USŁUGI | TARG | CZAT | STARTOWA |
Podobne | |
Polska | Regionalne | Świat | Państwo bezprawia | Wybory | Kryminalne | Kompromitacje polityków | Nieruchomości W Zurychu zmarł Andrzej Godlewski, kolejna ofiara afery w szpitalach. Premier w temacie20 cze 2019 21:50 Dziennikarz Andrzej Godlewski, znany m. in. jako zastępca redaktora naczelnego TVP1 odpowiedzialny za audycje publicystyczne i społeczne, a także jako kierownik działu "Opinie" w dzienniku Polska The Times zmarł w nocy z piątku 7.06.2019 na sobotę 8.06.2019 r. Miał 49 lat, żonę i córkę.Wg lekarzy chorował na rzadko spotykany nowotwór złośliwy, jednakże łatwo można dostrzec w jego zgonie charakterystyczne cechy związane z metodami TV-mafii (tzn. ośrodka podsłuchowego związanego z warszawską telewizją regionalną i tamtejszymi informatykami) i ogólnie "grupy watykańskiej" – w dziedzinie zakulisowych interwencji politycznych. Typowe jest, jak wielokrotnie podnosiliśmy, a wśród normalnych sprawców właśnie nienormalne i antyrozsądne, celowe pozostawianie po sobie poszlak: umieszcza się je w nazwiskach (słowo, na którym opiera się nazwisko, budzi specyficzne skojarzenia), długościach życia (okrągłe), datach narodzin i zgonu (oparte na symbolice cyfr, np. z udziałem cyfr 1 i 7, albo na typowych w tej grupie wpływów i wywodzących się z historycznych projektów transformacjach numerologicznych, albo po prostu na skojarzeniach z innymi podobnymi przypadkami), a także, przede wszystkim, w komunikatach i artykułach prasowych z przedednia śmierci (to samo zresztą dotyczy innych przestępstw, nie tylko zabójstw, a nawet zdarzeń, które już się wydarzyły, a z przyczyn podsłuchowych stały się dopiero jasne dla dziennikarzy i zostały przez nich odnotowane). Poszlaki w prasie to przede wszystkim aluzje, dopasowane tematy artykułów, tytuły, autorzy, pozycje tych artykułów (np. dwa kolejno jeden po drugim tak dobrane, by drugi dopełniał ukryty i nieznany powszechnie podtekst zarysowany przez tematykę pierwszego, świetnie w niego trafiając) itd. Omawialiśmy to np. w poprzednim artykule: tym o Tomaszu Nowku, a także w dosyć starym już artykule "". Ponadto na stronie http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=12&t=4669 można znaleźć liczne przykłady krycia przez prokuraturę zabójstw dających się powiązać z ośrodkiem podsłuchowym kojarzonym z telewizją i z jego metodami. Z uwagi więc na okoliczności wysoce prawdopodobne wydaje się, że zmarł jako ofiara afery pawulonowej. W zeszłym roku (czyli roku -1) w Szwajcarii miał zresztą miejsce inny taki głośny zgon, też najpewniej w ramach afery pawulonowej, a mianowicie śmierć Kofiego Atty Annana w szpitalu: jeśli nie liczyć brakującej tutaj (znowuż) jedynki (porównaj: rok -1), to data śmierci Annana (o którego poszlakowym znaczeniu wspomina nasz artykuł informujący m. in. o pedofilii telewizyjno-podsłuchowej przeciwko Niżyńskiemu) to 8.8. Czyli jest to data śmierci Godlewskiego minus 2 miesiące. Dodawanie lub odejmowanie dwójki to zaś typowa metoda transformowania daty w tej mafii. Tyle więc uwag na marginesie, co do "możliwości" istnienia afery pawulonowej także w Szwajcarii. Nietypowe dane osoboweGodlewski wyróżnia się spośród tłumu nie tylko swymi kierowniczymi stanowiskami oraz profesją dziennikarską, a nawet nie przede wszystkim tym, gdyż można to raczej traktować jako następstwo innej ważniejszej rzeczy, tylko zwłaszcza swymi dziwnie trafnymi danymi osobowymi. W grupie watykańskiej, jak się okazuje, jest to podstawa. Mnóstwo ludzi dobrano do złej (czy "złej") sprawy po nazwisku; pokazuje to lista (wciąż od czasu do czasu uzupełniana) stanowiąca część bloga Piotra Niżyńskiego (głównej ofiary, jak to się plotkuje, telewizyjnego podsłuchu) ze strony internetowej www.bandycituska.com/ponazwisku.html. A zatem po pierwsze: nazwisko, zawierające na początku człon "God" oznaczający po angielsku "Bóg". Skojarzenia jak najbardziej na miejscu w przypadku takich korzeni mafii. Po drugie: data urodzenia. Jest to data śmierci niejakiego Maślanki (mającego zresztą inicjały w rodzaju SMA, Stanisław Maślanka, po czym chyba właśnie w oparciu o nie najsłynniejszy standard złącza elektronicznego do transmisji sygnałów falowych nazwano SMA), Stanisława Maślanki, którego zamordowano w roku 1990, prawdopodobnie w szpitalu. Dziwnym trafem Ministerstwo Sprawiedliwości do dziś ma numer telefonu (5-2-12 888) oparty na jego datach (urodzony w maju 1989 r., jak Gazeta Wyborcza, co więcej, piątek tu nawet więcej: dzień 5.5.1920 r., a zmarł, podobnie na zasadzie duplikatu cyfry w obu polach daty, 12. lutego 1990 r.: prawie jak 2.2.1990, tylko ta jedynka, ten "pierwszy" na początku... ktoś tu dołożył swoje 3 grosze, chciałoby się skomentować – tym niemniej jego daty 5.5 i 12.2 opierają się na powtórzeniu cyfr, jednocześnie zaś nawiązują do dat Piłsudskiego: 5.12 i... dziwnym trafem... 12.5; w ramach komentarza pozwolę sobie dodać, że też to było zapewne morderstwo szpitalne). W przypadku Ministerstwa są to właśnie te liczby, po czym jeszcze 666, tylko dla niepoznaki zapisane zgodnie z typową transformacją "plus dwa". Także i wtedy zresztą prasa jak gdyby asystowała w tym zabójstwie już przeddzień, będąc jego zapewne, jak można to odebrać, świadomą: wskazują na to np. artykuły Gazety Wyborczej, w maju 1989 r. powstałej i jak gdyby, no właśnie, w lutym już "nieżywej" pod względem moralnym. Kilkanaście czy trochę tylko więcej artykułów w numerze, a i tak ileś dających się łatwo odczytać jako aluzje do tego. Sprawę recenzuje dokładniej blog Piotra Niżyńskiego pod adresem www.bandycituska.com we wpisie z maja 2017 r. o sądach (w drugim chyba punkcie na liście wypunktowanej jest mowa o tym zabójstwie, można też je wyszukać kombinacją klawiszy Ctrl-F w przeglądarce i wpisując początek słowa Maślanka). Również funkcja zmarłego dziennikarza jest bardzo specyficzna, bo dotyczy ściśle sfery dziennikarskiego nadzorowania polityki. Może ma to uczyć naród domniemania niewinności?... "Mało kto wie o tych spiskach i zbrodniach", "afera pawulonowa to w ogóle jest nieznana" ("nawet dla tych dobrze obeznanych, dla kierowników"), taki być może przekaz z powodu takiego zabójstwa idzie w świat (patrz podobny taki przypadek: Włodzimierz Ławniczak, krótkotrwały prezes TVP, który wkrótce po objęciu prezesury trafił do szpitala i zaraz był już martwy; informacja na jego temat jest na liście ofiar mafii prowadzonej przez Piotra Niżyńskiego: www.bandycituska.com/ofiary.html). Tymczasem sprawa niekoniecznie jest taka prosta, że on nic nie wiedział i nigdy nie słyszał o aferze z zabijaniem w szpitalach na odgórne polecenie, takie przekonanie to może wręcz pogląd naiwnych; po prostu mógł nie wiedzieć, czy akurat w jego konkretnym przypadku szpital kłamie. Od lat przypisywano mu nowotwór, więc alternatywa "leczyć czy nie leczyć?" była trudna, a wybór był obarczony ryzykiem po obu stronach (jeśli w ogóle dostrzegał, że coś mogłoby mu grozić, jeśli wpadł w ogóle na ten pomysł). Brak leczenia, jeśli nowotwór jest autentyczny, oczywiście grozi nienaprawialnymi konsekwencjami i dużo szybszą śmiercią. W oparciu po prostu zapewne popełnił błąd. Prasa w przeddzieńZgodnie ze standardową zasadą, mającą chyba nawet przynajmniej 140-letnią tradycję, a może i dłuższą, przypominającą też nieco sytuacje z serialu "Zdarzyło się jutro" emitowanego bodajże w TVP, typowo, gdy człowiek jest – co wydaje się najprawdopodobniejszym wytłumaczeniem – zabijany (analogiczna sytuacja jest też przy innych przestępstwach, np. pomówieniach policyjnych o popełnienie przestępstwa, sfabrykowanych zatrzymaniach i sprawach karnych itp., a nadto także przy zamachach masowych, np. na środki lokomocji, samoloty...), wydania gazet z poprzedniego dnia niejako zapowiadają to zdarzenie artykułami o kojarzącej się z nim tematyce, wskazującej na niej. W tym przypadku było nie inaczej, lecz dziennikarze byli wyjątkowo powściągliwi w aluzjach i skąpili ich temu menedżerowi prasy i telewizji. Przykładowo więc gazeta "Fakt" z dnia 7.06.2019 r. (patrz jej archiwum internetowe: http://www.fakt.pl/archiwum/2019-06-07) tuż pod artykułem o prokuraturze "Wraca afera w KNF. Sensacyjna decyzja prokuratury" opublikowała artykuł o... odzieży Lady GODIVA. Odzież, jako to, co wkłada się na rzecz ważniejszą, czyli ciało człowieka, niewątpliwie można też skojarzyć ze skórą, na analogicznej zasadzie, co dodatkowo jeszcze przywodzi na myśl aferę "łowców skór", w której też stosowano pawulon (aferę bodajże też lansowano odgórnie, jak wskazują pewne poszlaki, w tym przede wszystkim data jej jakże koniecznego wybuchu, tym niemniej dotyczyła korupcji i zjawisk "na dole", a nie odgórnego zlecania zbrodni przez odpowiedni politycznie umocowany i kryty, tj. mający "plecy", ośrodek państwowy, jak w przypadku obecnej afery pawulonowej). Oczywiście nie jest tak, że co artykuł "Faktu", to prokuratura, przeciwnie, temat prokuratury czy także Policji zdarza się raz na wiele artykułów, np. 10, czyli jest wyraźnie mniejszościowy, a zatem takie trafienie, że pod takim właśnie kryminalistycznie naznaczonym tematem jest temat z nazwą własną GODIVA, wydaje się wyjątkowo mało prawdopodobne. Artykuł taki mógłby przecież być też wszędzie indziej, tego typu zdarzenia, jak napływ informacji prasowej, podlegają normalnym prawidłowościom statystyki. W pierwszym artykule tegoż wydania Faktu dziwnym trafem rząd przemawiał takimi oto słowami: "Dajmy bobrom spokój". Jeśli skojarzyć to teraz z tym, co było czy mogłoby być na przysłowiowej tapecie, czyli Godlewskim, to nasuwa się na myśl inna wypowiedź, a prawie identyczna: "Dajmy godom spokój". Gody zaś to zwierzęce zaloty. A zatem jedno trafia w temat drugiego: jedna i druga wypowiedź – czyli ta, która padła rzeczywiście, oraz ta, która może by powinna paść z uwagi na temat w tle oraz bardzo podobne do niej brzmienie – jest na temat zwierząt. Ponadto "bobry" łatwo też skojarzyć z Bogiem z uwagi na jego podstawową cechę (że jest dobry). Odnośnie związku prokuratury z godami i Godlewskim można tu jeszcze dodać, że dziwnym trafem na s. 2 archiwum.gazeta.pl z przedednia zbrodni, czyli z 7.06.2019 r., ciąg liter "god" padał 2 razy, w środku wyrazów, jak łatwo wyszukać kombinacją klawiszy Ctrl-F po otwarciu tej drugiej strony archiwum. Po pierwsze: we fragmencie "niewygodne dla władzy", który mieści się w 2 pierwszych linijkach artykułu pod tytułem "Dla dobra władzy" (dla porównania, w ww. wydaniu Faktu odpowiada temu, jak również łatwo znaleźć kombinacją klawiszy Ctrl-F, fragment "ta historia brzmi niewiarygodnie" – otóż takie właśnie jest podejście sądów, prokuratur, a także, realizującej przecież z mocy prawa ich podejście, Policji: udają, że jakiś problem nie istnieje, że dowody są kiepskie, że czarne jest białe, a prawdopodobieństwo choćby nawet matematycznie wyliczone – nieistotne, krótko mówiąc, nie chcą zgodzić się z twierdzeniami zawiadamiającego o faktach, tj. o tym, do czego doszło; dużo rzadziej posuwają się te organy do rażących błędów prawnych, choć też wykorzystuje się błędne koncepcje prawne). PO DRUGIE: litery "god" padają na s. 2 archiwum Wyborczej także we... fragmencie "Prokuratura się zgodziła", który kończy 2-linijkowy cytowany początek artykułu Afera KNF: co pokazał wariograf. To już chyba mówi samo za siebie – osobie inteligentnej powinno rozwiać wątpliwości. Z jednej strony prokuratura i tuż pod nią GODIVA, z drugiej: niemal jedyne (jedno z 2, na stronie 2 archiwum) wystąpienie liter "god" na stronie archiwum Wyborczej to... "Prokuratura się zgodziła". Cóż za zgodność – jednej gazety z drugą, konkurencyjną! Również końcowe artykuły (chronologicznie uporządkowanego, tj. wg kolejności ich dodawania) archiwum Wyborczej (bo to jej artykuły, oraz jej wkładek, zawiera archiwum.gazeta.pl), napisane przez , dziwnym trafem idą w parze ze, z kolei pierwszymi, artykułami Faktu. W Wyborczej wszystko się kończy dwoma pod rząd artykułami niejakiej Ilony Nieb(i)ał ("Trendy w przewidywaniach ekspertów", "Dobrze zamieszkać na nowym. Co się za tym kryje we Wrocławiu" oraz, tuż przed tymi dwoma, "Jak się tutaj mieszka?"; ma to oczywiście jakieś swoje oparcie w samej postaci gazety, bo była w niej odpowiednia wkładka: Dobrze Mieszkać), zaś w Fakcie (http://fakt.pl/archiwum/2019-06-07) zaczyna... artykułem "Możesz polecieć w Kosmos. Ale jest jeden..." (więcej się, na stronie archiwum, w tytule nie mieści). Temat pójścia do nieba, Goda (tj., po polsku, Boga, a więc "tego jednego jedynego wszechmogącego"), no i podróży kosmicznych, co trochę ironicznie zdaje się uderzać w 2000-letnią niemal tradycję Kościoła, gdyż przez ogromną większość jego historii (jak również np. przez całe pierwsze tysiąclecie wśród Żydów, w literaturze typu Hekhalot czy Merkavah) niebo rozumiano zgoła kosmologicznie jako coś w przestrzeni zlokalizowanego. Zresztą nic w tym szokującego czy dziwnego, skoro wszechświat miał być skończony (nie wierzono w nieskończony, nieskończoność to cecha Boga, natomiast Bóg stworzył określoną ilość rzeczy), a jak tu sobie wyobrażać granicę takiego skończonego wszechświata, jeśli by dalej nic miało nie być (toteż w różnych kosmografiach i w nauce, np. nauczaniu św. Tomasza, przyjmowano, że coś tam dalej w przestrzeni jest: właśnie te zaświaty). Istotne, że tutaj ta końcówka "Ale jest jeden" nawiązywała jak gdyby to monoteizmu i, przez to, do tematu Boga (ang. God) i, w konsekwencji, Godlewskiego, który wtedy właśnie się szykował. Powtórzmy, że data śmierci tego człowieka dobrze pasuje, z małym tylko potknięciem, do daty śmierci Annana rok temu (nie licząc dodawania dwójki, bo to w ogóle taki standard, że się tego nawet nie bierze pod uwagę, tak bardzo jest ono naturalne przy zestawianiu różnych dat, problemem jest tu tylko ta dodatkowa jedynka na początku, bo Annan zmarł 18.8, a nie 8.8; przypomina to jednak dobrze sprawę Maślanki, który też miał datę 12.2 zamiast 2.2 przy drugiej parze cyfr, tej dotyczącej śmierci, a przeciez zmarły Godlewski ma właśnie datę urodzenia będącą datą śmierci Maślanki, tj. właśnie 12.2). Co ciekawe, na tejże samej ostatniej stronie archiwum Gazeta.pl, gdzie były artykuły pani Niebał, był też artykuł Robotem w nowotwór. Można tu jeszcze wskazać na znamienny artykuł Gazety autorstwa G...D (tj. Grzegorza Dąbrowskiego) pod tytułem Drodzy Czytelnicy zaczynający się tak oto: "Od dekady wieszczony jest koniec prasy. W zasadzie żaden tytuł nie powinien już funkcjonować na rynku" itd. (a powtórzmy, zmarły Godlewski, które to nazwisko opiera się przede wszystkim na kolejnych spółgłoskach GD, był menedżerem prasowym w Polska The Times, jak można u nich poczytać: https://polskatimes.pl/nasz-kolega-andrzej-godlewski-nie-zyje-znany-dziennikarz-byly-szef-dzialu-opinie-polska-the-times-pogrzeb-22-czerwca-w-stolicy/ar/c1-14195059). Strona 4 archiwum zaczyna się od jak gdyby ironii na temat walki TVP z TVP, czyli osób z różnych jej komórek: Starcie gigantów nr 39, po czym jako kolejny artykuł dziwnym trafem jakiś o... Andrzeju: Andrzej rysuje (artykuł-anonim). W całym archiwum z tego dnia pierwsze artykuły były o zbrodniach: ICH TROJE I ZBRODNIE (artykuł drugi), KRWAWA KOSTKA RUBIKA (trzeci) itd., mianowicie było dookoła tego coś jak gdyby o ukrywaniu prawdy. Podsumowując więc, choć tym razem bardzo poskąpiono aluzji dziennikarskich par excellence, jakich nieraz bywało mnóstwo w danym numerze i jakie dawały się jasno odczytać, jedna po drugiej, jako nawiązania do przyszłego tematu, to przecież przy dokładniejszym przyjrzeniu się i tak widać, że doszło prawdopodobnie do zapowiedzianego morderstwa. Nie była to wszak śmierć naturalna, z racji dobranych dat. Inne przypadki, gdy człowiekowi najwyraźniej zorganizowano karierę z powodu ciekawych danych osobowych, po czym go następnie zabitoDo innych takich przypadków, wg raportu ze strony www.bandycituska.com/ofiary.html, należą m. in. Kierkegaard, Słowacki, Chopin, Mickiewicz, Nietzsche, Piłsudski, Paderewski, Wacław Niżyński (tancerz), być może siostra Faustyna, ojciec Pio, a w nowszych czasach premier Jaroszewicz, Czesław Miłosz, Kofi Annan, Aleksander Gudzowaty, komendant główny Policji: Marek Papała oraz minister sportu: Jacek Dębski. Dotyczyć to może nie tylko nazwiska, ale także daty i miejsca urodzenia. Ponadto prawdopodobnie także fizyk Bell, programista Marek Sell i szef OPZZ Jan Guz zostali wylansowani z racji ich personaliów, aczkolwiek są to postaci mniej znane lub sprawa jest mniej oczywista. Uwaga: w przypadku takich artykułów xp.pl zbyteczne i nieobowiązkowe jest zawiadamianie Policji o zbrodni, ponieważ czyni to sama redakcja zgodnie z obowiązkiem z Kodeksu karnego. Doniesienia te są lekceważone i nie skutkują śledztwem w mediach. (n/n, zmieniony: 22 kwi 2020 14:16)
|
Nowi użytkownicy dzisiaj: 0. | © 2018-2024 xp.pl sp. z o. o. i partnerzy. Publikowane materiały wyrażają opinie ich autorów. | RSS | Reklama | O nas | Zgłoś skandal |