USŁUGI | TARG | CZAT | STARTOWA |
Podobne | ||||||||||||||||||||
Polska | Regionalne | Świat | Państwo bezprawia | Wybory | Kryminalne | Kompromitacje polityków | Nieruchomości To już oficjalne: kierownicy prokuratury osłaniają nielegalny zarzut przeciw twórcy xp.pl19 gru 2020 19:33 W sposób przypominający bycie politycznym pachołkiem kierownictwo Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ursynów zasłania się rękami i nogami przed uchyleniem lub poprawieniem naruszającego orzecznictwo Sądu Najwyższego (uznawanego za formalnie niedopuszczalny) zarzutu, jaki skonstruowano w 2015 r. przeciwko Piotrowi Niżyńskiemu i mocą którego uznaje się go za podejrzanego.
Mowa o zarzutach przedstawianych w postępowaniu przygotowawczym, tj. oficjalnym dokumencie Policji i prokuratora, który w tym przypadku nie dopełnia ustawowych warunków dokładnego doprecyzowania i jasności co do szczegółów zajścia czynu zarzucanego. Wcześniej taki też niedopuszczalny akt oskarżenia skierowano w tej samej sprawie przeciwko Niżyńskiemu do sądu, ale w obronę wziął go po licznych protestach sędzia, powołując się na istotne braki w postępowaniu przygotowawczym. Kierownictwo prokuratury w swej bezczynności zasłania się ponadto rzekomym brakiem prawa do wnoszenia skarg. Sytuacja ta zaprezentowana jest na powyższym pokazie slajdów (związane z tym pisma Niżyńskiego do Prokuratury Okręgowej można też oglądać na filmie wideo pokazującym przegląd platformy internetowej ePUAP: www.youtube.com/watch?v=Vz4Sy9nvWXA) i jest to kontynuacja tematu, o którym informowaliśmy (prezentując skany dokumentów) już wcześniej, m. in. w artykułach "Trwa walka o koniec straszenia przez prokuraturę nielegalnym aktem oskarżenia" (patrz w szczególności ilustracje od nru 15) i "Skandal. »Sąd mokotowski lekceważy SN i nie rozumie istoty prawa do zażalenia«". Nie należy też tego tematu mylić z inną sprawą błędnego prawnie zarzutu przeciwko Niżyńskiemu, tj. tego ze sprawy podatkowej. Ponadto oprócz tego wytoczono również 2 inne sprawy polityczne, pierwszą opartą na pomówieniu ze strony funkcjonariuszy (jak zaprezentowano na forum bloga Niżyńskiego – jest ono szczególnie mało wiarygodne, a zeznania przynajmniej częściowo ewidentnie fałszywe, tym niemniej z pewnością organy państwowe będą z zarzutu generalnie bardzo zadowolone, m. in. oddalono już wbrew zasadom obronny wniosek dowodowy) i drugą opartą na wrobieniu w spowodowanie wypadku samochodowego i rozstroju zdrowia dłuższego niż 7 dni (mimo że w żaden sposób nie udowodniono tego, nie ma ani przesłuchania rzekomej pokrzywdzonej, ani dokumentacji medycznej, jak również nie wykazano wyczerpująco, skąd teoria, że to Niżyński w czasie wypadku kierował samochodem, co widać w sfilmowanych aktach dostępnych w Internecie), omówioną np. w artykule "Kompromitacja w Strasburgu, kolejna zlekceważona skarga Niżyńskiego" z działu Państwo bezprawia i wcześniej w kilku poprzednich, m. in. "Kolejny skandal w SN. 2 błędy prawne ws. Niżyńskiego". Jak wynika z treści obecnych pism do Prokuratury Okręgowej, które również można oglądać w przeglądarce ilustracji u góry tego artykułu, stanowisko prokuratora, który przedstawił Niżyńskiemu zarzut bez sformułowania w nim (sprecyzowania) jakiegoś sposobu popełnienia czynu (jakiegoś jednego z możliwych) jest sprzeczne z orzecznictwem Sądu Najwyższego oraz prowadzi do naruszeń Konstytucji (nadmiernego nieuzasadnionego koniecznością prawną zbierania danych o osobie, stającej się podejrzanym w sprawie, mimo że nie rozstrzygnięto jeszcze, czy spełnione w ogóle mogą być formalnoprawne warunki wniesienia sprawy do sądu wyznaczone przez art. 332 k.p.k., gdyż nie znaleziono tak dokładnych dowodów), zaś zasłanianie się przed skargami i uznawanie ich za formalnie niedozwolone jest sprzeczne ze stanowiskiem Unii Europejskiej prezentowanym na jej stronach internetowych w języku polskim (patrz cytat 2 akapity niżej). Prokuratura skorumpowana i podsłuchowo zamieszana, ale w sprawie swych postępowań przeciwko ofierze – "nietykalna"Jak swego czasu nieco nagłośnił obejrzany od tego czasu przez dziesiątki tysięcy ludzi blog Piotra Niżyńskiego (www.bandycituska.com, wpis z datą 05/04/2015), zgodnie z wypowiedziami pochodzącymi od sekretarki prokuratury w jej biurze i rozbrzmiewającymi w obecności Niżyńskiego w rytm jej gestykulacji, Piotr Niżyński jest ofiarą przestępczości podsłuchowej prokuratury, jest (bezprawnie) inwigilowany nawet przez sekretarki; "cała prokuratura no niestety jest w sprawie" ("powód spraw: ekonomiczny") i zamieszana podsłuchowo przeciwko Niżyńskiemu; jego sprawy przydziela się wg kryteriów politycznych temu a nie innemu prokuratorowi, "bandycie". (Jak więc można się domyślić: takiemu, który sam się zgłosi, gdyż z uwagi na to, że nie każdego dnia każdy jest obecny i przy tym chętny podjąć się złego rozpatrzenia sprawy oraz że na złe zachowanie, urągające prawu, chętny może być tylko mały ułamek; prawdopodobnie powiadamiani są SMS-owo wszyscy, po czym sprawę dostaje ten, który się zgłosi – taką wersję przyznawali też wielokrotnie, w sposób skoordynowany, "spikerzy" tortury dźwiękowej, o której mowa w dziale Nieruchomości serwisu wiadomości.xp.pl.) Dodatkowo, jak regularnie pokazujemy w dziale Państwo bezprawia, ta teoria potwierdza się też co rusz w praktyce: ma miejsce sporo niesprawiedliwości, przy każdej poszczególnej sprawie, bez wyjątku. Mimo tego faktu, znacząco zwiększającego ryzyko nieprzychylnych i korupcyjnie motywowanych zachowań (przy czym w sprawie nielegalnego podsłuchiwania Niżyńskiego prokuratura nie jest wyjątkiem – blog dostarcza też dowody np. na hotele), rzekomo niemożliwe jest – oficjalnie to z powodu najbardziej subtelnych szczegółów jak największej troski o "apolitycze, dobre, legalne orzekanie" – zaskarżanie jakichkolwiek decyzji procesowych, czyli prowokowanie naprawczych interwencji kierownictwa, w tym polityków. Przy tej więc okazji uwydatnia się też obecnie kluczowa różnica w pojmowaniu pojęcia niezależności prokuratorskiej, tj. tego, że prokurator niezależny jest "przy wykonywaniu czynności określonych w ustawach" ilekroć nie zainterweniowało na piśmie kierownictwo, który to stan niezależności skutkuje brakiem możliwości zaskarżania jego decyzji, czyli odwoływania się do sumienia kierowników (nawet coraz wyższych kierowników) w prokuraturze. Wg interpretacji pochodzącej z Unii Europejskiej zamieszczonej w portalu e-sprawiedliwość (https://e-justice.europa.eu/content_legal_professions-29-pl-maximizeMS-pl.do) i bronionej też przez Niżyńskiego (patrz w szczególności ilustracje nr 10-11 do niniejszego artykułu) "wykonywanie czynności określonych w ustawach" należy rozumieć jako wykonywanie tylko tego, co obiektywnie rzecz biorąc stanowi obowiązek służbowy prokuratora; w konsekwencji, jest on chroniony, gdy działa sumiennie i sprawiedliwie, gdy zaś narusza prawo postępując jak aferał, ww. niezależnością się nie cieszy. Co za tym idzie dopuszczalny prawnie jest zarzut skargowy, że naruszono konkretne przepisy prawa i podlega on rozpoznaniu, gdyż z samej swej istoty zarzuca on działanie nie w ramach przyznanej przez prawo niezależności. Natomiast idąc po myśli interpretacji, przy której obstaje Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ursynów i, być może, za chwilę też Prokuratura Okręgowa i nawet wyższe jeszcze kierownictwo prokuratury, trzeba by uznać, że "czynności określone w ustawach" to m. in. wszelkie wydawanie postanowień wymienianych z nazwy w Kodeksie postępowania karnego, w tym więc także wszelkie nielegalne decyzje o przedstawieniu zarzutów, potem o skierowaniu wybrakowanego formalnie aktu oskarżenia do sądu, nielegalne postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa lub dochodzenia (urągające dyrektywie efektywnego ścigania przestępstw wynikającej z art. 2 § 1 pkt 1 k.p.k.), o umorzeniu postępowania (jak np. wtedy, gdy zawiadomienie o przestępstwie pobicia przez policjantów potwierdzili stwierdzeniem, że doszło po stronie Policji do agresji lub sporej agresji, wszyscy 3 niezależni świadkowie, tj. świadkowie nie będący znajomymi ani pokrzywdzonego, ani policjantów, po czym umarza się postępowanie bez dalszych przesłuchań w samej Policji i bez próby znalezienia świadka na wysokich szczeblach lub u potencjalnych typowanych przez kierownictwo wykonawców) itp. A zatem idąc po myśli wykładni prawa stosowanej w zaprezentowanych odpowiedziach Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ursynów nigdy nie można zaskarżyć postanowienia prokuratora odwołując się skutecznie do sumień kierownictwa lub chociaż pokazując wyuzdanie i degrengoladę tego kierownictwa (aż po najwyższe jego szczeble). Spór ten, o którym informowaliśmy też już wcześniej przy okazji starań Niżyńskiego o zmianę prawa w tym temacie (patrz np. artykuły "Jest petycja przeciwko prawu, które blokuje wnoszenie skarg na prokuraturę" i "Jest stanowisko Sejmu ws. petycji dot. prokuratury. »Pozbawione logiki«"), przypomina zarzuty licznych wnoszonych przez adwokatów kasacji w sprawach karnych głoszące, że doszło do "dowolnej a nie swobodnej oceny dowodów" przez prokuraturę, tj. do naruszenia art. 7 k.p.k., który wyznacza zakres swobody, zobowiązując m. in. do stosowania elementarnej rozumności ("zgodność z zasadami prawidłowego rozumowania", np. istnienie przesłanek faktycznych dla każdej tezy) i wskazań wiedzy naukowej. Zupełną "dowolność" przy ocenie dowodów uznaje się zaś za niedopuszczalną tak dla sądu, jak dla prokuratury – bezprawną. Nawet i w innych dziedzinach sąd nigdy nie ma prawa do arbitralności, tylko jego stanowisko musi być zawsze w jakiś sposób rozumowo uzasadnione (tak wg wyroku Trybunału Konstytucyjnego o sygn. SK 68/06). Analogiczny problem wyłania się w kontekście kwestii prokuratury, gdyż ta uważa, że wszelkie wydawanie postanowień jest objęte niezależnością prokuratorską, nawet takie, które jest zupełnie dowolne (bezprawnym kaprysem sterowane) i które łamie prawo w sposób bardzo wyraźny. A zatem wg teorii cytowanych tutaj wysoko postawionych funkcjonariuszy prokuratury niezależność prokuratorska nie tylko pozwala na zachowanie swobody i braku wspomaganych przez strony postępowania nacisków politycznych, np. przy dosyć kluczowej i typowo bardzo kontrowersyjnej ocenie wiarygodności różnych dowodów, ale wręcz pozwala na zupełną dowolność w stosowaniu środków wymienionych w Kodeksie postępowania karnego, aż nawet włącznie z jawnym i rażącym naruszaniem prawa przy ich stosowaniu. To, co wydaje się nawet trudne do wyobrażenia wielu osobom, konkretyzuje się w licznych sprawach dotyczących Niżyńskiego, których przykłady podaliśmy w poprzednim akapicie w nawiasach przy wymienianiu rodzajów postanowień. W odniesieniu do problematyki bezprawności orzeczeń wydawanych w postępowaniach prawnych, np. postanowień, istnieje gotowe orzecznictwo Sądu Najwyższego stwierdzające, że pewnych decyzji nawet sądom nie wolno podejmować, choć mają one przecież swobodę w decydowaniu, co jest legalne, a co nielegalne. Tym bardziej więc (rozumowanie a fortiori) wydaje się jasne, że i prokuraturze nie wszystko wolno (jako że, pomijając wszelkie podobieństwa, to koniec końców nie ona jest odrębną i zakorzenioną wg swej idei w etosie demokracji i sumienności ludzkiej władzą przeznaczoną do lansowania w imieniu państwa wiążących ocen prawnych i interpretacji prawa). W orzecznictwie (patrz np. wyrok Sądu Najwyższego z 7.7.2016 r. o sygn. I CNP 33/06) przyjmuje się, że wspomniana bezprawność orzeczeń rozumiana w tym sensie, że są one wyrazem niedozwolonej i nieistniejącej w rzeczywistości swobody państwowej i dlatego skutkować mogą odpowiedzialnością odszkodowawczą, dotyczy w szczególności wyroków, nakazów zapłaty i postanowień "sprzecznych z ogólnie przyjętymi standardami rozstrzygnięć", a więc np. naruszających orzecznictwo Sądu Najwyższego (Trybunał Konstytucyjny uznaje jego realizowanie za obowiązek całego systemu sądownictwa, działającego w interesie publicznym – patrz uzas. wyroku P 126/15), lub "niewątpliwie sprzecznych z zasadniczymi i niepodlegającymi różnej wykładni przepisami". Przytacza się tamże jeszcze trzeci rodzaj orzeczeń bezprawnych – przypadki "szczególnie rażąco błędnych" ocen po stronie sądu. Niewątpliwie zaś wszystkie te 3 rodzaje bezprawności są zakazane także i w przypadku prokuratur. Relacja do stanowiska Unii Europejskiej w sprawie praworządnościSprawozdanie Komisji Europejskiej z 2020 r. w zakresie dotyczącym praworządności w Polsce stwierdza, że istnieją obawy o nadużycia na stanowisku Ministra Sprawiedliwości działającego w charakterze Prokuratora Generalnego (zwierzchnika całej polskiej prokuratury), co wyjaśnia następującymi słowami:
A zatem trudno uczciwie przyznać, że dramat osób poddanych nielegalnemu działaniu prokuratury nie znajduje żadnego odzewu ze strony Unii Europejskiej i jest poza sferą jej zainteresowań, gdy mowa o praworządności. Groźba nielegalnego skierowania sprawy do sąduCelem postanowienia o przedstawieniu zarzutów jest uprzedzenie osoby podejrzewanej o przestępstwo o tym, że istnieje ryzyko skierowania przeciwko niej aktu oskarżenia. Z tego względu jest to jeden z podstawowych środków zabezpieczających obywateli przed zbyt pochopnym pociągnięciem ich do odpowiedzialności karnej. Jednakże skierowanie aktu oskarżenia nie jest możliwe w sprawie, w której nie są znane szczegóły popełnienia czynu wykraczające poza samą tylko jego ustawową definicję, czyli pozwalające nie tylko na stwierdzenie popełnienia go, ale też na doprecyzowanie sposobu. Akt oskarżenia, aby był legalny, tj. wypełniał obowiązek prawny i spełniał warunki formalne, musi określać sposób popełnienia czynu zarzucanego (art. 332 § 1 pkt 2 k.p.k., orzecznictwo Sądu Najwyższego, w tym wyroki III KK 158/13 oraz, odnośnie znaczenia ustawowego słowa "powinien", III KZ 41/04 i SND 1/13). Zważywszy na to, że Sądowi Najwyższemu podlega bezpośrednio tylko sądownictwo powszechne, a nie np. prokuratura, można sobie wprawdzie próbować wyobrazić sytuację, w której prokuratura nie aprobuje jakiegoś orzeczenia (tego, co ono wyraźnie stwierdza) i zamierza "walczyć" w sądach o inne stanowisko (tzn., w praktyce, dostać je od usłużnych sędziów – patrz np. sprawa prezes Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie Joanny Pąsik, która wykonując tzw. wstępną kontrolę aktu oskarżenia zarezerwowaną dla prezesów sądów zaaprobowała taki nielegalny akt oskarżenia przeciwko Niżyńskiemu, a nawet przekazała sędziemu celem skazania "korespondencyjnego", bez polemik i bez rozpraw), jednakże byłby to wyraz szczególnie złego smaku, po prostu gnębienia człowieka. Oczywiste wydaje się, że także i sam Minister Sprawiedliwości uważa, że sądy są związane orzecznictwem Sądu Najwyższego. W świecie prawniczym nikt tego na poważnie nie kwestionuje, a uchwalona przez PiS i SP ustawa o Sądzie Najwyższym jeszcze dodatkowo akcentuje ten temat podlegania sądów Sądowi Najwyższemu bez względu na to, czy on orzekł w oparciu o akta ich spraw, gdyż do podstawowych zadań Sądu Najwyższego zalicza "ujednolicanie orzecznictwa sądów powszechnych" (art. 1 pkt 1 lit. a Ustawy z 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym, Dz.U. 2018 poz. 5). Co za tym idzie kierowanie do sądu wybrakowanego aktu oskarżenia staje się podżeganiem go do przekroczenia uprawnień. Sprawa ta jest bowiem zbyt jasna w orzecznictwie, jako po prostu już ustalona, by istniała tutaj wielość dopuszczalnych poglądów. Ktoś oczywiście mógłby jeszcze – ale to w innej sprawie, bo w kwestii poprawności formalnej aktu oskarżena z poprawnie działającym sądem I instancji (jego prezesem) nie sposób polemizować, nie istnieje odwołanie do Sądu Najwyższego, po prostu akta są zwracane prokuraturze z zadaniem uzupełnienia aktu – próbować bronić autonomii prokuratury w ten sposób, że twierdzić, iż może ona nie nakłania sądu do sprzeniewierzenia się temu czy tamtemu orzecznictwu (i prawu) i że sądy powinny je respektować, po czym na końcu prokuratura odwoła się przy pomocy kasacji do Sądu Najwyższego, który jako jedyny jest władny odstąpić od swych dotychczasowych zapatrywań. Jest to jednak twierdzenie niepoważne. Jeżeli prokuraturze faktycznie zależy na zmianie lub wyklarowaniu zapatrywań Sądu Najwyższego, właściwym do tego środkiem jest pytanie prawne Prokuratora Generalnego w trybie art. 83 ustawy o Sądzie Najwyższym. Sąd Najwyższy bardzo rzadko zmienia swe zapatrywania, więc prawdopodobieństwo sukcesu jest małe, co za tym idzie dla uniknięcia gnębienia człowieka zbędnym postępowaniem i związanym z nim angażowaniem swego czasu i wysiłkow prokuratura w oczywisty sposób powinna pójść ww. alternatywną ścieżką, reprezentującą też rozstrzygnięcia na skalę całego kraju, a nie startować ze złymi propozycjami dla prezesa sądu rejonowego. Inaczej po prostu sprawia to wrażenie, że w całym temacie idzie o odstępstwo od zasad tylko w odniesieniu do jednostkowego przypadku, a zatem: o gnębienie pojedynczego człowieka, Piotra Niżyńskiego, co w państwie zdeklarowanym po stronie humanitaryzmu nie powinno mieć miejsca. Nieprawidłowości o charakterze politycznymPodejrzany w omawianej tu sprawie Piotr Niżyński (znany też m. in. ze swego bloga www.bandycituska.com jako ofiara "podsłuchu w telewizji" trwającego niemal przez całe życie), który tak właściwie to podejrzanym być nie powinien, tak komentuje ten temat: – Przypomina to robienie ze mnie worka treningowego prokuratury, a zatem swego rodzaju chłopca do bicia. Sprawa ma charakter polityczny, ponieważ wadliwy zarzut przeciwko mnie "dziwnym trafem" napisano nie kiedy indziej, tylko równo co do dnia 8 lat przed symboliczną "datą śmierci ojca" wspomnianą na mym blogu w jego poziomym pasku nagłówkowym ponad najnowszym wpisem, tj. ezoterycznie słynną datą 23.4.23. Przynależy ona chyba do wiedzy tajemnej papieży związanej z tzw. księgami sybillińskimi, które wbrew pozorom do czasów nowożytnych wychodzi na to, że dotrwały. Chodzi tu o szerszy proceder zabijania mej rodziny, o którym można poczytać na blogu. Mój ojciec wprawdzie żyje, jego dane widać w akcie stanu cywilnego pokazanym kiedyś w ramach filmu zrobionego na użytek mego bloga, rzecz jednak w tym, że jest człowiekiem z taką datą urodzin, że stwarza ona warunki dla zgonu w ww. dacie w bardzo okrągle wyglądającym dniu życia nr 24222. I na ten temat, jak się zdaje, wśród innych też nawiązań, np. przy okazji ciotek do tematu przyszłej daty najwyraźniej zamordowania mej ciotki, można znaleźć liczne odniesienia w historii papiestwa w zakulisowej i nieznanej jeszcze szerszym kręgom czytelników sprawie samobójstw papieży i ogólnie tak zwanych "krypt" europejskich, kryptosamobójstw także i w rodzinach cesarskich itd. Po przeanalizowaniu sprawy widzę, że nr dnia 24222 najprawdopodobniej znano i wykorzystywano już z przynajmniej 1000 lat temu, przynależy on najprawdopodobniej do tego samego źródła, co i wszelkie inne spiski papiestwa, tj. do ksiąg sybillińskich uznawanych zresztą najwyraźniej za odblask pierwotnego babilońskiego spisku co do idei judaizmu, chrześcijaństwa i islamu, a nawet i konfucjonizmu oraz buddyzmu, a także co do moich losów, jako że bodajże upatrzono sobie osobę o moich cechach jako tak zwanego "antychrysta" do katowania. Będzie o tym mowa w mojej książce. (Chodzi o ilustracje 173-174 w artykule o apelacji, do którego odnośnik można znaleźć powyżej.) Jak więc widać wydając postanowienie policjant czy też zleceniodawcy tego przekrętu najprawdopodobniej mieli na uwagę sprawę "papieskiego podsłuchu w telewizji", skoro nawiązali do niej datą. Niżyński przypomina też inny taki przypadek samorzutnego interesowania się Franciszka aktami oskarżenia prokuratury przeciwko niemu, mimo że on sam w tej sprawie ani nikt z jego kręgów bynajmniej papieża nie doinformowywał: – Istnieje mechanizm jakiegoś zleceniodawstwa od góry do dołu, zapewne więc jak podejrzewam od papieża począwszy, poprzez jakiś sekretariat prasowy Stolicy Apostolskiej, następnie półlegendarne studio podsłuchowe Telewizji Polskiej aż po polską prokuraturę i Policję, skomunikowanych zapewne przez Gadu-Gadu, telefony, e-maile itp. Za przykład tego mechanizmu zleceniodawstwa może też służyć sprawa przeciwko mnie, jaką prokuratura wytoczyła o rzekome spowodowanie wypadku – tłumaczy Niżyński. – Z tego, co pamiętam, nasz artykuł o fikcji Covid-19 zawiera odnośny nagłówek wzmiankujący, jak mnie swego czasu potraktowano w tej sprawie o wypadek wysyłając wybrakowany formalnie akt oskarżenia nie zawierający wymaganego uzasadnienia z wyszczególnieniem dowodów, na których oskarżenie się opiera, oraz nie realizując na czas sądowego wezwania do uzupełnienia tego pisma w terminie 7 dni, co w typowym przypadku skutkuje umorzeniem sprawy z braku skargi uprawnionego oskarżyciela, ale mnie oczywiście trzeba traktować inaczej, dyskryminująco, złośliwie powodując ocieranie się tylko o wielki sukces. Jest tam bodajże wzmianka o tym, jak przy tej okazji papiestwo miało odpowiednie tematy na swojej stronie internetowej Vatican News, o czym wspomniano w tamtym artykule bodajże pod nagłówkiem "Szykany w rytm czytań niedzielnych" czy jakimś podobnym. Powtórzę, że ten supernowoczesny radiolokacyjny i podążający za człowiekiem w każde miejsce podsłuch przeciwko mnie, który wcześniej był też prymitywniejszymi metodami stosowany przeciwko mym przodkom, bywa najczęściej uważany za zorganizowany przez papieży, tak mi się wydaje i tak słyszałem, tak też zdaje się wynikać z analizy Biblii pod kątem potencjalnych treści ezoterycznych oraz analizy sprawy zarządzania Kościołem, jako że widać w niej skrajnie nieprawdopodobne zbiegi okoliczności wskazujące na istnienie takiego spisku jako na najprawdopodobniejsze wytłumaczenie, aczkolwiek dowodów pierwotnych wskazujących na to, że wiara w udział Jana Pawła II i Benedykta XVI w tej sprawie jest to sąd rozpowszechniony w społeczeństwie, jest jak na lekarstwo, bo w ogóle nikt nie waży się oficjalnie mówić o tym problemie i tym samym stawiać polityków i instytucje państwa w złym świetle. To chyba m. in. przez służby podatkowe – dodaje Niżyński. Na blogu Niżyńskiego można znaleźć jeszcze kolejną poszlakę na udział papieży w sprawie wybrakowanych aktów oskarżenia. Mowa tu o karierze ks. Comastri, obecnie kardynała i szefa tzw. "fabryki papieskiej", o którym mowa na przynależącej do bloga stronie internetowej www.bandycituska.com/ofiary.html w ostatnim akapicie pktu o Kotarbińskim. Zważywszy na to, że w dziedzinie tej prawnicy niekiedy używają słowa "konwalidować", które w podręcznikach niekiedy pojawia się w tym temacie już od dziesiątków lat (drobne wady aktu oskarżenia, a mianowicie te nie wymienione w art. 332 k.p.k., np. brak daty czy niedostatki w dziedzinie wywiadu środowiskowego, można jak to się mówi "konwalidować", czyli poprawiać, w ramach postępowania sądowego), a które łatwo skojarzyć ze slangowym określeniem na masturbację mężczyzn: walenie konia, konwalidowanie nietrudno skojarzyć z Comastrim i dlatego wielka kariera księdza o takim nazwisku aż do szczebla kardynalskiego wydaje się zrozumiałą realizacją ogólniejszej bodajże z papiestwa i Sybilli się wywodzącej tendencji omówionej na stronie internetowej www.bandycituska.com/ponazwisku.html: po prostu w tle był temat już z góry planowanego lekceważenia, w stosunku do konkretnej osoby: Piotra Niżyńskiego, braków w akcie oskarżenia. Duży niesmak pokrzywdzonego budzi również styl odpowiedzi udzielanych przez prokuraturę: – Co do najnowszych wypowiedzi prokuratury to w mojej ocenie wprowadzają one standard wrogi społeczeństwu obywatelskiemu, jak gdyby pożyczony z monarchii despotycznych w jakichś zamierzchłych czasach. Mass media nic tu nie zmieniają, w sensie dodania jednej, drugiej stacji komercyjnej, bo propaganda była, jest i będzie i od najdawniejszych czasów władcy starali się dobrze prezentować, m. in. dlatego dbając o elementarną sprawiedliwość w państwie, ale to jeszcze nie oznacza, że żyjemy w nowoczesnym kraju. Wszystko zależy natomiast od przestrzegania zasad moralnych u decydentów m. in. w mediach i pod tym względem jest, jak się przekonałem, źle. Jest na temat mediów specjalny mem w Sybilli i pozostawił on, podobnie jak jeszcze kilka innych spraw, swoje wyraźne ślady w odpowiednich miejscach w autentycznie każdej księdze Starego Testamentu, może z wyjątkiem psalmów, a w Apokalipsie mówi się o nich symbolem Wielka Nierządnica. Wracając do tematu prokuratury: z tego zaprezentowanego standardu wynika, że przywódców to można tylko podziwiać na zdjęciach, ale nie można ich rozliczać. Nie można na przykład domagać się zaprowadzenia porządku i rezygnacji z antyprawnych kaprysów. No, chyba że ma się miliardy, jak właściciele TVN-u. Nie wiadomo też, skąd miałaby pochodzić wiedza tego czy innego kierownika w prokuraturze o potrzebie skontrolowania tej a nie innej sprawy, co jak wiadomo jest środkiem nadzwyczajnym, jeśli nie przez metody społeczeństwa obywatelskiego, czyli skargi, wnioski i petycje, w której to sprawie wszyscy muszą być równo traktowani. Fakt, że ta właściwa droga do spowodownia poprawy sytuacji jest niejasna, sugeruje uchylanie się od nadzoru i dominację, w tej dziedzinie, mechanizmów opartych na kolesiostwie. Nadzór w każdym razie przez to bardzo kuleje i bardzo na tym traci, zwłaszcza w przypadku spraw w oczywisty sposób bulwersujących, jak np. brak śledztwa mimo zgłoszenia się świadka przestępczości zorganizowanej. (n/n, zmieniony: 4 lis 2021 19:49)
KOMENTARZE (3)Skomentuj
|
Nowi użytkownicy dzisiaj: 2. | © 2018-2024 xp.pl sp. z o. o. i partnerzy. Publikowane materiały wyrażają opinie ich autorów. | RSS | Reklama | O nas | Zgłoś skandal |