USŁUGI | TARG | CZAT | STARTOWA |
Podobne | |
Polska | Regionalne | Świat | Państwo bezprawia | Wybory | Kryminalne | Kompromitacje polityków | Nieruchomości Nowa śmierć w stylu "grupy watykańskiej": kardynał z Włoch. Trafia w aktualny kontekst7 cze 2019 01:42 5 czerwca 2019 r. zmarł Elia Sgreccia, włoski duchowny, kardynał. Urodził się 6 czerwca 1928 r. Oznacza to, że dzień po śmierci żony prezydenta Izraela we Włoszech zmarł w takich samych okolicznościach czasowych włoski kardynał, czyli jeden z najbliższych pomocników papieża.Informację o śmierci żony prezydenta Izraela podaliśmy w artykule z 4 czerwca, natomiast datę urodzin i śmierci Elia Sgreccia podaje m. in. Wikipedia. Informację o śmierci purpurata podał także serwis VaticanNews.va prowadzony przez odpowiednią watykańską dykasterię. Artykuł miał tam tytuł zaczynający się od słów "Papież wspomina". Znowu zatem i tym razem doszło do śmierci 1 dzień przed urodzinami osoby. Oczywiście takie rzeczy się zdarzają, natomiast kardynałów jest za mało, by mieli umierać codziennie. Typowo bowiem kardynałowi, od mianowania go na to stanowisko, pozostaje jeszcze co najmniej kilkanaście lat życia, a każdy taki rok ma średnio ponad 365 dni, co oznacza wiele tysięcy możliwych przyszłych dni, na które przypada zaledwie 220 osób (liczebność Kolegium Kardynalskiego); wynika stąd, że śmierć kardynała powinna zdarzać się nie częściej niż ok. raz na miesiąc, oczywiście o ile jest to zdarzenie losowe. W tym zaś przypadku nie tylko śmierć nastąpiła trafnego dnia, bo 1 dzień po zgonie żony prezydenta Izraela, co budzi skojarzenia z tematem "następstwo z danej przyczyny" (najpierw jedno, potem drugie, o jeden dalej: łatwo skojarzyć taką sytuację właśnie z wspomnianym następowaniem i związkiem przyczynowo-skutkowym) – a przecież takie dodawanie jedynki jest znaną metodą transformacji daty w tej grupie, jak argumentuje się na forum bloga Piotra Niżyńskiego: http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3205 – ale oprócz tego jeszcze występuje taka sytuacja, że osoba umierająca miałaby urodziny akurat następnego dnia kalendarzowego względem daty śmierci. Prawdopodobieństwo tego to oczywiście ok. 1:365. Przemnożyć więc trzeba ten ułamek przez poprzednio oszacowany ułamek rzędu najwyżej 1:30 (a prawdopodobnie mniejszy), gdyż zdarzenia, które mają wystąpić losowo i są w założeniu niezależne od siebie (hipoteza zupełnego przypadku), mają prawdopodobieństwo określone iloczynem prawdopodobieństw poszczególnych współzachodzących zdarzeń. A zatem wynik to ok. 1:11000, czyli prawdopodobieństwo przypadku losowego na poziomie 0,009%, a prawdopodobieństwo śmierci "ludzką ręką wywołanej" (tj. spowodowanej ukrytym spiskiem rozumowym): 99,991%. Dodatkową wskazówką na to, że nie była to śmierć naturalna – co dodatkowo jeszcze upewnia i wpływa na prawdopodobieństwo (trzeba by znowu przemnożyć uzyskane 1:11000 przez kolejny ułamek) – jest nazwisko purpurata: Sgreccia pasuje jak najbardziej do pary ze słowem Slatinka. O Slatince zaś wspominaliśmy, gdy omawiana tu była pewna głośna zbrodnia omawianej tu grupy: patrz artykuł Zamachy w Sri Lance. Najpewniej wyczyn tej samej globalnej mafii, co zwykle. "Z Greki, z łaciny": oto specjalna informacja ukryta w tych nazwach własnych. Kolejną trafną cechą w przypadku danych osobowych tego kardynała było jego imię, oparte niejako na rdzeniu "El", przy czym słowo "El" w języku hebrajskim oznacza "Bóg" (stąd też nazwa kraju: Izrael – oznacza ona, według Biblii, "walczący z Bogiem" i jest honorowym imieniem nadanym Jakubowi przez anioła, z którym walczył). To zatem dodatkowo łączy zmarłego kardynała ze zgonem w Izraelu (przy czym Eliasz to dla Żydów z czasów Chrystusa była bardzo ważna postać i w Biblii jest on jedynym poprzedzającym Chrystusa dokładnie opisanym przypadkiem tego, że człowiek przemieścił się z Ziemi do nieba; w przypadku Eliasza był to ponoć odlot w specjalnej karecie, rydwanie). Pokazuje to też, że zgon izraelski był zapewne od dłuższego czasu planowany – tak, jak i zamachy w Sri Lance – a to właśnie z uwagi na dającą się świetnie na tym tle wykorzystać postać kardynała. Dla porównania, na http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3205 można poczytać, jak to było ze śmiercią Jana Pawła II. Ponadto wszyscy kolejni prymasi Polski począwszy od Wyszyńskiego mieli, jak mogłoby się wydawać, coś wspólnego z dobrowolną rezygnacją z życia lub posługi (w przypadku Glempa wyższego prawdopodobieństwa można upatrywać w hipotezie zabójstwa niż samobójstwa):
Podobnie też śmierć oskarżanego o pedofilię Wesołowskiego (z dużym prawdopodobieństwem ta pedofilia wydawała się być planowana odgórnie już od dawna) miała miejsce w czasie, gdy był w Watykanie, szykował się jego proces i obiecał "składać zeznania". Ksiądz Cybula, znany z filmu Sekielskiego, zmarł 1 dzień po odwiedzeniu go przez tego dziennikarza, śmierć najwyraźniej się już szykowała, ponieważ miał rzekomo być w śpiączce i zabrał go z jego miejsca ambulans. Nie jest to zresztą jedyna poszlaka wskazująca na to, że coś było nie w porządku z tą śmiercią. O kulisach ukrytej tu afery pisaliśmy w artykule o aferze pawulonowej. Mowa tam też o innych takie przykłady spośród duchowieństwa (patrz np. śmierć polskiego arcybiskupa dnia 3 maja) oraz w innych kręgach, w których już trudno przypisywać sprawę samobójstwu. Reakcja prasy, jej, zdawałoby się, wiedza z góry jest zresztą identyczna jak w przypadku spraw, które trudno przypisywać woli zmarłych, np. w przypadku wypadków komunikacyjnych i innych następujących oficjalnie "z zaskoczenia dla wszystkich" zbrodni. Dzień po śmierci kardynała Sgreccio w Polsce zmarł arcybiskup Bolesław Pylak (źródło: https://www.vaticannews.va/pl/kosciol/news/2019-06/smierc-biskupa-pylaka.html) – również bardzo rzadka sprawa, rzadsza nawet niż śmierć kardynała, ponieważ Kolegium Kardynałów jest liczniejsze niż zbiór polskich arcybiskupów (i typowo nowo powołany arcybiskup ma przed sobą więcej lat życia, więc śmierć pojedynczej nawet konkretnej osoby z taką godnością zdarza się średnio rzecz biorąc raz na odpowiednio dłuższy czas). Jego 74 lata kapłaństwa ponadto trafiają w kontekst naszego wcześniejszego artykułu o żonie prezydenta Izraela, a przy tym kluczowy dla jego rangi arcybiskupiej rok 1992 ma być, wedle licznych pozostawionych poszlak oraz wspomnień samej ofiary, rokiem pedofilii operatorów podsłuchu przeciwko Piotrowi Niżyńskiemu (miała ona to do siebie, że już z samego opisu zdarzenia mogłoby się wydawać, że "to z powodu telewizji"; przy tym także podana przez VaticanNews data z biografii: 25 maja wydaje się odpowiednia z uwagi na daty późniejszych wydarzeń historycznych – zmarły różne osoby, np. śpiewak o nazwisku podobnym do Nietzsche, co brzmi jak zawoalowana pogróżka, gdyż "wyśpiewać coś" oznacza też: wygadać coś, zeznać itp. – czy aktualne wówczas, tj. np. w sobotę 23 maja 1992 r., tematy prasowe i kościelne, patrz czytanie z ówczesnej niedzieli: Dz 15:27 pasujące też do traktatów: z Maastricht i, następnie, jak gdyby co doboru nazwy z myślą o Polakach, z Lizbony; przy tym dobór osób, miejsc, dat itd. po treściach zawartych w nazwach własnych czy liczbach jest właśnie jedną z typowych właściwości "grupy watykańskiej"). Informowaliśmy w specjalnym artykule o, najprawdopodobniej, zamordowaniu ówczesnego (25 maja 1992 r.) premiera Polski Jana Olszewskiego, zaś Kofi Atta Annan, znany szef ONZ z lat 90-tych (matka Niżyńskiego często mówiła w dzieciństwie, że kawy "małym dzieciom się nie podaje"), po dłuższym czasie figurowania we wpisie na blogu Piotra Niżyńskiego www.bandycituska.com (tym o sądach, z maja 2017 r.), również najprawdopodobniej został zamordowany, o czym informuje odpowiednia adnotacja na ww. blogu w ww. wpisie (przedostatni punkt na zawartej w nim liście wypunktowanej na zielonym tle). Można tu jeszcze dodać, że tuż przed ww. czynem pedofilskim ze strony operatora podsłuchu miało miejsce, o czym informowało poprzednie w tamtym dniu wydanie Gazety Wyborczej (tj. z 23 maja), miała miejsce zmiana na stanowisku szefa Radiokomitetu nadzorującego media publiczne. Jest to kolejna z bardzo licznych poszlak wskazujących na kluczową rolę telewizji publicznej w sprawie podsłuchu na Niżyńskiego. Ww., kolejna w tym ciągu, śmierć hierarchy – tym razem z Polski – dzień po wydarzeniach globalnych (choć zapewne planowana była już wcześniej, bo trudno podjąć decyzję tak natychmiast i bez specjalnego indywidualnego powodu) może tutaj symbolizować powiadomienie o problemie centralnej polskiej politycznej komórki kryminalnej kojarzonej popularnie z polską telewizją. Dodatkowy komentarz co do sprawy pedofiliiNa wspomniany w tekście przy tej okazji rok 1992 jako rok pedofilii przeciwko Niżyńskiemu, o której wspomina on w dokumencie www.bandycituska.com/jp2.html i na blogu, wskazuje też wiele innych poszlak, np. (oprócz sygnatur sądowych) rok amerykańskiej normy energooszczędności: Energy Star (jej logo w latach 90-tych często umieszczano na monitorach lub było wyświetlane przez komputery w czasie rozruchu), rok polskiej piosenki o człowieku z liściem (w której wystarczy skojarzyć liście z promieniowaniem i już pasuje do tematu podsłuchowego, co niektórzy mogliby kojarzyć z działaniem stacji nadawczej radia/TV np. na Pałacu Kultury), rok zmiany pseudonimu polskiego muzyka z Holocausto na Nergal (właściwie to pod koniec 1991, ale pierwsze płyty były chyba sprzedawane pod tym nowym pseudonimem w 1992), jednocześnie: rok pokłócenia się zakonnika Bergoglio z władzami zakonu, w wyniku czego (a przecież posłuszeństwo jest jakoby jedną z 3 przysiąg zakonnych) przestał on być zakonnikiem i jednocześnie awansował na biskupa, rok objęcia urzędu sekretarza generalnego w ONZ przez osobę zapowiadającą, swymi personaliami, Kofiego Attę Annana (Butrus Butrus Ghali, imiona nieco jak słowo "Piotruś", a nazwisko Ghali kojarzy się z krajem pochodzenia Annana: Ghaną); personalia Annana zdają się symbolizować 3 kolejne rzeczy: "pedofil, ateista, Onan". Ponadto w roku 1992, w dniu urodzin Piotra Niżyńskiego zmarł hiszpański malarz (zawód Adolfa Hitlera) o imieniu Cesar (nazwisko Manrique, łac. manus = ręka). Można też dodać, że w 1992 r., niejako w ramach objaśnienia dla tej sprawy, Jan Paweł II ogłosił rehabilitację Galileusza i przyznał, że Kościół błądził w ("kluczowej" jak gdyby dla religii) sprawie astronomii czy raczej, jak to by nazwać należy, kosmologii. Rok 1992 upamiętnia też obecna ustawa o radiofonii i telewizji uchwalona 29 grudnia 1992 r. (29 grudnia to data przypadająca 1 dzień po urodzinach ojca Piotra Niżyńskiego i jednocześnie 5-ta rocznica narodzin poronionego brata Piotra Niżyńskiego, Tomasza, który to temat prezentuje wideoreportaż z Urzędu Stanu Cywilnego: momenty 15:51 i 17:17; można też dodać, że w dniu ww. poronienia-"pechowych narodzin" orzeł w polskim godle odzyskał koronę). Kolejne znaczące zdarzenie z 1992 r. z dziedziny zarządzania Kościołem poprzedza równo o 1 miesiąc spodziewaną datę pedofilii (jeśli przyjąć, że równo w jej 15-lecie zamordowano Barbarę Blidę), czyli 25 kwietnia 1992 r. Mowa tu o utworzeniu arcybiskupstwa warszawsko-praskiego dnia 25 marca 1992 r., czyli dzień po urodzinach brata Piotra Niżyńskiego, co dokonano bullą Jana Pawła II "Totus Tuus Poloniae Populus" ("[Jam] cały Twój, ludu polski"). Można tu na marginesie dodać, że poprzedni wówczas premier Polski Tadeusz Mazowiecki znany był z wypowiedzi w wywiadzie dla włoskiego dziennika Avvenire, że "Naród polski nie umie przebaczać i nie zna litości" (źródło: wprost.pl). Znaczenie tych zakulisowych może knowań i powiązań staje się jasne, gdy ogarnie się myślą fakt, iż to właśnie te rejony Polski, czyli obszary na północno-wschodnich rubieżach Warszawy, w szczególności dzisiejszy powiat legionowski, były planowane od bardzo dawna na nieruchomość w przyszłości na własność nabytą przez Piotra Niżyńskiego, taką, w której może wreszcie w ramach wyjątku zapanuje cisza (wobec powszechnie tak poza tym torturującej go, za sprawą poukrywanych elektronicznych źródeł dźwięku radiowego, mieszaniny szeptów podprogowych i okołoprogowych oraz przytłumionych wołań ludzkich). Ślady tych planów nosi także – kojarzące się z jednej strony z podsłuchami (z racji przezroczystości szkła), z drugiej z nowoczesnością – pojęcie "szklane domy" znane z powieści Stefana Żeromskiego z 1924 r., gdyż XIX-wieczny właściciel wsi o znamiennej nazwie Łajski (kojarzącej się z "łaskami", a więc aktami łaski), obecnie położonej w gminie Wieliszew (kojarzącej się z jakąś wielką sprawą; dawniej była to zresztą wieś kościelna), hrabia Potocki, był jednocześnie właścicielem huty szkła. Dodatkowych ciekawych w tym kontekście informacji na jego temat dostarcza Wikipedia w swym odpowiednim artykule (spójrzmy też zresztą na raporty z bloga Piotra Niżyńskiego informujące o wczesnej działalności najprawdopodobniej "grupy watykańskiej" z czasów romantyzmu i pokazujące, że wywarła ona znaczący wpływ na rozwój literatury w Polsce: lista ofiar grupy, lista doborów po nazwisku; więcej na ten temat także na ww. blogu, www.bandycituska.com – streszczając, wychodzi na to, że postaci takie, jak Mickiewicz, Słowacki, Chopin czy Reymont wszystkie były poniekąd "wytworem" tej grupy, a w każdym razie przez nią lansowane). Ponadto cała ta okolica warszawska i podwarszawska usiana jest poszlakami urbanistycznymi (np. w nazewnictwie ulic) pokazującymi, od jak dawna tutaj właśnie planowano przyszłą "posiadłość łaski" dla Piotra Niżyńskiego. Na temat różnych poszlak na sprawę podsłuchową w urbanistyce Warszawy i okolic patrz w szczególności wątek na forum bloga Piotra Niżyńskiego: http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=7754, zaś w temacie tego, że ogólnie od bardzo dawna planowano postać tej osoby wyjątkowo obecnie pokrzywdzonej przez dźwięki (w tym nawet konkretną datę urodzenia), patrz np. artykuł "Irracjonalne i niemoralne odmowy kredytowania xp.pl, złodziejskie praktyki banków" pod nagłówkiem "Piotr Niżyński jako idea i postać tradycyjnie istotna w polityce najwyższego szczebla". Zauważmy przy tym, że myślenie o "nieruchomości łaski" nasuwa na myśl coś jeszcze w tym kontekście ważniejszego, czyli świadomość tego, że istnieje taka rzecz, od której łaska jest potrzebna – że ma nadejść czas tortury dźwiękowej. Są i inne poszlaki na to, że Jan Paweł II o tym wiedział (np. temat artykułu Urbana "Obwoźne sado-maso" i jego pierwsze zdania, wyraźnie jak gdyby nawiązujące do "sytuacji Telewizji Polskiej"), zaś podsumowując tę sprawę ze "szczególnego roku 1992 r." można tu wskazać, iż nasuwa ona na myśl takie oto jakże religijnymi powiązaniami nasycone przesłanie: najpierw grzech wcale nie ze swej winy, tylko z powodu zadziałania zewnętrznej przyczyny i pod jej wpływem, po czym piekło ciągłego dręczenia – a to wszystko już z góry w planach. Oczywiście nie była to jedyna zmiana, którą ww. bulla wprowadziła, tym niemniej sam fakt, że diecezja warszawsko-praska powstała właśnie w takiej dacie, w tym właśnie roku, i że odpowiada to spodziewanej od dawna lokalizacji "nieruchomości wytchnienia" dla Piotra Niżyńskiego prowadzi do wniosku, że te implikacje w postaci ukrytego przesłania religijnego nie wyłaniają się tu wcale przypadkowo, lecz że są po prostu rzeczywistym skandalem. A zatem tak, jak w mass mediach istnieje zjawisko, iż dzień przed różnymi przestępstwami politycznymi "z najwyższej półki" panuje najwyraźniej kontrolowana zmowa milczenia polegająca na tym, że nic się nie mówi i nie protestuje, mimo istniejącej wiedzy, że ma coś takiego nastąpić, lecz pozostawia się różne wskazówki i poszlaki w postaci odpowiedniego przesunięcia tematycznego artykułów, odchylania się ich tematów od codziennej statystyki, tak też w tym przypadku w Kościele jak gdyby zapowiedziano – ręką samego Jana Pawła II – nadchodzącą pedofilię przeciwko Piotrowi Niżyńskiego, a to poprzez trafienie w kojarzącą się ze złem i grzechami wizję jakiegoś piekła: z tym, że zrobiono to z właściwą tej instytucji powolnością, a zatem nie na dzień przed przestępstwem, tylko równo na miesiąc przed nim. Jeśli w każdym razie wskazówki co do daty są prawdziwe. Sama zaś pedofilia zdarzyła się w takim razie równo 1 miesiąc i 1 dzień po urodzinach brata Piotra Niżyńskiego, co zgadza się z typowymi w "grupie watykańskiej" metodami transformacji numerologicznych stosowanymi do ukrywania poszlak historycznych w datach (patrz http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3205&p=3535#p3535). Przejdźmy teraz do polityki świeckiej. W 1992 r. zawarto traktat z Maastricht (nazwa jakże trafnie w tym kontekście brzmiąca), czyli wieloletnią podstawę prawną Unii Europejskiej, a ponadto rok wcześniej rozpadł się Związek Radziecki (w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, dziwnym trafem, czyli w dzień "świętego szczypania"). Ponadto można tu dodać, że na kilka dni przed 25 maja, jak donosi poprzednie wtedy wydanie Gazety Wyborczej, czyli bodajże 22 maja, zawarto traktat o przyjaźni i dobrosąsiedztwie między Polską a Federacją Rosyjską (natomiast sama pedofilia mogła mieć miejsce już 25 kwietnia, zgodnie z datą zamordowana Blidy). Na to, że wybór takiej daty rozwiązania ZSRR to nie przypadek, wskazuje też sprawa Wyszyńskich w polityce. Przypomnijmy, że 112 dni po tym, jak Wyszyński został prymasem, w ZSRR Wyszyński został szefem dyplomacji, ministrem spraw zagranicznych. Natomiast rozpad Związku Radzieckiego od daty 25 kwietnia 1992 dzieli... 121 dni. Prawie to samo. Być może nawiązanie do Kościoła katolickiego i papiestwa miało tu tworzyć swoistą ezoteryczną klamrę historyczną, łączącą korzenie tego tworu politycznego (komunizmu i rewolucji październikowej) z jego kresem (z trwania koncepcji doboru ludzi po nazwisku do czegoś złego zdaje się wynikać, że kluczowe dla rewolucji postaci, jak Marks, Lenin, Stalin, nawet Engels były inspirowane za sprawą spisku Watykanu, prawdopodobnie z myślą o osłabieniu polityki zagranicznej Rosji i umożliwieniu odtworzenia się Polski, analogicznie jak wojna światowa: patrz www.bandycituska.com/ponazwisku.html). Ponadto wtedy też – i jak gdyby w nawiązaniu do ww. zdarzenia z czasu świąt – powstała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, kojarząca się zresztą nawet z chrześcijaństwem, chociaż także z laickimi, a nawet niepopieranymi przez hierarchów, trendami kulturowymi związanymi z przystankiem Woodstock. Projekt dobroczynny w postaci orkiestry DJ-ów pomagających dzieciom niewątpliwie łatwo by skojarzyć w takim kontekście czasowym – w sytuacji, gdyby wszystko było już jasne – ze studiem telewizji WOT, tym bardziej, że masowo rozrzucane ulotki warszawskich agencji towarzyskich spopularyzowały nazwę "S-Studio" na określenie właśnie takiej sieci biznesów prostytucyjnych (por. też: nazwisko Kurski), pozwalając kojarzyć "studio" z miejscem wyuzdanego seksu. Ponadto organizacje prostytucyjne masowo stosują też, na porządku dziennym i jako podstawowe, pojęcie "finał" na określenie orgazmu. (Początek WOŚP: na przełomie 1991-1992 r. – źródło: Wikipedia – finał pierwszy był w roku 1992, podczas gdy w styczniu roku 2020 przypada finał nr 28; nazwisko "Owsiak" mogło przy tym być przejawem doboru osoby po nazwisku, zgodnie ze standardami grupy watykańskiej, patrz www.bandycituska.com/ponazwisku.html: na zasadzie skojarzenia, że "niektóre dzieci mają owsiki".) Do sprawy Piotra Niżyńskiego i pedofilii zdaje się też nawiązywać znana postać Trybunału Kostytucyjnego: Piotr Tuleja. Specjalnie zapewne z myślą o trafnym nazwisku wybrany przez Sejm, choć jak można przypuszczać (z uwagi na orzecznictwo Trybunału) były jeszcze i inne warunki współpracy niż tylko nazwisko. Jednakże najzupełniej wystarczający, by wyzbyć się wszelkich wątpliwości, a to z racji po prostu matematycznych, jest sam opis zdarzenia, który podaje Piotr Niżyński na http://bandycituska.com/jp2.html#pedofiliarozwin (wyliczenie matematyczne pojawia się tam po kliknięciu odpowiedniego pola rozwijającego w jednym z kolejnych akapitów). Na stosowanie przekazu podprogowego wobec Niżyńskiego już tak dawno temu (przy czym w ogólności był on najpewniej stosowany już w XIX w., a wobec przodków Niżyńskiego: już w latach 20-tych XX w., jak dowodzi skrajne nieprawdopodobieństwo ukryte w dacie narodzin babci, powiązane też z innymi danymi osobowymi, po czym później w XX w. też są przejawy jego stosowania wobec przodków) wskazuje choćby to, że 1 września (znowu) 1992 r. (data poniekąd "u progu szkoły", choć to jeszcze za wczesny rok) zamordowano Piotra Jaroszewicza, byłego premiera PRL, zapewne z uwagi na ładne nazwisko wylansowanego, przy czym mniej więcej w tamtym też czasie będący jeszcze dzieckiem Niżyński stał się jaroszem bez żadnej uzasadnionej przyczyny rozumowej (po prostu zmiana gustu). Z informacji przytoczonych na blogu ofiary: www.bandycituska.com wynika, że o sprawstwo pedofilii posądzany jest Jacek Kurski, obecny prezes TVP. Nazwisko – trafne (budzi pewne skojarzenia z koncepcją męskiej prostytutki), zważywszy też na to, że w "grupie watykańskiej" zwyczajowo wręcz www.bandycituska.com/ponazwisku.html}dobiera się ludzi po nazwisku do czegoś złego. Pasuje to też do różnych detali zarówno z jego życiorysu, jak i z historii, m. in. historii Rosji. Chodzi tu mianowicie o początek budowy statku Kursk w 1992 r., po czym późniejszą jego katastrofę, dająca się łatwo odczytać, z uwagi na liczne najwyraźniej aluzje prasowe w przeddzień, jako zbrodnia przeciwko ludzkości, za którą mogłaby stać grupa watykańska. Można tu jeszcze dodać, że – spośród 3 zbrodni przeciwko ludzkości dających się skojarzyć z kryciem w prasie (symbolizowanej przez PAP) i, czyżby nawet, z postacią Jana Pawła II – ta w Kursku z 2000 r. zajmowała miejsce centralne, szczególne. Sąsiadował z nią natomiast czasowo zamach na Egypt Air (kolejny z serii wielu tego typu zamachów na samolot, wcześniejszy miał miejsce rok przed urodzinami Piotra Niżyńskiego w miesiącu o 2 późniejszym i dniu o 2 wcześniejszym względem jego daty narodzin) z 1999 r. (być może to przez znane sformułowania przenośne i frazeologizmy: "hieroglify" [na nazwanie czegoś, czego nie da się zupełnie rozczytać], "ciemności egipskie" [na określenie głębokiej ciemności, a przenośnie może to też odnosić się do dowodów]) oraz zamachy na World Trade Center i Pentagon z 2001 r. (patrz dokument na ich temat – podstrona bloga Piotra Niżyńskiego). We wszystkich 3 przypadkach prasa sprawiała wrażenie z góry świadomej tego, co ma się zdarzyć, i przyczyn tego stanu rzeczy (skąd zlecenie co do zamachu itd.). Ponadto w roku narodzin Piotra Niżyńskiego (1986) miały miejsce jednocześnie i w USA, i w polskim Kościele sytuacje nawiązujące do przyszłego losu Niżyńskiego jako ofiary pedofilii. Mianowicie: W Ameryce wszczęto przeciwko Peterowi N. (Northowi), reżyserowi porno, śledztwo w sprawie pedofilii, a w polskim Kościele miały miejsce pierwsze podobno odnotowane ekscesy gejowskie arcybiskupa poznańskiego (z diecezji nieopodal Gniezna, siedziby prymasa) Juliusza Paetza o inicjałach JP, jak Jan Paweł (wtedy to, w tymże 1986 r., była pierwsza notatka na temat na temat jego świeżo stwierdzonych poczynań: nazwisko wprawdzie wykropkowane, ale całokształt danych obiektywnych pasował tylko do jednej osoby; ponadto następnie, wśród swych gejowskich tendencji względem kleryków i księży, podobno m. in. wręczał molestowanym majtki z napisem "ROMA", czyli Rzym, siedziba papieża); patrz źródło (wyznania jednej z molestowanych ofiar). Co do innych takich ekscesów seksualnych w Kościele to przecież i sprawa Wesołowskiego może być odczytana jako już od dawna planowana w grupie watykańskiej tak, iż plan ten sięgał czasów Jana Pawła II: tezy dowodowe na poparcie tego twierdzenia, w postaci konkretnych faktów, wymienione są na podstronie bloga Niżyńskiego www.bandycituska.com/wesolowski.html. Kolejną wskazówką na kościelne pochodzenie ww. sprawy czynu pedofilskiego względem Piotra Niżyńskiego (zastosowania przekazu podprogowego do wywołania masturbacji w wieku 5 lat, rzekomo z powodu telewizora) jest pewna sprawa sądowa przytoczona na blogu www.bandycituska.com na liście sygnatur na zielonym tle we wpisie z maja 2017 r. o sądach; sprawę tę zapoczątkowało to, że wśród setek przypadków skorzystania w ciągu życia z taksówki przydarzył się taki jeden, gdy Piotra Niżyńskiego zaczął dotykać (krępować, wykręcać mu rękę itd., słowem: naruszać nietykalność cielesną) pewien taksówkarz "dziwnym trafem" o inicjałach KW (jak Karol Wojtyła). Mogła za tym stać skarbówka, tym bardziej, że ściśle urzędowe przecieki dają podstawy do podejrzenia, że już wtedy nie płacił podatku. Co ciekawe, sprawy międzynarodowe (w rodzaju ustanowienia Kofiego Atty Annana sekretarzem generalnym ONZ czy np. wspólnego trafienia w rok 1986 ze sprawami pedofilskimi zarówno przez Kościół, jak i przez USA, które ponoć wspierają ten podsłuch swymi technologiami, podobnie jak przekaz podprogowy), jak również tematy kościelne – w tym czytania mszalne podsuwane przez Gazeta.pl – aktualne w dniach bodajże związanych z tym incydentem (np. "Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne") to nie jedyne wskazówki na to, że zamieszany w sprawę pedofilii mógłby być nawet sam papież. To, że w ogóle kierownictwo Kościoła polskiego, w tym Jan Paweł II i prymas, sprawiało wrażenie "uświadomionego w kwestii Piotra Niżyńskiego" i obserwującego, i rozmyślnie pozostawiającego jeszcze poszlaki na to, że tak jest, zaprezentowane jest na blogu www.bandycituska.com (wpis z 2019 r.), natomiast kolejną jeszcze poszlaką ściśle trafiającą w temat pedofilii jest to, co wytknięto na podstronie ww. bloga: http://bandycituska.com/jp2.html#pielgrzymka – można tam poczytać o specyficznym, nieprawdopodobnym przecież, trafieniu w liczbę 7 (symbol Boga i boskości) ze specjalnym przemówieniem (zresztą, jak się złożyło – co zapewne celowo policzono – przypadającym na symboliczny tu może rok pielgrzymki: "rok 99", jak gdyby mający ironizować ze spodziewanej postawy Kościoła wskazując na "zawsze brakującą końcówkę": "zawsze brakujący jeden grosik" czy, w tym przypadku, "dowód"; budzi też skojarzenia ze słynną liczbą 99% na określenie prawdopodobieństwa) – któremu to przemówieniu łatwo przypisać podsłuchowy podtekst związany z WOT-em (dawny kanał TVP, podobno podsłuchowy, na studio pozostał napis "Warszawski Ośrodek Telewizyjny" od zewnątrz budynku). Szczegóły na ten temat można znaleźć na ww. stronie internetowej http://bandycituska.com/jp2.html#pielgrzymka i na tej podstawie (co tutaj odnotujmy) wyjaśni się też, skąd to najwyraźniej mogła się wziąć nazwa specyficznej "grupy muzycznej" Huta 99 popularnej wśród gimnazjalistów i serwującej wulgarne pioseneczki, np. o "pedałach" – gdyż w ww. tekście występuje temat pochodzenia daty urodzenia Piotra Niżyńskiego 25.9.1986 ze swoistej "Fabryki papieskiej" (co pasuje do tematu jakiejś Huty), w oparciu też o jej pierwowzór w postaci daty 13 czerwca (generalnie bowiem istnieje specyficzny algorytm pozwalający generować takie daty: pierwszą możliwą jest 13.6, drugą: 25.9). 13.6.1999 to zaś właśnie data wspomnianego przemówienia. Być może zresztą w podobny sposób, czyli w oparciu o inspiracje z wysoka i specyficzne najwyraźniej wtajemniczenie w temat, wyjaśniłyby się korzenie i innych znanych prostackich ataków wulgaryzmu, z przełomu XX i XXI w., jak np. rozsławionego telefonu do Radia Maryja (mającego pokazać, że to niby każdy się tam może dostać na antenę), w którym wygłoszono "trzy słowa do ojca prowadzącego". Na marginesie chętnie tu podzielę się spostrzeżeniem, że najgłośniejsze przypadki pedofilii wśród księży, które w ogóle nadają się do tego, by je uważać za odgórnie wylansowane przez zachętę przełożonych, czyli "ksiądz W. z Polski-obieżyświat", do niedawna najsłynniejszy na skalę światową zboczeniec Kościoła (Wesołowski; uzasadnienie: www.bandycituska.com/wesolowski.html) oraz ks. Cybula znany z filmu Sekielskiego (uzasadnieniem jest jego szczególna rola: kapelan prezydenta Wałęsy), miały to do siebie, że sprawca sprawiał wrażenie, jak gdyby wiedział o czynie pedofilskim przeciwko Piotrowi Niżyńskiego. Przykładowo Cybula na początku rozmowy, gdy przyszła jedna z molestowanych przez niego kobiet pytać o to, dlaczego to robił, udał się na jakieś 2 minuty do małej toalety. Jest to zupełna analogia do sytuacji oglądania filmu w wieku 5 lat przez Niżyńskiego: choć początki dotykania się były już przed telewizorem, to najbardziej rozkręciła się ta sprawa i znalazła swój finał dopiero po wyjściu do ubikacji. Z kolei co do Wesołowskiego to wystarczy choćby poczytać relacje jednego z molestowanych przez niego chłopców, które przytaczał Newsweek, by dostrzec rażącą analogię do sprawy zlecenia podsłuchiwania kogoś (i to tak, że nawet samemu ma się tę możliwość – być może już w latach 90-tych Watykan miał takie możliwości, np. za sprawą retransmisji wykonywanych na żywo może w telewizji włoskiej) i jednocześnie molestowania go: jak powtarza Internet Archive, Wesołowski ponoć "Raz mi obciągnął (...). Najczęściej chciał popatrzeć, jak się masturbuję. Albo masturbować się w tym samym czasie". To samo dotyczyło i innych dzieci, z którymi się zadawał: "Wyciągnął komórkę i poprosił, żebym zaczął się masturbować. Zacząłem. Włączył kamerkę w komórce i zaczął mnie masować". Zwykły zboczeniec? Mało to prawdopodobne. Sprawę wyjaśnia ww. strona WWW w ramach bloga Niżyńskiego. Przy tym przecież nikt o zdrowych zmysłach, gdyby nie miał odgórnego poparcia, w tym politycznego, nie prosiłby zwykłego księdza o wyszukiwanie mu chłopców (regularne), a w tym przypadku podobno tak było. Groziłoby to zbyt poważnymi konsekwencjami; oprócz zeznania świadka można przecież też łatwo pozyskać dowód w postaci nagrania. Ewidentnie w każdym razie te wyznania pokazują spaczenie w kierunku podglądactwa oraz w bardzo niewielkim tylko stopniu jakiekolwiek własne zaangażowanie się księdza w zaspokajanie się. Wygląda to więc na działanie na pokaz. Charakterystyczny też jest "przypadek", że pierwszego z omówionych w Newsweeku chłopców Wesołowski tylko raz jeden sam dotykał. Później chciał już być tylko obserwatorem. Sprawia to więc wrażenie nawiązania w zawoalowanej formie do sytuacji związanej z podsłuchem telewizyjnym, o którym może słyszał. Kolejnego celowo w nią wtajemniczono? Odnośnie wiary Jana Pawła II to przecież już chociażby sprawa jego śmierci wskazuje na poważny problem z uznaniem jej za niewzruszoną, a postaci polskiego papieża – za bogobojną. Wyjaśnia to strona http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3205. Istnieje też mnóstwo innych poszlak co do jego przypuszczalnego zakulisowego ateizmu. Podobnie też sprawa krycia tematów w prasie, w tym zwłaszcza tematów papieskich, wydaje się sięgać czasów przedkomunistycznych (p. np. data utworzenia PAP-u: 1 miesiąc i 1 dzień po przyszłej dacie urodzin Piotra Niżyńskiego, wywołanej zapewne przekazem podprogowym, patrz blog www.bandycituska.com; +1 może symbolizować następstwo z danej przyczyny), a nawet XIX-wiecznych, nie jest zatem niczym nowym ani spowodowanym rzekomo "przede wszystkim postacią Jana Pawła II". Można tu jeszcze dodać, że już wcześniej, tj. za czasów Pawła VI (poprzednik Jana Pawła II, jeśli nie liczyć rządzącego 33 dni Jana Pawła I), miał miejsce przypadek pedofilii pozwalający się skojarzyć z osobą papieża, wskazujący bowiem na wysoki stopień koordynacji, a także nawiązujący jak gdyby do postaci Niżyńskiego. Chodzi tu o pedofilię w Wielkiej Brytanii przeciwko Peterowi Saunders (ang. sound = dźwięk, stąd sounder = "dźwiękowiec", "ten, co robi dźwięk"): najpierw w jednej szkole molestował go ponoć jeden ksiądz katolicki, następnie, po przejściu do wyższej szkoły, molestował go kolejny. Zadziwiająca koordynacja, można by to skomentować: albo więc w tamtejszym kościele aż roiło się od pedofilów, w związku z czym łatwo było tak trafić, bez względu na własne nazwisko, albo sprawa była odgórnie koordynowana. Jest to dodatkowe potwierdzenie prawdopodobieństwa planów grupy watykańskiej także co do pedofilii względem Niżyńskiego. Niezależnie od wyżej wspomnianej "podwójnej obstawy" (tj. od strony Kościoła i od strony USA) roku 1986, czyli roku urodzin Niżyńskiego, było też inne takie podwójne przyszywanie, z kolei, "symbolu czystości" (św. Stanisława Kostki) do dzieciństwa Niżyńskiego, jako proponowanego kościelnego wzorca – jak informuje we wpisie z 2019 r. blog www.bandycituska.com – i to ściśle w dziedzinie zarządzania Kościołem. Chodzi tu mianowicie o dobór odpowiednich patronów parafii w odpowiednich miejscach, kojarzących się z dzieciństwem Niżyńskiego. Poszlaki – czy raczej po prostu potwierdzenia – ukryte są wreszcie także w urbanistyce Warszawy, która i w tej sprawie, jak i w wielu innych przypadkach (np. kwestia relacji ulic Popiełuszki i Jana Pawła II czy położenia najbardziej otwarcie reklamowanych domów publicznych Warszawy przy skrzyżowaniu Jana Pawła II z al. Solidarności; podobnie też z początkiem ulicy Niżyńskiego na przecięciu z Królewską), sprawia wrażenie aluzyjnej w temacie telewizji i jej kościelnych inspiracji; urbanistyka ta "obraża uczucia religijne" (i to może dlatego znany człowiek od wizerunku rządu, Urban, przyjął takie nazwisko, doszło bowiem w m. in. jego przypadku do zmiany pierwotnego nazwiska żydowskiego na mniej żydowsko się kojarzące). Po pierwsze: jest takie miejsce Rondo ONZ przy Jana Pawła II, co brzmi trochę jak "onanizm [ONZ] przy Janie Pawle II" (który może tutaj ma stawać się przez to tym większy, on tym bardziej taki wielki i wspaniały, skoro maleją ambicje jego owiec i poddają się one zakazanym seksualnym praktykom i swego rodzaju samoograniczeniu i samoumniejszeniu). Dla porównania, obok zakładu pracy ojca Piotra Niżyńskiego, którym jest warszawska elektrociepłownia na Żeraniu, można odnaleźć identyczne klimaty, mianowicie nazwy ulic dobrane najwyraźniej tak, by kojarzyły się z brzmienia z "waleniem konia" (nieformalne określenie na masturbację męską, jeśli ktoś nie słyszał): Konwaliowa (najbliższy temu z głównych popularnych we wszystkich niemal liniach autobusowych wiodących przez ul. Modlińską), a jeśli by komuś te sylaby kon-wal nie wystarczały i uparcie chciał się tu doszukiwać przypadku, to tuż obok jest jeszcze równoległa do niej sąsiednia ulica Kowalczyka (ponownie te same początki wyrazów "konia walić": ko-wal) – patrz mapa (można ją przeciągnąć myszą dla uwidocznienia jej bardziej dolnej, na południe przesuniętej części, by zobaczyć, jak bardzo blisko jest tam EC Żerań, czyli PGNiG Termika S.A.). A zatem, jak gdyby dla podkreślenia, że tu rzeczywiście istnieje jakiś trend urbanistyczny i jakaś idea, w przytoczonym tu dla przykładu "rozumu w mapach" drugim analogicznie kojarzącym się (bo "ojcowskim") miejscu jest znowu podobna sprawa: tu ojciec z rodziny, tam "święty ojciec" z Rzymu, ale przy obu ten jeden wspólny temat onanizmu u boku danej możnej postaci... (Swoją drogą można by teraz ironizować, że skoro politycy na Wiejskiej rzekomo "pierwsze słyszą" o aferze podsłuchowej w telewizji, w tym o atakowaniu Niżyńskiego przekazem podprogowym, jak by może chcieli się bronić, to doprawdy już chyba naprawdę nic tylko same przypadki losowe ta urbanistyka Warszawy i ta dziwaczna zmiana rządu w 1992 r. w nocy, czyli w porze najbardziej się z seksem kojarzącej, nie mówiąc już o jeszcze bardziej dającej do myślenia postawie prasy i o zbieganiu się tego w czasie z roszadami personalnymi także w kierownictwie Telewizji Polskiej. Same to przypadki losowe, a nazwy ulic to może w ogóle same się poustawiały...) Po drugie: przy wspomnianym rondzie ONZ jeżdżą autobusy 174, co można podzielić na liczby 1-74 (jedynka symbolizuje "pierwszego", np. premiera Olszewskiego, a 74 to nr ówczesnego mieszkania Niżyńskiego z dzieciństwa). Nawiasem mówiąc jest to jedno z najlepszych miejsc w centrum Warszawy do zamieszkiwania, z uwagi na bliskość Sądu Okręgowego w Warszawie (niewątpliwie w sytuacji bardzo upolitycznionego sądownictwa jest to jakiś plus, że sprawa już od początku toczy się na wyższym szczeblu, tj. na szczeblu Sądu Okręgowego w Warszawie: można się o to starać poprzez odpowiednie jej skonstruowanie i następnie dzięki temu sprawa dochodzi wyżej, pozwala to ujawniać skandale na wyższym szczeblu sądownictwa) oraz wielką bliskość poczty całodobowej przy ul. Świętokrzyskiej, a także np. bliskość centrum handlowego Arkadia czy Dworca Centralnego. Stąd też było to w 2017 r. miejsce zamieszkania Piotra Niżyńskiego i nawet planowano je od dawna wraz z pewnym zabójstwem w tamtych okolicach (osoba o inicjałach MM). W każdym razie: z uwagi chyba na podtekst w postaci omówionego tu przestępstwa końcowe stacje warszawskiego metra M2, położonego w Śródmieściu i na Woli, są to: 1) Święt..., 2) Rondo ONZ, 3) inne rondo, kojarzące się z kolei trochę z obozem koncentracyjnym w Dachau ("Rondo Daszyńskiego"). Więcej na temat podtekstów urbanistyki Warszawy można znaleźć na stronie http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&p=9419#p9419. Ponadto posłanka Barbara Blida to, jak się wydaje, jeszcze jedna ofiara zbrodni z udziałem grupy watykańskiej z centralą w TVP, a jej tłem była sprawa pedofilii przeciw Niżyńskiemu. Została najprawdopodobniej zastrzelona – podobna sytuacja co z kochanką Hitlera i jego siostrzenicą Geri Raubal (patrz wspomniany tutaj wcześniej temat idealizowania Hitlera: zmiana pseudonimu Holocausto na Nergal przy okazji sprzedaży płyt w 1992 r., czyli w roku omówionego tu ataku pedofilskiego; zapewne jest to właśnie odpowiedź na pewną legendę wokół osoby głównego odpowiedzialnego za holocaust) – przez agenta działającego jakoby w samoobronie (z uwagi może na plan zastrzelenia go sugerowany podprogowo Blidzie, a może jedynie skierowano ją do ubikacji przez wywołanie wrażenia potrzeby fizjologicznej) równo miesiąc PRZED 15-leciem omawianego tu czynu pedofilskiego w wykonaniu odpowiedniego operatora "podsłuchu w telewizji" zajmującego się Piotrem Niżyńskim (czyli jakoby Kurskiego), bo zmarła 25 kwietnia, a ww. sprawa z 1992 r. miałaby mieć miejsce, wedle licznych sugestii, dnia 25 maja (lub nawet równo 25 kwietnia, czyli byłoby idealne 15-lecie). Dzień wcześniej, 24 kwietnia 2007 r. mass media katolickie – w oparciu o sprawy globalne, bo premierę jakiejś książki dotyczącej Afryki – nawiązywały do sytuacji pewnej kobiety o imieniu Immaculee, które to słowo po polsku "niepokalana" (tzn. "nie uczyniona nieczystą": widać więc w każdym razie, jakie tematy są tu w tle, zaś przecież dodatkowo w stosunku do Blidy w grę wchodzi tu jeszcze temat wmanewrowania jej w udział w mafii węglowej). Recenzja książki skupiała się na jakimś kluczowym jak gdyby zdarzeniu czy też kluczowej sytuacji w łazience, u pastora (przy okazji padały jakieś pomówienia o brudzie, bo i o Piotrze Niżyńskim padło takie pomówienie u pedagog szkolnej). To mała łazieneczka stała się kluczowym miejscem przemiany (zupełnie jak w przypadku śmierci Blidy, która miała nastąpić kolejnego dnia w łazience, czy również w przypadku telewizyjnie wywołanej sytuacji z dzieciństwa Piotra Niżyńskiego: również kluczowe było tu pójście do łazienki). "Zaczyna odczuwać pewność, że jest w Jego rękach" (porównaj: Piotr Tuleja, sędzia Trybunału, przy czym ta tulejka może budzić skojarzenia z ręką); "że każdy człowiek, także jej zamordowani rodzice, jest w Jego rękach"; "tam odkrywa na nowo Boga" (porównajmy z sytuacją Blidy: "twarzą w twarz z Bogiem" już za chwilę po tym wejściu do łazienki!). Recenzja ta był to jeden z artykułów Katolickiej Agencji Informacyjnej z przedednia zamordowania Blidy (agencję tę nadzoruje 5 biskupów, za pośrednictwem Fundacji na rzecz wymiany informacji katolickiej; są wpisani w KRS, ich kurie zostały powiadomione przez Niżyńskiego listem o problemie krycia różnych mafijnych tematów w KAI), inne artykuły były wtedy o lustracji (patrz screenshot oraz odnośniki: pierwszy, drugi, trzeci, przy czym trzeci z nich jest kolejną zapowiedzią sprawy E. Palak związanej z fałszywym posądzeniem Piotra Niżyńskiego o spowodowanie wypadku w 2012 r.: wtedy też, dzień przed zarzucaną mu sytuacją, nielegalnym zatrzymaniem go przez ŻW i wszczęciem postępowania karnego, sytuację zapowiadał w gazecie artykuł o spotkaniu papieża z szefem Autonomii Palestyńskiej...), która to lustracja kojarzy się – przez pośrednictwo słowa "lustro" – z odbiciami fali, a więc generalnie z radarowymi technikami podsłuchu, a z drugiej strony: z Janem Olszewskim (premier z czasów pedofilii przeciwko Niżyńskiemu), gdyż odwołano go w czasie nocnego głosowania Sejmu pod pozorem spraw dotyczących lustracji. A zatem, znowu, może po prostu "z powodu pewnego podsłuchu radarowego". Ww. artykuł Katolickiej Agencji Informacyjnej można obejrzeć na http://old.bandycituska.com/index/inne-dowody/20070424_eKAI.pl_aktualnosci-2-jasnowidze%20z%20przedednia.png, przy czym artykuł do dziś jest na eKAI.pl. Z kolei informacja o dacie śmierci posłanki Blidy (25 kwietnia) jest łatwo dostępna na Wikipedii. Wydaje się, że drugi podsłuch w telewizji, obok pierwszego, który jest zawsze na Niżyńskiego, jest przeznaczony dla osób, które mają zostać zamordowane. "Zwolnienie z podsłuchu radarowego" (czyli, oględnie rzecz nazywając, "zwolnienie z lustracji" – ironia z tego, że dla niektórych istnieje coś takiego, jak kąt odbicia promieniowania, i jest on rzekomo równy kątowi jego padania) jest to więc po prostu oględna nazwa śmierci, w takich przypadkach, tutaj zaś nagłówki głosiły – abstrahując już od kontekstu i przypadkowych tu nieco słów, dotyczących np. uczelni – że "Kościół tego oczekuje". W licznych naszych artykułach z działu Kryminalne zawsze podkreślamy to, jak działa domniemana "grupa watykańska", i że prasa w przeddzień zdarzenia jest typowo świadoma nadchodzących przestępstw. Przykładów na temat KAI też jest wiele, część z nich przedstawia wpis na forum bloga Niżyńskiego na temat zabijania jego rodziny (http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=12&t=7422), a część można oglądać na podstronie tego bloga na temat zamachów na World Trade Center (www.bandycituska.com/dowody-wtc.html). Często też przytaczamy fakty wskazujące na historyczne tło tego procederu i źródła pewności, że za takim podejściem do informowania stoi papiestwo. O zaangażowanie na rzecz zamordowania posłanki Blidy posądzany bywa Jarosław Kaczyński, szef PiS i ówczesny premier (znany stary kawaler i zwolennik Olszewskiego-premiera), tu zaś widać, że odnośnie tego, że było to istotnie morderstwo, istnieją konkretne dowody prowadzące właściwie do przekreślenia opcji przeciwnej, jako skrajnie nieprawdopodobnej. Skoro zaś państwo morduje, to ktoś musi zabezpieczać, by sprawa nie została rozsadzona od środka z powodu zgłaszających się do różnych instytucji świadków. Nigdy bowiem nie wiadomo, czy człowiek, któremu chce się podać rękę, by przeprowadzić z nim nietypową operację polegającą na zamordowaniu kogoś, zgodzi się na to, czy też (co dużo bardziej prawdopodobne w naszym katolickim bądź co bądź kraju) będzie silnie protestować, a nawet protestować głośno, szukając osób, którym o tym doniesie. Czyli posądzanie premiera Kaczyńskiego, któremu podlegał zarówno Komendant Główny Policji, jak i Ministerstwo Sprawiedliwości z prokuraturą, jak i poniekąd także telewizja, bo przede wszystkim też Ministerstwo Finansów kontrolujące sprawy podatkowe (a praktycznie każda nasza instytucja, prywatna czy państwowa, jest ponoć jakoś zaangażowana w niepłacenie PIT-ów w związku z kryminalnym-mafijnym układem z państwem), wydaje się jak najbardziej uzasadnione. Można tu dodać, że w latach 1999-2002, gdy Piotr Niżyński chodził do gimnazjum (z Wesołowskim, czyli "księdzem W. z Polski, obieżyświatem, najsłynniejszym do niedawna księdzem-pedofilem z Polski"), ukuto mu wtedy przezwisko "blejd" (ang. blade; mniej więcej wtedy wszedł na ekrany mocno reklamowany film Blade Runner), oparte na tych samych literach, co Blida (która jednak stała się zamieszaną w mafię węglową dopiero w latach 2005-2007) i na jasnej cerze tej ofiary podsłuchu. Zapewne więc to przez te sprawy akurat tę posłankę dobrano do mafii węglowej, wciągano ją w nią. Dobór osoby po nazwisku do czegoś złego (mniejsza z cechami wnętrza człowieka, dobierzmy takiego, który ma treściwe nazwisko; podobnie np. z nazwami miejscowości, datami, okrągłymi długościami życia itp.) jest rzeczą typową w omawianej tu globalnej podsłuchowo-prześladowczej politycznej grupie przestępczej powiązanej z kryciem w mediach i z Kościołem, od wieków, jak pokazuje strona internetowa www.bandycituska.com/ponazwisku.html; nawet w tym artykule były pewne na to przykłady. Wróćmy jednak do podstawowego teraz tematu, czyli uzupełnień i wyjaśnień na temat molestowania seksualnego Piotra Niżyńskiego przekazem podprogowym w roku 1992 (czyli w wieku 5 lat). Dodatkowego potwierdzenia tego, że pedofilię zrealizowano przekazem podprogowym transmitowanym przez (jak się obecnie okazuje) satelitów (i to podobno amerykańskich) dostarcza sprawa szkół podstawowych braci Piotra i Michała Niżyńskiego. Na wstępie można by tu, odchodząc nieco od tematu, wyjaśnić, że na stronie Radia Watykańskiego istotne miejsce zajmuje zajmuje pole "Peter's Pence" (czyt.: piters pens, "pens Piotra") – patrz dół strony www.VaticanNews.va, na szarym tle, pod nagłówkiem INNE STRONY – zaś jednocześnie wiceprezydent USA nazywa się Mike Pence (czyt.: majk pens, "pens Michała"). Chodzi tu o instytucję charytatywną, zaś co się tyczy wiceprezydentów USA i tamtejszych szefów administracji (zresztą, odnośnie wspomnianego wyżej Petera Saundersa, pasuje tu dodać, że do niedawna rzeczniczka prasowa Białego Domu nazywała się Sarah Sanders), to istnieje tradycja, że wiąże się personalia tych ludzi przy prezydencie USA z aferą w polskiej telewizji. Skojarzenia takie można wywieść np. w odniesieniu do tematów prostytucyjnych przy prezydencie, kojarzonych więc może z łaską ("łaską prezydenta" – tutaj w szczególności stara panna Condoleeza Rice, co po polsku brzmi nieco jak "lizanie kondomu"), oraz w odniesieniu do tematu portalu xp.pl oraz może też programu Skype Microsoftu (niejaki Gates przy prezydencie USA), jak również do tematu podsłuchu w telewizji (wiceprezydent Dick Chaney oznacza po polsku, w wolnym tłumaczeniu tych słów, "kanał od siusiaka" – to zapewne o Warszawskim Ośrodku Telewizyjnym). Wracając zaś do tematu braci, spośród nich Piotr Niżyński miał w szkole podstawowej wychowawczynię Krzyżak (o, jak widać, religijnie i papiesko kojarzącym się nazwisku), która uczyła dzieci pocierania pewnego miejsca pod szyją, a powyżej klatki piersiowej: nazywało się to "masowanie punktów na myślenie" (tak: z zastosowaniem liczby mnogiej, choć chodziło w istocie o jeden punkt). Z kolei jego brat Michał miał dziwnym trafem wychowawczynię, która kazała dzieciom kłaść ręce na kolanach otwartą stroną dłoni do góry i mówiła przy tym "siedzimy spokojnie i odbieramy energię z Kosmosu". Zestawienie tych dwóch spraw dodatkowo przekonuje o realności problemu, który i tak jest już matematycznie najzupełniej udowodniony na podstawie relacji Piotra Niżyńskiego z wyżej wspomnianej strony www, jeśli tylko uznaje się ją za wiarygodną, a przecież wszystko ją zdaje się potwierdzać. Kolejnego jeszcze potwierdzenia dostarcza fakt (wskazujący na świadomość istniejącą zapewne u samego papieża, jako potencjalnego zleceniodawcy hipotetycznego fałszerstwa szpitalnego), że cud beatyfikacyjny Jana Pawła II to "uzdrowienie zakonnicy MS-PN" (Marie Simon-Pierre N... – z uwagi na podobny zbiór liter jest to niemalże Marie Saint-Pierre N...), co z racji inicjałów nasuwa skojarzenia ze słowami "masturbacja – Piotr Niżyński". Na pocieszenie osób, które mimo to chciałyby wierzyć w świętość Jana Pawła II, pozostawia się tu mniej spójne z tym wszystkim objaśnienie: że chodzi po prostu o Microsoft (czasem stosuje się skrót MS), a mianowicie jego program Skype używany powszechnie za granicą do komunikacji podsłuchowej. (Dane o procesie beatyfikacyjnym pobrano z serwisu Wikipedia.) Na marginesie trzeba tu dodać, że ww. osoby (wychowawczynie z podstawówek sprzed ok. 25 lat: szkoła muzyczna im. Szymanowskiego w Warszawie i szkoła muzyczna im. Grażyny Bacewicz w Warszawie) są najprawdopodobniej w sferze zagrożenia aferą pawulonową z racji swej wiedzy, podobnie jak dyrektorzy ww. placówek. W omówionych powyżej tematach nie trzeba składać żadnego zawiadomienia na Policji lub w prokuraturze. Na temat pedofilii prokuratura była już zawiadamiana i zlekceważyła złożone zawiadomienie – nie przeprowadziła żadnego dochodzenia w Telewizji Polskiej. W szczególności zaś art. 240 §2 Kodeksu karnego głosi: Nie popełnia przestępstwa określonego w § 1, kto zaniechał zawiadomienia, mając dostateczną podstawę do przypuszczenia, że wymieniony w § 1 organ wie o przygotowywanym, usiłowanym lub dokonanym czynie zabronionym. Natomiast na temat morderstwa grożącego ww. osobom lub przeciwko nim dokonanego nie ma na razie wiarygodnych dowodów na temat istnienia zamiaru lub dokonania czynu – sprawa jest w sferze hipotez. Odnośny art. 240 Kodeksu karnego można przeglądać m. in. w serwisie LexLege, jak i na innych stronach internetowych prezentujących Kodeks karny. Dodanie do tego przepisu przestępstw seksualnych związanych z pedofilią jest zapewne sposobem na wzmocnienie tuszowania tematu pedofilii telewizyjnej i zabezpieczenie tego tematu przed skutecznym śledztwem nawet w przypadku, gdyby znaleźli się politycy gotowi je prowadzić. Dotychczasowi bowiem wtajemniczeni w takich warunkach, gdy ich wiedza czyni ich przestępcami, zapewne zdecydowanie nie będą chcieli się przyznawać, że o temacie słyszeli. Ukrócić ten strach mogłaby zapewne dopiero trwała nowelizacja art. 240 wykreślająca z niego te przestępstwa i połączona jeszcze z jakąś amnestią albo po prostu ogólna amnestia względem osób, które ukrywały przed prokuraturą przestępstwa związane z telewizją, a mimo to później zeznały prawdę. Dodatkowe dane na temat zabójstwa BlidyPodstawowe dane obiektywne i niezależne od postawy prasy, jaką przejawiała tym razem, podaliśmy pod nagłówkiem powyższym, zwłaszcza we fragmentach pogrubionych. Rozwińmy natomiast teraz temat postawy prasy. Dzień przed śmiercią Blidy (24.04.2007 r.), jak podaje archiwum.gazeta.pl na pierwszej stronie (artykuły są w kolejności chronologicznej), dodatek Gazety Wyborczej "Gazeta Stołeczna" opublikował artykuł "NIE PRZESZKADZAĆ!", którego pierwsze zdanie zaczynało się od słowa z łazienką: "Gdy przed meczem na Łazienkowskiej..." (w zdaniu występowała też, co nawet ze szczególną emfazą podkreślono, Korona, co symbolizuje jakiegoś monarchę – w warunkach polskich może to być przede wszystkim papież). Ponadto w samej Gazecie Wyborczej, a nie w dodatkach, był artykuł "Premier Kaczyński o aborcji", w którym Kaczyński mówił niby to o aborcji, czyli – wg Kościoła – zabijaniu, ale już w drugim zdaniu artykułu rozszerzono to na dużo dziwniejsze przypadki, związane z przymusem: "Użycie państwowego przymusu wobec kobiety (...)". 2 pozycje dalej (zgodnie ze standardową metodą transformowania daty, czasu czy pozycji w pewnych sekwencjach, nagminnie stosowaną w tej globalnej mafii wpływów Watykanu: patrz http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3205) był artykuł "Jasnogórski skarbiec znów otwarty", którego tytuł z "jasną Górą" nawiązujący do swego rodzaju wizji drabiny społecznej (jakże zrozumiałej w przypadku aferałów pragnących zabijać) – "góra" społeczeństwa, wierchuszka – oraz do "jasności", którą można interpretować w kategoriach braku niejasności, zaskoczenia, niejawności. "Oni tam na górze wszystko wiedzą". Do losu Piotra Niżyńskiego zdawał się nawiązywać artykuł "W Chorzowie możesz czuć się jak u mamy" (4-ty od góry na s. 4 z przedednia): wówczas jeszcze nikt wprawdzie nie hospitalizował matki Niżyńskiego ani nawet nie diagnozował u niej profesjonalnie choroby i nie mówiło się o takiej potrzebie, ale odpowiednie ośrodki już wiedziały, co ma nadejść (patrz też nasz artykuł Poczta Polska fałszuje datę awizowania listu procesowego. "To praktycznie na pewno pomoc mordercom" ); występujący tutaj rdzeń "chor*", a obok słowa "bezpiecznie jak u mamy", niewątpliwie jest gorzką ironią do tego, o czym mowa w ww. artykule. Jedną pozycję przed nim był nieprzychylny artykuł o "okropnej nowej muzyce", co kojarzy się z bratem Piotra Niżyńskiego, który zainicjował ww. postępowanie przeciw matce, zaś jeden artykuł z kolei za tym o Chorzowie był artykuł o zawodowej roli Piotra Niżyńskiego związanej z byciem przyszłym twórcą xp.pl (Goniec źródłem informacji; może nawet jest tu w tle myśl "źródłem – informatyka" nawiązująca do członu XP, zresztą popularnego nie tylko w informatyce, bo jest też np. jakaś spółka od zarządzania hotelami o nazwie XP) – jego autor, nazwiskiem Madeja, kojarzy się z jakimś profesorem od muzyki brata Piotra Niżyńskiego z czasów licealnych. Z uwagi na znany udział Microsoftu w świecie "produktów XP" kolejny artykuł "Sponsor wykończy wreszcie Ślązaczkę" z Ewą jako autorem już z góry informuje o planach co do wykorzystania obecnego niekonstytucyjnego prawa, niewątpliwie w takim razie z góry ustawionych jako wygrane w urzędzie patentowym i we wszystkich sądach, w tym w sądzie polubownym dotyczącym domen internetowych (którego rozstrzygnięcia respektuje rejestr .pl) i prowadzonym przez jakąś polską "podskarbińską" firemkę czy instytucję. Po raz kolejny trzeba tu przypomnieć, że użytkownicy zadowoleni z istnienia portalu powinni założyć w nim konto na stronie konto.xp.pl podając jakieś dane kontaktowe, by w przyszłości w razie problemów tego typu można było zawiadomić użytkowników o zmianie domeny na inną. Zdaje się zresztą nawiązywać do tego artykuł (na tej samej 4-ej stronie archiwum GW) "Wyszogrodzka do zamknięcia. Będą korki" sygnalizujący jakieś zmiany w ruchu oraz sporą popularność danej "ulicy". Na s. 7 był artykuł o zamordowaniu żony o nazwisku B. przez emeryta (75-latek wyrzucił żonę przez balkon) autorstwa, jak podano, PAP-u (brak personaliów autora, jest tylko informacja, że to w dodatku "GW Szczecin" – swoją drogą Szczecin zalicza się do najmniej religijnych miast Polski). Dwie pozycje dalej (znowu standardowy trik numerologiczny) artykuł o ludożercy: Krokodyl pozostanie ozdobą restauracji w Renicach (na tej samej stronie był jeszcze artykuł z jak gdyby Papieżem i Premierem w tytule: U bram finału PP). Na s. 8 jak gdyby nawiązanie do premiery książki "Ocalona, aby mówić", o której informował eKAI.pl: a mianowicie artykuł "Kara za sprzedaż książki Hitlera". Dla podsumowania tych rzeczy – na s. 19 był artykuł "Przegląd wizji telewizyjnych" (chodzi tu zapewne o to studio TVP na ul. Jasnej w Warszawie, na którym jest napis TAI – por. ze słowem "taić" – tzn. ściślej rzecz biorąc Telewizyjna Agencja Informacyjna, czyli nazwa wzorowana na starszej i wspominanej tu już wcześniej nazwie Katolicka Agencja Informacyjna, poza tym jest tam podobno też ośrodek podsłuchowy). W omawiany tu przeddzień zabójstwa we wkładce Gazeta Wyborcza Rzeszów był ponadto podobno artykuł "Rzeszów otrzymał cios kulą". Ilość tych pasujących do tematu ogólnopolskiego artykułów w całej GW i jej najróżniejszych wkładkach zdaje się podkreślać wagę problemu. 2 dni przed śmiercią Blidy zmarł Borys Jelcyn, o czym informuje artykuł BORYS JELCYN NIE ŻYJE. Na tej samej stronie był zresztą równie wielkimi literami artykuł stylizowany na insynuacyjny: CZY FUNDAMENTY DEMOKRATYCZNEGO PAŃSTWA SĄ ZAGROŻONE?. W nawiązaniu zaś, jak się zdaje, ponownie do tematu aborcji (i to dziwnej i nielegalnej aborcji), o którym mówił wtedy Kaczyński, na s. 26 archiwum był artykuł Nielegalna aborcja na wokandzie toruńskiego sądu , a bezpośrednio po nim jako kolejny jakiś o kobiecie na B. (Bydgoszczanka skończyła 100 lat. Wypada tu zauważyć, że prawdopodobieństwo, by osoba o statystycznych-przeciętnych cechach (bo taką najpewniej będzie osoba trafiona po nazwisku Blida, brzmiącym jak przezwisko Piotra Niżyńskiego ze szkoły) była skłonna popełnić samobójstwo, jest wyjątkowo niskie; na 99% tego nie zrobi. Skoro zaś wrobiono już ją (wciągnięto za jej podobno zgodą) w mafię węglową, to dlaczego odpowiedzialni za to mieliby wzdragać się przed zabójstwem? Tak czy inaczej przecież przejawia tu się brak zasad moralnych i kolaboracja z przestępczością (najpierw trzeba było tę jej winę sprowadzić i spowodować), czyli po prostu kryminalne układy na szczycie skierowane przeciwko osobie. Na s. 27 archiwum były 2 artykuły pod rząd: "17-latek odpowie za zabójstwo (GW Białystok; nazwa miasta jest nawet dosyć treściwa: "jasne-jawne staczanie się"), po czym bezpośrednio za nim jako kolejny: Nie trafili do aresztu. Można tu nadmienić, że 2 pozycje przed artykułem o 17-latku był artykuł Liderzy Lewicy i Demokratów. Na s. 29 archiwum był artykuł Abp Życiński: Targalski jest cyniczny, co zdaje się znowu nawiązywać (cóż za trafny kontekst, zważywszy na te powiązania!) do sprawy pedofilii przeciw Piotrowi Niżyńskiemu, z uwagi na to, że istnieją pewne bardzo rzadkie i mało znane określenia slangowe na masturbację związane ze słowem "targać", np. "targać pytonga", jak donosi np. encyklopedia humoru Nonsensopedia (https://nonsensopedia.org/wiki/S%C5%82ownik:Masturbacja; jest tam nawet cała pokaźna alejka frazeologizmów zaczynających się od słowa "targać"). Tymczasem zaś w oryginalnej sprawie z 1992 r. wystąpił dokładnie taki temat, jeśli przyjrzeć się opisowi tej sytuacji. Objaśnieniem aluzji może tu być też to, że twórca starożytnej filozofii cynickiej Diogenes znany jest z tego, że potrafił się masturbować na ulicy, tj. w obecności innych osób, i komentować to słowami "gdybyż i głód można było zaspokoić przez pocieranie pustego żołądka!" (źródło: encyklopedia Interia.pl). Ostatni artykuł tamtego dnia (przeddzień zabójstwa) miał tytuł "Ucz się na błędach" i KK (jak skrótowiec Kościół Katolicki) w nazwie autora. Słynny portal Interia.pl w przeddzień tego najwyraźniej morderstwa, tj. (tak, jak powyżej) dnia 24.04.2007 r., miał zdumiewająco trafne artykuły o roli czołowych polityków: Kwaśniewski usłyszy zarzut oszustwa?, Palikot z silikonowym penisem w ręce, Rząd zaostrza Kodeks karny (otóż w 2008 r. ktoś podczas podróży Piotra Niżyńskiego autobusem z Rypina do Warszawy wypowiedział, w ramach drobnego monologu najzupełniej do siebie, słowa "ja to bym za to karę śmierci!"; może później wygłosił też parę innych kwestii, natomiast ta była wyrwana z kontekstu i nie była częścią dłuższego monologu; w każdym razie słowa te byłyby dobrym komentarzem do tego pierwszego w ogóle wtedy nagłówka Interia.pl, "Rząd zaostrza Kodeks karny"). Drugi z kolei nagłówek po tym o zaostrzeniu KK (i sąsiadujący z tymi o kryminalnych i "różowych" zarzutach wobec polityków) brzmiał "LPR doprowadzi do wyborów?" i zdawał się nawiązywać do postaci Romana Giertycha, obecnie pracującego jako przedsiębiorca-adwokat. Artykuły te można oglądać dzięki słynnej amerykańskiej instytucji non-profit Internet Archive archiwizującej m. in. strony internetowe, tj. zapisującej ich wygląd w różnych dniach (web.archive.org): patrz http://web.archive.org/web/20070424170004/http://www.interia.pl/. W dziale "Warto zobaczyć" eksponowano artykuły "Kolejna ofiara" i, na drugim miejscu, czyli zapewne dla tych mniej inteligentnych i ze wskazaniem na niższe prawdopodobieństwo ("nie jest to pierwsza opcja, którą się obstawia"), "Agnieszka Duchacka nie została zwolniona z pracy (...)". Ponadto, już bardzo zdecydowanie, w dziale Facet był temat jak gdyby o księżach: Mord w księżycowym transie. Jego treść (a był on właśnie z dnia 24 kwietnia 2007 r., czyli z przedednia śmierci Blidy) była jakże znamienna, bo zaczynał się słowami "Czytając bajki La Fontaine nawet nie domyślamy się, że mogły one powstać podczas snu autora. Ten francuski bajkopisarz był lunatykiem i zdarzało się, że wędrował przez sen po domu i nie budząc się, zapisywał swoje pomysły". I dalej, ciągnąc ten jak się zdaje obecny tu aluzyjny podtekst: "Lunatyzm (po łacinie "luna" oznacza księżyc) jest najbardziej tajemniczym zjawiskiem i chorobą, do tej pory nie rozszyfrowanym przez medycynę. Wiele osób źle sypia w jasne, księżycowe noce. I nawet mogą mieć szczelnie zaciągnięte zasłony, a i tak wiedzą, że "księżyc ich wzywa". Bo tak najczęściej opisują swoje odczucia cierpiący na lunatyzm". Swoją drogą właściciel Interia.pl, koncern Bauer, jest też właścicielem RMF FM, które to radio swego czasu prowadziło kampanię bilbordową budzącą na pierwszy rzut oka skojarzenia z aferą podsłuchową i "ostrą" jakoby krytyką rządu ("Co teraz robi rząd? Rzuca mięsem w restauracji!"). Na marginesie wymaga tu podkreślenia to, że swoiste "asystowanie" przez prasę poprzez aluzyjne artykuły (tutaj omówiono, skąd mogą się brać: Piotr Niżyński wyjaśnia, skąd mogą brać się aluzje prasowe tuż przed zabójstwami) jest zjawiskiem notorycznym jak się zdaje od dawien dawna (przecież już w czasach filozofa Fryderyka Nietzschego, który źle skończył, jedną z jego książek słynna gazeta niemiecka skwitowała słowami "Niebezpieczna książka Nietzschego", jak przyznał on pod koniec twórczości w Ecce Homo lub Zmierzchu bożyszcz); przykłady takich artykułów i zdarzeń zapowiadających – dających się odczytać jako aluzje – wraz z dokładnym wyliczeniem matematycznym (oszacowaniem-ograniczeniem prawdopodobieństwa od góry) przedstawia strona http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=12&t=7422 w tekstach pism procesowych, w tym tego oto: http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=12&t=7422#p8871 (p. s. 41-42 i dalej). Kolejnych – jak można to odebrać – poszlak na to, że szykuje się zbrodnia, dostarczył sam Jarosław Kaczyński, od lipca 2006 r. przez nieco ponad rok premier Polski, właśnie z czasów tego morderstwa. Gdy odwoływano rząd Kazimierza Marcinkiewicza (2005-2006), o którym mówiono, że kieruje nim "z tylnego fotela" Jarosław Kaczyński (pozostając liderem partii, ale nie premierem, co nietypowe), i zastępowano go rządem Jarosława Kaczyńskiego, on sam – w świetle jupiterów i mocno w tym nagłaśniany przez wszystkie media – zapowiadał "przyspieszenie". To miało być kluczowe słowo charakteryzujące misję jego rządu i tej zmiany; Kaczyński miał jawić się jako bardziej dynamiczny, a władza w jego rękach – jako gwarant bardziej dynamicznych zmian, szybszym krokiem prowadzących do "IV RP". Otóż w kontekście nadchodzącego "zabójstwa 15-letniej Blidy" – 15-ka występuje tu w dwojakiej roli, bo po pierwsze było 15-lecie pedofilii (1992-2007), a po drugie przeciętnie większość chłopców to właśnie w wieku ok. 15 lat ma już za sobą pierwsze doświadczenia w dziedzinie seksualnej, nie wcześniej – które zresztą aż prosi się o to, by je pojmować symbolicznie (Blida jako symbol "blejda" – przezwisko Piotra Niżyńskiego z gimnazjum; "15-letniego Blejda-gimnazjalisty nie będzie", tylko już wcześniej się go w to wciągnie), zapowiadanie "przyspieszenia" po prostu idealnie trafiało w ten temat. Czyli zapowiadając przyspieszenie, Kaczyński jak gdyby zapowiadał metaforyczne zabicie 15-letniego Blejda (co oznacza przyspieszenie sprawy, tak, by nastąpiła wcześniej niż np. w 15-ym roku życia) oraz rzeczywiste "zabójstwo Blidy w 15-lecie". Bardzo głośne wówczas w polityce było to zapowiadane przyspieszenie; można o nim poczytać np. w tygodniku Polityka, na samym początku przykładowego artykułu: https://www.polityka.pl/archiwumpolityki/1841008,1,ordynat-inbspjego-ordynacja.read. I, jak gdyby tego było mało, istnieje jeszcze kolejne potwierdzenie spisku przystrojone "w ten sam deseń", najwidoczniej w Watykanie może obmyślony, czyli "koncepcja się przewija wśród polityków". Potwierdzenie to pochodzi mianowicie z ciekawostek urbanistyki Warszawy (tj. w tym przypadku: z numerów autobusów, nieraz symbolicznych, bo podobne dychotomiczne i ukryte znaczenie tkwi np. w numerze autobusu 174: 1-74) – jako że autobus z numerem 150 ("15-0", czyli np. "piętnastki zero"; można też to ostatnie oględnie objaśnić słowami "piętnastki brak", "piętnastki nie będzie") to, jakże "dziwnym trafem", warszawski autobus najprostszą możliwą trasą wiodący do Łomianek, gdyż jedzie on od pętli Metro Marymont do, m. in., przystanku Łomianki-Centrum. Tymczasem zaś rosyjskie słowo "wzłom" (взлом) oznacza "włamanie", w Polsce zaś "łom" też się przecież z tym kojarzy. "Włamać się" do człowieka oczywiście przy pomocy przekazu podprogowego można. A zatem pasuje to dosyć dobrze do tematu czynu pedofilskiego urzeczywistnionego z wykorzystaniem przekazu podprogowego. I właśnie jako domniemane "przyspieszenie" sprawy masturbacji tutaj pojmowanego. A zatem istotnie tego typu myślenie mogłoby istnieć w głowie samego premiera Kaczyńskiego, gdy wypowiadał takie słowa, a pogląd, że jest to możliwe, jest jak najbardziej w demokratycznej Polsce dopuszczalny. Więcej na temat ciekawostek urbanistyki Warszawy – i tego, że ona od dawna już nagminnie "obraża uczucia religijne" i "jest rzecznikiem rządu" w tych sprawach zakulisowej polityki powiązanej ponoć jakoś z papiestwem, a ten przykład nie jest żadnym wyjątkiem – można poczytać w specjalnym wątku na ten temat na forum bloga Piotra Niżyńskiego: http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=7754. Sądzę, że to najzupełniej wystarcza, by rozstrzygnąć kwestię co do tego, czy doszło do odgórnie uzgodnionej śmierci, o której nadchodzeniu ofiara nawet nie wiedziała i której sama sobie nie zadała. Na sprawie tej miało szansę skompromitować się sporo przedstawicieli polskiej klasy politycznej, od strony prawej do lewej. Można tu też dodać, że z uwagi na to, iż prokuratorów rejonowych, okręgowych itd. (czyli kierowników prokuratur) powołuje Prokurator Krajowy, tym zaś jest obecnie dosyć młoda osoba o imieniu kojarzącym się z Bogiem, Bogdan Święczkowski (który był m. in. szefem ABW w latach 2006-2007), zachodzi sytuacja, że kierowników prokuratury powołuje i odwołuje ta sama osoba, wobec której można mieć jak najgorsze podejrzenia w tej sprawie. Na dokładkę do możliwości bycia zamieszanym zawodowo, dochodzą tu też w ramach potencjalnego konfliktu interesów związanego z aferami politycznymi także względy osobiste, gdyż jego żona stała się za czasu obecnych rządów Z. Ziobry prezesem sądu (patrz Wikipedia). Można tu tymczasem jeszcze dodać, że do pary z zabojstwem Blidy była inna "zbrodnia gimnazjalna". Już wcześniej, a to w roku 2003, zabito najpewniej poprzez wywołanie falami awarii elektroniki samochodowej niejaką Agnieszkę Piotrowską, z którą Piotr Niżyński chodził do szkoły, a przecież jest to znowu osoba najwyraźniej dobrana według kryterium trafnych i "ręką ludzką dobranych", a nie statystycznych, danych osobowych. Nie tylko po nazwisku (Piotrowska jak Piotr, a przy tym: jak jakaś kobieta zabójcy księdza Popiełuszki, czyli Piotrowskiego), ale i dacie urodzenia (urodzona 1 stycznia) oraz dzielnicy (ze Starej Miłosnej, co przydało się później przy organizowaniu, zapewne odgórnym i świadomym tego, że będzie skandal, celowym organizowaniu afery stara-chowickiej; "chowanie", krycie tematu to oczywiście przeciwieństwo miłości, zaś przecież zamordowanie tak młodej dziewczyny to niewątpliwie wielki skandal i kompromitacja, samousunięcie się jawi się jako coś moralnie uzasadnionego, sprawiedliwego); uczyła się ona w gimnazjum na Bemowie, a pochowano ją rok po jego ukończeniu na cmentarzu w Starej Miłosnej. Podobno pół dawnej klasy było na pogrzebie. Rozbiła się wracając z chłopakiem samochodem z wycieczki. Jej nagrobek można oglądać w Grobonecie: http://staramilosna.grobonet.com/grobonet/start.php?id=detale&idg=2090&inni=0&cinki=1. Powtórzmy zatem w tym kontekście, skąd wzięło się nazwisko Blida (którą już pewnie od lat upatrzono do roli ofiary, ponieważ była już w I poł. lat 90-tych ministrem budownictwa, a tymczasem istnieje wielka afera budowlana polegająca na tym, że wyremontowano budynki we wszystkich praktycznie miejscach publicznych oraz nieruchomości, którymi obraca się "bezpośrednio" w Internecie, w taki sposób, że mogą odtwarzać radio podsłuchowe za pomocą zabudowanych ukrytych w nich smartfonów i w ten sposób torturują Piotra Niżyńskiego oraz umożliwiają stosowanie przekazu podprogowego wobec ofiar nowoczesnych podsłuchów, które w dzisiejszej dobie są raczej radarowe, o ile nie dotyczą tylko telekomunikacji). "Blade" (czyt. blejd) było to popularne przezwisko dla Piotra Niżyńskiego w gimnazjum nr 3 na Bemowie w Warszawie w związku z tym, że ma on wyjątkowo jasną cerę i rosną mu naturalnie jasnożółte włosy (tzw. albinizm). Szczegóły na temat śmierci Piotrowskiej podaje podstrona bloga Piotra Niżyńskiego dotycząca Jana Pawła II: http://www.bandycituska.com/jp2.html?zabojstwo#zabojstwo. Była ona wobec ww. osoby lansowana jako jej wróg, choć właściwie się nie znali, zaś w dniu jej śmierci przemówił nawet wyjątkowo trafnie (najcelniej jak się dało trafiając w tej temat wirtualnej niemal tylko znajomości) sam Jan Paweł II. Oczywiście też była, jak to zwykle bywa, specyficzna asysta mass mediów, w tym także katolickich (Nasz Dziennik). Na koniec dodajmy, że również i w przypadku (jak stwierdziła prokuratura) zamachu w Smoleńsku – nota bene zorganizowanego w specyficznej dacie, bo pierwsza jej połowa 10 04 byłaby połową drugiej połowy: 2008, tylko trzeba jeszcze dodać równo 2 lata, zgodnie ze stałą ponad 200-letnią tradycją dodawania dwójki (dla porównania, zamordowanie Jurija Kaszlewa dnia 20.06.2006, o którym także można poczytać w raporcie www.bandycituska.com/ofiary.html, ma, jako zbrodnia czysto rosyjska, a nie "przepołowiona", obie połówki daty identyczne) – widać odniesienia do sprawy pedofilii przeciw Niżyńskiemu, gdyż słowo "kokpit", po ang. cock-pit, można podzielić na 2 słowa angielskie oznaczające "siusiak-Piotr". Odnośnie zaś wspominanej w tym ostatnim kontekście postaci Kurskiego (podobno wykonawcy tej sprawy, jednakże tylko według plotek) to dziwnym trafem można w Internecie znaleźć jego liczne wypowiedzi związane z penisami (i m. in. z "człowiekiem nadziei", czyli po niem. Hoffmannem). Uwaga: w przypadku takich artykułów xp.pl zbyteczne i nieobowiązkowe jest zawiadamianie Policji o zbrodni, ponieważ czyni to sama redakcja zgodnie z obowiązkiem z Kodeksu karnego. Doniesienia te są lekceważone i nie skutkują śledztwem w mediach. (n/n, xp.pl, vaticannews.va, zmieniony: 22 kwi 2020 14:03)
KOMENTARZE (8)Skomentuj |
Nowi użytkownicy dzisiaj: 0. | © 2018-2024 xp.pl sp. z o. o. i partnerzy. Publikowane materiały wyrażają opinie ich autorów. | RSS | Reklama | O nas | Zgłoś skandal |