznania, albo umorzyć postępowanie cywilne (przykładu aktualnego dostarcza sprawa XVI GC 492/16 o domeny internetowe przeciwko rejestrowi domen .pl; patrz http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=11&t=3366; zob. też http://forum.bandycituska.com/viewforum.php?f=11 i niedawny artykuł o kasacji Niżyńskiego). Można tu też dodać, że Telewizja Polska – o której nieoficjalnie mówi się, że jest ośrodkiem nielegalnie prowadzącym całodobowy podsłuch Piotra Niżyńskiego (a wcześniej też jego rodziny), zgodnie z tradycją sięgającą czasów Polskiego Radia, a nawet przedwojennych – wprowadziła się na swą obecną siedzibę przy ul. Jana Pawła (Woronicza) w roku '69. Wszystko wskazuje zatem na szeroki spisek władz państwowych mający na celu gnębienie rodziny Niżyńskiego i przede wszystkim mordowanie jej członków, zgodnie z koncepcją "narodzin tragedii". Przy tym wszystkie zgony wymienione na http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3796&p=9153#p9153 były albo w szpitalu, albo w karetce pogotowia. Pozwala to mieć naprawdę niskie zaufanie do tych instytucji. Fikcyjna schizofreniaMatce Niżyńskiego zarzuca się chorobę psychiczną, gdy tymczasem można obejrzeć, jak zachowuje się jak zupełnie zdrowa osoba (mimo faszerowania jej zapewne nieco szkodliwymi lekami): https://youtu.be/XduSdiNDSXk. Nie zgadza się na leczenie, wolałaby być w domu. Tymczasem od stycznia 2014 r. po dziś dzień jest przetrzymywana w szpitalu w Tworkach. Czy to prawidłowe i fair względem rodziny? Z pewnością nie. Trudno aprobować niszczenie ludziom życia prywatnego czy rodzinnego przez państwo, jeśli nie widać konieczności takiego działania, nie widać sytuacji, że "inaczej zrobić się po prostu nie da, bo ucierpi ochrona zdrowia". Państwo w te sprawy powinno jak najmniej ingerować (art. 47 Konstytucji RP, jak również art. 8 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności). Tym niemniej – jak pokazuje np. los pewnej sprawy sądowej dotyczącej matki Niżyńskiego, gdzie nawet Policja ogłaszała, iż problem jest polityczny – państwu w tym konkretnym przypadku tak zależy na jej przetrzymywaniu, że z pewnością nie zgodzi się na jej wypuszczenie i przekazanie Piotrowi Niżyńskiemu. Współgra z tym postawa brata Piotra Niżyńskiego, który jest zapewne pod jakiegoś rodzaju naciskami ze strony pracodawcy lub innych instytucji, np. tej kryminalnej komórki podsłuchowej, która jak się okazuje dla wszelkiego rodzaju państwowych instytucji jest nieoficjalnym rozkazodawcą. Z tego też względu sytuacja wydaje się beznadziejna, choć pod względem prawnym powinna być oczywista: nic nie usprawiedliwia takiej sytuacji. Podnosi się na przykład, że nie ma obecnie praktycznie tzw. objawów wytwórczych u matki Niżyńskiego, czyli choroba nic nowego nie wprowadza; za jedyny jej przejaw uznaje się "objawy negatywne", to znaczy jakieś braki emocjonalne. To zdecydowanie zbyt mało, by człowieka pozbawiać wolności, przekonuje Piotr Niżyński. – Pojęcie "choroby" powinno się w prawie tak rozumieć, że nie jest chorobą, za którą państwo może cokolwiek zrobić, to, co mieści się w dziedzinie wolności osobistej, gwarantowanej przecież przez art. 31 ust. 1 Konstytucji RP. A zatem: wszelkiego rodzaju nastawienia emocjonalne i afektywne, podejścia do życia i stanowiska w dziedzinie woli i intelektu, z wyjątkiem takich tylko, które w ogóle zagrażają życiu lub zdrowiu w innych jego aspektach, jak również poglądy, przekonania, w tym takie, które dla kogoś innego mogłyby być urojeniem, nie powinny być samoistnie podstawą do uznawania kogoś za chorego w rozumieniu prawnym i ograniczania jego praw. To by po prostu przekreślało Konstytucję. Tym niemniej jedyny sprecyzowany problem, który obecnie zarzuca się Ewie Uzdowskiej-Niżyńskiej, zresztą, jak się okazuje, nie mający potwierdzenia w rzeczywistości, sprowadza się do kwestii "braku zapału do życia szpitalnego". "Leży w tym łóżku jak w jakimś grobie", chciałoby się skomentować te opinie. W takich warunkach postawa szpitala uparcie aprobującego przetrzymywanie matki Niżyńskiego wbrew jej własnej woli oraz interesowi jej syna, któremu zależy na normalnym życiu rodzinnym w otoczeniu swej matki przebywającej na co dzień na wolności, wydaje się swoistym absurdem, karykaturą i przekreśleniem wszelkich elementarnych zasad współczesnego państwa prawa i poszanowania praw człowieka. Zacytujmy tu jeszcze słowa szpitala, który, jak twierdzi, w sierpniu 2014 r. "wypisał matkę" z przymusowej terapii, zaraz jednak zapisał ją chętnie na inny oddział, oddział opiekuńczo-leczniczy, za zgodą opiekuna prawnego w osobie jej drugiego syna Michała. "W dniu 20 sierpnia 2014 r. wypisano pacjentkę z oddziału szpitalnego w stanie stabilnym (tj. bez objawów psychotycznych) i przyjęto ją do Zakładu Opiekuńczo Leczniczego wchodzącego w skład [tego samego] Mazowieckiego Centrum Zdrowia w Pruszkowie" – z odpowiedzi na pozew przygotowanej przez radcę prawnego Katarzynę Fortak-Karasińską. "Brak objawów psychotycznych", a pacjent następnie musiał przeleżeć prawie 5 lat i nijak nie można przychylić się do woli rodziny walczącej o niego w sądzie (syn Piotr)... I jak tu tłumaczyć takie sytuacje inaczej niż prymitywną, prostacką wręcz kryminalną polityką obozu od lat rządzącego Polską (PO/PiS/PSL/SLD)? Najprostszy dowód, iż choroba ta jest fikcją, można wywieść w oparciu o rachunek prawdopodobieństwa, tym bardziej, że analogiczne zarzuty (o schizofrenię) wysuwano też przeciwko Piotrowi Niżyńskiemu i państwo robi to regularnie, a to w oparciu o pomyłkę. Z jednej bowiem strony wiadomo, że nazwisko Niżyński nosił też znany tancerz, dla którego uczczenia jest nawet ulica w Warszawie w śródmieściu (pasaż Niżyńskiego, prostopadła do Królewskiej), z drugiej zaś miał on być rzekomo chory psychicznie, jak głoszono już od pierwszych lat II RP. Na ile więc jest prawdopodobny taki zbieg okoliczności, że z jednej strony pewna kobieta zostaje w dosyć późnym wieku, bo w wieku 58 lat, uznana za schizofreniczkę, co w społeczeństwie zdarza się bardzo rzadko, dotyczy bowiem mniej niż 1% ludzi, a z drugiej jeszcze dodatkowo: mąż ma nazwisko słynnego schizofrenika, sam jednak jest zdrowy? Wydaje się to skrajnie nieprawdopodobne. Prawdopodobieństwo współzajścia zdarzeń losowych niezależnych określa się bowiem iloczynem prawdopodobieństw tych zdarzeń, które są tutaj bardzo małymi ułamkami. A zatem sam z siebie taki przypadek właściwie nie powinien się zdarzyć – było to znikomo prawdopodobne. Można tu na marginesie dodać, że ów tancerz Niżyński (przy czym po wpisaniu Bóg Niżyński w wyszukiwarkach internetowych można poczytać o znanym, dawniej nagłośnionym spektaklu teatralnym) najwyraźniej wcale nie był przodkiem Piotra Niżyńskiego (prezesa xp.pl i osoby znanej w Internecie jako pokrzywdzona podsłuchem w telewizji), gdyż ojciec tego ostatniego nic o takim pochodzeniu nie wie, wręcz przeciwnie, mówi się, że to nie ta rodzina, a mimo to jego fatum wisi nad kolejnymi osobami, w tym także: już na pewno zupełnie z nim nie spokrewnioną matką Niżyńskiego (nazwisko rodowe: Uzdowska). Jak to usprawiedliwić i wytłumaczyć, aby uniknąć niesatysfakcjonującej intelektualnie hipotezy: skrajnie nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności, jeśli nie starą papieską konspiracją kryminalną w polityce, która przetrwała już najróżniejsze ekipy polityczne? Kilka dokumentówNielegalna odpowiedź na ten wniosek (brak informacji publicznej, mimo że dotyczył sprawy ogólnej, tj. tego, czy poczta awizowała tego dnia w sobotę listy sądowe (różnych osób). Podpisał się dyrektor i przyznał, że w sprawie skargi uczestniczyło Biuro Prawne i Nadzoru Właścicielskiego (odpowiadające za relacje z premierem): Odpowiedź na reklamację: Sąd mimo odebrania listu i tak widzi złe Elektroniczne Poświadczenie Odbioru – informacja w nim głosi, że list zwrócono 27.04.2019 r. (teza sekretarki; "innego nie ma", "teraz jeszcze sprawdziłam"): Z taką dokumentacją, choćby nawet tymczasowo uchylono zarządzenie o zwrocie, sprawa wstępnie nadawałaby się do uznania za przegraną z powodu braku prawdziwego zwrotnego poświadczenia odbioru oraz istnienia fałszywego zwrotnego (elektronicznego) poświadczenia odbioru, które wydrukowane widnieje w aktach i stwierdza zwrot pisma dnia 27.04.2019. Ratuje ją tylko pomyślne rozpatrzenie reklamacji, w tym także podpisanie się pod jej wynikiem przez dyrektora Poczty Polskiej S.A. Jednakże nie daje to wymaganego dowodu na datę II awizowania i datę odbioru (z uwagi na to, że jest to tzw. dokument prywatny, tj. z art. 245 k.p.c., a nie dokument urzędowy, tj. taki z art. 244 k.p.c.); co najwyżej ten wynik reklamacji podpisany przez pocztę podważa doniosłość dotychczasowego dowodu w postaci EPO, ale nie stwarza nowego dowodu. Sprawa zaś bez dowodu na te daty raczej nie powinna się toczyć. Dowód wymagany prawem to Elektroniczne Poświadczenie Odbioru, które poczta najpóźniej 2.05.2019 r., czyli w kolejnym dniu roboczym względem daty odbioru przypadającej na 30.04.2019, powinna przekazać do systemu informatycznego sądu (patrz § 13c ust. 2 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 12 października 2010 r. w sprawie szczegółowego trybu i sposobu doręczania pism sądowych w postępowaniu cywilnym, tekst jednolity: Dz.U. 2015 poz. 1222, ze zm.). Tymczasem, jak Piotr Niżyński osobiście obejrzał w sekretariacie III Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego w Pruszkowie, dokument taki nie wpłynął i wyświetla się cały czas stare, wadliwe elektroniczne poświadczenie odbioru stwierdzające zwrot niepodjętej przesyłki w dniu 27.04.2019 r. Czyli poczta nie wypełniła należycie swego obowiązku. Co się zaś tyczy wspomnianego przegrania sprawy "z przyczyn formalnych", to (przyjmując nawet przychylne tymczasowe uwzględnienie wyniku reklamacji przez sąd, co jest w sumie niezbyt legalne w braku poprawnego EPO) wymagałoby to – w kolejności od najprawdopodobniejszego – albo (a) wstąpienia szpitala do sprawy (pierwotnie jest interesantem, może stać się uczestnikiem lub może sąd sam z siebie błędnie go nim uczyni), po czym podniesienia przezeń zarzutu co do prawa procesowego w zażaleniu albo skardze kasacyjnej, albo (b) błędu lub niereprezentatywnych teorii ze strony sądu II instancji lub Sądu Najwyższego (gdyż jak dotąd nawet przy apelacji, która jest czymś właściwszym dla pełnego badania sprawy, uznawał, że istnieje "związanie" sądu zarzutami co do prawa procesowego, czyli jeśli jakiś zarzut nie zostaje podniesiony, to nie ma też naruszeń), albo też (c) zmiany prawa przez np. Ministerstwo Sprawiedliwości tak, by sąd rozpatrywał prawidłowość postępowania nawet bez podnoszenia przez kogokolwiek zarzutów co do naruszeń procedury cywilnej. Po prostu bardzo prawdopodobne jest lekceważenie przez Sąd Najwyższy dowodu z dokumentu Poczty Polskiej S.A., który pokazany jest powyżej i który jest stanowiskiem w sprawie skargi. Byłby np. uznany za dokument prywatny, czyli stanowiący dowód tego, że operator pocztowy złożył określone oświadczenie, ale nie dokument urzędowy, czyli stanowiący dowód stwierdzonych w nim okoliczności. Za dokument urzędowy sąd by zapewne uznawał tylko wydrukowane i włączone do akt Elektroniczne Poświadczenie Odbioru stwierdzające zwrot pisma (zaś tego nowego EPO, z 30.04.2019 i z podpisem Niżyńskiego, sekretariat podobno jakoś nie widzi). Również i kopercie można odmawiać statusu dokumentu urzędowego, gdyż nigdzie w ustawie nie jest napisane, jak się interpretuje pieczątki na niej: to jest wewnętrzna sprawa operatora. Prawo stwierdza jedynie, że pojawiają się jakieś "datujące" pieczątki (§7 ust. 2 Rozporządzenia), w praktyce są to zaś ciągi 8 cyfr o prawnie niedoprecyzowanym formacie, ale czy to czyni kopertę dokumentem urzędowym – trudno powiedzieć (tym bardziej, że wybrakowana jest informacja co do wydania lub zwrócenia listu, co wedle pieczątki nastąpiło dnia 30.04.2019: powinien być odpowiedni nadruk). W międzyczasie jednak, przed dojściem do złośliwego wniosku, że "to jednak nie jest dokument urzędowy", sądy mogłyby dawać wiarę niereprezentatywnym (w Sądzie Najwyższym) teoriom prawnym lub po prostu opóźniać sprawę, po czym może nawet już w II instancji przegrane zostałoby zażalenie – tak czy inaczej cały ten problem, włącznie z ewentualnymi zażaleniami, bardzo opóźnia sprawę, a z drugiej strony trudno wszcząć nową w sytuacji, gdy w tej złożono tyle dokumentów i je wszystkie trzeba by najpierw z akt zabrać i zastąpić kopiami lub uzyskać dodatkowe egzemplarze. Jest to drogie i skomplikowane, i czasochłonne. Na tym tle szczególnie złe wrażenie robi fakt, że numer umowy Sądu Najwyższego z Pocztą Polską S.A. (402984/W) ma 3 ostatnie cyfry takie, jak nr telefonu do matki Niżyńskiego (-984). Teoria, że mimo podniesienia dowodów poddających w wątpliwość czy nawet przekreślających poprawność dowodu z dokumentu urzędowego w postaci EPO (elektronicznego poświadczenia odbioru) oraz mimo istnienia niedoskonałości sądowego programu komputerowego Currenda, który wyświetla tylko pierwsze EPO podpisane przez Pocztę (chociaż przecież później poczta mogła się poprawić i wystawić kolejne), należy kierować się tym pierwszym błędnym EPO (z jego datą rzekomego zwrotu: 27.04.2019), świadczyłaby po prostu o daleko posuniętej demoralizacji i, najwyraźniej, przykrej w skutkach kryminalizacji w tym sądzie. Zamiast tego oczywistym rozwiązaniem jest dać wiarę słowom świadka Piotra Niżyńskiego na temat tego, kiedy faktycznie odebrał list, tym bardziej, że potwierdzają tę prawdziwą wersję oświadczenia Poczty Polskiej S.A. dotyczące reklamacji oraz doświadczenie życiowe wskazujące, że listów sądowych nie doręcza się w soboty.
Sąd Rejonowy w Pruszkowie zarządzeniem z 11.7.2019 r. uchylił zaprezentowane wyżej zarządzenie. Odmienne stanowisko może zawsze jeszcze zająć Sąd Okręgowy w razie zażalenia. Nie przekreśla to też problemu tego, skąd się wziął taki błąd w Poczcie Polskiej S.A. i dlaczego rodzina Niżyńskich jest specjalnie traktowana. (n/n, zmieniony: 26 kwi 2020 21:38)
KOMENTARZE (12)Skomentuj |
Nowi użytkownicy dzisiaj: 7. | © 2018-2024 xp.pl sp. z o. o. i partnerzy. Publikowane materiały wyrażają opinie ich autorów. | RSS | Reklama | O nas | Zgłoś skandal |