USŁUGI | TARG | CZAT | STARTOWA |
Polska | Regionalne | Świat | Państwo bezprawia | Wybory | Kryminalne | Kompromitacje polityków | Nieruchomości Ośrodek podsłuchowy telewizji znów naniósł poprawkę na wyniki wyborów?18 lip 2020 18:05 Dane podane przez PKW jako wynik cząstkowy wkrótce po I turze wyborów prezydenckich najprawdopodobniej podlegały korekcie przez telewizyjnych pracowników-przestępców, czyli centralnych operatorów nielegalnego podsłuchu - donosi główna ofiara tzw. podsłuchów telewizji, Piotr Niżyński, znany ze swego bloga bandycituska.com.Jak informuje Piotr Niżyński (prezes xp.pl sp. z o. o.) w sobotę w przeddzień I tury wyborów doszło do specyficznej nagłej zmiany cennika przez znane niemieckie tzw. centrum danych (ang. data center; pojęcie to jest tożsame znaczeniowo z polskim pojęciem "serwerownia") Hetzner Online GmbH. Operator ten, oferujący kolokację serwerów oraz wynajmowanie własnych serwerów z zapewnieniem dostępu do gigabitowych łączy, na stronie internetowej pod znamiennie brzmiącym adresem www.hetzner.com/sb (kojarzącym się Polakom z nielubianą u nas raczej komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa) udostępnia atrakcyjne cenowo oferty wynajmu tych maszyn, które straciły swych poprzednich najemców np. z powodu braku płatności. W przeddzień wyborów ceny licznych najtańszych ofert, początkowo niższe i wyrażające się w pełnych euro, np. 29 €, pod koniec dnia, czyli ok. godz. 21:00, zdrożały nieznacznie do kwoty 31.01 EUR (a również i pozostałe oferty nabrały wtedy cechy "nieokrągłości" kwoty, czyli dodano w nich eurocenty po przecinku). Po takiej też cenie 31.01 € około godz. 23:00 jeden z serwerów został wynajęty przez Niżyńskiego z przeznaczeniem na obsługę części ruchu naszego portalu. Jak twierdzi Niżyński idea, że "są dwie jedynki, jedna duża, druga mała" (tj. jedna na bardziej, druga na mniej decydującej pozycji) została najprawdopodobniej zastosowana jako "symbol i dowód fałszerstwa". Tym bardziej, że od kilku stuleci, na pewno przynajmniej ponad 200 lat, wykorzystuje się w ramach grupy zakulisowych wpływów związanych z papieżem przekształcenia numerologiczne polegające na, analogicznie, dodawaniu dwóch jedynek – w polu bardziej i w polu mniej znaczącym daty. Niektóre przykłady takich przekształceń stosowanych na przestrzeni dziejów najwyraźniej dla pozostawienia pewnej poszlaki prezentuje strona http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=3205 – zaliczać się do nich miałyby m. in.:
Ponadto na ww. stronie internetowej zaprezentowano więcej przykładów co do nawet popularniejszego jeszcze przekształcenia, a mianowicie zwiększania dwóch pól daty czy godziny (jednego bardziej istotnego i drugiego mniejsze różnice czyniącego) o 2 (+2 miesiące +2 dni albo np. +2 lata +2 dni). Pozwala to dostrzec istnienie tego typu tradycji, do której się co rusz nawiązuje. A zatem najpierw w przedwyborczą sobotę dn. 27 czerwca doszło nagle pod wieczór do zmiany ceny około 10 najtańszych ofert wynajmu serwerów z 32 GB pamięci RAM – tak, iż wszystkie najtańsze oferty w tej kategorii miały cenę 31.01 €, podczas gdy wcześniej widniały same okrągłe ceny bez eurocentów – po czym przeprowadzono wybory i PKW zaraz podała wstępne wyniki, po przeliczeniu większości głosów. Dwie pierwsze podawane w tych wynikach liczby to 99,78% (taki odsetek obwodów wyborczych został już podliczony) i 43,67% (wynik zwycięzcy I tury, czyli Andrzeja Dudy), które to wyniki różnią się w części po przecinku (78 vs 67) o... dwie jedynki ("jedną dużą, drugą małą"), czyli różnią się o 0,11%. O sprawie "wyników I tury z 99,78% obwodów" informowały liczne media, patrz np. artykuł TVN24: https://tvn24.pl/wybory-prezydenckie-2020/wyniki-wyborow-prezydenckich-2020-pkw-podala-wyniki-z-ponad-99-procent-obwodow-wyborczych-4623648. Wg PKW były to wyniki ze wszystkich obwodów oprócz kilku zagranicznych (tj. oprócz 3 spośród 169 stałych obwodów zagranicznych). – U Hetznera takie zmiany cen na tej stronie z serwerami oczywiście się zdarzają, ale raczej nie więcej niż 2 razy dziennie, a poza tym przecież ceny mogłyby się kształtować na multum sposobów, a nie akurat tak symbolicznie i dziwnym trafem tak, jak nazajutrz te z natury rzeczy kolejno po sobie podawane główne dane procentowe – tłumaczy Niżyński. Zauważmy, że Andrzej Duda od początku był faworytem I tury, zaś Trzaskowski wedle sondaży znacznie wyprzedzał Hołownię, w zasadzie więc istota tego, co interesujące w wynikach, kończyła się na wyniku Andrzeja Dudy – czy przekroczył on wg PKW 50%, czy też został podany uczciwie, czyli poniżej tej liczby. To było głównym obiektem zainteresowania, gdyż sytuacja groziła też poniekąd prostackim fałszerstwem na rzecz Dudy, z uwagi na to, że podobny bezwstyd miał też miejsce w wyborach do Sejmu z 2019 r. Stąd też rzeczywiście to przede wszystkim te dwie liczby, 99,78% oraz 43,67%, oddawały tutaj to, co najważniejsze i co przede wszystkim chciało się na temat dotychczasowego przebiegu wyborów wiedzieć. Co ciekawe, 11 to także liczba utworzonych obwodów do głosowania za granicą. Tymczasem, jak ogłoszono, PO chce przy pomocy skarg do Sądu Najwyższego na przebieg głosowania korespondencyjnego w tych obwodach zniweczyć niekorzystny dla Trzaskowskiego wynik wyborów. Wiedzę o tym, co też Piotr Niżyński miał na ekranie w sobotni wieczór, jak również możliwość zakulisowego kontaktowania się z niemieckim centrum danych na tle podsłuchowo-politycznym, ma prawie na pewno – spośród ważnych i jakoś uprzywilejowanych ośrodków – tylko "Telewizja Polska" czy w każdym razie ten ośrodek kryminalny, który zajmuje się inwigilowaniem Piotra Niżyńskiego. Sytuacja zatem wskazuje na to, że to właśnie tam (gdzie zapewne też dochodzi do różnych zbrodni na tle podsłuchowym, względem innych osób, patrz artykuły z działu Kryminalne; ofiarami była też rodzina Niżyńskiego), w tym "telewizyjnym" ośrodku dochodzi do planowania i realizowania fałszerstw elekcyjnych przy zachowaniu pozorów normalnej demokracji. Podobno technicznie sam fakt zamówienia fałszerstwa odbywa się poprzez rozsyłanie SMS-ów do PKW, gdyż ww. "telewizja" ponoć dysponuje systemem informatycznym z drzewiastą bazą danych (drzewiastą, tj. odzwierciedlającą hierarchiczne relacje "stanowisko zatrudniającego – osoba zatrudniana"), gdzie wpisywane są numery telefonów różnych pracowników, sędziów, adwokatów itp. ustawionych jako przestępcy-współpracownicy grupy przestępczej; i na te numery następnie istnieje możliwość nadsyłania SMS-owego spamu, do wszystkich lub do określonych poddrzew (tj. fragmentów) całego drzewa (np. do pojedynczego wydziału w sądzie czy, hipotetycznie rzecz biorąc, np. do prawników dodanych przez Okręgową Izbę Radców Prawnych w Warszawie). Spam taki podobno nieraz jest stosowany, w tym zdarza się np. taki podżegający do stalkingu przeciwko Niżyńskiemu albo wzywający odpowiednie miasta do rozpoczęcia podsłuchiwania, gdy ofiara je odwiedza (pomaga to przestępcom zawodowo zajmującym się m. in. podsłuchiwaniem przy monitoringu wiedzieć, kiedy mają słuchać radia internetowego, a kiedy to chwilowo nie jest jeszcze potrzebne, bo ofiara jest daleko i nie trzeba szykować się na jej wejście do danego lokalu i reagować na to, komunikując się z centralą). O ww. systemie w postaci bazy danych numerów telefonicznych wspominaliśmy już w artykule "Główne portale z ofertami nieruchomości wpuszczają tylko mafię podsłuchową. Pułapka dla nabywców i najemców". Wedle informacji głosowo jednorazowo podanych przez operatorów podsłuchu, wysłano po prostu SMS-owy spam do osób zatrudnionych w Państwowej Komisji Wyborczej, jakkolwiek oczywiście musieli oni zostać uprzednio pouczeni przez rząd o potrzebie niedyskutowania ze słynną kryminalną "telewizją", tylko realizowania jej poleceń. Motyw, koniec końców, skoro nie słychać o innym, wydaje się oczywisty – sprawy majątkowe, w tym przede wszystkim nieopłacone podatki dochodowe odpowiednich uczestników PKW. Ponadto fałszerstwo nie miało w tym przypadku, jak się zdaje, aż tak istotnego znaczenia. Wyniki cząstkowe z II tury – fałszerstwo po raz wtóryPo II turze wyborów prezydenckich PKW podała wyniki z "okrągłej" ilości: 99,98% wszystkich obwodów (zauważmy, że "dodawanie dwójki" to typowa metoda numerologicznych transformacji stosowana w "grupie watykańskiej" już od dawien dawna, nawet całe stulecia temu – szczegóły są we wspomnianym wątku na forum dyskusyjnym bloga Niżyńskiego). Jak się okazuje, i tutaj oparto się o mem "+1 +1". Duda wykraczał poza 50% liczbą 1,1%, zaś Trzaskowskiemu do połowy głosów, stanowiącej próg zwycięstwa, brakowało odpowiednio do tego także 1,1%. Informację tę można znaleźć np. w serwisie Polsat News: www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-07-13/wyniki-wyborow-prezydenckich-pkw-podala-najnowsze-dane/. "Wynik Trzaskowskiego w Warszawie – fałszerstwem"Jeśli chodzi o komentarze "spikerów" z ośrodka podsłuchowego, którzy dręczą Niżyńskiego odtwarzanym na żywo przez nieruchomości (z wewnątrz ich murów, np. stropów) tajnym radiem, to przede wszystkim szły one w kierunku tezy, że faworytem wyborów wyznaczonym przez papieża, który je wygra w drodze fałszerstwa (sic), jest Rafał Trzaskowski, obecny prezydent Warszawy. Jakkolwiek nie jest prawdą, że ma tak wysokie poparcie, to pomogą mu sondaże, a następnie wyniki lansowane przez PKW. Od dawna podobno wiedział o swej przyszłości, jako faworyta w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego, w wyniku czego od początku swej warszawskiej prezydentury lansował agresywną wręcz propagandę sukcesu na ekranach w miejskich środkach lokomocji (w tym także przedstawiającą ją jako sukces Trzaskowskiego oraz obiecującą spotkania z wyborcami). Ponadto twierdzono, że telewizja nie jest w tej sprawie w rozdwojeniu, tylko autentycznie zaangażowana w pomaganie mu (wbrew wszelkim pozorom, że tu chodzi tylko o jedną partię i jej potyczki z drugą), zaś tego typu pozornie szkodzące Trzaskowskiemu drobne wypowiedzi nawet wielokrotnie powtarzane, ale odtwarzające się ludności tylko w promieniu 100-150 metrów oraz, za sprawą podsłuchu (tj. internetowego radia transmitującego dźwięk przy Niżyńskim, radarowo rekonstruowany), na obszarze Warszawy i powiatu legionowskiego, to trochę za mało, by wpłynąć na całą Polskę, na co zresztą zostało za mało czasu. Trzaskowskiemu pomogą głosy z innych miast, twierdziła telewizja, bo Warszawa, która może usłyszeć te "słowa prawdy", to tylko "jedna dwudziesta ludności kraju" – grunt to robić wrażenie wobec innych miast, że w Warszawskie Trzaskowski jest wyjątkowo dobrze odbierany i że ogólnie "miasto jest na medal", a jego prezydent nadaje się na człowieka od wręczania orderów i reprezentanta całej Polski. Ponadto owe osoby odpowiedzialne za dręczenie Niżyńskiego dźwiękiem (więcej na ten temat można poczytać przy okazji innych spraw w artykułach z działu Nieruchomości), czyli zapewne sami operatorzy podsłuchu (uznawani za pracowników TVP 3 Warszawa, z istotnym udziałem informatyków obok innych typowo telewizyjnych zawodów), w ramach swej "tortury dźwiękowej" przed obecnymi wyborami, nawiązywały do tradycji ukutej przed wyborami poprzednimi (tymi z 2019 r.) polegającej na tym, że gdy zbliżają się wybory, to zaczyna się raz po raz zawracać głowę tezą "wolnej woli nie mamy". Przy czym już nawet przed wyborami z 2019 r. nie ukrywano raz po raz, że to także z uwagi na wybory jest mówione (że po prostu szykują się fałszerstwa). To kolejny z sygnałów zapowiadających nieprawidłowości. Mówiono to samo oczywiście także i bardziej wprost, np. głosząc, że wiele ludzi nie rozumie sytuacji i próbuje sobie na różne sposoby tłumaczyć wyniki sondażowe, jakimiś skomplikowanymi koncepcjami, np. taką o niewiedzy u polityków, o ich może niewinności albo chociaż o potrzebie zakładania tego, w celu jakiejś obrony demokracji, itd., itd., krótko mówiąc: że ludzie sugerują się podawanymi w telewizji sondażami i dostosowują do nich swe preferencje, tłumaczą też sobie je np. teorią, że ludność jest niedoinformowana, gdy tymczasem nie rozumieją podstawowej rzeczy: że zła rola telewizji w czasie wyborów to (cytując) "nie tylko masaż, ale też SPA", jest też fałszerstwo, nie tylko dezinformacja, i że tego się nie docenia. Cóż za iście prochrześcijański przypływ szczerości, choć z kręgów ateistycznych do szpiku kości i niestety tylko na terenie Warszawy i powiatu legionowskiego słyszalny. Już po wyborach podkreślano, że fałszerstwem jest teoria o miażdżącej przewadze Trzaskowskiego w Warszawie, w dzielnicach warszawskich, nad Andrzejem Dudą – wedle oficjalnych danych z I tury miał on jakoby niemal dwukrotnie wyższy wynik procentowy, tak, iż podczas gdy Andrzeja Dudę poparło 26 proc. warszawiaków, to Rafała Trzaskowskiego aż 47 proc. i tego typu przewaga miała jakoby dotyczyć "wszystkich dzielnic". Wedle słów podsłuchowych operatorów miałoby to być fałszerstwo skalkulowane na nagłaśnianie go w mediach i tym samym robienie w innych częściach Polski niż Warszawa (które odpowiadają za 95% głosów) wrażenia, że jest to miasto bardzo dobrze zarządzane, miasto na medal i warszawiacy są dumni ze swego prezydenta i nie mają żadnych istotniejszych zarzutów. Ponadto, powtórzmy, wielokrotnie głoszono, że fałszerstwa są na korzyść Trzaskowskiego i to jemu podciągano wynik wyborczy. Zarzuty "telewizji" względem Trzaskowskiego wygłaszane bezpośrednio przed I i II turą oraz w dniach wyborówWygłaszano następujące tezy przeciwko prezydentowi Warszawy – wraz z twierdzeniami, że są to rzeczy, dzięki którym rośnie on w oczach papieża i całej "grupy watykańskiej" jako ich dużo bliższy sojusznik niż Duda:
KomentarzW Warszawie, wedle oficjalnych wyników PKW, na Dudę w I turze wyborów prezydenckich oddało głos ok. 26 proc. głosujących, a na Trzaskowskiego ok. 47 proc., czyli przewaga faktycznie musiałaby tu być miażdżąca. Wydaje się to wyjątkowo nieprawdopodobne z racji tego, że to właśnie warszawiacy najczęściej bezpośrednio odczuwają fakt kryminalizacji miasta w dziedzinie nieruchomości, czyli w dziedzinie prawa budowlanego, oraz co do stanu pojazdów komunikacji miejskiej. To tutaj większość czasu od wielu wielu lat spędza Piotr Niżyński odwiedzając zresztą różne dzielnice. Bardzo często w ciągu dnia w metrze spędza 30-60 minut. Przez cały ten czas pobytu na mieście w promieniu 100-150 metrów od Piotra Niżyńskiego nieruchomości oraz pojazdy emitują dźwięki radia podsłuchowego w postaci cichych szeptów i, na ich tle, od ok. 2016 r., także wołań ludzkich. Jest to wyjątkowo kompromitujące, bezpośrednio odczuwalne i zauważalne z uwagi na to, że nic tu nie zmienia np. wyjście z pojazdu (na ulicy jest generalnie tak samo, do czasu, aż pojazd odjedzie na istotną odległość, np. 150 metrów) czy przejście z pokoju do pokoju albo z zamkniętego pokoju na korytarz, a zatem w oczywisty sposób prowokuje plotkowanie i roznoszenie się tej wieści ("Nadal jest źle na mieście", "nadal dręczą tego człowieka"). Naiwnością jest wierzyć, że osoba, która się z tym styka i wzrusza ramionami, próbując te wszystkie niesłychane zjawiska tłumaczyć co najwyżej tym, że ktoś wszedł i ma jakiś odtwarzacz (albo co gorsza w ogóle "nie słysząc nic szczególnego"), jest uczciwa; niezwykłość tych zjawisk akustycznych (ich sprzeczność z fizyką jednego źródła, od którego dookoła sferycznie miałby rozchodzić się coraz mniej słyszalny wraz z odległością dźwięk) jest wręcz oczywista. W związku z tym próby robienia z polityków w rodzaju Trzaskowski "ludzi na medal" i nadających się do rozdawania medali, właśnie rzekomo w oczach warszawiaków, wydają się grubym fałszerstwem, bardzo niechlujnym i nadającym się do odrzucenia zupełnie "na dzień dobry", bo przecież to właśnie tutaj, przeciwnie, poparcie powinno być nawet i bez pomocy mass mediów znacząco niższe z uwagi na rozchodzące się informacje oraz olbrzymią liczbę ludzi poruszających się w każdej chwili metrem czy autobusami, a także z uwagi na przewlekłość tego non stop ciągnącego się za Piotrem Niżyńskim problemu. Po prostu temat zdążył już jakoś dotrzeć do wielkiej ilości ludzi. Jest to więc raczej rzeczywiście jedynie fałszerstwo oraz jak gdyby próba samousprawiedliwiania się przez ośrodek watykański, jako że były podobne sytuacje, co z Trzaskowskim, z samym papieżem, obecnym przecież na Światowych Dniach Młodzieży (podczas których dźwięk telewizyjny wielokrotnie towarzyszył uroczystościom, a nawet osobom obecnym w pustej przecież niemalże kurii arcybiskupiej przy ul. Franciszkańskiej, a w każdym razie na pewno nie goszczącej wtedy żadnych zwiedzających, co już w ogóle bardzo trudno pogodzić z teorią o braku u papieża wiedzy o problemie lub zrozumienia, na czym on polega; może nie przypadkiem jedno z pierwszych słów papieża podczas przemówienia do młodzieży wygłaszanego z okna przy ul. Franciszkańskiej brzmiało, wskutek zakłóceń podprogowych, jak znany market budowlano-remontowy "Castorama" – oczywiście wg oficjalnego tekstu i tego, co rzeczywiście wygłosił papież, trzeba to rozszyfrować jako co innego, a mianowicie "rozumiem hiszpański", tj. entiendo castellano [dosł.: rozumiem "kastylijski" – jak również jest to rzadszy sposób przetłumaczenia słowa "hiszpański"], tym niemniej faktycznie dziwny to początek przemówienia). Dodatkowo przejawem specyficznych i chyba rzadkich wśród kapłanów cech osobistych u papieża było, w trakcie tego zjazdu, wystąpienie w kilku przemówieniach drobnych przerw na pojedyncze kaszlnięcie ze strony samego papieża. Jest to znak rozpoznawczy różnego rodzaju przestępców podsłuchowych i remontowych figurujących w bazie danych TVP, który to element dręczenia i dokuczania (powtarzający się obok ofiary nawet kilkanaście czy dziesiątki razy dziennie) przez lata (zwłaszcza w latach 2011-2013) stosowano w ramach masowego gangsterskiego stalkingu w obecności Niżyńskiego, a mianowicie w reakcji na dźwięk tortury szeptanej albo bezbodźcowego przekazu podprogowego, znany tym osobom z internetowego radia podsłuchowego transmitowanego ezoterycznie przez kryminalny "ośrodek telewizyjny". Osoby mające już swoje lata i pamiętające najdawniejsze transmitowane przez media kazania papieskie albo po prostu przyzwyczajone do słuchania takich kazań w kościele doskonale wiedzą, że zdarzanie się takich kaszlnięć u samego mówiącego to nic normalnego, tutaj zaś, w przypadku Światowych Dni Młodzieży, było w różnych terminach aż kilka takich przypadków. Śmierć rzecznika prasowego PKWWkrótce po ogłoszeniu wyników I tury wyborów rzecznik prasowy PKW zmarł w warunkach ambulatoryjnej opieki medycznej, prawdopodobnie zamordowany z współudziałem przekazu podprogowego prowokującego wezwanie karetki. Dowody przemawiające na rzecz tej tezy można znaleźć w naszym wcześniejszym artykule "20 kolejnych zbrodni na tle podsłuchowym lub religijnym. Zamieszani czołowi politycy i media". Niektóre ze źródeł przecieków sugerowały, że jest to egzekucja z powodu oszustw i zaniechań na tym tle. Sprawa została przez nas oczywiście zgłoszona prokuraturze. Już od kilku lat "spikerzy" tortury dźwiękowej podnosili temat tego, czy aby sprawcom najcięższych przestępstw przeciwko demokracji nie powinna się należeć kara śmierci. Podnoszono też tezy o, być może, potrzebie "zastrzelenia" przez jakiegoś snajpera sędziów zamieszanych w kompromitujące orzekanie w sprawie wyborów. Jedna z takich sytuacji, gdy wygłaszano te tezy w radiu podsłuchowym rozbrzmiewającym publicznie, miała miejsce w Centrum Handlowym Arkadia (obecnie Westfield-Arkadia) w Warszawie krótko po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych w 2015 r. (wybory te zostały w zauważalny sposób sfałszowane) a przed pierwszym posiedzeniem rządu Beaty Szydło. W ww. obiekcie była wtedy obecna prawdopodobnie sama p. premier (zachowany jest film z jej wyglądem, gdzie widać zamaskowane znamię we właściwym jej miejscu oraz dodane jeszcze jedno, zapewne w ramach makijażu, oraz fryzurę odpowiadającą czasem występującej na oficjalnych zdjęciach i inne cechy rysów twarzy bardzo przypominające panią premier) i rozmawiała z jakąś młodą kobietą z długimi czarnymi włosami, a obok przechodził Piotr Niżyński. Najprawdopodobniej jednak obecna wicepremier bynajmniej nie ma zamiaru się przyznawać do tego, że była taka sytuacja, gdyż zaszkodzić nie tylko wizerunkowo, ale nawet prawnie, mogłaby nawet sama obecność przy rozbrzmiewającej w obiekcie torturze dźwiękowej i lekceważenie jej jak czegoś normalnego, zupełnie nie budzącego zdziwienia. W tym przypadku dochodziło zaś do tego jeszcze publiczne jak gdyby "zabawianie się" telefonem komórkowym, w ramach gestu często stosowanego w obecności Niżyńskiego przez masowych stalkerów (zwykle po prostu zawodowo zamieszanych w przestępstwa podsłuchowe za pieniądze – przestępstwa te to, przypomnijmy, pomaganie w podglądaniu monitora poprzez obsługę m. in. odbiorników elektromagnetycznych, podsłuchiwanie poprzez odbiór radia podsłuchowego nadawanego przez telewizję oraz komunikowanie się z centralą telewizyjną w związku z sytuacją Niżyńskiego wypatrywanego na kamerach zakładowego monitoringu; podobno także i w Sejmie posłowie są czy też bywali zamieszani w tę sprawę). Porównanie z fałszerstwami w wyborach do SejmuW porównaniu z wyborami do Sejmu, wynik wyborów prezydenckich można mimo wszystko uznać (na razie) za satysfakcjonujący, o ile nie dojdzie do jego zmiany przez Sąd Najwyższy wspólnie z PKW, czego być może właśnie można się spodziewać (patrz też pewne aktualne przecieki na podobne tematy sądownicze, powiązane z działalnością papiestwa i Kościoła, zawarte w naszym artykule "20 kolejnych zbrodni na tle podsłuchowym lub religijnym. Zamieszani czołowi politycy i media"). Komentuje sam podsłuchiwany, czyli Piotr Niżyński: – Wygrał ten, kogo popierało więcej. Przyglądałem się nieco stanowi urny wyborczej. Jakkolwiek nie jest to pod żadnym pozorem metoda profesjonalna i nie może być źródłem doniosłych naukowo oszacowań, widziałem tam więcej głosów na Dudę, poza tym tego też można oczekiwać od narodu w takiej sytuacji, gdy przestępstwa podsłuchowe i remontowe popełnia się niemal zupełnie jawnie – wyjaśnia. Póki co więc zarzucane przez operatorów fałszerstwo, o ile do niego faktycznie doszło, czyli po pierwsze manipulacja wynikami liczbowymi, po drugie zawyżanie wyniku Trzaskowskiego, w tym zwłaszcza w Warszawie, ma wyłącznie wydźwięk propagandowy, być może też zaszkodziło takim konkurentom PiS-u i PO, jak np. Hołownia, wdeptując ich bardziej w ziemię niż na to zasłużyli. Wszakże wyjątkowe zbliżenie się do siebie wyników obu kandydatów, w naturze bardzo rzadko spotykane, może zapowiadać pójście o krok dalej i przekształcić się we w ogóle odwracanie preferencji narodu w mających je odzwierciedlać oficjalnych wynikach. Dla porównania, w wyborach do Sejmu poziom fałszerstw udowodniony osiągnął przynajmniej ok. 2% (co zostało kompletnie zlekceważone przez Ministra Sprawiedliwości, PKW oraz Sąd Najwyższy), natomiast przypuszczalnie oraz także wedle twierdzeń spikerów wynosił aż ok. 10%. Dotyczyło to także sondaży przedwyborczych (podobno z powodu korupcji podatkowej wzmacnianej dodatkowo przez presję gospodarczą ze strony kontrahentów, od których zależy byt tych instytucji badawczych). Szczegóły – w archiwum działu Wybory w serwisie wiadomości.xp.pl. (n/n, zmieniony: 21 paź 2020 23:38)
KOMENTARZE (55)Skomentuj |
Nowi użytkownicy dzisiaj: 8. | © 2018-2024 xp.pl sp. z o. o. i partnerzy. Publikowane materiały wyrażają opinie ich autorów. | RSS | Reklama | O nas | Zgłoś skandal |