1. Z przyczyn politycznych musimy Cię tutaj poinformować o tym, że portal xp.pl wykorzystuje tzw. cookies, czyli technologię zapamiętywania w Twojej przeglądarce (w celu późniejszego prezentowania naszym serwerom przy okazji pobierania treści) drobnych danych konfiguracyjnych uznanych za potrzebne przez administratorów portalu. Przykładowo, dzięki cookies wiadomo, że nie jesteś zupełnie nowym użytkownikiem, lecz na stronach portalu byłeś/aś już wcześniej, co ma wpływ na zbieranie informacji statystycznych o nowych odbiorcach treści. Podobnie, jeżeli masz konto użytkownika portalu xp.pl, dzięki cookies będziemy pamiętać o tym, że jesteś na nim zalogowany.
  2. Ww. technologia cookies jest stosowana przez portal xp.pl i nie stwarza zagrożenia dla bezpieczeństwa Twojego komputera. Jeśli ją akceptujesz, kliknij przycisk "Akceptuję cookies". Spowoduje to zapisanie w Twojej przeglądarce danych cookies świadczących o tej zgodzie, dzięki czemu niniejsze ostrzeżenie nie będzie już więcej prezentowane. Jeśli nie zgadzasz się na stosowanie cookies, zmień konfigurację swej przeglądarki internetowej.
  3. WAŻNE  Rozważ ponadto zarejestrowanie konta na portalu xp.pl. Nasz portal ma potężnych wrogów: kryminalna "grupa watykańska" lub, jak kto woli, grupa skarbowa obejmuje naszym zdaniem swym zasięgiem nie tylko wszystko, co państwowe, w tym np. rejestr domen .pl czy sądy, z których mogą płynąć rozliczne zagrożenia, ale także mnóstwo prywatnych przedsiębiorstw czy nawet prawie wszystkie prywatne przedsiębiorstwa: w tym także zapewne operatorów telekomunikacyjnych(!) oraz firmy z literami XP w nazwie, a nawet odpowiednie sądy polubowne stworzone dla oficjalnego i szybkiego "rozstrzygania" tego typu sporów o domeny. Wszystko jest pod kontrolą jednej władzy, zaś partie dodatkowo wprowadzają jeszcze coraz to nowe podstawy ustawowe do cenzurowania Internetu, do ukrywania treści, które w nim są, przed Polakami – więc bez kontaktu z administracją portalu xp.pl poprzez inny kanał, np. pocztę e-mail, pewnego dnia możesz stracić do niego dostęp! Dlatego zarejestruj się i na zawsze zabezpiecz się w ten sposób przed takim niebezpieczeństwem.
    Nie dopuśćmy, by w naszym kraju funkcjonował polityczny system zamknięty, nie poddany demokratycznej kontroli.Akceptuję cookies
    Rejestrując się zapewnisz sobie też ładną krótką nazwę użytkownika, z której w przyszłości będziesz dumny/a i która będzie poświadczać, że byłeś/aś z nami od początku.
E-MAILUSŁUGITARGCZATSTARTOWA
WIADOMOŚCIPOLSKAŚWIATKOMENTARZETECHNOLOGIA I NAUKAGOSPODARKAKULTURA

Prezes xp.pl aresztowany z naruszeniem prawa w ramach procesu politycznego

18 maj 2023 12:21

Prezes xp.pl sp. z o. o. został aresztowany 13 sierpnia 2022 r. w sprawie wypadku drogowego z 2012 r. w związku z niestawianiem się na badania sądowo-psychiatryczne. W areszcie był do 9 maja 2023 r. Ujawniamy związane z tym naruszenia prawa.

Zdjęcie 1 z 38 – Postanowienie o aresztowaniu i poszukiwaniu listem gończym

Sąd aresztował oskarżonego Piotra Niżyńskiego postanowieniem z 10. maja 2022 r. (patrz ilustracja nr 1). Przeciwko temu postanowieniu oskarżony wywiódł zażalenie, w którym podnosił po pierwsze, że zgodnie z zebranym materiałem dowodowym oraz wcześniejszymi decyzjami sądów I i II instancji, nie krytykowanymi w tym zakresie przez Sąd Najwyższy (który je w następstwie kasacji uchylił w 2021 r., ale nie negował ustaleń faktycznych co do zaburzeń psychicznych oskarżonego), oskarżony Piotr Niżyński nie popełnił przestępstwa, ponieważ w czasie wypadku był niepoczytalny (wypadek miał miejsce zaledwie 3 miesiące po opuszczeniu przezeń szpitala psychiatrycznego). Zastosowanie ma więc tzw. kontratyp (okoliczność wykluczająca przestępstwo) z art. 31 § 1 Kodeksu karnego – w szczególności można tu wskazać, że biegłe na posiedzeniu z 23.10.2018 r. opiniowały, że osoba psychotyczna, a za taką uważa się oskarżonego, "nie jest w stanie kontrolować swojego zachowania", stąd taka decyzja sądów. W efekcie uznawano jak dotąd, że Piotr Niżyński popełnił jedynie czyn zabroniony, ale nie przestępstwo (przestępstwo to czyn zabroniony w ustawie paragrafem karnym mający nieznikomą szkodliwość społeczną, popełniony z odpowiednią formą winy, umyślną lub nieumyślną, w warunkach niezachodzenia żadnego z kontratypów). Z kolei ten ww. brak przestępstwa, choćby za sprawą ww. kontratypu, prawnie uniemożliwia stosowanie (tymczasowego) aresztowania – na stronie 4 (wiersz 5) ww. zażalenie cytowało sądowi Sąd Najwyższy w uchwale składu 7 sędziów z 27.1.2011 r. o sygnaturze I KZP 23/10 (patrz s. 14 tego orzeczenia):

"Zauważyć także należy, że tak, jak stwierdzony przez sąd brak znamion przestępstwa w zarzucanym oskarżonemu czynie powoduje niemożność zastosowania jakiegokolwiek środka zapobiegawczego, tak samo stwierdzenie wystąpienia znamion kontratypu nie pozwoli na zastosowanie nie tylko detencji [tj. tutaj: przymusowego zatrzymania kogoś w areszcie – przyp. red.], ale także jakichkolwiek innych środków przymusu procesowego (por. P. Rogoziński: op. cit., s. 166), ze względu na brak przesłanki ogólnej (art. 249 § 1 k.p.k.). Sąd powinien zatem poddać kontroli nie tylko ocenę oskarżyciela publicznego co do istnienia znamion typu [chodzi o typ przestępstwa, czyli konkretny paragraf karny – przyp. red.], ale także jego ewentualną – wyrażoną wprost lub w sposób dorozumiany – ocenę co do niewystępowania znamion kontratypu."

Dodatkowo wskazano, że wg orzecznictwa sądy powinny uwzględniać wcześniejsze rozstrzygnięcia w tej samej sprawie, jeśli nic przeciwko nim nie przemawia (odpowiednie orzecznictwo Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego podane jest na s. 5 pod pustym wierszem i dalej na s. 6). Ponadto Niżyński argumentował jeszcze w ten oto sposób (s. 4, przedostatni akapit): "Nawet zaś gdyby uznać (w aroganckim zlekceważeniu dowodów), że w tej chwili nic nie wiadomo: [że] jest najzupełniej niepewne, czy ma zastosowanie art. 31 § 1 czy też § 2 k.k., to i tak w sytuacji typu »50%50%« nie jest zasadny wybór opcji gorszej dla podsądnego i zastosowanie w oparciu o nią tymczasowego aresztowania. To byłoby naruszenie art. 7 (w zw. z 92 i 5 § 2) k.p.k. Ja nie podpadam pod przypadek ogólny, czyli przypadek osoby zupełnie zdrowej". Innymi słowy, zażalenie akcentowało doniosłość zasady in dubio pro reo.

Już choćby z tych względów aresztowanie było niedopuszczalne, a zatem potraktowano Piotra Niżyńskiego nielegalnie; a tymczasem w zażaleniu wyraźnie wskazano jeszcze kilka innych niezależnych od tego racji prawnych również przemawiających przeciwko jego stosowaniu. Przykładowo (co jest wspomniane w zarzucie nr 3 na s. 1 zażalenia), z orzecznictwa Sądu Najwyższego wynika, że oceniając możliwość zastosowania tymczasowego aresztowania sąd jest związany treścią zarzutu przeciwko podejrzanemu lub oskarżonemu. To ten opis przestępstwa, który zaproponowała prokuratura, jest sprawdzany pod kątem popełnienia takiego czynu przez oskarżonego czy też podejrzanego – nie wystarczy popełnienie czegokolwiek; sąd ma skupiać się na obecnie podnoszonym zarzucie. Otóż (patrz s. 7 oraz akta) wg zarzutu Piotr Niżyński spowodował złamanie obu nóg pokrzywdzonej, a tymczasem żaden z dowodów nie potwierdza tej tezy, zaś już po aresztowaniu w toku postępowania sądowego ona sama zeznała, że (rzekomo) złamała nogę tylko jedną, co już wyraźnie rozwiewa wątpliwości (najprawdopodobniej zresztą nic jej się nie stało, a lekarze kłamią z przyczyn politycznych, przy czym winny wrobieniu Niżyńskiego jest prawdopodobnie były premier Donald Tusk, ale o tym za chwilę; póki co istotne jest to, że nigdy żaden dowód w tej sprawie – patrz sfilmowane akta, wystarczy kliknąć ich zdjęcie na forum – nie przemawiał za tym, że złamane są aż 2 nogi, czyli Policja z prokuraturą zarzuciły to zupełnie bezpodstawnie, po czym zresztą zarzut ten nawet bezczelnie triumfował w 2 instancjach sądów, wbrew pisemnym protestom Niżyńskiego, co jest zupełnym skandalem). Zeznania i notatki urzędowe zebrane w śledztwie mówiły tylko o złamaniu kości śródstopia nogi prawej, natomiast zarzut – o złamaniu obu kończyn dolnych. Zażalenie wytykało też (s. 13), że postępowanie dowodowe zanegowało teorie prokuratury o tym, że kierowca jechał zbyt szybko i niewłaściwie zachowywał się za kierownicą – nic tych przypuszczeń strony rządowej (tj. organów ścigania) nie potwierdza, przeczą im natomiast fragmenty zeznania świadka nomen omen Komorowskiego (taki, co to z łaską się kojarzy, z uwagi na postać byłego prezydenta). Dodatkowo Piotr Niżyński podniósł m. in. argumenty praktycznie dowodzące tego, że wypadek był rezultatem spisku przeciwko niemu i że był z góry zaplanowany, podobnie jak osoba pokrzywdzonej, przez jakieś wrogie siły, najprawdopodobniej polityczne i z papieżem związane. Dodatkowo (zarzut 5, patrz s. 2 zażalenia) Niżyński wytknął, że sąd nie wyszczególnił dowodów (a w przypadku dowodów obszernych, także i ich konkretnych istotnych fragmentów, co zawiera się w pojęciu "przedstawienia dowodów" świadczących o czymś), na podstawie których uznał wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez oskarżonego czynu takiego, jaki zarzuca strona rządowa (organy ścigania), co urąga art. 251 § 3 k.p.k.. Już choćby dlatego postanowienie o tymczasowym aresztowaniu, jako pozbawione należytego uzasadnienia, należałoby uchylić.

Sąd Okręgowy w Warszawie zażalenie zlekceważył, nie odniósł się szczegółowo do zarzutów (patrz ilustracja nr 20, przy czym właściwe uzasadnienie zaczyna się na ilustracji nr 23). W jego postanowieniu pada np., zupełnie arogancko lekceważące uwagi Niżyńskiego (nie podejmujące z nimi rzeczowej dyskusji), stwierdzenie, że "Sąd Rejonowy trafnie ocenił, że dowody zebrane w sprawie wskazują na wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez oskarżonego zarzucanego mu czynu". Tym samym zignorowany został rozum tkwiący w wywodach Niżyńskiego na temat tego, że wypadek był rezultatem z góry uknutego spisku, co w oczach uczciwego sądu przechyliłoby szalę zwycięstwa na stronę wersji o niepopełnieniu tego czynu przez oskarżonego, podobnie jak zignorowano zawarte w zażaleniu argumenty, że przecież nie ma dowodów na spowodowanie złamania obu nóg pokrzywdzonej, co jest przedmiotem zarzutu, ani na ucieczkę z miejsca zdarzenia (rozumianą jako oddalenie się w zamiarze uniknięcia odpowiedzialności; oczywiście warunkiem istnienia takiego zamiaru jest wiara w to, że jakaś odpowiedzialność grozi, czyli że pokrzywdzonej coś się stało), która to ucieczka również mieści się w opisie faktycznym zarzucanego Piotrowi Niżyńskiemu czynu. W odpowiedzi na zarzut z zażalenia, że postanowienie o tymczasowym aresztowaniu nie wyszczególniało dowodów świadczących o popełnieniu czynu, Sąd Okręgowy jedynie arogancko i kłamliwie "odbił piłeczkę", że jakoby "Uzasadnienie zaskarżonego postanowienia czyni zadość dyrektywom z art. 251 § 3 k.p.k.". Co się zaś tyczy argumentu, że oskarżony przecież podobno nie popełnił przestępstwa, na co wskazuje dotychczasowy materiał dowodowy, a jedynie czyn zabroniony, odpowiedź sądu II instancji sprowadza się do polemiki z Sądem Najwyższym, negowania jego stanowiska: "Na koniec Sąd stwierdza, że sprawca niepoczytalny także podlega procesowi karnemu [...]. I taki właśnie proces może być zabezpieczany stosowaniem środków zapobiegawczych w tym tymczasowego aresztowania". Sprawcę niepoczytalnego zdaniem Sądu Okręgowego w Warszawie można aresztować – czyli wprost przeciwnie niż wynika to z zacytowanego orzeczenia Sądu Najwyższego (w zestawieniu z treścią kontratypu z art. 31 § 1 k.k.).

Co godne odnotowania, sprawę zażalenia na aresztowanie do dziwnie w tym przypadku lekceważącego prawo Sądu Okręgowego w Warszawie zarejestrowano tam z sygnaturą nie przypadkową jakąś kolejną, jak to w sądach co do zasady się dzieje i dziać powinno, tylko ludzką ręką specjalnie dobraną (nr 444, pełna sygnatura, tj. oznaczenie teczki: X Kz 444/22, patrz ilustracja nr 20), co jest procederem notorycznie stosowanym w sądach w przypadku Piotra Niżyńskiego i sugerującym wtrącanie się kierownictwa w jego sprawy. Idzie to zawsze w parze z niesprawiedliwym obsługiwaniem tych spraw przez sędziów, o ile w każdym razie mają do tego okazję. Bardzo liczne przykłady tego procederu są na blogu Piotra Niżyńskiego we wpisie z 23.5.2017 r. Budzi on skojarzenia z Najwyższym Trybunałem Sygnatury Apostolskiej i dlatego z wpływami politycznymi papieża.

W związku z omówioną powyżej wadliwością i bezprawnością zastosowanego przeciwko Piotrowi Niżyńskiemu tymczasowego aresztowania zapowiada on złożenie wniosku przeciwko Skarbowi Państwa o zadośćuczynienie za niewątpliwie niesłuszne tymczasowe aresztowanie (art. 552 § 4 k.p.k.).

Zatrzymanie na tle podsłuchowym i tortura dźwiękowa

Policja zatrzymała Piotra Niżyńskiego już w sierpniu, 3 miesiące po wydaniu postanowienia o aresztowaniu, przy czym jak przekonuje Niżyński na swym blogu www.bandycituska.com owo aresztowanie ściśle dnia 13 sierpnia było prawdopodobnie spiskiem (i to bardzo starej daty). Zatrzymanie (nagrane na filmie) wg relacji prezesa xp.pl sp. z o. o. miało miejsce w z pozoru przypadkowym punkcie al. Stanów Zjednoczonych w Warszawie, w miejscu, gdzie nikt normalny nie parkuje, bo nie ma tam praktycznie nic interesującego. Tymczasem tam właśnie Policja czatowała na nadchodzącego poprzeczną uliczką Piotra Niżyńskiego. Informacje o jego lokalizacji zawdzięczała zapewne m. in. nielegalnym operatorom podsłuchu (i dręczycielom dźwiękowym) z Telewizji Polskiej.

Dzień przed aresztowaniem Piotra Niżyńskiego w Vatican News (oficjalnym serwisie prasowym Stolicy Apostolskiej) opublikowano artykuł profetycznie wypowiadający się na temat tego, kiedy pewna osoba będzie obecna w sądzie (a to przecież za unikanie sądowo nakazanego badania psychiatrycznego, czyli niemalże za uchylanie się od sądu, Piotr Niżyński został aresztowany): "Kard. Joseph Zen Ze-kiun stanie przed sądem we wrześniu".

Przeciwko policjantowi dokonującemu zatrzymania wniesione zostało zawiadomienie o przestępstwie, ponieważ zmuszał on Niżyńskiego do przebywania w warunkach tortury dźwiękowej, co zgodnie z art. 40 Konstytucji jest niedopuszczalne, a także (już po zatrzymaniu) jechał znacznie przekraczając dozwoloną prędkość oraz fałszywie zaświadczył w protokole (zasłaniając tę jego część), że Niżyński nie wnosił żadnych zastrzeżeń do przebiegu zatrzymania, podczas gdy w rzeczywistości zastrzeżenia takie były (mianowicie na temat dźwięków).

Przez cały czas trwania aresztowania trwała w pomieszczeniach i korytarzach w obecności Piotra Niżyńskiego tortura dźwiękowa szeptana (ciche szepty poniżej i powyżej progu słyszalności, zamęczające mózg, który próbuje rozpoznać słowa, i blokujące możliwość własnego myślenia, jak również manipulujące myślami; mowa o nich zwłaszcza na blogu www.bandycituska.com). Piotr Niżyński napisał w tej m. in. sprawie do Rzecznika Praw Obywatelskich (uprzednio też nadał pismo do dyrektora aresztu – ilustracja nr 27), ten jednak jedynie przekierował sprawę do dyrektora aresztu (ilustracja nr 31). Dyrektor z kolei temat zlekceważył i odpowiedział właściwie tylko na drugi temat z listu do RPO, czyli pytanie o adres adwokata (ilustracja nr 35). Na własną bezpośrednio do dyrektora skierowaną skargę odpowiedź nie przyszła żadna. Z kolei prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie bezprawnego i noszącego znamiona przekroczenia uprawnień i poświadczenia nieprawdy zachowania policjanta oraz w sprawie tortury dźwiękowej (ilustracja nr 36). Piotr Niżyński napisał raz jeszcze do RPO, wskazując, że dyrektor aresztu nic sobie nie robi z problemu tortury dźwiękowej, nie odpowiada merytorycznie w tym temacie, ale list ten pozostał bez odpowiedzi.

Fałszywość zarzutu i jego polityczne tło

Oprócz ww. zażalenia Piotr Niżyński wniósł też w październiku 2022 r., wysyłając list z aresztu, specjalne pismo obronne (krótkie pismo przewodnie wraz z załącznikiem zatytułowanym "OBRONA") wskazujące fakty i dowody na temat fałszywości zarzutu oraz postulujące, że wypadek został zdalnie spowodowany prawdopodobnie poprzez włamanie się falami elektromagnetycznymi do elektroniki pojazdu (patrz specjalny artykuł xp.pl o backdoorach, czyli furtkach dla włamywaczy, umieszczanych w sprzęcie elektronicznym). Mimo rozsądnej, opartej na logicznym rozumowaniu argumentacji, pismo nie doprowadziło do uwolnienia Niżyńskiego z aresztu, prawdopodobnie też nie wpłynie na wynik postępowania – i tak sąd przypisze oskarżonemu sprawstwo oraz zastosuje środek zabezpieczający.

Poniżej przedstawiamy treść ww. załącznika "OBRONA":

Prokuratorski wniosek jest niezasadny, ponieważ prokurator niezasadnie przypisuje mi, że dopuściłem się zarzucanego mi czynu [mowa tu o wniosku z art. 324 k.p.k. o umorzenie postępowania i zastosowanie środka zabezpieczającego w postaci zakazu prowadzenia pojazdów – przyp. red.]. Z informacji dostępnych w prasie w przeddzień wypadku, jak również z danych osobowych pokrzywdzonej, rysuje się obraz wręcz przeciwny – że E. Palak sama chciała udawać pokrzywdzoną, przybyła na miejsce przyszłego wypadku w tym ściśle określonym jego dniu, po czym widocznie samochód odmówił kierowcy posłuszeństwa. Jako dowody tej wersji należy podnieść m. in. biuletyn Radia Watykańskiego z przedednia wypadku dostępny w Internecie i utrwalony przez notariusza. W mych pismach, nawet tych z tego roku, uzasadniłem, dlaczego moją postać należy wiązać z historią Włoch i papiestwem. Przemawiają za tym ślady spisku historycznego.

W każdym razie główny artykuł Radia Watykańskiego w Internecie w przeddzień wypadku był o tym, że papież właśnie spotkał się z przewodniczącym Palestyny, a zatem nazwa własna w tytule zaczynała się tak samo, jak nazwisko rzekomej pokrzywdzonej. Kolejny ślad to jej data urodzin – jest to moja data narodzin z poprawką +6 lat -6 miesięcy. Prawdopodobieństwo losowego zdarzenia się czegoś takiego jest bardzo nikłe – wyliczyłem je w piśmie obronnym [przypis: Chyba wniosek dowodowy z br.] – natomiast bardziej na tym tle wiarygodna jest teoria, że ktoś chciał pozostawić poszlakę na to że sprawa była z góry ukartowana. Jeśli by komuś te 2 rzeczy, czyli sytuacja u papieża i data urodzin pokrzywdzonej, nie wystarczały, to można tu dodać, że w 5-tą rocznicę wypadku papież ogłosił dekret o heroiczności cnót Wyszyńskiego. Tymczasem nazwisko Wyszyński kojarzy się z Niżyński, bo "wysze" i "niże" to przysłówki rosyjskie o przeciwnym i dlatego dopełniającym się wzajemnie znaczeniu: "wyżej" i "niżej". Biorąc pod uwagę te poszlaki oraz fakt, że ze śladów historycznych (tj. tych o prezydencie Pertinim i jego dacie narodzin, papieskiej encyklice rok później [przypis: Która była o św. Piotrze Kanizym, jak moje personalia, jej tytuł zaś był "Kościół wojujący"], a nadto jeszcze patrz m. in. data utworzenia Volkssturmu) wynika, że moją osobę należy wiązać z papiestwem, biorąc to pod uwagę i wspomniane wcześniej poszlaki, właściwy i jedyny logiczny rysujący się wniosek to to, że wypadek został najprawdopodobniej ukartowany przez wrogie mi siły. – Mógłbym tu wymieniać kolejne jeszcze poszlaki na związki mojej osoby z papiestwem, omawiać historię, ale na pewno sąd by mi przerwał, bo jest stronniczy prorządowo. Przykładowo, nowy kościół w centrum Warszawy na pl. Teatralnym Jan Paweł II konsekrował w moje 13-te urodziny. Załatwiono też nowy kościół moim dziadkom w Rypinie, a przybrał on imię tego samego patrona, co i parafia przy mojej szkole podstawowej, parafia św. Stanisława Kostki nieopodal pl. Wilsona. To wszystko można tłumaczyć przypadkiem, jednym wielkim zdarzeniem losowym obejmującym te wszystkie poszlaki historyczne na spisek, ale jest to skrajnie nieprawdopodobne. Rozsądny wniosek to po prostu ten, że papiestwo mieszało się w sprawie moje i rodziny i że sobie mnie specjalnie upatrzyli i zaplanowali.

Prezydent Włoch Pertini miał datę narodzin taką, jak moja – jedyna różnica w tym, że dwie środkowe cyfry nru roku są na przeciwnych niż u mnie miejscach, są zamienione miejscami względem mojej daty. Z drugiej zaś strony stosując względem jego nazwiska taką zamianę miejsc w środku uzyskujemy słowo Petri-Ni, co w rozbiciu na 2 słowa Petri oraz Ni (z wielokropkiem) oznacza po łacinie "Piotra Ni...". Jest to więc postać wskazująca na moje dane osobowe. W bliskim sąsiedztwie jego daty narodzin, bo w kolejnym roku, papież wydał encyklikę o św. Piotrze Kanizym, co pasuje do moich personaliów skróconych do Piotr K. z kropką Nizy... z wielokropkiem (pisane tutaj ściśle alfabetem łacińskim, czyli bez polskich liter). Moje drugie imię to Konrad, stąd to trafienie. Ta encyklika miała tytuł "Kościół wojujący", co budzi skojarzenia z islamem z uwagi na głoszoną w tej religii doktrynę świętej wojny, a tymczasem islam jest pod znakiem mojej daty urodzin 25.9, jeśli chodzi o symbole. Jest on bowiem jako zjawisko polityczne następstwem hidżry Mahometa, ta zaś miała miejsce w dacie 24.9, czyli jej następną datą jest 25.9, czyli moje urodziny. Przez więc sąsiedztwo oraz przez odwołanie się do islamu również i ta encyklika wskazuje na moją osobę. Niezależne od tych poszlak ustawienie się moich narodzin zgodnie z nimi jest zaś skrajnie nieprawdopodobne. Racjonalny człowiek przyjmuje więc, że to nie przypadek, tylko współpraca [ze strony rodziców – przyp. red.]. Co najwyżej można by się spierać, czy idea mojej osoby istniała już pod koniec XIX w., gdy te poszlakowe zdarzenia miały miejsce, czy też ktoś oddolnie podszył się pod te dane historyczne dorabiając im drugie dno, a mnie podrobione "szlachetne pochodzenie". Przeciwko teorii podszycia się i podrabiania pochodzenia świadczą jednak 2 rzeczy. Po pierwsze nikt nie dostrzegłby tych wychwyconych tu danych w gąszczu informacji encyklopedycznych, gdyby nie dotyczyły jego samego i gdyby przy tym nie był już skądinąd uprzedzony, gdzie szukać. Takie wychwycenie nadających się na ślady spisku informacji jak igły w stogu siana to jak czytanie rzeczy zaszyfrowanych nie mając klucza – co do zasady wymagałoby to nadludzkich talentów, bardzo rzadkich zainteresowań i wielkiej determinacji poszukiwacza. Prawdopodobieństwo przemawia za tym, że żaden z Niżyńskich będących w 1986 r. w takim wieku, że mogących chcieć dziecka, nie miałby tych cech koniecznych do aktu dorobienia "fikcyjnego" drugiego dna historii, czyli do wykreowania wrażenia spisku z aż 2 zdarzeniami zapowiadającymi, czasowo będącymi obok siebie. Ponadto to były czasy, gdy nie było Internetu, więc takie dane jak data urodzin Pertiniego czy tytuły i tematy encyklik papieskich nie były ludziom co do zasady znane. Aby uciąć te spekulacje na temat tego, czy był już z góry przed mym poczęciem spisek historyczny na szczytach władzy, czy też nie, wskazuję na kolejne zdarzenie poszlakowe: utworzenie Volkssturmu przez Adolfa Hitlera właśnie w moje przyszłe urodziny. Nazwa tej formacji w dosłownym tłumaczeniu oznaczająca "szturm ludu" pasuje do tytułu encykliki, który brzmiał – powtórzę – "Kościół wojujący", tym samym więc trafienie z tym skojarzeniem akurat w moje urodziny umacnia wrażenie, że był tu jakiś spisek z papieżem powiązany, że więc encyklika miała drugie dno ze mną związane.

W tym świetle oczywistym staje się to, że odpowiedzi na pytanie o spisek w sprawie wypadku, o jego istnienie, można by próbować szukać m. in. właśnie u papieża – i oto rzeczywiście tu napotykamy na idealne trafienie, bo w nazwisko rzekomej przypadkowej pokrzywdzonej. Nazwa własna w tytule głównego artykułu watykańskich mediów w przeddzień wypadku to była Palestyna, co pasuje pierwszymi literami do Palak – skrajnie nieprawdopodobna, losowo rzecz biorąc, zbieżność. Dodatkowo jak pokazałem w przededniu wypadku prasa w postaci Gazety Wyborczej była odpowiednio ustawiona, tj. artykuły częściej niż zwykle wchodziły na tematy wypadków, alternatywnych środków transportu, rond (a wypadek był przecież przed rondem), nawet w jednym z artykułów padła bodajże nazwa ulicy:: Waryńskiego (a to na niej był zarzucany mi wypadek). [Wypadek był w rzeczywistości nieco dalej, pomiędzy skrzyżowaniem Nowowiejskiej z Waryńskiego a placem Politechniki. Wspomniany artykuł omawiający prasę w przeddzień wypadku (do którego dołączony był protokół notarialny przeglądu stron internetowych) można oglądać w aktach sprawy od momentu 1:04:40 – przyp. red.] Na co dzień tak nie ma, jak ujawnia przegląd internetowego archiwum. Zdrowy rozsądek sugeruje, że to było niecodzienne i że to przejaw spisku. Dodatkowo data urodzin pokrzywdzonej to moja data z naniesioną poprawką +6 lat -6 miesięcy. Zaś w 5-tą rocznicę wypadku papież ogłosił dekret o heroiczności cnót Wyszyńskiego, czyli niemalże moich (patrząc z perspektywy skojarzeń). Wszystko prowadzi więc do wniosku, że wypadek nastąpił nie nieumyślnie w przypadkowym miejscu i czasie, tylko tak, by trafił na osobę rzekomej pokrzywdzonej Palak. Nie było więc nieumyślnego spowodowania wypadku, które mi się zarzuca. Wypadek spowodowały zewnętrzne względem samochodu wrogie siły, było to przestępstwo polityczne.

Dodatkowo, brak jest nawet cienia dowodu, że doszło do złamania obu nóg. A to jest w zarzucie i w opisie czynu. Nie można więc zasadnie przypisywać mi zarzucanego mi czynu.

Jako uzupełnienie pisma możemy czytelnika skierować do wcześniejszego artykułu, gdzie pod nagłówkiem "Piotr Niżyński jako idea i postać tradycyjnie istotna w polityce najwyższego szczebla" prezentowaliśmy różne poszlaki historyczne pokazujące wieloletnią tradycję spisku w sprawie ww. osoby.

Ponadto poniżej prezentujemy planowaną mowę końcową w sprawie wypadku Piotra Niżyńskiego:

Wypadek był spowodowany atakiem elektromagnetycznym na samochód, w wyniku którego przestał działać hamulec. Nie jest natomiast tak, że kierowca popełnił jakiś błąd i prokuratura tego nie udowodniła. Tezy o niezachowaniu ostrożności lub naruszeniu zasad bezpieczeństwa (co zawiera się w definicji czynu nieumyślnego) są ze strony prokuratury i sądu jedynie domysłem. To nieprawda, że było ślisko – jezdnia nie była oblodzona. Świadek Komorowski zeznał w śledztwie, że nie było śniegu i, co ważniejsze, że samochód nie jechał zbyt szybko, co obala zarzut przeciwko mnie. Kolejny fałsz w zarzucie to teza, że pokrzywdzona złamała obie nogi – ona sama zeznała w sądzie, że jedną, a prawda jest taka, że żadnej nie. Hamulec przestał działać z powodu wrogiego kierowcy działania elektroniki pojazdu (tzn. chip elektroniczny związany ze wspomaganiem hamowania odebrał taki rozkaz zakodowany w falach elektromagnetycznych) i to to jest przyczyną wypadku – winny jest pojazd, a kierowca zachowywał się poprawnie. Uprawdopodobnienie tego, że da się samochodom planowo zdalnie wywoływać wypadki, przedstawiłem w uzasadnieniu pisemnego wniosku dowodowego na ten temat z października-listopada 2022 r. Chciałbym tu przypomnieć o zasadzie "Lepiej jest pozostawić bezkarnym występek złoczyńcy niż skazać niewinnego". W niniejszej sprawie zupełnie brakuje dowodu na to, że naciskanie hamulca przekładało się na działanie układu hamulcowego hydraulicznego zgodnie z oficjalnymi zasadami działania samochodów i że pojazd nie był zamieszany i winny w ww. sposób, tj. na zasadzie celowego poddawania się hakerom. Brakuje dowodu na uchybienia po stronie kierowcy, a nie po innej stronie, a tymczasem – jak gigantycznie uprawdopodobniłem w ww. piśmie – nie tylko może być, ale po prostu jest problem z dziedziny polityki międzynarodowej wyrażający sie w podatności samochodów na ukradkowe zdalne ataki.

Poza tym osoba pokrzywdzonej była specjalnie dobrana i planowana w Watykanie, jak już argumentowałem w pismach z października-listopada ub. r. i jak pokazuje protokół notarialny z 2018 r. (jest w aktach), a to uprawdopodabnia wersję o przestępstwie politycznym. Sam rozum, racjonalny rachunek prawdopodobieństwa zmusza do uznania, że wypadek ten był zaplanowany i zewnętrznie wywołany, czyli że wersja o "nieumyślnym" jakoby spowodowaniu tego wypadku przeze mnie jest fałszywa. Odsyłam w tym temacie do mego pisma z października-listopada ub. r. zatytułowanego "OBRONA". W skrócie mogę powiedzieć, że najpierw pokazałem tam, posługując się dobrotliwie pozostawionymi poszlakami historycznymi, tj. prawdopodobnym istnieniem drugiego dna wydarzeń, że moją osobę, tj. Piotra Niżyńskiego ur. dn. 25.9.1986 r., planowano w papiestwie już co najmniej pod koniec XIX w. Następnie idąc tym papieskim tropem wskazałem, że dziwnym trafem w przeddzień wypadku, jak pokazuje złożony do akt protokół notarialny z 2018 r., biuletyn Radia Watykańskiego miał główny artykuł dnia z nazwą własną zaczynającą się od PAL w tytule, czyli tak, jak nazwisko pokrzywdzonej. W normalnym nie planowanym przez nikogo wypadku pokrzywdzonym byłby człowiek losowy, a nie z góry znany. Dodatkowo pokrzywdzona jest o tyle nieprzypadkowa i ludzką ręką dobrana, że jej podana w notatce policyjnej data urodzin to moja data urodzin z poprawką +6 lat -6 miesięcy. Ponadto równo w 5-tą rocznicę wypadku, czyli 18.12.2017 r., papież ogłosił dekret o heroiczności cnót Wyszyńskiego, która to postać kojarzy się ze mną, bo po rosyjsku "wysze" jak Wyszyński i "niże" jak Niżyński to 2 przeciwieństwa przysłówkowe. A zatem jakby chciano mnie przy okazji sprawy wypadku beatyfikować, rozgrzeszać, ukazywać jako cnotliwego kierowcę. Można tu dodać, aby było bardziej jasne, do kogo aluzją było to wydarzenie w tym czasie, że prymasa Wyszyńskiego komuniści aresztowali właśnie w moją przyszłą datę urodzin – 25. września. To ja się więc mogę w szczególności nadawać na przedmiot skojarzeń z Wyszyńskim. Te trzy rzeczy, czyli artykuł nasuwający skojarzenia z Palak, trafna okrągła data urodzin oraz dekret o heroiczności cnót, czyli o tym, że ktoś kojarzący się ze mną postępował dobrze, równo w 5-tą rocznicę tego wypadku, te 3 rzeczy musiałyby się losowo zdarzyć niezależnie od siebie nawzajem, jeśli ma nie być z góry istniejącego spisku politycznego co do wypadku, czyli ich prawdopodobieństwa będące ułamkami trzeba przez siebie przemnożyć, co daje o całe rzędy wielkości mniejszy ułamek. Łączne prawdopodobieństwo losowego zdarzenia się tych okoliczności można oszacować na 0,0000003%, bo to jest 1:3000 × 1:360 × 9:3000, gdzie 3000 to liczba możliwych branych pod uwagę dat z otoczenia daty danego wydarzenia z uwzględnieniem wcześniejszych i późniejszych aż do mniej więcej 5 lat odległości, co można przyjąć za zakres losowości; 360 dotyczy trafnej daty urodzin, mianowicie składają się na to ułamki 1:30 z powodu trafnego tego samego co u mnie dnia miesiąca i 1:12 przez trafną liczbę miesięcy kreującą wynik "±X lat, ±X miesięcy", które to 2 ułamki po przemnożeniu dają wspomniane 1:360, zaś 9:3000 ma 3000 znowu jako liczbę dat i 9-kę dlatego, że tyle jest dat 18. grudnia, czyli rocznic wypadku, w przyjętym niespełna 9-letnim paśmie dat. Widać, że niewiara w spisek wymagałaby wiary w to, że zaszła skrajnie nieprawdopodobna wersja wydarzeń. Powtórzę, wychodzi jej prawdopodobieństwo losowego trafienia się zaledwie niespełna 0,0000003%. Nadmieniam, że wypadek zdarzył się następnego dnia po urodzinach papieża Franciszka, co symbolicznie sugeruje, że było to "następstwo z Franciszka", czyli że papież jest przyczyną. Potwierdza to kilka wspomnianych tropów. Skoro wypadek najprawdopodobniej z góry planowano i celowo wywołano, a osoba pokrzywdzonej była specjalnie dobrana, to trzeba dopuszczać możliwość, że pokrzywdzona kłamie jedynie, że coś jej się stało z nogą. Poza tym ja jestem ofiarą a nie sprawcą; to nie ja wywołałem wypadek umyślnie i dobierając do niego E. Palak, bo nawet się nie znaliśmy.

Odnośnie proponowanego przez biegłą pobytu w zakładzie psychiatrycznym chciałbym wskazać, że po pierwsze nie o to był wniosek, a sąd jeśli nie jest jednomyślny z wnioskiem prokuratury to powinien sprawę jej zwrócić. Tak głosi art. 324 § 2 k.p.k. Po drugie, przed taką ewentualnością, jak orzeczenie pobytu w zakładzie psychiatrycznym, chroni mnie (w teorii) zasada zaufania do państwa wynikająca z art. 2 Konstytucji. Ja zaufałem, że prawomocne postanowienie sądu (to uchylone potem przez Sąd Najwyższy) jest trafne w zakresie tego, że nie należy mi się cięższy środek zabezpieczający niż zakaz prowadzenia pojazdów [SN tego nie negował, postanowienie uchylił jedynie z przyczyn formalnoprawnych – przyp. red.]. Ja z powodu tych orzeczeń z 2018 i 2019 r. nie sądziłem, że coś cięższego mi grozi. Owocem tego zaufania była decyzja o zaskarżeniu postanowień do SN i, w konsekwencji, ich uchylenie. Zgodnie z zasadą zaufania do państwa teraz na tym tle – czyli na tle zaufania do legalności i trafności uprpzedniej prawomocnej decyzji sądów – nie powinno mnie w dziedzinie wyboru środka zabezpieczającego spotkać nic złego, żadne pogorszenie mojej sytuacji prawnej przez to zaufanie i podyktowaną nim decyzję o dalszym procesowaniu się. Od dodatkowych problemów względem tego, co już było, wynikających z kontestowania tej starej decyzji sądu, powinienem być bezpieczny, bo przysługuje ochrona uzasadnionego zaufania do państwa, np. do rozstrzygnięć sądów. Jedynie, gdyby doszło do jakiegoś udowodnionego pogorszenia się mego stanu zdrowia względem tego z 2018 r., byłaby podstawa orzec ostrzej niż poprzednio, ale nie ma dowodów na takie istotne pogorszenie zdrowotne – tezy o potrzebie hospitalizacji są gołosłowne, wymagają dowodu, a sąd musi zabezpieczać, by nie doszło do arbitralnego ich lansowania i by w szczególności koniecznie wykazane było, jaka – jeśli w ogóle – jest konkretna różnica na gorsze w stanie psychicznym względem roku 2018. To musiałoby być udowodnione, że w 2018 r. nie było jeszcze sytuacji, że będę popełniać inne czyny zabronione o znacznej społecznej szkodliwości, przed czym konieczną jedyną ochroną ma być hospitalizacja, mimo że obecnie już tak jest; sam brak informacji wcześniej nie dowodzi, że tak samo nie było już wcześniej – przeciwnie, w braku szczegółowych danych należy domniemywać, że stan zdrowia się nie zmieniał, bo inaczej omówiony tu rodzaj ochrony uzasadnionego zaufania do państwa byłby w ogóle nie do zagwarantowania, a to jest niedopuszczalne. Krótko mówiąc, z uwzględnieniem zasady in dubio pro reo w sprawie niniejszej brak jest udowodnienia, że mój stan psychiczny jest inny niż w r. 2018 i dlatego należy trzymać się ówczesnych ustaleń będących w istocie podtrzymaniem i zaakceptowaniem przez sąd tez opinii z 2013 r. o potrzebie orzeczenia jedynie zakazu prowadzenia pojazdów. Przecież państwo nie powinno zawodzić zaufania do legalności i trafności jego decyzji, choćby nawet dotyczyło to jakiegoś cząstkowego tylko rozstrzygnięcia, podczas gdy pod innymi względami dane orzeczenie uznaje się za wadliwe.

Jeszcze chciałbym dodać, że to, co twierdzi biegła, że może jestem skłonny dalej popełniać czyny zabronione o znacznej społecznej szkodliwości, jest to z jej strony czysta spekulacja, nie osadzona w żadnych konkretnych dowodach. Jest to coś jakby obawa, czyli stan emocjonalny, a nie rzecz udowodniona faktami, na które biegła mogłaby się powoływać. Przez ostatnie ponad 10 lat od czasu wypadku nie popełniłem żadnych takich czynów i nie zanosi się na zmiany. Przed wypadkiem też ich nie popełniałem. To powinno mieć znaczenie.

Poza tym nie jest tak, że szkoda na zdrowiu E. Palak kreuje znaczną szkodliwość społeczną przypisywanego mi czynu. Ta szkodliwość nie jest znaczna. Tej dziewczynie ledwie w ogóle coś się stało – kraniec śmietnika przeturlał sie jej po krańcu stopy, czyli problem był bardzo mały, punktowy, nie zagrażał życiu i nie położył pokrzywdzonej na lata na wózku inwalidzkim – a ja mam mieć zniszczone życie wieloletnią, może dziesiątki lat trwającą hospitalizacją psychiatryczną i izolacją. To niesprawiedliwe. To jak kara śmierci za kradzież mięsa. Dlatego apeluję o trzymanie się wniosku i nieorzekanie nic cięższego niż zakaz prowadzenia pojazdów. Jeśli chodzi o szkodliwość społeczną zarzuconego mi spowodowania szkody na zdrowiu to jest ona przeciętna w swojej kategorii, czyli wśród przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, ponieważ obrażenia nie były rozległe ani zagrażające życiu, ani też pokrzywdzona nie została postawiona trwale na wózku inwalidzkim jako niezdolna odtąd do samodzielnego ruchu. Tezy o tym, że ona jeszcze przez wiele miesięcy chodziła o kulach i że noga ją boli do dziś należałoby uznać za niepewne i wątpliwe z uwagi na z góry istniejący związany z nią spisek w sprawie wywołania tego wypadku. Dużo bardziej prawdopodobna i bliższa udowodnieniu wydaje się wersja, że nic się E. Palak nie stało i że wraz z lekarzami ona kłamie, gdyż uliczny betonowany śmietnik ważący ok. 80 kg turlając się miał 2 punkty podparcia, tj. ziemię i stopę E. Palak, i na każdym z nich był nacisk połowy ciężaru, czyli 40 kG. Taki nacisk, jak wiadomo z doświadczenia życiowego, nie niszczy stóp; małe dziecko, które waży więcej, może wejść na stopy rodzica i mu ich nie łamie. Twierdzenie, że było złamanie, jest więc nierealistyczne. Na koniec jeszcze powtarzam, że w sprawie tego wypadku był spisek, ktoś go wywołał umyślnie z myślą o E. Palak i nie byłem to ja, bo nawet się nie znaliśmy [twierdzenie zeznane przez pokrzywdzoną na rozprawie – przyp. red.].

To wszystko, co mam do powiedzenia.

Na koniec wskazujemy, że data wypadku 18.12 to rocznica ustawy o pracownikach sądów i prokuratury – prawdopodobnie, aluzyjnie rzecz biorąc, chodzi tu o ich kryminalizację (praca przy podsłuchu na Niżyńskiego, tj. pomaganie na miejscu w podglądaniu ekranu przez TVP, oraz udział w grupie mającej na celu przekraczanie uprawnień przy orzekaniu), która to kryminalizacja jest zapewne przyczyną ich prorządowej stronniczości i lekceważenia obrony.

4 miesiące czekania na badanie przez biegłych psychiatrów

Sąd na początku trwania aresztu (wkrótce po dacie 13.8.2022 r.) narzucił absurdalne opóźnienie: "najwcześniejszy możliwy" termin badania psychiatrycznego to rzekomo 11.12.2022 r. Biegłe nic o tym nie wiedziały – powiedziały na badaniu, że to nie ich opóźnienie.

Zresztą zastanawiając się nad istotą kolejek i dynamiką ich wydłużania się lub skracania dochodzi się do wniosku, że taka długość kolejki, która narzuca 4-miesięczne oczekiwanie, byłaby jakimś absurdem. To tak z pewnością nie jest. Żeby istniała 4 miesiące zajmująca kolejka, jej długość musiałaby albo nadal rosnąć, albo jeszcze do niedawna rosnąć (co oznacza, że większa jest częstotliwość zgłaszania biegłym nowych osób do przebadania niż częstotliwość przeprowadzania i kończenia poszczególnych badań). Absurdalne jest jednak takie wydłużanie się kolejki (czy raczej różnych kolejek, u różnych biegłych); gdyby to był fakt, to nie wiadomo, dlaczego miałaby ona akurat mieć długość 4 miesięcy, a nie już np. kilku lat. Przecież równie dobrze mogłaby się zdążyć już wydłużyć jeszcze bardziej. W ww. warunkach, gdy częstotliwość pierwsza jest większa od drugiej (patrz tekst w nawiasie 3 zdania wcześniej), kolejka będzie się wydłużać potencjalnie zupełnie "w nieskończoność", chyba że jest jakiś mechanizm regulacji; jednakże żaden dobrze znany z życia mechanizm regulacji (np. psychologiczne sprzężenie zwrotne, czyli ograniczenie napływu nowych osób do kolejki w wyniku dostrzeżenia jej długości i spowodowanego nią zniechęcenia, czy wahania częstotliwości napływu nowych osób do kolejki zależne od pory dnia, czyli w realizacji jakiegoś cyklu dobowego) nie ma zastosowania do kolejki do biegłych. Jej długość jest zupełnie nie poddana żadnemu mechanizmowi regulującemu. Toteż te kolejki w praktyce musiałyby – gdyby uznać, że narosły do długości 4 miesięcy czekania – rosnąć w nieskończoność, co jest absurdem i czemu przeciwdziała się w praktyce poprzez zwiększanie ilości biegłych (zachęcanie psychiatrów, by zostawali biegłymi, z uwagi na przeciążenie dotychczasowych biegłych). W efekcie praktyka jest taka, że kolejki zamiast wydłużać się, skracają się do zera (bo częstotliwość pierwsza, czyli częstotliwość napływu do kolejki, staje się mniejsza niż druga, czyli częstotliwość kończenia obsługi) – i z tego powodu kolejki powinny być praktycznie zerowe. Tak też można przypuszczać, że jest. Sąd po prostu najprawdopodobniej z czystej złośliwości ukradł Piotrowi Niżyńskiemu 4 miesiące życia.

Dodatkowo, po badaniu przez biegłych psychiatrów z 11.12.2022 r. "konieczne" okazało się badanie psychologiczne (takie warunki zaczęły stawiać biegłe; szkoda, że nie powiedziały o tym zawczasu...), co spowodowało kolejne jeszcze opóźnienia (aż do rozprawy z 3.2.2023 r.). Następnie zaś sąd nie zważając na to, że Niżyński już odbył badania, zajął się postępowaniem dowodowym na temat wypadku i szkody na zdrowiu pokrzywdzonej, pierwotnie odmawiając wypuszczenia Niżyńskiego z aresztu. Odbyła się rozprawa (27.3.2023 r.), przesłuchano świadków na temat wypadku w obecności Piotra Niżyńskiego, a areszt trwał w najlepsze dalej – już nie wiadomo, po co. "Wyglądało to tak, jakby sąd koniecznie chciał mnie mieć schwytanego, ponieważ za radą biegłej chce mnie zamknąć w szpitalu psychiatrycznym, potencjalnie nawet na całe dziesiątki lat. I chce mieć zabezpieczone, że to będzie wykonane, więc korzysta z tego, że udało mu się mnie złapać. Kwestia pierwotna, czyli kwestia potrzeby stawiennictwa na badaniach, przestała już 3. lutego mieć dla sądu znaczenie, a mimo to areszt trwał dalej" – wyjaśnia Piotr Niżyński.

Specjalnie przygotowane cele

Na prawdopodobieństwo tego, że areszt planował premier Morawiecki (prawdopodobnie wraz z prezydentem Dudą i skontaktowanym z nim papieżem Franciszkiem), wskazuje koordynacja instytucji podlegających różnym resortom: Służby Więziennej (Ministerstwo Sprawiedliwości) i Policji (Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji), koordynacja, która wyraża się w specjalnym "przystrojeniu" pierwszych cel Piotra Niżyńskiego, tych w Areszcie Śledczym w Warszawie-Służewcu (skąd dopiero po 2 tygodniach przeniesiono oskarżonego do docelowego aresztu: tego w Warszawie-Białołęce). Jak podaje Piotr Niżyński, owo "przystrojenie" nawiązywało mianowicie do tego, kto (który policjant) i kiedy miał go aresztować; ślady na ten temat były w celi B-II 203 ww. aresztu służewieckiego. Po pierwsze więc napisano tam datę nawiązującą do daty (przyszłego wówczas?) aresztowania, 13.8.2022 – napisano mianowicie 11.08.2020, jednakże wymagana poprawka "+2 +2" to transformacja dobrze znana i nagminnie stosowana w grupie watykańskiej, patrz wpis na forum bloga Piotra Niżyńskiego. Inny napis, wyryty najwyraźniej ostrym narzędziem na bodajże drzwiach od łazienki (nikt normalnie nie mógłby nic takiego zrobić, bo obsługa aresztu nie pozwala nikomu mieć tak ostrych narzędzi; to uprawdopodabnia, że napis zrobiono na odgórne żądanie, a więc nie zrobili go oddolnie sami aresztanci), to napis nawiązujący do personaliów i "zasług" policjanta, który aresztował Piotra Niżyńskiego. Głosi on:

"XXX z Powiśla to j**ana darmowa policyjna k**wa!!!"
[zapewne aluzja do zaczynającego się od Kur nazwiska policjanta aresztującego Piotra Niżyńskiego – przyp. red.]

"P***dolony łowca kamienic."
[zapewne aluzja do tego, że Piotra Niżyńskiego nie szukano na zasadzie próby zlokalizowania miejsca zamieszkania, tylko podjechano sobie po niego na mieście, jak gdyby znalezienie go nie było żadnym problemem, co było możliwe za sprawą nielegalnej obserwacji go przez TVP i Policję – przyp. red.]

"Żekomy wnuk powstańca Warszawy!"
[być może nawiązanie do tego, że wg protokołu zatrzymania aresztowanie było pośrednio przez Komendę Powiatową Policji w Rypinie, która to dopiero realizowała sądowy list gończy (patrz fragment "Przyczyny zatrzymania" w protokole zatrzymania, ilustracja nr 25), czyli jak gdyby aresztowanie było "2 pokolenia po" sądowej decyzji, stąd "wnuk"; rażący błąd ortograficzny zapewne ma podkreślać, że podnoszący zarzuty błądzi: to nic rzekomego, rzeczywiście Policja tylko podporządkowała się sądowi – przyp. red.]

"Konfident, szmalcownik."
["konfident": zapewne o podawaniu telewizji położenia namierzanego w terenie Piotra Niżyńskiego, gdyż podobno jest taki masowo praktykowany w Policji proceder jeżdżenia zwykle nieoznakowanymi pojazdami za Niżyńskim; "szmalcownik": zapewne o tym, że ma dzięki temu więcej pieniędzy, szmalu – przyp. red.]

"Śmieć w k**wę jebany!"

Szczególnie godne odnotowania jest tu trafienie w "policyjną k**wę", czyli w pana policjanta o nazwisku rozpoczynającym się od Kur (kolejne litery to tylko mało istotna, nie niosąca dodatkowej treści dosyć typowa końcówka nazwisk żydowskich). Koordynacja SW i Policji? W jeszcze innym miejscu jak gdyby potwierdzana jest tożsamość Piotra Niżyńskiego, to, o kogo w tych napisach chodzi – nawiązują tu one do problemu przekazu podprogowego i tortury dźwiękowej blokującej myślenie: "cela to twoja głowa = twoje problemy, twoje Ja"; gdzieś niedaleko napisano też niemalże datę urodzin Piotra Niżyńskiego 25.9, tyle że – znowu – trzeba zaaplikować poprawkę +2 +2, żeby ją zobaczyć.

Podsumowując, zarówno postawa sądu, jak i napisy w celach prowadzą do wniosku, że sprawa aresztowania miała charakter polityczny i związany najprawdopodobniej z premierem oraz ogólnie z tendencją do prześladowania prezesa xp.pl sp. z o. o.

(n/n, zmieniony: 25 gru 2023 19:16)

×

Dodawanie komentarza

TytułOdp. na:
Treść:
Podpis:
KOMENTARZE (1)Skomentuj
~Emil Kołupnicki
23 maj 2023 17:26
Fakty
takie są fakty
Odpowiedz
Nowi użytkownicy dzisiaj: 2.© 2018-2024 xp.pl sp. z o. o. i partnerzy. Publikowane materiały wyrażają opinie ich autorów.RSS  |  Reklama  |  O nas  |  Zgłoś skandal