USŁUGI | TARG | CZAT | STARTOWA |
Podobne | |
Polska | Regionalne | Świat | Państwo bezprawia | Wybory | Kryminalne | Kompromitacje polityków | Nieruchomości Niemiecka Policja: "zabójca W. Lubcke przyznał się do winy". Możliwa mistyfikacja30 cze 2019 20:42 Niemiecka Policja wspólnie z prokuraturą oraz zajmującą się tą sprawą parlamentarna komisja spraw wewnętrznych ogłosiły, że podejrzany o zabójstwo polityka CDU Waltera Lubcke przyznał się do winy.Miał ponadto zeznać, że działał sam. Informację taką powtórzyła m. in. strona internetowa TVN24: tvn24.pl. KomentarzZ danych tych wynikałoby, że zostało złożone zeznanie obciążające samego siebie, co – formalnie rzecz biorąc – wystarcza, by przypisać winę, tym niemniej twierdzenia te budzą poważne wątpliwości (co do tego, czy takie zdarzenie w ogóle miało miejsce i czy rzeczywiście przyjęto zeznanie, rzeczywiście od tej osoby). Przede wszystkim praktycznie na pewno zbrodnia ta była zaplanowana odgórnie. Zostało to wyjaśnione w naszym artykule "Zabito polityka CDU. Najpewniej kolejna zbrodnia tej samej globalnej mafii politycznej". Argumenty tam przedstawione są mocne, a przekonanie, jakie pozwalają sobie wyrobić – niezachwiane. Tymczasem sprawca, który przyznaje się – i to w najgorszy możliwy dla siebie sposób, czyli samoobciążając się winą i jednocześnie nie próbując nawet przypisać tej winy komuś jeszcze, co by przecież mogło pomóc (jak to jest praktycznie w każdym systemie prawnym) zostać łagodniej potraktowanym przez sąd – wydaje się być w takich okolicznościach osobą nie tylko nieszczerą, ale wręcz niespełna rozumu. Ewentualnie wyjaśnieniem mogłoby tu być co najwyżej późniejsze wykorzystanie jakiegoś osobistego asa w postaci stałej linii orzeczniczej na swój temat ze strony nierzetelnej psychiatrii, ale na razie nic na to nie wskazuje. Ponadto przecież nigdy nie można mieć pewności, jaką opinię biegłych załatwią organy ścigania. Toteż można przypuszczać, że cała ta sprawa "przyznania się" jest rodzajem mistyfikacji ze strony Policji. Poruszyliśmy ten temat już w artykule m. in. na temat Jakuba A., rzekomego "zabójcy" 10-letniej Kristiny z Mrowin (patrz nagłówek "13.6.2019: 10-letnia Kristina z Mrowin", od akapitu 7). Sprawa ta wygląda z bardzo wielu powodów na zorganizowaną w globalnej mafii politycznej powiązanej, jak się zdaje, z czołowymi hierarchami Kościoła Katolickiego. Omawialiśmy tam różne na ten temat poszlaki. Nawet nazwa miejscowości: Mrowiny wydaje się mieć tło podsłuchowe, związane z podsłuchową działalnością ważnej w takich sprawach polityczno-kryminalnych Telewizji Polskiej, gdyż budzi skojarzenia z pojęciem "mrówki", czyli osoby, która odpowiada za przemyt dużych ilości towarów poprzez transportowanie jednorazowo bardzo małych kwot. Tymczasem przecież właśnie toczy się sprawa ze zgłoszenia Piotra Niżyńskiego na temat rzekomego brania przez niego pożyczek przez Internet, o co został pomówiony przez firmy od kredytów konsumenckich czy ewentualnie ich klientów (zastosowanie częściowo poprawnych danych osobowych, tj. imienia, nazwiska i nru PESEL, za plecami ich prawowitego posiadacza). Omawialiśmy przecież w artykule "Nazwiska kolejnych Ministrów Finansów - jak z afery pawulonowej" (patrz trzeci akapit pod zdjęciem), że obecnie powstają pewne wątki w sprawach kryminalnych oraz w ogóle całe sprawy kryminalne, których istotnym celem zdaje się być ewentualne późniejsze wrobienie Piotra Niżyńskiego (jako inicjatora powstania portalu www.xp.pl w obecnej jego formie) w poważne przestępstwa, w tym nawet zbrodnie. Toteż tego typu nawiązania do postaci Niżyńskiego (jak np. pojawiająca się teraz w tle sprawa przemytników-mrówek, którzy łącznie rzecz biorąc zagarniają dużo, choć przewożą za każdym razem mało) zdają się być swoistym lepem na pomówienia. Nawet i wśród czytelników xp.pl mogliby przecież znaleźć się, jeśli są to akurat wrogowie, chętni na udzielanie Policji fałszywych informacji (skoro tylko wychodzi na jaw, że toczy się jakaś sprawa). Ponadto nie tylko nazwa miejscowości "Mrowiny", którą można by skojarzyć z kwestią źródeł majątku (może liczne wyłudzenia kredytów?), ale też powiat, w którym się znajduje: powiat brzeski, wydaje się być trafna i "ludzką ręką dobrana" przez jakąś osobę władczą na skalę kraju, taką, która może wybrać, w którym miejscu taka akcja zostanie zorganizowana. Było to już wyjaśniane. Więcej informacji na temat politycznego tła sprawy Kristiny (w której "zabójca" też rzekomo się przyznał, co, jak wyjaśnialiśmy, zapewne nie powinno budzić zaufania) – w artykule "Kolejne trupy: ofiary (szpitali/Policji) jak z "grupy watykańskiej". Premier jakby wiedział z góry. Zleca?". Przyznawanie się przyznawaniu nierówneTrzeba tu oczywiście rozróżnić przyznawanie się pozbawione kluczowego znaczenia prawnego, czyli mające postać jakiegoś rzucania słówek do policjanta poza procesem przyjmowania dowodu (np. wyjaśnień podejrzanego czy zeznań), np. na korytarzach komendy czy w samochodzie, od przyznawania się sformalizowanego i zgodnego z przepisami o postępowaniu dowodowym. To drugie w wielu przypadkach (stosownie do typu przestępstwa i jego cech) nadaje się na dowód ostateczny (choć bywają takie przestępstwa, że od obiektywnych i niejasnych dla organu procesowego oraz domniemanego sprawcy cech zależy dopiero to, czy przestępstwo w ogóle zaszło, i w takim przypadku oczywiście samo przyznanie się nie rozstrzyga sprawy). Natomiast rzucanie słów do policjanta czy w jego obecności, choć też może być nazwane przyznawaniem się, łatwo uznać za korzystanie z zagwarantowanej konstytucyjnie wolności wypowiedzi. Każdy, bez względu na to, czy popełnił przestępstwo, czy też nie, ma prawo następnie mówić, co mu się żywnie podoba, o ile nie wkracza na teren zakazany przez prawo, np. na teren pomówień czy zniewag. Tak poza tym jednak nic mu za wypowiedzi grozić nie powinno. Wytknęliśmy ten fakt, co do nieformalnego przyznawania się, już w artykule "Kolejne trupy: ofiary (szpitali/Policji) jak z "grupy watykańskiej". Premier jakby wiedział z góry. Zleca?" we wspomnianym już miejscu: pod nagłówkiem "13.6.2019: 10-letnia Kristina z Mrowin", od akapitu 7, przytaczając tam jeszcze i inną podstawę do twierdzenia, że takie (rzekome) przyznawanie się nie ma znaczenia prawnego, jeśli później nie jest potwierdzane w sposób formalny, a mianowicie rozumowanie a fortiori, które w prawie jest dopuszczalne i które należy uznać za poprawne, a za którego podstawę może tutaj służyć art. 174 k.p.k. Charakterystyczne jest to, że ów artykuł xp.pl, m. in. o Kristinie z Mrowin, zbiegł się w czasie ze zdarzeniami, których następstwem było poinformowanie (dziwnym trafem równo dzień po jego ukazaniu się) opinii publicznej o rzekomym "przyznaniu się do winy zabójcy Waltera Lubcke". Sprawia to wrażenie swoistego solidaryzowania się rządu niemieckiego z polskim w sprawach kryminalnych i polityczno-kryminalnych. U nas omawiana jest kwestia pomawiania ludzi przez Policję o przyznawanie się, to teraz, jak gdyby "w efekcie", z kolei w Niemczech się przyznali. Przy czym obie te sprawy omawiały nasze artykuły z działu Kryminalne, w stu procentach jak zwykle poświęcone zbrodniom sprawiającym wrażenie politycznych. W sprawie niemieckiej być może Policja poszła nawet dalej. Sfingowano nie tylko przyznanie się nieformalne, ale nawet przesłuchanie, na którym na temat swej winy sam rzekomy sprawca zeznał, włącznie zapewne aż z jego rzekomym podpisem pod protokołem. A przecież z punktu widzenia osoby przecież niereligijnej wydaje się to być krok dosyć absurdalny, choć oczywiście wszystko zależy od sytuacji dowodowej. Tym niemniej dla ludności oznacza to, że dana sprawa jest praktycznie na pewno wyjaśniona i zamknięta, dlatego też politykom takie "ostateczne przyznanie się" może wydawać się wielce pożądanym (porównaj też: postać prokuratora Wyszyńskiego). Być może też np. podejrzany ma sobowtóra, którego podstawiono w jego miejsce (albo nawet w ogóle nie przywiązywano do tego wagi). Trudno uznać, by w przypadku tak dobrze zorganizowanej służby, jak Policja, potencjalnie zamieszanej w to kryminalnie jako siła sprawcza zdarzenia, oraz tak potężnego mocodawcy, jak na przykład kanclerz, tego typu mistyfikacja była "niemożliwa". Oczywiście jednak ma ona w założeniu niesprawnie działającą prasę. Pozostającą, zapewne, na łasce rządu z racji niepłacenia podatków. Nawet na proces, jaki ewentualnie takiemu zabójcy (czy raczej "zabójcy") zostanie wytoczony, mogłaby, w razie istnienia konspiracji kryminalnej w Policji, zostać sprowadzona inna osoba, podobna do osoby oskarżanej, ale nią nie będąca. Ewentualnie zaś zamiast tego można spodziewać się wypierania się przez oskarżonego swych twierdzeń lub, po prostu, stwierdzenia wkrótce, że jest on poważnie chorym schizofrenikiem (lub innego rodzaju psychotykiem / chorym psychicznie) nie odpowiadającym za swoje czyny. Potencjalny motywPrzyjąwszy, że tego typu zbrodnie obmyślane są w centralnym ośrodku kościelnym (papiestwo, lokalnie też być może prymas), można by łatwo dopatrzeć się motywu, który odzwierciedla znane już z przeszłości sposoby funkcjonowania tej kryminalnej w swych metodach grupy wpływów w polityce. Na swym blogu www.bandycituska.com Piotr Niżyński pokazuje, jak już w latach 80-tych planowano (i to globalnie) niejakiego Donalda Tuska i Kaczyńskich jako polskich polityków przyszłości i jak, co więcej, sprawa ta sięga nawet lat 40-tych XX w. (narodziny Donalda Trumpa, który ma nazwisko kojarzące się z głośnym dźwiękiem, a więc i potencjalnie sprawą skandalu remontowego – raptem przecież niewiele lat po nagrodzie Nobla dla Reymonta, też z tym problemem incydentalnie zapewne stosowanych remontów podsłuchowych się kojarzącego – a imię św. Donalda z Forfar, kojarzącego się trochę z fanfarami, czyli pasuje ang. trump = trąbka, a trochę z torturami, oraz niedługo później zlecenie z amerykańskiego departamentu finansów, by Walt Disney wykreował postać Kaczora Donalda), zaś najstarszym jej korzeniem było to, że przyszły Jan Paweł II (Karol Wojtyła) był swego czasu w partii z ks. Kaczyńskim (Zdzisławem Kaczyńskim), mianowicie w Stronnictwie Pracy. Toteż widać, że tego rodzaju planowanie przyszłych polityków, nawet na dziesięciolecia do przodu, leży w metodologii mafii, na której tu raz po raz się skupiamy. W tym kontekście osoby pokrzywdzone przez wymiar sprawiedliwości, takie, co to np. 25 lat przesiedziały w więzieniu z powodu błędnego wyroku, mogą w przyszłości z jednej strony służyć za przykład co do tego, że kara śmierci jest czymś niepożądanym (bo politycy mogliby się jej powrotu już dzisiaj obawiać), z drugiej: za powód do wielkiej wrzawy medialnej, by nie wydawać pochopnych wyroków, tylko wymagać jak najwięcej dowodów (można spodziewać się oporu ze strony sądownictwa przy rozliczaniu afery telewizyjnej, w której są tysiące pomocników, a zatem macki tej grupy przestępczej mogłyby w warunkach sprytnego zorganizowania się przez ludzi sięgać nawet i przyszłych sędziów), po trzecie zaś osoby takie mogą w przyszłości mieć kapitał polityczny z powodu swego w jakiejś mierze przegranego życia, z powodu tego, że są pokrzywdzone przez państwo i przez mafię, w ten sposób tworząc swoistą konkurencję polityczną dla mniej lubianego pokrzywdzonego, Piotra Niżyńskiego, służąc więc np. za tych, którzy mogą jego postać przyćmiewać w mass mediach reżimowych i odwracać od niej uwagę. Niewątpliwie zaś odwracanie uwagi od gigantycznego skandalu, jaki zorganizowano wokół osoby Piotra Niżyńskiego i, szerzej rzecz biorąc, wokół remontów nieruchomości, ich ukrytych instalacji dźwiękowych, a także podsłuchiwania i pomagania w szpiegowaniu tej osoby, od upolitycznienia mass mediów – ich nikłej dziś wiarygodności co do tego, czy Polacy są dobrze informowani o wszystkim, co ważne z moralnego punktu widzenia w polityce – wreszcie: od zamachu na prawa człowieka, jaki ustawicznie trwa wśród hierarchów kościelnych co najmniej na zasadzie przyzwolenia, a, jak się może okazuje, nawet na zasadzie zlecania, jest po prostu tym kręgom bardzo potrzebne. Od tych wszystkich rzeczy chce się odwracać uwagę, toteż odwraca się ją też od postaci Piotra Niżyńskiego, która mogłaby być tych problemów symbolem, od portalu www.xp.pl i od takich pokrzywdzonych. Prosta sprawa, pojedyncza sprawa kryminalna, wszystko udokumentowane, 25 lat w więzieniu nie budzące niczyich wątpliwości – to jest to, co mass media i ten, kto mógłby być ich symbolem (bodajże sam papież), niewątpliwie wolałby widzieć w temacie "Pokrzywdzeni przez państwo". I dla takich osób wolałby zapewne, by było poparcie. Toteż trzeba je najpierw wykreować. O taki zamiar można tu zatem podejrzewać i to też, dlatego, byłoby motywem. Ponadto być może różne osoby próbują zakładać nowe mass media, a powracające raz po raz zbrodnie mogą być dzięki temu sposobem na zastraszanie takich inwestorów (mniejsza już z tym, że takich inwestorów praktycznie nie ma, bo wszyscy zaangażowali się w przestępczość remontową; choćby nawet dotyczyło to 99,99% wszystkich, to przecież pojedyncze przypadki jakichś nowych inwestorów, np. dziedziców fortuny po rodzicach, a przy tym zainteresowanych od razu wejściem w branżę mass mediów, mogą się przecież zdarzyć i nie każdy boi się rzekomych i niezidentyfikowanych "tajemnic państwowych"). Wobec tego np. podrzuca się takim inwestorom odpowiednią informację, na jakiś tam podobny temat, dający się skojarzyć z nadchodzącą śmiercią, choć nie z góry, tylko dopiero ex post, po czym związana z tymi przekazanymi danymi (np. jakimiś plotkami od urzędnika skarbowego) osoba umiera. Po czym zostaje to następnie oczywiście zinterpretowane jako rodzaj pogróżki. Takie historie mogą mieć miejsce. Być może więc i takie tło tkwi za niektórymi odgórnie organizowanymi zbrodniami, a w każdym razie dzięki ich regularnemu organizowaniu pozostaje w polityce żywą gotowość do takich akcji, realizowanych na zlecenie. Nie popada ta gotowość i ta możliwość popełniania zbrodni politycznych w zapomnienie, zbrodnia pozostaje nadal niejako jakimś chlebem niemalże powszednim, raz na jakiś czas, np. raz na miesiąc, się zdarzającym, a odpowiednie ośrodki państwowe są gotowe pomagać, są wypróbowane (wraz ze swymi kierownikami) jako wierni pomocnicy. Finalnie: różne zabójstwa, w tym np. takie w szpitalach, to też próba inwestowania przez mafię w nowych pokrzywdzonych: po to, by w przyszłości, gdy ci pokrzywdzeni o zbrodniach przeciwko swej rodzinie usłyszą, również mogli cieszyć się zainteresowaniem mass mediów w czasie, gdy np. xp.pl czy inne sprzymierzone media będą zajmować się krzywdą wyrządzoną Niżyńskiemu i w ogólności po prostu tym globalnym (a na pewno ogólnopolskim) totalnym skandalem kryminalnym, w tym także w branży mass mediów. Alternatywne tematy, też dotyczące ludzkich tragedii, to po prostu w takiej sytuacji swego rodzaju potrzeba, kierownikom w naturalny sposób wydają się przecież konieczne, jeśli się nie chce w ogóle być w tyle pod względem atrakcyjności i oceny, jaką mediom wystawia naród. A zatem osoba cyniczna mogłaby także i to uwzględniać w swych kalkulacjach. Wszystkie powyższe rzeczy zaliczają się więc zapewne, dla osoby myślącej cynicznie i przekonanej o swej bezkarności, i bezwzględnej, do "plusów" takich (w obecnych realiach społeczno-politycznych) trudnych do rozliczenia i udowodnienia rzeczywistym sprawcom i ich mocodawcom morderstw. Dotyczy to też sprawy z Mrowin i innych spraw zaprezentowanych w poprzednim artykule, na marginesie od kwestii beatyfikacji Wyszyńskiego, która również została wytknięta w nim jako potencjalny motyw. (n/n, zmieniony: 30 cze 2019 21:36)
KOMENTARZE (2)Skomentuj |
Nowi użytkownicy dzisiaj: 2. | © 2018-2024 xp.pl sp. z o. o. i partnerzy. Publikowane materiały wyrażają opinie ich autorów. | RSS | Reklama | O nas | Zgłoś skandal |